moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Pewny jak HIMARS

Amerykański system rakietowy ziemiaziemia nie ma sobie równych, jeśli chodzi o uzbrojenie tego rodzaju. HIMARS razi cele na dystansie 300 km z dokładnością od 10 do 50 m. Nowoczesne wyrzutnie zdążyły już udowodnić swoją skuteczność na wojnie w Ukrainie. Wprowadzenie HIMARS-ów do wyposażenia Wojska Polskiego oznacza prawdziwą rewolucję w systemach walki.

O wyrzutniach rakietowych HIMARS mówi się, że zmieniły bieg bitwy o Chersoń, jednego z najważniejszych starć wojny w Ukrainie. Stany Zjednoczone przekazały tę broń walczącej z rosyjską agresją armii latem 2022 roku. HIMARS-y pozwoliły zniszczyć tzw. zaplecze wroga, czyli stanowiska dowodzenia, wozy logistyczne, magazyny z amunicją. Precyzyjne uderzenia raziły cele i odcinały szlaki komunikacyjne wokół miasta, pozbawiając Rosjan wsparcia logistycznego. Podobno ostrzał był prowadzony z odległości około 100 km, a rakiety spadały dokładnie tam, gdzie było to zaplanowane. Dzięki temu udało się nie tylko odbić miasto z rąk okupanta, lecz także zminimalizować kolejne zniszczenia w Chersoniu. Jak podkreślają eksperci, było to możliwe dzięki precyzji HIMARS-ów.

 

REKLAMA

Wielkie zakupy

Wprowadzenie artylerii rakietowej dalekiego zasięgu do polskiej armii było zapisane w planach jej modernizacji. Na początku zakładano, że system mający działać w ramach programu „Homar” zostanie opracowany przez polskie zakłady, ale w 2019 roku okazało się, że kupimy sprawdzone już amerykańskie wyrzutnie – w lutym minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podpisał wart 414 mln dolarów kontrakt na dostawę dywizjonu wyrzutni rakietowych wysokiej mobilności. Na jego mocy do końca 2023 roku polska armia miałaby otrzymać 18 wyrzutni bojowych M142 HIMARS i dwie szkolne, a także m.in. pojazdy dowodzenia, wozy amunicyjne, ciągniki ewakuacyjne oraz pakiety logistyczny i szkoleniowy.

Po 24 lutego 2022 roku, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, rząd postanowił wzmocnić polską armię kolejnymi wyrzutniami. Kongres Stanów Zjednoczonych wydał zgodę na zakup 486 wyrzutni (18 wyrzutni M142 HIMARS oraz 468 HIMARS Launcher Loader Module Kit, czyli zestawów startowych przeznaczonych do montażu na specjalistycznych podwoziach). Kontrakt ma obejmować również 9 tys. sztuk amunicji, m.in. naprowadzane pociski typu GMLRS oraz pociski taktyczne dalekiego zasięgu typu ATACMS. Negocjacje w sprawie ostatecznej wersji umowy wciąż trwają. – Chcemy, by w ramach nowego kontraktu w Polsce odbywała się współprodukcja HIMARS-ów, zarówno wyrzutni, jak i rakiet – powiedział szef resortu obrony podczas uroczystości przyjęcia do polskiej armii pierwszych pięciu HIMARS-ów w maju 2023 roku.

Szkolenie na pustyni

Wyrzutnie HIMARS mają trafić do jednostek podległych 16 Dywizji Zmechanizowanej, m.in. 1 Mazurskiej Brygady Artylerii, na którą w grudniu 2022 roku został zmieniony 11 Mazurski Pułk Artylerii. Służący w niej żołnierze stanęli przed szansą, by wziąć udział w szkoleniu i wejść w skład grupy obsługującej nowoczesny sprzęt. Wśród nich był st. kpr. Wojciech Kisiecki, dziś dowódca obsługi HIMARS-ów, a wcześniej odpowiedzialny za obsługę wyrzutni rakiet BM-21 i Langusta. – W 2020 roku padło pytanie, kto chce polecieć do Stanów Zjednoczonych na kurs obsługi HIMARS-a. Od razu się zgłosiłem. Byłem jedną z pierwszych osób, które wzięły udział w tym szkoleniu – opowiada st. kpr. Kisiecki. Sześciotygodniowy kurs obejmował podstawy obsługi wyrzutni i odbywał się w Fort Sill w Oklahomie. Ten górzysto-pustynny teren na południu Stanów Zjednoczonych był idealnym miejscem do ćwiczeń, szczególnie strzelań na długich dystansach. Ale po kolei.

Żołnierze rozpoczynają zajęcia od teorii, poznania budowy pojazdów i zadań członków załogi. A ta liczy trzy osoby: dowódca, kierowca i strzelec, odpowiedzialny za naciśnięcie przycisku uruchamiającego wystrzał rakiety. Wszyscy szkolący się w Fort Sill poznawali podstawy każdej z tych specjalności, a potem doskonalili swoje umiejętności na kolejnych kursach. Na jednym z nich st. kpr. Wojciech Kisiecki przez kolejnych siedem tygodni uczył się roli dowódcy HIMARS-ów. Tego, w jaki sposób zająć teren, na którym ma stanąć wyrzutnia, jak wyznaczyć punkty ukrycia wozu, jak wybrać stanowiska ogniowe i ustawić sprzęt do oddania wystrzału. Podczas tego szkolenia duży nacisk kładziono również na to, jak dowodzić załogą wyrzutni.

Z kolei strzelców Amerykanie uczyli m.in. obsługi systemu komputerowego, w którym wprowadza się odpowiednie dane, by zaprogramować misję bojową. Zadaniem kierowcy jest zaś dbanie o wóz, na którym jedzie wyrzutnia. Jego obsługa przypomina nieco tę wykonywaną przy samolotach F-16. W zależności od potrzeb przeprowadza się przeglądy bieżące – przed strzelaniem i po nim, ale też tygodniowe, miesięczne i roczne, podczas których sprawdza się nieco inne elementy wozu. Jeśli okaże się, że wóz ma usterkę, naprawiają ją specjalnie wyszkoleni w USA mechanicy.

Pierwsze strzelania

Wyszkoleni w USA członkowie załóg HIMARS-ów czekali na sprzęt kilkanaście miesięcy. Kiedy dotarł do jednostki, przeszli kolejne szkolenie, które już tu, w Polsce, na poligonie w Toruniu, przeprowadzili dla nich eksperci ze Stanów. Artylerzyści uczyli się, jak wykonać misję bojową już całą załogą. Po trzech tygodniach przyszedł czas na pierwsze strzelania. – To nasza nagroda, wisienka na torcie całego szkolenia – śmiali się żołnierze, którzy mogli po raz pierwszy zaprezentować swoje umiejętności i nowy sprzęt. Strzelanie odbyło się 27 lipca na poligonie w Toruniu. Załogi HIMARS-ów najpierw wyznaczały stanowisko ogniowe, podjeżdżały w wyznaczone miejsce, by po chwili… Wszyscy mogli usłyszeć ogromny huk i zobaczyć mnóstwo dymu. Rakieta wystrzelona z HIMARS-a spadła kilkadziesiąt kilometrów dalej. Czy trafiła w wyznaczony na poligonie cel? – Nie mam wątpliwości. Zawsze trafiają – komentował Kisiecki.

Minister Mariusz Błaszczak na toruńskim poligonie ogłosił powstanie nowej jednostki wojskowej i miejsca, w którym mają się szkolić załogi HIMARS-ów. – 1 Brygada Rakiet wejdzie w skład 16 Dywizji Zmechanizowanej i będzie się znajdowała w dwóch lokalizacjach: w Toruniu i Orzyszu – zapowiedział. W Toruniu powstanie też Akademia HIMARS, gdzie pod okiem amerykańskich instruktorów będą się szkolić załogi wyrzutni. Co więcej, w tym ośrodku HIMARS-y mają być serwisowane. Akademia zostanie otwarta nie tylko dla polskich żołnierzy. Ministerstwo Obrony Narodowej na szkolenia w Toruniu zaprasza również żołnierzy armii sojuszniczych, np. estońskiej, litewskiej i łotewskiej, bo HIMARS-y wkrótce staną się częścią również i ich uzbrojenia.

Jak będzie wyglądało wzmocnienie artylerii w polskiej armii w najbliższej przyszłości? Ministerstwo Obrony Narodowej podkreśla, że obecne dostawy HIMARS-ów to pierwszy krok do budowania zdolności operacyjnych Wojska Polskiego w zakresie rażenia celów oddalonych o kilkaset kilometrów. Następnym etapem jest dostarczenie kolejnych wyrzutni, a także polskiej produkcji pojazdów, bezzałogowych statków powietrznych czy systemów radiolokacyjnych. „Wszystkie wyrzutnie rakietowe, zarówno M142 HIMARS, jak i K239 Chunmoo zostaną zintegrowane z polskim systemem zarządzania walką Topaz oraz podwoziami Jelcz”, informuje Centrum Operacyjne MON.

To nie wszystko. Gen. broni Wiesław Kukuła, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, podkreśla, że HIMARS-y to rewolucja w systemach walki polskiej armii. – Efekty właściwego użycia tej broni zdegradują potencjał przeciwnika – zapewnia. Według generała armia musi radykalnie zwiększyć zdolności bojowe dywizji i ich autonomiczność oraz zapewnić przewagę nad przeciwnikiem w walce bezpośredniej. – Musimy też zbudować silny mechanizm ich wspierania w operacji na szczeblu korpusu, którego organizację właśnie rozpoczęliśmy – wyjaśnia dowódca generalny. Chodzi o 2 Korpus Polski, którego powstanie w lipcu tego roku ogłosił Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej.

Co to konkretnie oznacza dla wojsk lądowych? – Chodzi o przebudowanie systemu organizacji stanowisk dowodzenia i ich struktury oraz wdrożenie w dywizjach tzw. JAGIC (Joint Air-Ground Integration Center, czyli Połączonego Centrum Integracji Powietrzno-Naziemnej), zapewniającego wieloszczeblowe zintegrowanie ognia sił powietrznych i wojsk lądowych oraz zarządzanie nim w czasie rzeczywistym na pełnej głębokości operacyjnej działań korpusu – tłumaczy gen. broni Wiesław Kukuła. W tej koncepcji ogromną rolę mają odgrywać właśnie HIMARS-y. – W przypadku potencjalnego konfliktu będzie to jeden z czynników nie tylko warunkujących nasze zwycięstwo, ale i minimalizujących straty – wyjaśnia Kukuła.

Ewa Korsak

autor zdjęć: Michał Niwicz

dodaj komentarz

komentarze


Wybiła godzina zemsty
 
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Święto podchorążych
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Święto w rocznicę wybuchu powstania
Co słychać pod wodą?
Olimp w Paryżu
Transformacja dla zwycięstwa
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Polskie „JAG” już działa
Terytorialsi zobaczą więcej
Olympus in Paris
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Ostre słowa, mocne ciosy
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Right Equipment for Right Time
Norwegowie na straży polskiego nieba
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Czworonożny żandarm w Paryżu
Jaka przyszłość artylerii?
Szef MON-u na obradach w Berlinie
„Szczury Tobruku” atakują
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
„Husarz” wystartował
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Zyskać przewagę w powietrzu
O amunicji w Bratysławie
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Setki cystern dla armii
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Bój o cyberbezpieczeństwo
Wzmacnianie granicy w toku
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Transformacja wymogiem XXI wieku
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Zmiana warty w PKW Liban
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Pożegnanie z Żaganiem
Medycyna w wersji specjalnej
Od legionisty do oficera wywiadu
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Jesień przeciwlotników
Karta dla rodzin wojskowych

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO