Z Anną Krasnowolską o powyborczych łamigłówkach i teherańskiej ofensywie rozmawia Małgorzata Schwarzgruber.
W Iranie odbyły się pierwsze po zniesieniu zachodnich sankcji wybory parlamentarne. Czy ich wynik może zdecydować o kierunku zmian w tym kraju?
Wydaje się, że jest uzasadniony ostrożny optymizm, bo wszystko wskazuje na to, że przewagę uzyskali reformatorzy. Nie spodziewam się jednak gwałtownych zmian. Od końca wojny z Irakiem i śmierci ajatollaha Chomejniego widać tendencję do powolnej ewolucji tego anachronicznego systemu narzuconego przez rewolucję islamską. Świadczą o tym wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych i prezydenckich, ale trzeba pamiętać, że rząd i parlament w Iranie nie są głównymi ośrodkami władzy decydującymi o kierunkach polityki.
Obóz umiarkowany zdobył większość w parlamencie, ale nie ma samodzielnej większości. Skrzydło konserwatywne jest nadal silne.
Jedni i drudzy twierdzą, że stali się mocniejsi. Te dwa skrzydła nie są jasno rozgraniczone, dopiero podczas głosowań w parlamencie się okaże, kto jakie ma poglądy. Z jednej strony są posłowie określani jako fundamentaliści, związani z duchowym przywódcą Iranu ajatollahem Alim Chameneim. Z drugiej zwolennicy reform, którzy weszli z listy nazwanej listą nadziei, którą Chamenei przed wyborami nazwał listą brytyjską, czyli sterowaną z zagranicy. Jest także grupa kandydatów umiarkowanych, pragmatyków określanych jako prorządowi, czyli popierających prezydenta Hasana Rouhaniego, a także kandydaci niezależni, o których niewiele wiadomo. Obie strony sceny politycznej chciałyby ich zawłaszczyć.
Irańczycy wybierali także Zgromadzenie Ekspertów, które wyłoni kolejnego przywódcę religijnego.
System polityczny Iranu jest dość skomplikowany. Są w nim instytucje demokratyczne, np. parlament czy prezydent, wybierani w wyborach powszechnych. W tym roku obchodzimy 110. rocznicę powołania pierwszego parlamentu i przekształcenia monarchii absolutnej w konstytucyjną – przypomnę, że było to w 1906 roku. Długa jest tradycja koabitacji władzy demokratycznej najpierw z monarchią, a potem z najwyższym autorytetem religijnym. Parlament jest jednak kontrolowany przez władzę nadrzędną, dawniej – przez szacha, dziś – przez najwyższego przywódcę i podległe mu instytucje, które dublują instytucje państwowe i je ograniczają. Jest to m.in. 12-osobowa ortodoksyjna
Rada Nadzorcza, nazywana u nas Radą Strażników, która opiniuje osoby mające kandydować na posłów oraz do Zgromadzenia Ekspertów – ciała wybierającego najwyższego przywódcę religijnego, a także osobę na urząd prezydenta. Przez jej sito nie przechodzi większość kandydatów opozycyjnych. W tym roku odrzuciła wielu znanych polityków z pierwszego szeregu. Kontroluje działanie Madżlesu, czyli parlamentu, w taki sposób, że każda procedowana ustawa musi zyskać jej akceptację. Czuwa, aby ustrój Iranu nie zatracił charakteru muzułmańskiego.
Czy wszyscy członkowie Zgromadzenia Ekspertów są konserwatystami?
To gremium ze swej natury jest bardziej konserwatywne niż parlament, a jego członkowie są wybierani przede wszystkim spośród duchownych. Do Zgromadzenia weszło sporo zwolenników reform, w tym urzędujący prezydent Hasan Rouhani i były prezydent Ali Akbar Haszemi Rafsandżani, a nie udało się to kilku ważnym ideologom konserwatywnym. Ponadto wewnątrz Zgromadzenia ujawnia się spór między uczonymi z wielkich szkół teologicznych a duchownymi, którzy weszli do aparatu władzy i stali się politykami. Klasycznym przykładem jest tu Chamenei, który nie miał autorytetu religijnego, gdy został najwyższym przywódcą, i nadal nie jest poważany w kręgach teologów szyickich.
Został jednak wskazany przez Chomejniego.
Chamenei gwarantował kontynuację bardzo konserwatywnej polityki, choć w momencie gdy Chomejni desygnował go na swego następcę, nie był on religijnym autorytetem, nie był nawet ajatollahem. Aby nim zostać, trzeba mieć dorobek w postaci traktatu prawno-religijnego, będącego zwykle komentarzem do pism któregoś z poprzedników. Ale tylko nieliczni z szyickich ajatollahów zostają uznani za „wzór do naśladowania” dla wiernych. Według konstytucji z 1979 roku najwyższy przywódca miał być wybierany spośród takich właśnie osób, ale w wersji z roku 1989 wystarczającym warunkiem wyboru może być wiedza prawno-religijna lub doświadczenie polityczne kandydata. Prawdopodobnie następna osoba wybrana na stanowisko najwyższego przywódcy także będzie bardziej politykiem niż autorytetem religijnym, ponieważ taką praktykę usankcjonował wybór Chameneiego. Najwyższy przywódca religijno-polityczny wyznacza kierunki polityki kraju, jest głównodowodzącym sił zbrojnych i ma szerokie prerogatywy, pozwalające kontrolować bezpośrednio lub przez podległe mu ciała wszystkie instytucje polityczne, nie wyłączając wybieranego w wyborach powszechnych prezydenta.
Rada Nadzorcza nie dopuściła do wyborów wnuka ajatollaha Chomejniego, bo jak tłumaczyła, „nie można było zweryfikować jego kompetencji religijnych”.
Hasan Chomejni został „wycięty”, bo sympatyzuje z obozem pragmatycznym. W Iranie toczy się spór o Chomejniego, który można do pewnego stopnia porównać z naszym o Wałęsę – w obu wypadkach chodzi o interpretację postaci założyciela i mitu założycielskiego. Niektórzy doszukują się w pismach i wypowiedziach Chomejniego elementów, które pozwoliłby zliberalizować ustrój.
W połowie stycznia 2016 roku Stany Zjednoczone wraz z Unią Europejską zniosły sankcje nałożone na Iran, uznając, że Teheran spełnił warunki społeczności międzynarodowej, domagającej się rezygnacji reżimu ajatollahów z programu atomowego. Czy wierzy Pani Irańczykom, że dotrzymają tego porozumienia?
Zależy od tego, jak będzie się rozwijała sytuacja międzynarodowa. Nie wierzę w to, aby Teheran miał zamiar użyć broni atomowej, choć nie wątpię, że zależy mu na jej posiadaniu. Jest ona ważnym atrybutem prestiżu i siły militarnej, a Iran dąży do odbudowania swojej roli w regionie. Po zakończeniu zimnej wojny Irańczycy czuli się osaczeni – otoczeni krajami proamerykańskimi. Czy zrezygnują z kontynuowania programu? Trudno powiedzieć. Zniesienie sankcji bardzo jednak zmienia sytuację w tym kraju i regionie.
Kto zyska, a kto straci na tym nowym otwarciu związanym ze zniesieniem sankcji?
Najwięcej zyskuje Iran, i gospodarczo, i politycznie. Sankcje dusiły Iran gospodarczo, powodując ostry kryzys i obniżenie standardów życia. Wprawdzie niskie ceny ropy utrudniają odbudowę gospodarki, ale nadzieję na to dają inwestycje zagraniczne, bo natychmiast po zniesieniu sankcji ruszyły rozmowy z wieloma zagranicznymi koncernami. Prezydent Rouhani podpisał kontrakty z Włochami i Francuzami. Zachęca też do inwestowania Amerykanów. Zyskują także Stany Zjednoczone – na pewno walka z Państwem Islamskim leży we wspólnym interesie USA i Iranu. Poza tym w USA mieszka około miliona emigrantów irańskich, bogatych i dobrze wykształconych. Są oni zainteresowani gospodarczą współpracą z Iranem. Beneficjentem otwarcia Iranu na świat staje się też Turcja. Mimo różnic dzielących te dwa kraje na tle konfliktu syryjskiego, nasilają się kontakty gospodarcze – Turcja np. importuje irański gaz.
A Rosja? W ostatnich latach dostarczała Teheranowi sporo broni.
Zniesienie sankcji otwiera nowe możliwości udziału Rosji w modernizacji irańskiej armii oraz Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Długa jest lista planowanych zakupów w Rosji, znajdują się na niej m.in. rakiety S-300 i S-400, samoloty Su-30 MS, Jak-130, śmigłowce transportowe Mi-17, rakiety manewrujące, naddźwiękowe pociski przeciwokrętowe Jachont, czołgi T-90, okręty podwodne i nawodne. Rosja planuje zakup irańskiej ropy naftowej w regionach przygranicznych oraz budowę linii kolejowej na północy Iranu. Na południu takie połączenia chcą wybudować Hindusi oraz Chińczycy. Równocześnie powrót ropy irańskiej na rynek światowy oznacza dalszy spadek jej ceny, niekorzystny dla Rosji.
Regionalnym rywalem szyickiego Iranu w świecie muzułmańskim jest Arabia Saudyjska.
To największe i najbogatsze państwo arabskie. Arabia Saudyjska jest także poważnym naftowym rywalem Iranu. Chce przewodzić sunnitom w regionie. Problem polega na tym, że w krajach z przewagą sunnitów żyją także mniejszości szyickie. W Jemenie np. szyici stanowią połowę ludności. Choć ten szyizm jest inny niż irański, Teheran chce przewodzić szyitom i ingeruje tam, gdzie dochodzi do konfliktu. Kompromisu nie widać, ale można się spotkać z opinią, że jeśli ocieplenie między Turcją a Iranem się utrzyma, to Ankara, która jest w dobrych stosunkach z Rijadem, mogłaby się stać mediatorem między Arabią a Iranem, a Iran mógłby być podobnym mediatorem między Turcją a Rosją. Na razie są to jednak tylko pobożne życzenia.
Jaka jest rola Iranu w walce z Państwem Islamskim?
Irańczycy walczą z Państwem Islamskim w Iraku, gdzie zagraża ono ludności szyickiej, i w Syrii, gdzie jest wrogiem szyickiego prezydenta Baszszara al-Asada. Fundamentalizm sunnicki jest także potencjalnym zagrożeniem dla Iranu, który ma własne mniejszości sunnickie, dyskryminowane dodatkowo jako mniejszości etniczne i żyjące w biednych, zaniedbanych gospodarczo regionach przygranicznych, więc mające powody do niezadowolenia. Iran mógłby ewentualnie stać się sojusznikiem USA w walce z Państwem Islamskim, gdyby oba kraje miały podobne plany co do przyszłości Syrii. Tymczasem Stany Zjednoczone chcą odsunąć Asada od władzy, podczas gdy Iran pomaga mu ją utrzymać, zwalczając zarówno Państwo Islamskie, jak i bardziej umiarkowane grupy opozycyjne. Nie popiera też idei przekształcenia Syrii w państwo federacyjne.
Czy Iranowi uda się odzyskać pozycję regionalnego mocarstwa, jakim niegdyś była Persja?
Pozycja Iranu zależy m.in. od losów wojny syryjskiej. Pewnie uda się mu zbudować silniejszą gospodarkę. Sporo zależy od wewnętrznych reform, do których nie dojdzie gwałtownie, lecz ewolucyjnie. Jeśli Iran ma odbudować międzynarodową pozycję, musi zliberalizować się wewnętrznie. Nowy parlament może w tym pomóc, zmieniając powoli prawo w dziedzinach, w których jest to możliwe. To przede wszystkim kwestie praw człowieka i kultury. Drakońskie prawo karne szafujące karą śmierci, także wobec nieletnich, prawo rodzinne dyskryminujące kobiety, represje wobec opozycji, cenzura polityczna i obyczajowa – to dziedziny, które może da się zliberalizować.
Skoro złożona z 12 konserwatywnych prawników Rada Nadzorcza sprawdza zgodność ustaw z prawami islamu, to może chyba zastopować liberalne zmiany przyjęte przez parlament?
Może, ale zmienia się atmosfera, poszerza się sfera dyskusji i zwiększa społeczny nacisk wymuszający zmiany. Wyniki wyborów pokazują determinację ludzi do wytyczenia nowego i bardziej pragmatycznego kursu polityki wewnętrznej i zagranicznej. Reformatorzy w Madżlesie będą naciskać na prezydenta, by spełnił swoje obietnice wyborcze, poszerzając sferę wolności i otwarcie na świat zewnętrzny. Nie można lekceważyć tęsknoty ludzi za większą otwartością i wyższymi standardami życia. Obserwatorzy sygnalizują bardziej zdecydowane niż dotychczas wypowiedzi prezydenta, ośmielonego zniesieniem sankcji i korzystnym przebiegiem wyborów.
Prof. Anna Krasnowolska jest kierownikiem Zakładu Iranistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w literaturze i kulturze obszaru perskojęzycznego.
autor zdjęć: Małgorzata Schwarzgruber