moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

25 sierpnia 1939 roku. „Schleswig-Holstein” wpływa do Gdańska

Oficjalnie miała to być kurtuazyjna wizyta, ale Polacy nie mieli wątpliwości, że to tylko pozory. Usiłowali zablokować wejście jednostki do portu. Bez skutku. 25 sierpnia 1939 roku do Gdańska zawinął „Schleswig-Holstein”. Na jego pokładzie znajdowała się Kompania Szturmowa „Kriegsmarine” i potężne działa. 1 września pociski z tych dział spadły na Westerplatte.

„Kieliszek szampana przy akompaniamencie drwiących uśmieszków smarkatych oficerków. To była najtrudniejsza chwila w moim życiu” – notował w dzienniku Marian Chodacki, komisarz generalny RP w Gdańsku. Pod koniec sierpnia 1939 roku znalazł się w gronie kilku osób zaproszonych na pokład niemieckiego pancernika „Schleswig-Holstein”, który stał w miejscowym porcie. Dowódca okrętu zaprosił też Szwajcara Carla Burckhardta, wysokiego komisarz Ligi Narodów w Wolnym Mieście Gdańsku. Tego wymagał dyplomatyczny protokół.

Gra pozorów jeszcze trwała, choć Niemcy podchodzili do niej z coraz większą nonszalancją. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że wojna wybuchnie lada dzień. Pozostawało tylko pytanie, kiedy?

Cesarz patrzy na wodowanie

Początkowo do Gdańska miał zostać skierowany lekki krążownik „Königsberg”. Adolf Hitler zmienił jednak decyzję. – Ostatecznie Niemcy wysłali lepiej uzbrojony pancernik „Schleswig-Holstein”. Chodziło przede wszystkim o efekt propagandowy i psychologiczny – podkreśla historyk Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. – Okręt dysponował potężnymi działami kalibru 280 mm. Salwa z takiej broni powodowała olbrzymi hałas, mnóstwo dymu, uderzenie pocisku mogło spowodować olbrzymie straty. Niemieckie dowództwo zakładało, że wywrze to na obrońcach Westerplatte tak wielkie wrażenie, że poddadzą placówkę zaraz po zakończeniu ostrzału.

„Schleswig-Holstein” nie był jednostką nową. Został zwodowany w 1906 roku w obecności cesarza Wilhelma II. Do służby trafił dwa lata później. Za jego budowę i wyposażenie niemiecka marynarka zapłaciła 25 mln marek. Okręt miał 128 m długości, ponad 22 m szerokości i zanurzenie obliczone na 8,2 m. Jego załogę stanowiło przeszło 800 marynarzy.

Podczas I wojny światowej pancernik wziął udział w bitwie jutlandzkiej i został poważnie uszkodzony. Przez kilka następnych lat stał w Wilhelmshaven i Kilonii, gdzie pełnił rolę hulku mieszkalnego. Do służby wrócił w 1926 roku, a niedługo potem przeszedł generalny remont. Przez kolejne dziewięć lat był jednostką flagową niemieckiej floty. Brał udział w licznych ćwiczeniach na północnym Atlantyku, był też wykorzystywany jako lodołamacz na Bałtyku. W połowie lat 30. wydawało się, że okres jego świetności powoli mija. Okręt wykorzystywano do szkolenia kadetów. Przemierzał morza i oceany, zawijał do portów w Ameryce Południowej i Afryce. Wkrótce okazało się, że wysłużony pancernik raz jeszcze wysunie się na czoło niemieckiej marynarki.

Komandor mówi: „nie”

1 lipca 1939 roku dowódcą okrętu został kmdr Gustav Kleikamp. To właśnie on miał odpowiadać za atak na polską składnicę tranzytową na Westerplatte, faktycznie więc rozpocząć kolejną wielką wojnę. 18 sierpnia „Schleswig-Holstein” opuścił Kilonię. W zatoce Strand pobrał ogromne zapasy amunicji, na chwilę zawinął do Świnoujścia, wreszcie skierował się do Gdańska. 24 sierpnia na wysokości Ustki spotkał się z niemieckimi trałowcami i przyjął na pokład Kompanię Szturmową „Kriegsmarine”. Wkrótce pancernik pojawił się na redzie gdańskiego portu. I tu natknął się na niespodziewaną przeszkodę.

Komandorem pilotów, którzy odpowiadali za wprowadzanie jednostek do portu, był wówczas Tadeusz Ziółkowski. Dokładnie obejrzał jednostkę i doszedł do wniosku, że coś jest nie tak. Przede wszystkim Niemcy zapowiadali, że w Gdańsku pojawi się zupełnie inny okręt. Po drugie, wszystko, co zastał na pokładzie pancernika, wskazywało, że jednostka jest przygotowana do przeprowadzenia desantu i ataku. Ziółkowski uznał więc, że wprowadzenie „Schleswiga” do portu pogwałci międzynarodowe przepisy. Powiedział zatem: „nie” i… został przez Niemców aresztowany. Co prawda nie na długo, ale te kilka godzin wystarczyło, by pracę, której nie chciał się podjąć, wykonał jego niemiecki zastępca. Sam Ziółkowski nie cieszył się wolnością zbyt długo. 1 września Niemcy ponownie go aresztowali, a potem osadzili w obozie Stutthof. W 1940 roku został zamordowany.

Tymczasem „Schleswig-Holstein” przy aplauzie niemieckich mieszkańców Gdańska zacumował w okolicach Nowego Portu. Po południu kmdr Kleikamp otrzymał rozkaz: „ostrzał ma się rozpocząć nazajutrz o 4.30”. Wkrótce Berlin się z niego wycofał. Hitler zawahał się, bo doszła do niego wieść o podpisaniu wojskowego porozumienia między Polską a Wielką Brytanią. W dodatku Mussolini ostrzegł go, że nie będzie w stanie wystawić do wojny całej włoskiej armii. Załoga zamiast walczyć, wzięła udział w uroczystościach upamiętniających marynarzy z „Magdeburga”, którzy zginęli w 1914 roku. 31 sierpnia rozkaz został ponowiony. Polska składnica miała zostać zaatakowana 1 września, tym razem o 4.45.

Krótko przed tą godziną „Schleswig-Holstein” ruszył w stronę Zakrętu Pięciu Gwizdków. W okrętowym dzienniku o 4.43 rano zanotował: „Okręt idzie do ataku na Westerplatte”…

Trzy śmierci pancernika

– Ostrzał składnicy nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Zresztą część pocisków przeleciała nad półwyspem i spadła do morza. Polscy żołnierze przetrwali pierwsze uderzenie, a potem bronili się jeszcze przez tydzień – przypomina Aleksander Ostasz. Sam „Schleswig-Holstein” w pierwszych dniach wojny na cel brał nie tylko Westerplatte. Pociski wystrzelone z jego dział (a miał ich ponad 20, kalibru od 20 do 280 mm) spadały też na Gdynię, Kępę Oksywską, Półwysep Helski. W trakcie zmagań okręt został nawet trafiony przez baterię cyplową stojącą w pobliżu Helu. Uszkodzenia nie okazały się jednak poważne. Wiosną 1940 roku pancernik wziął udział w inwazji na Danię, a potem… wrócił do starej roli. W latach 1941–1944 cumował w Gdyni jako okręt szkolny, hulk mieszkalny, jednostka obrony przeciwlotniczej. Tam doczekał schyłku III Rzeszy.

– „Schleswig-Holstein” tonął trzy razy – opowiada Ostasz. W grudniu 1944 spadły na niego bomby podczas alianckiego nalotu. Okręt oparł się rufą o dno portowego kanału. Wczesną wiosną 1945 roku zatopili go uciekający z Gdyni Niemcy. Na tym jednak jego historia się nie zakończyła. – Rok później Sowieci podnieśli go z dna i przeholowali w pobliże Estonii. Tam przez dwie dekady był wykorzystywany podczas ćwiczeń jako okręt-cel – wyjaśnia Ostasz. Ostatecznie na dno poszedł w 1966 roku. – O losie pancernika, jako jedna z nielicznych osób w Polsce, wiedział nieżyjący już historyk Jacek Żebrowski. Kilka lat temu natchnął nas do tego, by zorganizować wyprawę eksploracyjną – wspomina Ostasz, który z kilkoma osobami wybrał się w 2008 roku do Estonii. – Wrak pancernika spoczywa na głębokości kilkunastu metrów, w pobliżu wyspy Osmussaar. Z okrętu nie zachowało się wiele: właściwie tylko jedna czwarta z jego dennej części. Pod wodą zrobiliśmy dokumentację fotograficzną, rozłożyliśmy polską flagę… Chcieliśmy przypomnieć światu o pancerniku i roli, jaką odegrał w historii. W Polsce ludzie są tego świadomi, poza nią wygląda to już gorzej.

Historyk przyznaje, że myśli o kolejnej wyprawie. – Na pewno warto pozyskać jakieś części pancernika dla polskich muzeów. To jednak ogromne przedsięwzięcie logistyczne, które wymaga udziału szczebla rządowego. Przede wszystkim dużych pieniędzy – podsumowuje.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe

dodaj komentarz

komentarze


Pancerniacy jadą na misję
Żołnierze pomagają w akcji na torach
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Nowe zasady dla kobiet w armii
Niepokonani koszykarze Czarnej Dywizji
Bojowe Rosomaki dla podhalańczyków
Rząd powołał pełnomocnika ds. SAFE
Brytyjczycy na wschodniej straży
Norweska broń będzie produkowana w Polsce
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Bezzałogowy nurek
Mundurowi z benefitami
Okręt skrojony na Bałtyk
Ogień z Leopardów na Łotwie
Niebo pod osłoną
Aleksander Władysław Sosnkowski i jego niewiarygodne przypadki
Razem na ratunek
„Horyzont” przeciw dywersji
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Buzdygan dowódcy Żelaznej Dywizji wraca do gry
Polska i Francja na rzecz bezpieczeństwa Europy
Szczyt europejskiej „Piątki” w Berlinie
Obywatele chcą być #wGotowości
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Pilica w linii
Polska, Litwa – wspólna sprawa
Orka po szwedzku
Wojsko Polskie stawia na bezzałogowce
Zwalczyć strach, rozwiać mity
Polski „Wiking” dla Danii
W krainie Świętego Mikołaja
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
Pewna inwestycja w niepewnych czasach
Kapral Bartnik mistrzem świata
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Nowe Kraby w Sulechowie
Komplet medali wojskowych na ringu
Dzień wart stu lat
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
AW149 – moc kawalerii powietrznej!
Cywile zaskoczyli żołnierzy
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Premier ogłasza podwyższony stopień alarmowy
Nietypowy awans u terytorialsów. Pierwszy taki w kraju
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Marynarze podjęli wyzwanie
Plan na WAM
Szef MON-u z wizytą we Włoszech
Udany start Peruna
Borsuki zadomowiły się na poligonie
Debiut #wGotowości, czyli szlaki przetarte
Militarne Schengen
Akademia Górniczo-Hutnicza w szeregach Cyber Legionu
Wojsko na Horyzoncie
Początek „Ratownika”
The Darker, the Better
Warto być wGotowości
Elementy Wisły testowane w USA
Gdy ucichnie artyleria
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Wojskowy bus do szczęścia
Krajowa produkcja amunicji
Celne oko, spokój i wytrzymałość – znamy najlepszych strzelców wyborowych wśród terytorialsów

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO