moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Werble nad przepaścią

28 lipca 1914 roku Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. Wielu wierzyło jeszcze, że będzie to lokalne starcie gdzieś na peryferiach kontynentu. Jednak kilka dni później złudzenia prysły niczym bańka mydlana. W Europie zadziałał skomplikowany system sojuszy, a w efekcie świat na ponad cztery lata stanął w płomieniach.


Walki austriacko-rosyjskie o Przemyśl

Kryzys, który doprowadził do starcia mocarstw dojrzewał przez kilka dekad. W 1871 roku doszło do wojny prusko-francuskiej i zjednoczenia Niemiec. Cesarstwo wyrosło na największą kontynentalną potęgę. Szybki rozwój gospodarczy sprawił, że potrzebowało surowców. Zamierzało rozbudować flotę oraz poszerzyć kolonialne imperium. W Europie mogło liczyć na wsparcie Austro-Węgier.

Wzrost znaczenia Niemiec tak bardzo zaniepokoił Francję i Wielką Brytanię, że pomimo wcześniejszej wzajemnej niechęci, państwa te postanowiły zewrzeć szyki. W 1904 roku zawiązały sojusz zwany ententą. Wkrótce do tej dwójki dołączyła Rosja. Ten dawny sojusznik Prus, podobnie jak państwa Zachodu na obecną politykę Berlina spoglądał z rosnącymi obawami. W Europie powstał zupełnie nowy układ sił.

Wkrótce też doszło do pierwszego poważnego kryzysu. W 1905 roku Francja z poparciem Wielkiej Brytanii postanowiła rozciągnąć protektorat nad niezależnym Marokiem. Niemcy stanowczo się temu sprzeciwiły. I choć napięcie udało się wówczas rozładować dzięki dyplomacji, w kolejnych latach w Europie i jej najbliższym sąsiedztwie dochodziło regularnie do tarć. Podczas wojny włosko-tureckiej i dwóch wojen bałkańskich walczyli co prawda inni, ale główni gracze stali tuż za ich plecami i bacznie obserwowali sytuację. Wkrótce stało się jasne, że pomniejsze batalie stanowiły zaledwie preludium do konfrontacji, jakiej świat nigdy wcześniej nie doświadczył.

W sarajewskim kotle

28 czerwca 1914 roku niebo nad Sarajewem było bezchmurne, a ulice zalane słońcem. Na trasie łączącej dworzec kolejowy z centrum miasta od wczesnego ranka gromadziły się grupki odświętnie ubranych mieszkańców. Przyszli, by powitać arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żonę Zofię von Chotek. Następca austriackiego tronu przyjechał do Bośni na zakończenie wielkich manewrów z udziałem cesarsko-królewskiej armii. Na poły piknikowa atmosfera, która towarzyszyła wizycie, była jednak złudzeniem. W rzeczywistości bowiem miasto kipiało od emocji.


Bitwa pod Gorlicami

Bośnia stała się areną gorącego sporu. W 1908 roku ta niegdysiejsza prowincja Imperium Otomańskiego została anektowana przez Austro-Węgry. Tyle że pretensje do niej rościła sobie również Serbia. Rządzący w Belgradzie król Piotr I Karadziordziewić miał poparcie części serbskich Bośniaków uwiedzionych ideami panslawizmu, a także Rosji, która obwołała się obrończynią prawosławia. „[W Sarajewie] mnożyły się akcje antyrządowe. Z Serbii szmuglowano materiały propagandowe, których autorzy wzywali do stosowania przemocy wobec »habsburskich okupantów«” – pisze prof. Andrzej Chwalba w książce „Samobójstwo Europy”. Jak grzyby po deszczu wyrastały konspiracyjne organizacje. Wśród nich były Młoda Bośnia oraz Czarna Ręka, faktycznie kierowane z Belgradu przez szefa serbskiego wywiadu Dragutina Dimitrijevicia.

Tymczasem Austriacy nie pozostawali dłużni. Jeszcze w 1913 roku zdecydowali się zawiesić bośniacką konstytucję, oddali prowincję pod zarząd władz wojskowych i wprowadzili sądy wojenne. Dodatkową demonstracją siły miały być wspomniane manewry, na które przyjechał Franciszek Ferdynand. Czas ich zakończenia, a co za tym idzie wizyty arcyksięcia w Sarajewie, nie był przypadkowy. „Tego dnia Serbowie obchodzą ważne dla siebie święto (świętego Wita) i od wieków opłakują bitwę i klęskę na Kosowym Polu z 1389 roku – tłumaczy prof. Chwalba. – Dlatego też serbscy nacjonaliści uznali to za obrazę i celową profanację wszystkiego, co dla nich święte”. W dodatku sam Franciszek Ferdynand gorąco wspierał okupację Bośni, wypowiadając się przy tym o Serbii w mało parlamentarnych słowach. „Dla mnie to kraj zbirów głupców i śliwek” – powtarzał. Na efekty nie trzeba było długo czekać.

„Poznałem następcę tronu...”

Arcyksiążę przyjechał do Sarajewa pociągiem. Po opuszczeniu dworca zajął miejsce w otwartym samochodzie. Towarzyszyli mu żona oraz gen. Oskar Potiorek, mianowany przez Austriaków naczelnik bośniackiej prowincji. Około 10.15 w kierunku jadącej ulicami kawalkady poleciała bomba. Jak się wkrótce okazało, rzucił ją Nedeljko Čabrinović, serbski zecer i członek organizacji Czarna Ręka. Zrobił to jednak na tyle nieudolnie, że ładunek eksplodował pod autem jadącym tuż za pojazdem Ferdynanda. Wybuch ranił jednego z pasażerów. Sam arcyksiążę był do głębi dotknięty. Wieść niesie, że miał zakrzyknąć do zgromadzonego przy drodze tłumu: „Przyjeżdżam tu z wizytą, a wy rzucacie we mnie bomby. To oburzające!”. Planów jednak nie zmienił. Godzinę później kolumna ruszyła dalej. Wtedy do akcji wkroczył kolejny z zamachowców – 19-letni Gavrilo Princip. Kilka miesięcy później tak opisze sądowi kluczowy moment: „Nagle usłyszałem, że ludzie wołają »niech żyje«. Zaraz potem zobaczyłem pierwszy automobil... Gdy drugi automobil podjechał bliżej, poznałem następcę tronu... Zobaczyłem też siedzącą obok niego damę i zacząłem się zastanawiać czy mam strzelać, czy nie. W tym momencie ogarnęło mnie dziwne uczucie i z trotuaru wycelowałem do następcy tronu”. Zamachowiec dwukrotnie strzelił z rewolweru. Pierwsza kula raniła arcyksięcia, który zmarł kilkadziesiąt minut później. Druga była przeznaczona dla gen. Potiorka, ale ostatecznie dosięgła księżnej. Zofia von Chotek zginęła na miejscu. Princip nie uciekał. Natychmiast został schwytany przez policję i odprowadzony do aresztu. W październiku sąd skazał go na 20 lat ciężkiego więzienia. Kary śmierci uniknął tylko dlatego, że w momencie ujęcia do pełnoletności brakowało mu miesiąca. Wiosną 1918 roku zmarł na gruźlicę kości.


Brytyjscy żołnierze w maskach przeciwgazowych w czasie bitwy nad Sommą

Tymczasem zamachem na arcyksięcia żyło całe Sarajewo. Prof. Chwalba: „(...) miejscowi Serbowie nie kryli radości, natomiast faworyzowani przez Wiedeń Chorwaci i lojalni wobec monarchii muzułmanie manifestowali na ulicach (…) solidarność z dynastią Habsburgów, żądając surowego ukarania spiskowców. »Precz z Serbami, precz z bandą morderców!« – krzyczeli”. W Wiedniu było już jednak znacznie spokojniej. Pogrzeb arcyksięcia i jego małżonki był stosunkowo skromny. Brakowało na nim nawet wojskowej asysty. Franciszek Ferdynand nie był w Austrii osobą zbyt popularną. A jednak z chwilą, gdy Princip pociągnął za spust, w ruch została wprawiona machina, która przyniosła śmierć milionom.

„Mózg większy od innych”

Austria o zorganizowanie zamachu natychmiast oskarżyła Serbię. Takie rozumowanie miało w sobie pozory logiki, ale fakty wcale nie były jednoznaczne. Jak zauważa prof. Chwalba, wysłany do Sarajewa delegat wiedeńskiego ministerstwa spraw zagranicznych raportował, że na udział Belgradu w zamachu brakuje dowodów. Serbia po dwóch bałkańskich wojnach była wycieńczona. Potrzebowała czasu na odbudowę gospodarki i militarnego potencjału. Bała się więc prowokować silniejszego sąsiada. Tym bardziej, że stała za nim potęga Niemiec. Austriacy byli jednak pewni swego. 23 lipca 1914 roku przedstawili Serbom dziesięciopunktową notę. Belgrad, pod groźbą zbrojnej interwencji, miał przystać między innymi na usunięcie z wojska i administracji wszystkich oficerów oraz urzędników „winnych antyaustriackiej propagandy”, ocenzurować podręczniki szkolne i akademickie, czy wszcząć u siebie śledztwo w sprawie zamachu. Historycy nie mają wątpliwości: ultimatum zostało napisane tak, by doprowadzić do wojny. Serbia nie mogła go przyjąć, bo to oznaczałoby dla niej upokorzenie. A jednak Belgrad zaakceptował większość punktów. Nie chciał zgodzić się tylko na jedno – że do śledztwa dołączą sami Austriacy. Dla niezawisłego państwa oznaczałoby to zbyt duże ustępstwo.

Dla Wiednia ustępstwa były zbyt małe. 28 lipca wypowiedział więc Serbii wojnę. Nazajutrz został zbombardowany Belgrad – leżący wówczas przy samej granicy. Wkrótce też rozpoczęła się inwazja lądowa. Prof. Janusz Pajewski, dziś już nieżyjący historyk z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu pisał: „Austriacy wojny z Serbią nigdy dotąd nie prowadzili, Serbów nie doceniali i lekceważyli. Miało to ich drogo kosztować”. Do boju wysłali 190 tysięcy żołnierzy pod dowództwem gen. Potiorka. Naprzeciw nim stanęły 180-tysięczne siły dowodzone przez marszałka Radomira Putnika. Austriacka armia wyprowadziła dwa uderzenia, obydwa jednak niespodziewanie zakończyły się porażką. Serbia w pierwszej fazie wojny zdołała się obronić. „Generał Oskar Potiorek, sławiony jako jeden z najzdolniejszych wodzów austriackich, którego „mózg miał większy ciężar niż mózgi innych generałów” otrzymał dymisję. Cesarz Franciszek Józef opowiadał później, że Potiorek „zachował się bardzo przyzwoicie, gdyż uznał swoje błędy” – zauważał prof. Pajewski.

Tymczasem kiedy „najzdolniejszy z wodzów” posypywał głowę popiołem, Europa stała już w ogniu. Atak Austro-Węgier na Serbię uruchomił skomplikowaną sieć powiązań i sojuszy, którą szczelnie opleciony był niemal cały kontynent. Mocarstwa kolejno wypowiadały sobie wojnę, którą społeczeństwa przyjmowały z mieszaniną lęku i entuzjazmu wynikającego z poczucia, że oto nabrzmiały wrzód pękł, zaś atmosfera wkrótce się oczyści. Tak się jednak nie stało. Wielka Wojna trwała przeszło cztery lata. Przyniosła śmierć ponad 14 milionom ludzi, upadek imperiów, narodziny nowych państw. Wywołała też głęboką traumę, która jednak nie uchroniła świata przed kolejną katastrofą, która przyszła zaledwie dwie dekady później.

Podczas pisania korzystałem z: Andrzej Chwalba, Samobójstwo Europy. Wielka Wojna 1914-1918, Kraków 2014; Janusz Pajewski, Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa 1991; Andy Wiest, Historia I wojny światowej, Warszawa 2003.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: NAC, Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Baltexpo ‘25 wystartowały
Owad z drukarki
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Dzień Bezpieczeństwa na Baltexpo
Wyzwaniem – czas
Medycyna na trudne czasy
Drony w natarciu
Wyspa komandosów i walka z morskim żywiołem
Strategiczna inwestycja w Bumarze-Łabędy
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Europa ma być zdolna do obrony
Polskie „Tygrysy” nagrodzone w Portugalii
Rozkaz: zatankować kompanię Abramsów
Jednym głosem w sprawie obronności
Wkrótce rusza pilotaż powszechnych szkoleń obronnych
Władze USA zapowiadają poważne zmiany w amerykańskiej armii
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Polski „Wiking” dla Danii
Para ratowników i pies w kopalni złota
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Konie dodawały pięciobojowi szlachetności
Maratońskie święto w Warszawie
W wojsku orientują się najlepiej
AWL zainaugurowała rok akademicki 2025/26
W poszukiwaniu majora Serafina
Kircholm 1605
Unia chce zbudować „mur dronowy"
RAF nad Polską. Cel: patrolować i odstraszać
Okiełznać Borsuka
„Road Runner” w Libanie
Jak skutecznie szkolić polskie wojsko?
Trwa dobra passa reprezentantów Wojska Polskiego
Kraków – strategiczne centrum wojskowej medycyny
Od doświadczeń z wojny do pokolenia Z
Dziki na Legwanach
Kopuła nad bewupem
Norwegowie zaczynają szkolenia Ukraińców w Polsce
Żołnierze testują nowoczesne drony. To polska robota
Przedwczesny triumf
Ograniczenia w ruchu lotniczym na wschodzie Polski
Kaczka wodno-lądowa (nie dziennikarska)
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
Koniec pewnej epoki
W obronie gazoportu
Koniec dzieciństwa
Polsko-unijne rozmowy o „murze dronowym”
Apache i Chinook a sprawa polska
Rozwijanie śmigłowcowych zdolności
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Lubuscy pancerniacy sforsują Odrę
Natowska sieć rurociągów obejmie Polskę
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Medale pięcioboistów Wojska Polskiego
Speczespół wybierze „Orkę”
Terytorialsi ćwiczyli taktykę i walkę z pożarem
Rekompensaty na nowych zasadach
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Świadczenia mieszkaniowe w górę
Zjednoczyć wysiłek w przeciwdziałaniu presji migracyjnej
Brytyjczycy na wschodniej straży
Na Baltexpo o bezpiecznym morzu
Terytorialsi dłużej będą wspierać Straż Graniczną
Pływali jak morscy komandosi
Weterani pamiętają
Abolicja dla ochotników
Wioślarze mistrzami świata, a pięcioboiści znów na podium
Nowe horyzonty medyków
Wojsko podzieli się Merkurym 2.0
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
Historia jest po to, by z niej czerpać

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO