Dekada jastrzębi

Polskie F-16 w powietrzu spędziły tysiące godzin i brały udział w setkach krajowych i międzynarodowych treningów. Teraz przed nimi pierwsza misja rozpoznawcza.

 

Kiedy dziesięć lat temu na lotnisku w Krzesinach wylądowały pierwsze wielozadaniowe samoloty F-16, wiwatom nie było końca. Wielokrotnie podkreślano wówczas, że nowoczesne myśliwce w wyposażeniu polskich sił zbrojnych to powód do świętowania nie tylko dla lotników, lecz także dla całej Polski. Dwa lata później, czyli w 2008 roku, armia miała już komplet tych wielozadaniowych maszyn. 48 egzemplarzy wyprodukowanych przez wytwórnię Lockheed Martin podzielono pomiędzy dwie jednostki: 31 Bazę Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach i 32 Bazę Lotnictwa Taktycznego w Łasku.

Jak wygląda kondycja naszych F-16 po dekadzie eksploatacji? Bardzo dobrze! Samoloty spędziły w powietrzu tysiące godzin i reprezentowały nasz kraj podczas różnego rodzaju ćwiczeń w Europie i Ameryce. Za sterami myśliwców wyszkolono około 70 najlepszych lotników. „Ten samolot uwielbia pracować. Jest nie do zdarcia. Kocham tę maszynę i mam do niej ogromne zaufanie”, podkreśla mjr pil. Robert Gałązka.

 

Dobry start

Pierwsi piloci F-16 zostali wyszkoleni w Stanach Zjednoczonych. „Nauka obejmowała kurs językowy, zajęcia teoretyczne, na symulatorach oraz samolotach T-38C Talon i F-16”, mówi gen. bryg. pil. Dariusz Malinowski, dowódca 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu. Oprócz płk. Rościsława Stepaniuka i ppłk. Zbigniewa Zawady był jednym z trzech pilotów, którzy jako pierwsi, w czerwcu 2006 roku, ukończyli kurs za oceanem. „Dla nas, latających dotąd na zupełnie innych samolotach, przesiadka na T-38C, a potem F-16 była dużym skokiem jakościowym. O ile w lotach na talonie mieliśmy nieco trudności z przyzwyczajeniem się do korespondencji radiowej, z przestawieniem na inne procedury i użyciem uzbrojenia, o tyle loty na F-16 były już czystą przyjemnością”, wspomina generał.

Gdy pierwsza trójka skończyła naukę w Stanach Zjednoczonych, za ocean polecieli kolejni kandydaci. W sumie po pierwszym roku eksploatacji tych maszyn w Polsce na jastrzębiach z biało-czerwoną szachownicą szkoliło się 18 pilotów. W tym czasie w Stanach Zjednoczonych kursy na F-16 odbywało kolejnych 12 lotników, siedmiu na odrzutowcu T-38C, a dziesięciu uczestniczyło w zajęciach językowych.

„Myślę, że szkolenie na F-16 było dla każdego pilota nowością pod każdym względem. Mnie np. trudno było się przesiąść z samolotu TS-11 Iskra, który był skąpo wyposażony w systemy nawigacyjne. Talon dla odmiany miał wszystkie możliwe systemy, kabinę w wersji glass cocpit i ogromne możliwości. Najpierw musiałem je poznać, a dopiero później nauczyć się wykorzystywać”, opisuje mjr Gałązka. Oficer na szkolenie do Stanów Zjednoczonych poleciał w początkach 2007 roku. Podobnie jak inni lotnicy, zaliczył kurs językowy, a następnie szkolenie lotnicze na T-38C w Teksasie. Po ośmiu miesiącach kursu podstawowego rozpoczął szkolenie z zastosowania bojowego, czyli walki powietrznej i podstawowych bombardowań. „Dopiero w pełni przygotowany do wykonywania zadań na T-38C poleciałem do Arizony, gdzie rozpocząłem naukę na F-16 Block 42. W USA spędziłem dwa lata”, mówi mjr Gałązka. Pilot ma dziś 2 tys. godzin nalotu ogólnego, z czego 1450 godzin spędził w F-16.

Oficer jest dziś jednym z kilkunastu polskich instruktorów, ma także uprawnienia natowskiego mission commandera, czyli może dowodzić połączonymi operacjami powietrznymi (Composite Air Operation – COMAO). „Piloci F-16 szkolą się według kilku ścieżek. Niektórzy podążają moimi śladami i w Stanach Zjednoczonych uczą się latać na talonie i F-16. Inni z kolei tam pilotują T-38C, a w Polsce robią kurs podstawowy na F-16. Jeszcze inni w ogóle nie szkolą się za oceanem. Ale w tym ostatnim przypadku mówimy o pilotach MiG-29 lub Su-22, którzy trafiają do baz eksploatujących F-16”, tłumaczy instruktor.

Żołnierze wylatujący za ocean zwracają uwagę na korzyści wynikające z nauki w międzynarodowym środowisku. W USA mają świetne warunki pogodowe do latania, rozległe poligony oraz tankowce. Nie oznacza to jednak, że lotnicy, którzy szkolą się w kraju, są w gorszej sytuacji. W Polsce obowiązuje ten sam model szkoleniowy, dostępni są instruktorzy, którzy doświadczenie zdobywali za oceanem. I u nas można trenować tankowanie w powietrzu – na ćwiczenia są zapraszane tankowce innych armii, np. holenderski KDC-10.

Kadra instruktorska z Krzesin i Łasku jest dziś samowystarczalna. Oznacza to, że piloci mogą samodzielnie szkolić kolejne pokolenia lotników. A nie zawsze tak było. Na początku w krzesińskiej bazie polskim instruktorom pomagali Amerykanie z ETTS (Extended Training Service Specialist). Polska armia mogła też liczyć na wsparcie mobilnych zespołów szkoleniowych (Mobile Training Team – MTT). Z ich pomocy lotnicy F-16 korzystali m.in. podczas szkolenia z wykorzystania gogli noktowizyjnych.

Po wprowadzeniu do służby samolotów szkolenia zaawansowanego M-346 Master łatwiej będzie przygotować lotników do pilotowania trudniejszych i droższych w eksploatacji F-16. Nie będą już – w takim stopniu jak dotychczas – wysyłani na kosztowne szkolenie w Stanach Zjednoczonych. „To będzie komfort i duża niezależność. Nie oznacza to jednak, że chcemy całkowicie zerwać kontakty i uniezależnić się od USA. Nie ważne, jak mocno rozbudujemy własny system szkolenia lotniczego, i tak warto podtrzymywać relacje z najpotężniejszym lotnictwem na świecie. To istotne, choćby ze względów poznawczych i porównawczych”, wyjaśnia gen. bryg. Tomasz Drewniak. Inspektor sił powietrznych przyznaje również, że nie ustalono jeszcze, ilu pilotów rocznie będzie się szkolić za oceanem po wprowadzeniu masterów, ale na pewno tego typu kursy będą praktykowane.

 

Szczegółowo do bólu

Lotnicze szkolenie na F-16 jest wymagające i praktycznie nigdy się nie kończy. Nawet najlepiej wykwalifikowany pilot uczy się przez całą służbę. Jak to działa? „Tutaj obowiązuje zupełnie nowa, zachodnia filozofia. Gdy przygotowywałem się do pilotażu na Su-22, to musiałem od razu opanować cały materiał. Poznawałem wszystko: od budowy silnika, przez awionikę, po systemy uzbrojenia. Na F-16 nie obowiązują takie zasady”, opisuje mjr Gałązka. Instruktor dodaje, że efy są tak zaprojektowane, aby były proste w obsłudze. „Dzięki temu pilot może się skupić na zadaniach taktycznych. F-16 to samolot, który młody pilot może samodzielnie pilotować już podczas piątego lotu. To nie do pomyślenia na innych platformach”, wyjaśnia mjr Gałązka.

Ci, którzy szkolą się w Polsce, najpierw przechodzą kurs podstawowy, później uczą się walk manewrowych w relacjach powietrze–ziemia i powietrze–powietrze. Przyjmuje się, że po 14 miesiącach nauki pilot czuje się swobodnie w powietrzu i bezbłędnie używa systemów uzbrojenia. Dopiero na kolejnym etapie poznaje możliwości taktyczne samolotu. „Krokiem milowym podczas nauki jest wyszkolenie pilota na dowódcę ugrupowania, najpierw pary, a później klucza. To jest moment, kiedy robi się naprawdę trudno”, podkreśla jeden z instruktorów 31 Bazy. Lotnicy przyswajają mnóstwo informacji z taktyki, dotyczących zasad współpracy lotnictwa bojowego z innymi rodzajami sił zbrojnych oraz współdziałania z różnymi typami statków powietrznych. Uczą się także podejmowania właściwych decyzji, gwarantujących, z jednej strony, przeżywalność swoich samolotów podczas walki, a z drugiej – eliminowanie sił przeciwnika. Ostatnim etapem szkolenia jest uzyskanie natowskich uprawnień mission commandera. By zdobyć taki tytuł, oficer musi dowodzić dwoma, ale niezwykle trudnymi lotami. „Do takich zadań wybiera się ludzi najzdolniejszych. Podczas manewrów powietrznych mission commander dowodzi kilkudziesięcioelementową formacją statków powietrznych”, opisuje por. Grzegorz Jasianek, rzecznik prasowy 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego.

Nowoczesność szkolenia na F-16 jest widoczna także podczas organizacji misji lotniczych. Piloci podkreślają, że według starego systemu najważniejsze było właściwe przygotowanie się do wykonania zadania. Teraz nadal jest to istotne, ale równie ważne – a może nawet istotniejsze – jest omówienie zadań już po ich wykonaniu, czyli tzw. debrifing. „To lekcja dla każdego pilota, niezależnie od tego, czy jest instruktorem, dowódcą, pilotem czy kursantem. Korzystając z rejestratorów obrazu, analizujemy lot szczegółowo, moment po momencie. Jeśli sekunda nagrania ma 30 klatek, to rozbijamy nagranie i omawiamy je klatka po klatce. Dlatego z każdym lotem możemy stawać się lepsi. I to mi się najbardziej podoba, mimo że czasami jest bardzo męczące. Najdłuższy debrifing, w którym brałem udział, trwał osiem i pół godziny i skończył się o czwartej nad ranem”, mówi mjr Gałązka.

Dowódca 2 Skrzydła przyznaje, że lekkość i łatwość szkolenia na F-16 to także zasługa kadry lotniczej. „Od samolotów dużo ważniejsi są ludzie, piloci, którymi dziś dowodzę. Bo nawet najlepsza maszyna bez nich nic nie znaczy. By samolot mógł pokazać swoje możliwości, musi być przecież dobrze wykorzystywany, a bez dobrej kadry jest to niemożliwe”, przyznaje gen. bryg. pil. Malinowski. Podkreśla też znaczącą zmianę w podejściu do służby i zadań w ostatnich dziesięciu latach. „Bardzo mi się podoba mentalność chłopaków, którzy dziś latają. To największy skarb, jaki mamy. W sposób nowoczesny podchodzą do obowiązków, są dla siebie zawodowymi partnerami, nie myślą starymi kategoriami: dotrwać do 15.30, zrobić swoje i iść do domu. Są kreatywni, a latanie to dla nich coś więcej niż tylko praca”.

Dowódca 2 SLT podkreśla jednocześnie, że F-16 nie jest dla wszystkich. „Jastrzębie wymagają pasji, zaangażowania. Jeśli tego nie ma, to lepiej zawczasu odpuścić”, mówi generał. Sam, mimo stanowiska, ciągle znajduje czas na loty myśliwcem. W powietrzu spędził 2,5 tys. godzin, w tym 1300 za sterami F-16.

 

Sojusznicze skrzydła

Wdrożenie F-16 do służby w polskiej armii miało wpływ na całe siły powietrzne, zwłaszcza jednostki lotnicze wyposażone w samoloty starszej konstrukcji. Piloci przyznają, że na wzór efów ujednolicono niektóre rozwiązania szkoleniowe, sposób przygotowania, wykonywania i omawiania zadań lotniczych. Zunifikowane podejście sprawdza się także w czasie treningów powietrznych. A tych nie brakuje. Wielozadaniowe F-16 współpracują z polskimi transportowcami, myśliwcami i śmigłowcami. Przykładem dobrego współdziałania są organizowane cyklicznie ćwiczenia 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego pod kryptonimem „Raróg”, w których wspólnie szkolą się piloci F-16, C-295M, MiG-29 oraz Su-22.

Bez żadnych kompleksów polscy piloci trenują także z sojusznikami. W ciągu ostatnich lat uczestniczyli w wielu ćwiczeniach powietrznych na terenie Europy, Skandynawii i w Ameryce. „Nasi piloci, współpracując z lotnikami innych nacji, zdobyli doświadczenie, które trudno przecenić. Dzięki wielonarodowym manewrom młodzi lotnicy zdobywają doświadczenie i obycie w środowisku, a ci z dorobkiem szlifują swoje umiejętności. Zagraniczne szkolenia są dla nas platformą, na której możemy wymieniać się wiedzą, wspólnie rozwiązywać niektóre problemy”, przyznaje gen. Malinowski.

Do najważniejszych ćwiczeń zagranicznych, w których brali udział polscy piloci F-16, można zaliczyć przede wszystkim (uważane za jedno z najtrudniejszych manewrów lotniczych na świecie) „Red Flag” na Alasce w Stanach Zjednoczonych. Dwukrotnie, w 2012 i 2015 roku, piloci efów brali też udział w „Blue Flag” w Izraelu.

Żołnierze podkreślają, że choć manewry w Stanach Zjednoczonych czy na Bliskim Wschodzie były dla nich niezwykle ważne, to z punktu widzenia rozwoju pilota zawodowego i treningu taktycznego przełomem był udział w szkoleniach z cyklu Tactical Leadership Programme. Polscy piloci F-16 uczestniczyli w nich we Florennes w Belgii i w Albacete w Hiszpanii. „To wymagające szkolenie, modelowane zgodnie z najświeższymi scenariuszami, bazującymi na bieżących operacjach przeprowadzanych przez sojusz północnoatlantycki. Nie mogło nas na nich zabraknąć”, podkreśla por. Jasianek.

Piloci jastrzębi systematycznie biorą też udział w największych w Europie manewrach powietrznych „Frisian Flag”. W kwietniu 2015 roku do holenderskiej bazy w Leeuwarden poleciało sześć wielozadaniowych samolotów F-16, piloci oraz personel techniczny z 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Polacy latali razem z sojusznikami, m.in. z Niemcami, Amerykanami, Włochami i Holendrami. Ćwiczyli loty ofensywne, tankowanie w powietrzu oraz loty w dużych ugrupowaniach. Zadania wykonywały takie maszyny, jak: F-18, Eurofighter Typhoon, F-15, F-16, natowski samolot dowodzenia E-3A AWACS oraz latające tankowce z Francji, Holandii, Niemiec i Włoch. „Podczas manewrów możemy sprawdzić przepisy lotnicze obowiązujące w NATO. Ćwiczymy kompatybilność naszych procedur z tymi z innych państw. Do podstawowych misji należą m.in. przechwycenie samolotu naruszyciela i odprowadzenie go do wyznaczonych granic przestrzeni powietrznej”, dodaje por. Jasianek.

Okazją do treningów w międzynarodowym środowisku są także zloty „NATO Tiger Meet”. To spotkania eskadr, które w swoim logo mają wizerunek tygrysa. Polacy byli w Norwegii i Turcji, w tym roku razem z żołnierzami z 22 eskadr z 15 różnych krajów szkolili się w hiszpańskiej Saragossie. Choć jednym z celów „NATO Tiger Meet” jest integracja środowiska lotniczego i zacieśnianie więzi między pilotami, to podstawowym zadaniem zlotu jest oczywiście trening oraz wymiana doświadczeń. „Piloci lepiej poznają nie tylko siebie, lecz także taktykę i sposoby wykonywania zadań obowiązujące w różnych krajach. To bardzo ważne. Może się przecież zdarzyć, że kiedyś przyjdzie nam walczyć ramię w ramię podczas jakiegoś konfliktu zbrojnego”, mówi ppor. pil. Kajetan Łapczuk z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach. W powietrzu spędził około 500 godzin, z czego 250 za sterami wielozadaniowego F-16.

Wspólny trening trwał prawie dwa tygodnie. Oprócz lotów w różnych warunkach piloci wykonywali też najbardziej wymagające misje w dużych ugrupowaniach (50–60 samolotów w powietrzu).

Jaka przyszłość czeka polskie jastrzębie? Na pewno długa. Samoloty mają ustalony resurs godzinowy płatowca na 8 tys. godzin. Oznacza to, że F-16 z biało-czerwoną szachownicą będą służyć jeszcze przynajmniej przez 30 lat.

Przed polskimi efami najtrudniejszy jak dotąd test. Piloci, technicy, personel zabezpieczający, logistycy oraz specjaliści w innych dziedzinach, służący na co dzień w 32 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku oraz 31 Bazie w Krzesinach, zmierzą się z zadaniami na terenie Kuwejtu. Polacy zostali skierowani do udziału w międzynarodowej operacji „Inherent Resolve” przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu. To pierwsza zagraniczna misja polskich F-16. Komponent lotniczy jest wyposażony w cztery maszyny wielozadaniowe i zasobniki rozpoznawcze DB-110. Lotnicy mają wykonywać zadania związane z rozpoznaniem powietrznym na terytorium Iraku. Oficerowie sił powietrznych służą także w wielonarodowym centrum operacji powietrznych w Katarze, skąd koordynują misje zwiadowcze polskich jastrzębi.                

 

Komentarz

Mirosław Jemielniak

Dzięki samolotom F-16 staliśmy się równoprawnym partnerem sojuszu północnoatlantyckiego. Bez żadnych kompleksów możemy wykonywać zadania i misje każdego rodzaju. Posługujemy się tymi samymi procedurami, używamy angielskiego na poziomie operacyjnym. W Polsce lądują różnego typu statki powietrzne, z którymi nasze lotnictwo współpracuje, wykonując zadania taktyczne na najwyższym poziomie. Piloci rozmaitych narodowości i w różnych samolotach wykonują skomplikowane misje w ugrupowaniach, nierzadko pod dowództwem polskich pilotów. Bardzo często w kabinie jednego myśliwca lecą piloci z różnych krajów i nie mają żadnego problemu ze współpracą.

Wielozadaniowe F-16 wprowadziły nas do nowoczesnego lotnictwa, które od dawna było już obecne w krajach NATO. Ale nie poprzestajemy na dotychczasowych sukcesach. Eksploatacja efów będzie łatwiejsza, kiedy do 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego trafią samoloty szkolenia zaawansowanego AJT (Advanced Jet Trainer). Będą one dopełnieniem narodowego systemu szkolenia. Pierwsze mastery wylądują w Polsce już za kilka miesięcy.

Gen. bryg. pil. Mirosław Jemielniak jest zastępcą inspektora sił powietrznych w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.

Paulina Glińska, Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Norbert Bączyk





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO