Przetrwać zimę

Opady śniegu, niska temperatura oraz oblodzenie wymagają dużej wytrzymałości organizmu, ale przede wszystkim odpowiedniego przygotowania żołnierzy. Wiedzą o taktyce zimowej dzielą się specjaliści z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej.

 

Żołnierze są przygotowywani do służby w każdych warunkach, również ekstremalnych. Niezależnie od ukształtowania terenu i panującej aury, nabyte umiejętności mają ułatwić wykonywanie zadań pod ogniem, usprawnić przemieszczanie się, a także umożliwić prowadzenie obserwacji czy zakładanie obozowisk. Zimą szkolenia z SERE (Survival, Evasion, Resistance and Escape – amerykański program szkoleniowy uczący przetrwania w trudnych warunkach, z uwzględnieniem pojmania przez wroga) i z taktyki odbywają się ze zdwojoną częstotliwością np. w Bieszczadach. W kontrolowany sposób sprawdza się granice wytrzymałości poszczególnych żołnierzy i całych pododdziałów.

Siarczysty mróz czy obfite opady śniegu występują nie tylko w klimacie umiarkowanym i podbiegunowym, lecz także w mniej oczywistych, egzotycznych dla nas częściach świata. Wiedzą o tym żołnierze z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, którzy trafili na zimową rotację w Afganistanie. „Podczas XII zmiany niejednokrotnie prowadziłem działania w terenie bardzo zaśnieżonym. Pewnego razu przewieziono nas śmigłowcami w góry, na wysokość powyżej 2700 m n.p.m. Zaraz po opuszczeniu pokładu śmigłowca wpadliśmy w śnieg po pas”, wspomina st. szer. Adrian Ciupa. Mimo że opanował program SERE na trzecim poziomie (najwyższy przed instruktorskim) i miał odpowiedni sprzęt, warunki w tamtym czasie określa jako bardzo trudne. „Położyliśmy się na śniegu. Wierzchnia warstwa pokrywy była trochę zmarznięta, więc się czołgaliśmy – w ten sposób rozkładaliśmy ciężar ciała na większej płaszczyźnie. Był to pieszy patrol w górach. Na tej wysokości szybko traci się siły, do tego ciężko złapać oddech. Mieliśmy odpowiedni ekwipunek, bo wiedzieliśmy, że lecimy na zimową zmianę”, podkreśla starszy szeregowy. Zdarzają się jednak sytuacje, w których mimo niskich temperatur żołnierze muszą wykonać zadanie, chociaż dysponują tylko podstawowym ekwipunkiem, lub po prostu bez ekwipunku przetrwać.

 

Silna psychika

To, czy żołnierz znajdzie się pośród zamieci śnieżnej, czy na pustyni, ma drugorzędne znaczenie. Niezależnie od panujących warunków pogodowych, podstawą dobrego przygotowania jest odporna psychika. Jej znaczenie podkreśla kpr. Radosław Królak, instruktor SERE w kawalerii powietrznej: „Już na początku szkolenia kładziemy duży nacisk na przygotowanie mentalne. Żołnierz musi wiedzieć, że poradzi sobie niezależnie od sytuacji. Powinien mieć na tyle ukształtowaną psychikę, która będzie współgrała ze zdobytą wiedzą, żeby odczuwany strach nie zaważył na jego działaniu. Jeśli w czasie służby kilkakrotnie był doprowadzony do stanu wycieńczenia przez ograniczenie swobody ruchu, głód czy brak komfortu cieplnego, to wie, jak wiele może wytrzymać jego organizm”.

Kurs przetrwania odbywa się z użyciem minimalnej ilości sprzętu. Zimą są to puchowe spodnie i kurtka oraz podstawowy ekwipunek patrolowy. Zabrania się korzystania z chemicznych ogrzewaczy, izolatorów oraz specjalistycznego wyposażenia do biwakowania. Przed spaniem żołnierze izolują się od ziemi przez ułożenie na legowisku grubej warstwy leśnego poszycia bądź zbudowanie platformy z pni i gałęzi. W skrajnych wypadkach nocują w jamach śnieżnych. „Na co dzień możemy ułatwiać sobie niektóre czynności, np. w chemiczny sposób ogrzać ciało czy osuszyć ubranie. Tyle że w czasie działań bojowych nie zawsze będziemy mieli dostęp do tych przedmiotów albo skończą się nam zapasy. Jeżeli zatem potrafimy poradzić sobie bez nich, damy też radę w każdych warunkach”.

Na zimowych szkoleniach kpr. Królak podkreśla, że najważniejszą zasadą jest dostosowanie ubioru i sposobu działania do temperatury otoczenia. Przy dużym mrozie bardzo ważny jest ruch. Należy pilnować, żeby nie doprowadzić organizmu nie tylko do wychłodzenia, lecz także do przegrzania. W pierwszym wypadku grozi odmrożenie i hipotermia. W drugim ciało zostanie wychłodzone przez pot, którym przesiąknie odzież. Jednocześnie podczas dużej intensywności działania się odwadniamy. „Jednym ze sposobów radzenia sobie z mokrym, również przepoconym, ubraniem jest ściąganie kolejnych warstw umundurowania. Przestajemy się pocić, a temperatura ciała osusza ubrania doń przylegające. Jeżeli pozwalają na to warunki, należy oczywiście rozpalić ogień. Uczymy, jak to robić niezależnie od pogody, bez zapałek czy zapalniczki”.

Instruktorzy oraz doświadczeni żołnierze uczulają swoich kolegów na to, by zawsze mieli przy sobie podstawowy ubiór na zmianę. Przemoczone skarpety powodują obtarcia, a z czasem mogą być przyczyną wystąpienia tzw. stopy okopowej. Zapasowa bielizna powinna być zabezpieczona w taki sposób, by nie przemokła nawet po zalaniu plecaka. Najlepiej nadają się do tego szczelne foliowe worki. „Najprostsze rozwiązania często są najlepsze. Żeby chronić stopy przed wilgocią, na skarpetę wkładamy foliowy worek, a na to drugą, grubszą skarpetę i dopiero but. Możemy wtedy nawet maszerować w śniegu i pokonywać przeszkody wodne bez obawy o przemoczenie i wychłodzenie nóg. Żołnierz nie jest alpinistą i nie ma pełnej swobody w dobieraniu ekwipunku, lecz musi sobie jakoś radzić. Paradoksalnie największym atutem naszych przeciwników w Afganistanie było ograniczenie sprzętowe. Dzięki temu szybko się przemieszczali i zachowywali swobodę ruchów w czasie walki. Dlatego na szkoleniach skupiamy się na tym, by mieć przy sobie tylko najbardziej potrzebne przedmioty, które w drastycznych sytuacjach mogą uratować nam życie”, podkreśla kapral.

 

Granice wytrzymałości

Współczesne wyposażenie stosowane w polskiej armii pozwala na bytowanie w trudnych warunkach przez kilka dób bez rozpalania ognia i z wykorzystaniem tylko osobistego sprzętu. Zimą żołnierze 25 Brygady Kawalerii Powietrznej mają dodatkowo śpiwory przystosowane do niskiej temperatury i korzystają z nart zjazdowych i turowych (wraz z fokami ułatwiającymi podejście), raków oraz rakiet śnieżnych. Narty oraz cały ekwipunek są wykorzystywane nie tylko do przemieszczania się, lecz także budowania schronisk, obozowania w lesie czy maskowania stanowisk strzeleckich.

Cała nasza armia jest przygotowana do działania i walki w niskich, nawet ekstremalnych temperaturach. Trzeba jednak liczyć się z tym, że śnieg oraz mróz ograniczają możliwości manewru. „W 2015 roku moi żołnierze wykonywali ćwiczenia w Bieszczadach, m.in. pod okiem instruktorów cywilnych, którzy pokazywali im techniki poruszania się nartami turowymi, za pomocą raków oraz z wykorzystaniem innego sprzętu do pokonywania terenu pokrytego dużą pokrywą śnieżną”, tłumaczy kpt. Zbigniew Krupa, dowódca kompanii w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej. Jednocześnie podkreśla, że dowodzenie żołnierzami w trudnych warunkach nie jest łatwe. Niska temperatura, przenikliwy wiatr oraz nieustanne opady prędzej czy później wycieńczą nawet najtwardszego żołnierza. To, czy sprosta postawionym mu zadaniom, zależy przede wszystkim od jego psychiki. Dowódca przez systematyczne treningi musi zbudować morale swoich podopiecznych znacznie wcześniej. Dobre wyszkolenie i zaprawa przesuwają bowiem granice wytrzymałości człowieka w ekstremalnych warunkach.

„Pogoda działa nie tylko na nas, lecz także na przeciwnika. Jeżeli jesteśmy lepiej przygotowani, to niesprzyjająca aura jemu będzie doskwierać bardziej. Trzeba też nauczyć się ją wykorzystywać. Gdy chcemy przeniknąć w ugrupowanie przeciwnika, skrycie podejść do celu, opady śniegu nam to ułatwią, bo utrudniają skuteczną obserwację. Jeśli natomiast chcemy wykryć przemieszczającego się przeciwnika, docenimy dobrą pogodę, która zwykle występuje przy dużym mrozie”.

W prowadzeniu operacji znaczenie ma również ukształtowanie terenu. Możliwości i trudności wynikające z działania w górach lub lesie są łatwe do przewidzenia, ale na powodzenie akcji często wpływają mniej oczywiste czynniki, jak chociażby rodzaj podłoża. W Afganistanie nawet niewielkie opady deszczu lub śniegu mogą utrudnić, a nawet zablokować przemieszczanie się pojazdami. „W tym kraju znalazłem się w trudnej sytuacji, kiedy zimą musiałem pojechać na nocny patrol. Wybrałem trasę prowadzącą przez wyschnięte wadi [pustynne koryto rzeki]. Bardzo dobrze znałem tę drogę – przy sprzyjającej pogodzie była całkowicie przejezdna. Tym razem miałem pecha. Spadł delikatny deszcz, następnie śnieg. Nagle w błocie ugrzęzły dwa MRAP-y i jeden rosomak. Pozostałymi pojazdami trzeba było je wyciągać, a żołnierze musieli ubezpieczać okoliczne wzgórza. Panował wówczas przenikliwy chłód, padał śnieg, a na dodatek w tym miejscu było bardzo duże zagrożenie atakiem. Mogłem liczyć tylko na siebie i umiejętności swoich ludzi”, opowiada kapitan. Dowódca dodaje, że zima wymusza inne podejście do poruszania się w terenie i wpływa na metody walki, ale wiedza dowódcy i przygotowanie żołnierzy pozwalają skutecznie stawić jej czoła. „Żołnierze wrócili cali i zdrowi, więc spisali się na piątkę”. 

Michał Zieliński

autor zdjęć: Michał Zieliński





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO