Potyczki strategów

Ta gra sprzyja rozwiązywaniu problemów sztuki wojennej, więc jej wielbicielami często byli najwyżsi dowódcy armii świata.

Szachy mają pewne podobieństwo z wojną przez terminologię, względnie manewr, różnią się natomiast bardzo istotnie pracą dowódcy. Obaj szachiści działają z dokładną znajomością sytuacji, podczas gdy przed wodzem zakryta jest strona nieprzyjaciela. Poza tym szachista operuje bezdusznymi figurami, gdy tymczasem wódz ma żołnierzy o różnej wartości moralnej”, mówił w jednym z wywiadów w latach trzydziestych XX wieku gen. broni Kazimierz Sosnkowski, zapalony szachista, minister spraw wojskowych i główny inspektor sił zbrojnych.

Prawie jak na wojnie

W zamyśle twórców, pochodząca prawdopodobnie z Persji gra miała faktycznie odzwierciedlać na planszy prowadzenie bitwy. Dlatego w XV wieku, po upowszechnieniu broni palnej, niektóre zasady szachowe uległy zmianie – chodziło o to, aby lepiej oddać sposób walki na odległość. Dzięki temu bierki zyskały większy zasięg ruchu i mobilność, np. gońce, które dotychczas ruszały się po skosie, ale przeskakując o jedno pole, po zmianach można przesunąć o dowolną liczbę wolnych pól po przekątnych. Wprowadzono też bicie w przelocie, czyli można zbić pion przeciwnika ruchem o dwa pola do przodu z pozycji wyjściowej. Pojawiło się też specjalne posunięcie zwane roszadą, dzięki której król może przesunąć się w stronę jednej z wież i schować do rogu planszy w bezpieczne miejsce, tak jak dowódca armii wydający żołnierzom rozkazy z ukrycia. Ponadto w średniowieczu królowa (wezyr lub hetman) była najsłabszą figurą, mogącą się ruszać tylko o jedno pole po skosie i to dopiero po ruchu króla. Teraz stała się najsilniejszą i można ją przestawiać we wszystkich kierunkach o dowolną liczbę pól.

„Gra w szachy sprzyja dowodzeniu i rozwiązywaniu problemów sztuki wojennej”, uważa płk Tomasz Malinowski, przewodniczący Międzynarodowego Wojskowego Komitetu Szachowego, na co dzień główny specjalista Biura Skarg i Wniosków Ministerstwa Obrony Narodowej. Jak tłumaczy oficer, szachy uczą, że można wygrać wojnę, nie niszcząc wszystkich sił przeciwnika. Wystarczy uderzyć w najważniejszy punkt, czyli zamatować króla. Trzeba też pamiętać, że nie ma sytuacji beznadziejnych i póki król się nie poddał, walka trwa. „Czasem też opłaca się poświęcić własną figurę, aby łatwiej było poruszać swoimi wojskami, czyli – gdy przeniesiemy to na wydarzenia pola bitwy – trzeba zrzucić czołg w przepaść, żeby udrożnić drogę swojej piechocie”, wyjaśnia płk Malinowski.

Partie Marszałka

Trudno się więc dziwić, że wielbicielami królewskiej gry często byli najwyżsi dowódcy armii świata. Grali w nią cesarz Francuzów Napoleon Bonaparte, naczelnik powstania Tadeusz Kościuszko, książę Józef Poniatowski, naczelny wódz Księstwa Warszawskiego, a także król Jan III Sobieski, zwycięzca spod Wiednia. Zapalonym szachistą był też marszałek Józef Piłsudski. Jego partnerem szachowym był m.in. gen. Sosnkowski. Zachowały się relacje z partii rozgrywanych przez nich w trakcie uwięzienia po kryzysie przysięgowym w Magdeburgu. Jak wyliczył Sosnkowski, jesienią 1918 roku rozegrali ich ponad 250. „Piłsudski był nadzwyczaj pomysłowy, kombinował, lubił ofiary i grę ryzykowną, nie uznawał tej pozycyjnej”, relacjonował Sosnkowski.

W wolnej Polsce Marszałek był mecenasem szachistów, w turnieju o mistrzostwo Polski w 1927 roku ufundował nagrodę w wysokości 2000 zł za najpiękniejszą partię. Został też honorowym członkiem powstałego w 1926 roku Polskiego Związku Szachowego. Zresztą połowę składu jego władz w 1939 roku stanowili wysocy oficerowie i żołnierze: gen. Sosnkowski był honorowym prezesem, a w 1939 roku został przewodniczącym Rady Naczelnej PZS. W latach 1929–1935 prezesem był Józef Rogoziński, ochotnik w wojnie 1920 roku, jego następcą został płk lek. Bronisław Nakoniecznikoff-Klukowski, szef sanitarny 3 Dywizji Piechoty, wojewoda warszawski i wiceminister spraw wewnętrznych.

W Radzie Naczelnej PZS działał też płk dr Marian Steifer, pierwszy oficer sztabu inspektora armii i redaktor kącika szachowego w „Polsce Zbrojnej”. Organizację olimpiady szachowej w 1935 roku wspierał bliski współpracownik marszałka, gen. broni Leon Berbecki, zastępca dowódcy Okręgu Korpusu VIII w Toruniu. W szachy grali też m.in. kpt. Henryk Gruber, legionista, ochotnik w wojnie 1920 roku, bankowiec i finansista, gen. bryg. Sergiusz Zahorski, dowódca Brygady Kawalerii „Poznań”, czy płk Kazimierz Glabisz, uczestnik powstania wielkopolskiego.

W grze strategów swoje umiejętności matematyczne często wykorzystywali kryptolodzy. Entuzjastą szachów był Polak Marian Rejewski, który złamał niemieckie szyfry Enigmy. W brytyjskiej szachowej drużynie narodowej aż trzech członków było kryptologami ośrodka w Bletchley Park: Conel Hugh O’Donel Alexander, Harry Golombek i Stuart Milner-Barry. Ze względu na prace nad złamaniem niemieckich szyfrów wszyscy trzej opuścili rozgrywaną we wrześniu 1939 roku olimpiadę szachową w Buenos Aires.

Polskim żołnierzom szachy towarzyszyły nawet w obozach jenieckich. Gra podtrzymywała ich w dobrej kondycji intelektualnej, a wysiłek umysłowy zapobiegał depresji. W niemieckich oflagach rozgrywano turnieje szachowe. Na przykład podczas mistrzostw obozu w Dössel główną nagrodą był pulower, a wicemistrz dostał parę grubych skarpetek. Z kolei w oflagu Woldenberg (Dobiegniew) oficerowie prowadzili kursy szachowe dla swoich kolegów.

Na uprawianie tego sportu zezwalało też NKWD polskim jeńcom w obozach w Ostaszkowie, Starobielsku i Kozielsku. Często nasi oficerowie sami robili z różnych obozowych przedmiotów figurki szachowe, które dziś można zobaczyć m.in. w zbiorach warszawskiego Muzeum Katyńskiego.

Sportowe przygotowanie

W latach powojennych szachy nadal były obecne w armii, a Wojskowy Klub Szachowy „Legion” przez wiele lat uchodził za najsilniejszy taki ośrodek w PRL-u. Jego członkowie wielokrotnie zdobywali tytuł drużynowego mistrza Polski seniorów i juniorów. „Niestety po 1989 roku szachy stały się wśród żołnierzy mniej popularne i dopiero 14 lat temu reaktywowano wojskowy ruch szachowy”, opowiada płk Malinowski. Od 2002 roku reprezentacja naszych sił zbrojnych bierze udział w mistrzostwach NATO w tej dyscyplinie, a od 2003 roku są rozgrywane mistrzostwa Wojska Polskiego.

Polacy mogą się też pochwalić sukcesami w tej królewskiej grze. W rozegranych w 2016 roku XXVII Mistrzostwach NATO w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy w historii nasi żołnierze drużynowo zdobyli złoto. Wywalczyli także brązowy medal indywidualnie (Rafał Przedmojski) oraz srebro w turnieju szachów błyskawicznych (sierż. pchor. Damian Graczyk).

Wygrana jest okupiona jednak ogromną pracą. „Przede wszystkim trzeba zdobyć informacje, jak grają przeciwnicy, przeanalizować rozegrane przez nich partie i popełnione pomyłki”, mówi por. Mateusz Sypień, obecny mistrz Wojska Polskiego w szachach, żołnierz 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Na własne rozgrywki szachowe oficer poświęca prawie cały wolny czas. Trenował na komputerze nawet w czasie misji w Afganistanie.

Z kolei płk Malinowski podkreśla, że nieprawdziwe są opowieści o „refleksie szachisty”, który ma oznaczać długotrwały proces podejmowania decyzji. „Zaprzeczeniem tego są szachy błyskawiczne, w których partia trwa np. pięć minut, a gracze w ciągu pięciu sekund wykonują po dziesięć ruchów”.

„Nieprawdą jest też, że szachy to sport dla tych, którzy nie mają kondycji na inną aktywność fizyczną”, zaznacza por. Sypień. Jak podkreśla, elementem przygotowań w tej dyscyplinie są treningi biegowe, pływanie czy jazda na rowerze. Każdy turniej to duży wysiłek całego organizmu. Na partię jest przeznaczone do pięciu godzin. Gdy tego samego dnia są rozgrywane dwie rundy, walka przy szachownicy trwa nawet dziesięć godzin. „Jeśli podczas tych rozgrywek zawiedzie ciało, zawiedzie też umysł”, dodaje. Ważne są również opanowanie, siła psychiczna i umiejętność koncentracji.

Szachy przynoszą też profity. „Zdolności szachowe okazały się przydatne w polityce. Wielcy szachiści mają tak wyszkoloną wyobraźnię, że widzą całokształt i wszystkie szczegóły, które będą na szachownicy po kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu pociągnięciach”, mówił marszałek Piłsudski.

Anna Dąbrowska, Rafał Przedmojski

autor zdjęć: PAWEŁ WROCZYŃSKI





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO