moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Bez Ukrainy nie ma bezpiecznej Europy

Marynarki wojenne Polski i Ukrainy mają szansę na bliższą współpracę, obejmującą lotnictwo morskie czy siły specjalne. Jednym z obszarów współdziałania może być ruszający w Polsce program budowy niszczycieli min Kormoran II – mówi wiceadmirał Wołodymyr Bezkorowajny, były dowódca marynarki wojennej Ukrainy.


Przed kilkunastoma dniami w czasie spotkania w Sewastopolu ministrowie obrony Polski i Ukrainy – Tomasz Siemoniak i Pawło Lebediew, mówili o chęci zacieśniania współpracy wojskowej między marynarkami wojennymi obu krajów. Na czym mogła by ona polegać?

Wiceadmirał Wołodymyr Bezkorowajny: Już teraz współdziałamy ze sobą w trakcie wielostronnych ćwiczeń NATO. Tym razem chodzi jednak o bliższą współpracę dwustronną. Warto przy tym pamiętać, że Marynarki Wojenne to nie tylko okręty, ale też piechota morska, samoloty, siły specjalne i tu otwiera się duże pole do współpracy. Trzeba tylko uzgodnić jej ramy.

Przed kilkoma miesiącami w Polsce pojawiły się informacje, że obszarem takiej współpracy może być ruszający u nas program budowy trzech okrętów zwalczania min Kormoran II. Podobno Ukraina jest zainteresowana udziałem w tym projekcie?

My też potrzebujemy małych okrętów do ochrony morskich obszarów. Wszystko zależy jednak od wielkości produkcji. Kilka lat temu powstał u nas projekt budowy korwety. Szukano wtedy zamówień w innych krajach na co najmniej dwie kolejne jednostki, aby dzięki seryjnej produkcji obniżyć koszty budowy. Nie znaleziono jednak chętnych i projekt upadł.

Dlatego Polsce też zależy na znalezieniu zagranicznych partnerów do programu niszczycieli min Kormoran. Do naszej Marynarki Wojennej mają trafić co najmniej trzy jednostki tego typu.

Zasada jest niezmienna – im więcej jednostek jest budowanych w serii, tym tańsze są kolejne egzemplarze. Jeśli powstaje na przykład 12 okrętów, to ostatni z nich kosztuje połowę tego co pierwszy. Nie wiem jednak jakie decyzje w sprawie Kormorana zapadną w Kijowie.

Wspomniał pan o barierze bałtycko-czarnomorskiej, która zapewniałaby bezpieczeństwo Europie. Przed wojną marszałek Józef Piłsudski miał za to koncepcję międzymorza.

Bez Ukrainy nie są pełne ani Europa, ani Euroazja i dlatego trwa rywalizacja o nią. Jeśli Unia Europejska zyska Ukrainę, powstanie pas państw zapewniających jej bezpieczeństwo, zaczynający się od Litwy, poprzez Polskę do Ukrainy, a może z czasem będzie to również Białoruś. Tak więc w nowej rzeczywistości geopolitycznej idea marszałka Piłsudskiego ma szansę się ziścić.


Ukraina chce zostać członkiem Unii Europejskiej i NATO?

Tak, ale zaczniemy myśleć o tym za 5-6 lat, kiedy nasze społeczeństwo będzie na to gotowe. Na razie unowocześniamy nasze siły zbrojne i chętnie współpracujemy z członkami NATO, a ukraińscy żołnierze uczestniczą w ćwiczeniach Sojuszu.

W Polsce często interpretuje się sytuację na Ukrainie mówiąc, że wschodnia jej część mówiąca po rosyjsku ciąży ku Moskwie, a zachodnia mówiąca po ukraińsku jest za niepodległością...

Uważam, że jest to obraz zbyt uproszczony. Taki podział Ukrainy to niczym niepotwierdzona hipoteza lansowana przez tych polityków, którym jest to wygodne. Społeczeństwa nikt o to nie pytał. Sam jestem dobrym przykładem na fałszywość powyższej tezy. Urodziłem się w Humaniu w środkowej Ukrainie i do szóstej klasy szkoły podstawowej uczyłem się w języku ojczystym. Po kilku latach ktoś w Moskwie zdecydował, że nauka będzie po rosyjsku. Potem wyjechałem z Ukrainy na studia, gdzie żyłem w środowisku rosyjskojęzycznym. Podobnie było, gdy służyłem w radzieckiej marynarce wojennej.

Gdzie pan służył?

Przez lata byłem związany z atomowymi okrętami podwodnymi wszystkich trzech kolejnych generacji tej klasy jednostek. Służbę, już w rosyjskiej marynarce wojennej, zakończyłem w 1993 r. jako wiceadmirał dowodzący 41 Dywizją Atomowych Okrętów Podwodnych, a później 3 Flotyllą Atomowych Okrętów Podwodnych Floty Północnej. Obie te struktury wchodziły w skład Morskich Strategicznych Sił Jądrowych ZSRR. Pod moją komendą było 40 atomowych okrętów podwodnych, z których 32 było nosicielami rakiet balistycznych z głowicami nuklearnymi.

Jak czuł się człowiek, któremu podlegała siła mogąca obrócić w popiół połowę planety?

Jako dowódca dywizji musiałem dbać, aby okręty były gotowe do wykonania stawianych przed nimi zadań. Natomiast decyzja o użyciu broni atomowej podjęta byłaby ponad mną, na najwyższym szczeblu politycznym. W ZSRR przez sekretarza generalnego partii komunistycznej, a w Rosji przez prezydenta. Potem system działał automatycznie. Trzeba więc raczej zapytać, jak bym się czuł, gdybym dostał rozkaz ich użycia. Dlatego dziś jestem niewyobrażalnie szczęśliwy, że nigdy nie otrzymałem rozkazu, by wystrzelić rakiety.

Co pana skłoniło do powrotu na Ukrainę i budowania od podstaw sił morskich młodego państwa?

Moja kariera wojskowa przez lata rozwijała się pomyślnie. Jednak po rozpadzie ZSRR jako Ukrainiec zacząłem odczuwać ze strony Rosjan, nie tylko niechęć do mojego kraju, ale wręcz nienawiść. Atmosfera spowodowała, że postanowiłem wrócić do ojczyzny. Dodatkowo, nawet moi dawni koledzy Rosjanie, z którym uczyłem się, przez lata służyłem na tych samych okrętach i nawet dowodziłem tymi samymi związkami taktycznymi, pod wpływem swojego politycznego kierownictwa zerwali wszelkie kontakty ze mną, bo zagrażało to ich karierze.

Ukraina ma dziś tylko jeden okręt podwodny „Zaporoże”. Poradziecka jednostka liczy sobie już ponad 40 lat, a jej wartość bojowa nie jest wielka. Warto ją nadal utrzymywać?

Musimy ją zatrzymać i chronić. Usunąć ze składu sił okręt czy związek taktyczny jest łatwo. Odbudować go to zadanie praktycznie niewykonalne. Dodatkowo, jeżeli nie będziemy mieć żadnych sił podwodnych to natychmiast Rosja zaproponuje nam „pomoc” w tej kwestii. Tego nie chcemy.

Jak w tej chwili wygląda ukraińska baza Marynarki Wojennej w Sewastopolu? Macie tam tylko jedną zatokę?

To prawda, ale w mieście jest siedziba dowództwa marynarki, działa akademia morska, brygada lotnictwa morskiego i jednostka piechoty morskiej. Dzięki naszej obecności w Sewastopolu możemy dowodzić stamtąd naszymi morskimi siłami na Morzu Czarnym. Dla nas jest też ważne, że miasto jest ukraińskie. W trakcie podziału ZSRR istniało bowiem zagrożenie, że zostanie nasze tylko na papierze, a de facto będzie podlegało władzy Rosji. Na szczęście tak się nie stało i Rosjanie zatrzymali tam tylko swoją bazę Floty Czarnomorskiej.

Czy w latach 90-tych nie istniała groźba oderwania Krymu od Ukrainy?

Żaden rosyjski polityk posiadający realną władzę nie przedstawił publicznie pomysłu, by zaanektować ten region i włączyć go do federacji. Taka koncepcja byłaby bardzo niewygodna dla Moskwy, ponieważ w ramach państwa rosyjskiego są też terytoria zagarnięte sąsiadom m.in. w Estonii, Finlandii czy enklawa kaliningradzka. Rosjanie woleli i wolą milczeć w tej sprawie.

Wierzy Pan, że kiedyś rosyjska Flota Czarnomorska opuści Sewastopol? Politycy w Moskwie robią wszystko, by tam pozostała.

Wierzę, że kiedyś tak się stanie. Wcześniej jednak musimy uniezależnić się od Moskwy gospodarczo, zwłaszcza w kwestii surowców energetycznych. W latach 1993-1995, gdy utwardziliśmy nasze stanowisko w sprawie baz rosyjskiej floty na Krymie, Moskwa przykręcała kurek, a nasz system energetyczno-cieplny uzależniony był od dostarczanego przez nią gazu. Gdy ludzie zaczęli marznąć, nasz prezydent musiał pójść na ustępstwa, bo nie miał innego wyjścia. Zresztą do dziś Rosja wykorzystuje swą pozycję monopolisty i dostarcza nam gaz po znacznie wyższej cenie niż innym krajom Europy. Tym samym skutecznie blokuje rozwój gospodarczy Ukrainy.

* * * * *

Wiceadmirał Wołodymyr Bezkorowajnyj w latach 1961-1993 służył w radzieckiej marynarce wojennej od stopnia podchorążego do dowódcy flotylli atomowych okrętów podwodnych. W 1993 r. odszedł z floty rosyjskiej i przeszedł do Sił Zbrojnych Republiki Ukrainy. Początkowo został przedstawicielem prezydenta tego kraju oraz ministra obrony ds. negocjacji w zakresie rozdziału sił dawnej Floty Czarnomorskiej ZSRR. Od 1996 r. przez rok był dowódcą marynarki wojennej - zastępcą ministra obrony Ukrainy. Po odejściu ze służby w związku ze stanem zdrowia przez szereg lat doradzał szefowi ukraińskiego MON w sprawach marynarki. Niedawno wydał wspomnienia „Marynarka Wojenna Ukrainy – przeszłość i przyszłość. Rozważania dowódcy”. W Polsce mają się ukazać nakładem Wydawnictwa Rytm.

AD, WR

dodaj komentarz

komentarze


Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
WOT dostanie 13 zestawów FlyEye
Szpital polowy, czyli test Żelaznej Dywizji
Speczespół wybierze „Orkę”
„Czerwone berety” na kursie dowódców i SERE
UBM, czyli przepis na ekspresową budowę
Polski „Wiking” dla Danii
Kircholm 1605
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
W wojsku orientują się najlepiej
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Konie dodawały pięciobojowi szlachetności
Kolejne „Husarze” w powietrzu
Maratońskie święto w Warszawie
Rezerwa i weterani – siła, której nie wolno zmarnować
Żołnierze na trzecim stopniu podium
„JUR” dla terytorialsów
Niezłomni w obronie
Szli po odznakę norweskiej armii
Kosmiczny Perun
DragonFly czeka na wojsko
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Korpus bezzałogowców i nowe specjalności w armii
Broń i szkolenia. NATO wspiera Ukrainę systemowo
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
Transbałtycka współpraca
„Road Runner” w Libanie
Zamiast szukać skarbów, uczyli się strzelać
Jelcz się wzmacnia
Standardy NATO w Siedlcach
WOT na Szlaku Ratunkowym
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Zawiszacy na Litwie
Polskie innowacje dla bezpieczeństwa – od Kosmosu po Bałtyk
Więcej pieniędzy na strzelnice w powiecie
Sztuka i służba w jednym kadrze
Medale dla sojuszników z Niderlandów
Trwa dobra passa reprezentantów Wojska Polskiego
„Droga do GROM-u”
Koniec dzieciństwa
Mity i manipulacje
W Brukseli o bezpieczeństwie wschodniej flanki i Bałtyku
Brytyjczycy na wschodniej straży
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Więcej szpitali przyjaznych wojsku
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Abolicja dla ochotników
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Polskie Bayraktary nad Turcją
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
W Warszawie stanie pomnik pierwszego szefa SGWP
MON i MSWiA: Polacy ufają swoim obrońcom
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
Priorytetowe zaangażowanie
Miliardy na inwestycje dla PGZ-etu
Hiszpanie pomogą chronić polskie niebo
Kolejna fabryka amunicji z Niewiadowa
W poszukiwaniu majora Serafina

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO