moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Cyniczna gra Bacha

17 tys. poległych żołnierzy, nawet 200 tys. wymordowanych cywilów i pokaźna część miasta obrócona w ruinę – taki był bilans powstania warszawskiego. 2 października wobec braku szans na zwycięstwo dowództwo Armii Krajowej zdecydowało się podpisać akt kapitulacji. Sama propozycja rozmów wyszła jednak od Niemców.

Podpisanie „Układu o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie”. Ożarów Mazowiecki, noc z 2 na 3 października 1944 fot: Wikipedia

Powstanie powoli dogasało. 27 września skapitulował Mokotów. Żoliborz bronił się ostatkiem sił. Śródmieście znajdowało się pod nieustannym ostrzałem z lądu i powietrza. W dzielnicy tłoczyło się prawie 250 tys. osób – oprócz żołnierzy i mieszkańców, także uciekinierzy z innych części miasta. Tymczasem brakowało wszystkiego – wody, żywności, lekarstw, prądu...

„Wielki optymizm z sierpnia zastąpiło powszechne przygnębienie” – pisze brytyjska historyk Alexandra Richie, przywołując świadectwa uczestników dramatu. „Byliśmy przybici, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że teraz nasza kolej. Nie było sztucznej brawury. Wszyscy bali się „krów” (wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet – przyp. red.) i nalotów. Czuliśmy, że po prostu nie możemy przeżyć” – wspominał Janusz Hamerliński, żołnierz batalionu AK „Kiliński”. Wtórowała mu Zofia Szatkowska, podczas powstania sanitariuszka: „Noce są teraz bardzo zimne. Ludzie stracili swoje rzeczy, a koce zabrano dla rannych. Ruiny i piwnice są lodowate, ale nie można palić ognia, bo ludzie umarliby od dymu. Niektórzy próbują palić ogniska na podwórkach, ale to bardzo niebezpieczne ze względu na bomby i pociski”.

Dowódca AK gen. Tadeusz Komorowski, „Bór” bił się z myślami. Chwilami łudził się jeszcze, że stojąca za Wisłą Armia Czerwona ruszy jednak do ataku i pomoże ocalić miasto, ale nadzieja gasła pod naporem brutalnej rzeczywistości. Sowieci nie mieli interesu, by pomagać powstańcom. Woleli poczekać aż wojska „starej” Polski się wykrwawią. W końcu stało się jasne, że dalszy opór nie ma większego sensu. I dlatego właśnie, kiedy rankiem 28 września Niemcy przekazali powstańcom propozycję rozmów kapitulacyjnych, Bór-Komorowski postanowił ofertę przyjąć.

Pierwsze wyjście z miasta

Niemcom się spieszyło. Powstanie przeciągało się ponad miarę, a każdy kolejny dzień oznaczał dla nich ogromne straty. Dziesiątkowane były oddziały, które można by wykorzystać podczas nadciągającego starcia z Sowietami. Gen. Erich von dem Bach-Zelewski, dowódca niemieckich sił w Warszawie, pierwsze pismo wzywające do negocjacji przesłał „Borowi” na początku września. Ostatecznie jednak pozostało ono bez odpowiedzi. Wtedy jeszcze dowództwo AK mogło się łudzić, że sprawy przybiorą pomyślny obrót... Kilka tygodni później sytuacja powstańców stała się beznadziejna. A jednak von dem Bach-Zelewski do końca nie był pewny swego. 2 października zanotował w swoim dzienniku: „Przeżywam dziś chyba najbardziej krytyczny dzień moich walk w Warszawie. Albo gen. „Bór” prowadzi ze mną oszukańczą grę, albo zgłosi mi kapitulację”.

Ale to nieco później. Na razie był 28 września, a do barykady przy ulicy Żelaznej zbliżał się ppłk Zygmunt Dobrowolski, „Zyndram” w towarzystwie tłumacza. To właśnie jego „Bór” wyznaczył do wstępnych rozmów z Niemcami. Po drugiej stronie na „Zyndrama” czekali niemieccy emisariusze. Wkrótce został on przewieziony do kwatery von dem Bacha-Zelewskiego w Ożarowie. Niemiec przyjął go z wyszukaną galanterią. Zaczął rozwodzić się nad walecznością AK, pożałował ginących żołnierzy, zagwarantował prawa cywilom. Zdobył się nawet na słowa, które można było odczytać jako ledwie zawoalowane potępienie... barbarzyńskich metod stosowanych przez niemieckich oficerów pokroju Oskara Dirlewangera. „Przejąłem dowodzenie niemieckimi siłami ósmego dnia powstania. W tym czasie było wiele rozmaitych oddziałów niemieckiej armii. Wartość tych oddziałów była zróżnicowana, zostały one ściągnięte z różnych miejsc, dlatego walki były prowadzone przy użyciu niecywilizowanych metod” – rozwodził się. „Zyndram” musiał wiedzieć, że na jego oczach odgrywany jest cyniczny spektakl. A jednak musiał zaufać von dem Bachowi.

Kolejne rozmowy toczyły się nazajutrz, wreszcie 30 września podpisano pierwsze porozumienie. Dotyczyło ono ewakuacji cywilów z oblężonego Śródmieścia. W tym celu 1 października od godziny piątej do dziewiętnastej miało nastąpić zawieszenie ognia. Tego dnia miasto opuściło jednak zaledwie osiem tys. osób. Zwyciężył strach przed oddaniem się w ręce Niemców, ale nie tylko. Alexandra Richie: „(...) część warszawiaków uważała wychodzących cywilów za »uciekających z tonącego okrętu«. Pewien młody AK-owiec powiedział: »Gdybym zobaczył moją matkę w tym tłumie, zastrzeliłbym ją«, inni szydzili z tych ludzi ze zmęczonymi twarzami i wyczerpanymi dziećmi, nazywając ich zdrajcami”. Ale jak gwoli sprawiedliwości dodaje autorka, bywało i tak, że sami powstańcy odprowadzali swoich bliskich na miejsca zbiórek.

Ledwie kilka minut po dziewiętnastej Niemcy wznowili huraganowy ostrzał dzielnicy. Tymczasem w kwaterze głównej AK ku końcowi zbliżały się prace nad umową kapitulacyjną.

„Skąd wezmą sztandary?”

Na końcowe rozmowy pojechali „Zyndram” oraz płk Kazimierz Iranek-Osmecki. Do Ożarowa wyruszyli o ósmej rano. Już na miejscu polska delegacja odniosła małe zwycięstwo. Niemcy zgodzili się, by podstawą negocjacji stał się dokument opracowany przez AK. „Polacy byli twardzi i wymuszali na Bachu ustępstwa jedno po drugim” – wspominał Gerhard von Jordan, który w rozmowach uczestniczył jako tłumacz. Niemiecki dowódca nie godził się tylko na zapis, że Niemcy oszczędzą zrujnowane miasto. Po długich targach przystał jedynie na umieszczenie w końcowej umowie passusu o ewakuacji świeckich i kościelnych dóbr kultury. Niemcy już wcześniej postanowili zrównać Warszawę z ziemią tak, by nie pozostał po niej żaden ślad. Taki rozkaz wydał Hitler, a von dem Bach nie mógł, i chyba nie chciał, mu się sprzeciwić.

Kapitulacja została podpisana 2 października późnym wieczorem. W myśl ustaleń dwa dni później miał się rozpocząć wymarsz powstańczych oddziałów z miasta. Jako że AK nieco wcześniej została uznana przez aliantów za pełnoprawne sojusznicze wojsko, jej członkowie mieli zostać potraktowani jak jeńcy wojenni. Dzięki uporowi „Bora” przysługujące im prawa zostały rozciągnięte na walczących w powstaniu żołnierzy Armii Ludowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Warszawę mieli też opuścić wszyscy mieszkańcy. Niemcy zapewnili jednak, że wobec ludności cywilnej nie będzie stosowana odpowiedzialność zbiorowa.

Powstańcy warszawscy maszerujący do niewoli. Ulica Nowowiejska (5 października) foto: Wikipedia

Przegrani żołnierze pocieszali się jak mogli. „Wychodzimy z Warszawy z bronią i sztandarami. Wprost nie do uwierzenia. Ciekawe skąd wezmą te sztandary. I jak to będzie z bronią” – notował w swoim dzienniku Zbigniew Czajkowski-Dębczyński, żołnierz batalionu „Parasol”. Z kolei autor artykułu „Po walce”, który ukazał się w ostatnim numerze „Biuletynu Informacyjnego” AK podkreślał: „Klęska, której rozmiarów pomniejszać nie chcemy, jest klęską jednego miasta, jednego etapu naszej walki o wolność. Nie jest klęską całego Narodu, naszych planów i ideałów historycznych. Z przelanej krwi, z zespołowego trudu i znoju, z męki ciał i dusz naszych powstanie nowa Polska, wolna, wielka i silna”. Nic jednak nie było w stanie pokryć rozczarowania, przygnębienia, wściekłości – także wobec zachodnich aliantów, którzy według powszechnie panującej opinii nie pomogli walczącemu miastu w dostatecznym stopniu. „2 października Churchill przyjął osobiście polskiego premiera i usłyszał od niego, że Warszawa zamierza skapitulować. Później miano mu przedstawić ostatni apel Krajowej Rady Ministrów i Rady Jedności Narodowej: „Tak wygląda prawda. Potraktowano nas gorzej niż sprzymierzeńców Hitlera: Italię, Rumunię, Finlandię (...)”. Tych słów – odnotował w swoich pamiętnikach Churchill – nic nie zatrze” – pisał brytyjski historyk Norman Davies.

Tymczasem Niemcy w pierwszych dniach po kapitulacji przestrzegali jej postanowień. Rychło jednak zaczęło się to zmieniać. „Kiedy dokonano ostatecznych obliczeń, okazało się, że znacznie ponad 100 tys. warszawiaków wysłano na przymusowe roboty do Rzeszy (…), a dalsze kilkadziesiąt tys. umieszczono w obozach koncentracyjnych SS, w tym Ravensbrück, Auschwitz i Mauthausen” – zauważa Davies. Wkrótce też Niemcy rozpoczęli systematyczne wyburzanie miasta – ulica po ulicy, kwartał po kwartale. Kiedy w styczniu 1945 roku Armia Czerwona ostatecznie wkroczyła do Warszawy, oczom sołdatów ukazało się morze ruin.

Powstanie warszawskie trwało 63 dni. Walki przyniosły kolosalne straty. Zginęło w nich prawie 17 tys. żołnierzy polskiego podziemia, a około 20 tys. odniosło rany. Do tego dodać należy śmierć od 150 do 200 tys. cywilów. Niemcy stracili około 25 tys. żołnierzy, wliczając w to zabitych, rannych i zaginionych.

Polskie Państwo Podziemne rozpoczynając batalię zakładało, że zdoła opanować miasto przed wkroczeniem Armii Czerwonej, wobec której Polacy wystąpią w roli gospodarzy. Plan się jednak nie powiódł. Wśród historyków do dziś toczy się spór, czy należało rzucać rękawicę Niemcom. Przedstawiciele dowództwa AK przez lata tłumaczyli jednak, że nie mieli innego wyjścia. Obawiali się m.in. niekontrolowanego wybuchu walk, do czego nawoływali idący z Armią Czerwoną polscy komuniści. Byli też przekonani, że ewentualna bierność podziemia może zostać wykorzystana przez sowiecką propagandę do nagonki na prawowite władze.

Przy pisaniu tekstu korzystałem z: Norman Davies, Powstanie '44, Kraków 2004; Władysław Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Kraków 2008; Alexandra Richie, Warszawa 1944. Tragiczne powstanie, Wrocław 2004; Stefan Korboński, Polskie Państwo Podziemne. Przewodnik po Podziemiu z lat 1939-1945, Warszawa 2008; Tadeusz Bór-Komorowski, Armia Podziemna, Warszawa 1994.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Koniec pewnej epoki
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Carl-Gustaf przemówił
Dzień Bezpieczeństwa na Baltexpo
Trwa dobra passa reprezentantów Wojska Polskiego
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
POLMARFOR, czyli dowodzenie na Bałtyku
Kircholm 1605
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Priorytetowe zaangażowanie
Dziki na Legwanach
Polski „Wiking” dla Danii
Pocisk o chirurgicznej precyzji
W wojsku orientują się najlepiej
Medicine for Hard Times
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
Europa ma być zdolna do obrony
Rój bezzałogowców nad Orzyszem
Czarna taktyka terytorialsów
„Road Runner” w Libanie
Historia jest po to, by z niej czerpać
Kopuła nad bewupem
Na Baltexpo o bezpiecznym morzu
Okiełznać Borsuka
Weterani pamiętają
Speczespół wybierze „Orkę”
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Polskie „Tygrysy” nagrodzone w Portugalii
Natowska sieć rurociągów obejmie Polskę
Maratońskie święto w Warszawie
Zjednoczyć wysiłek w przeciwdziałaniu presji migracyjnej
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Leopardy i Rosomaki pokonały Odrę
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Poligon dla medyków w mundurach
Kaczka wodno-lądowa (nie dziennikarska)
Terytorialsi w akcji
Koniec dzieciństwa
Abolicja dla ochotników
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
Lubuscy pancerniacy sforsują Odrę
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Czarna taktyka terytorialsów
Konie dodawały pięciobojowi szlachetności
Brytyjczycy na wschodniej straży
Wyspa komandosów i walka z morskim żywiołem
Żołnierze testują nowoczesne drony. To polska robota
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
Mity i manipulacje
Terytorialsi ćwiczyli taktykę i walkę z pożarem
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Jednym głosem w sprawie obronności
Wyzwaniem – czas
GROM. Kulisy selekcji do jednostki specjalnej
Unia chce zbudować „mur dronowy"
Polsko-unijne rozmowy o „murze dronowym”
Polskie Bayraktary nad Turcją
Władze USA zapowiadają poważne zmiany w amerykańskiej armii
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Pływali jak morscy komandosi
W poszukiwaniu majora Serafina

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO