moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Cesarstwo na kolanach

75 lat temu zakończyła się jedna z najważniejszych bitew II wojny światowej. Czterodniowe walki pod Midway miały przynieść zwycięstwo Japonii, a skończyły się rozgromieniem cesarskich wojsk przez Amerykanów. Bitwa, w którą zaangażowane było lotnictwo i marynarka obu państw, odwróciła losy wojny na Pacyfiku, a Japonię doprowadziła do upokarzającej klęski.

Samoloty torpedowe TBD-1 dywizjonu VT-6 na pokładzie USS "Enterprise" przed startem rano 4 czerwca 1942 r.

Singapur, Hongkong, Indie Holenderskie, Filipiny, Malaje – po zwycięskiej bitwie o Pearl Harbour w grudniu 1941 roku armia Japonii szła przez południową Azję niczym burza. W ciągu kilku miesięcy zajęła terytoria o powierzchni czterech milionów kilometrów kwadratowych zamieszkiwane przez 160 milionów ludzi. Kluczem do jej sukcesów była potężna, oparta na lotniskowcach marynarka, znakomicie wyszkoleni piloci, którzy do dyspozycji mieli między innymi szybkie i zwrotne myśliwce „Zero”, oraz skuteczne wojska lądowe. Za sprawą japońskich dowódców wszystkie rodzaje cesarskich sił zbrojnych zostały spięte w perfekcyjnie funkcjonującą wojenną machinę. Tymczasem u aliantów zawodziło praktycznie wszystko – od logistyki aż po dowodzenie. Po serii potężnych ciosów zaczęli się otrząsać dopiero wiosną 1942 roku, kiedy to powstrzymali próbę desantu na Port Moresby. I wtedy Japończycy postanowili zadać Amerykanom ostateczny cios. Wszystko miało się rozstrzygnąć w pobliżu Midway, niewielkiego atolu na Pacyfiku.

Elity z przeszłości

Midway to najbardziej na zachód wysunięta część Hawajów. Składa się z dwóch wysepek otoczonych rafą. Średnica atolu wynosi zaledwie dziewięć kilometrów. Jego strategiczne znaczenie trudno jednak przecenić. Wystarczy wspomnieć, że dystans z amerykańskiej bazy na wyspie do wybrzeży Japonii wynosi niespełna 2,5 tysiąca mil morskich. Ale japońscy dowódcy długo zastanawiali się, czy uderzyć właśnie tam. Alternatywą miał być choćby desant na Australię. Ostateczną decyzję podjęli po Rajdzie Doolittle’a, pierwszym nalocie amerykańskich sił powietrznych na Tokio.

Do ataku na stolicę cesarstwa doszło na początku kwietnia 1942 roku. Amerykański lotniskowiec USS „Hornet” zbliżył się do wybrzeży Japonii na kilkaset mil, a startujące z jego pokładu bombowce B-25 Mitchell zaatakowały Tokio. Bomby spadły między innymi na zakłady zbrojeniowe. I choć straty Japończyków nie były duże, atak zrobił na nich piorunujące wrażenie. Uznali, że dopóki nie przejmą kontroli nad tą częścią oceanu, podobne uderzenia mogą się powtarzać. Jednak samo zajęcie Midway było sprawą drugorzędną. – Japończycy chcieli wydać Amerykanom ostateczną bitwę. Wierzyli, że są w stanie zwyciężyć i zmusić Waszyngton do zawarcia separatystycznego pokoju, uznającego ich zdobycze w tej części świata – wyjaśnia prof. Krzysztof Kubiak, historyk wojskowości z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Tyle że – jak dodaje naukowiec – takie rachuby świadczyły o tym, iż przedstawiciele japońskich elit zupełnie nie rozumieli, co się wokół nich dzieje. – Wojnę przeciwko USA traktowali trochę, jak batalię przeciwko Rosji z początku wieku. Tymczasem była to wojna totalna. Amerykański przemysł zbrojeniowy właśnie nabierał rozpędu i nawet gdyby Stany Zjednoczone teraz przegrały, nie poszłyby na żadne ustępstwa. Po prostu odczekałyby kilka miesięcy, może rok, aż do służby wejdą nowe okręty – przekonuje prof. Kubiak. – Japońska gospodarka na dłuższą metę nie była w stanie dotrzymać kroku amerykańskiemu molochowi. Tym bardziej że cesarska armia jednocześnie toczyła bardzo kosztowną wojnę w Chinach – dodaje.

Co więcej, cesarski system wojskowy był obarczony poważną, choć długo niewidoczną, skazą. – Japończycy nie stworzyli w armii systemu uzupełnień – wyjaśnia prof. Krzysztof Kubiak. – Piloci idący do boju zostali fantastycznie wyszkoleni. Niczym samuraje, tworzyli elitę wojowników. Kiedy jednak zaczęli ginąć, nie bardzo było ich kim zastąpić. Amerykanie nie mieli takiego problemu, bo postawili na szkolenie masowe, co w zestawieniu z szybkim rozwojem przemysłu zbrojeniowego dawało lepsze efekty – zauważa historyk.

Czas i przypadek

Mieli też jeszcze jeden atut – doskonałych specjalistów od łamania szyfrów. Amerykanie spodziewali się, że Japończycy zaatakują. Ich szyfranci zdołali złamać wojskowe kody. Rozszyfrowywali depesze, ale jednej przeszkody sforsować nie mogli. Pisząc o miejscu uderzenia, japońscy wojskowi niezmiennie określali je literami „AF”. Amerykanie nie wiedzieli, co się pod tymi literami kryje, postanowili więc posłużyć się fortelem. Zaczęli puszczać w eter fałszywe informacje. – Jedna z depesz mówiła, że na Midway zepsuły się urządzenia do uzdatniania wody – opowiada prof. Kubiak. Japończycy połknęli haczyk. Wkrótce amerykańscy szyfranci przechwycili wiadomość: „na AF są kłopoty z pitną wodą”. Wiedzieli gdzie przeciwnik uderzy, ale rzecz jasna nie mieli gwarancji zwycięstwa. Tym bardziej że siły, które Japończycy rzucili przeciwko nim, robiły piorunujące wrażenie.

Pod koniec maja w kierunku Midway ruszyło sto kilkadziesiąt okrętów, około 300 samolotów i 100 tysięcy żołnierzy. Trzon tych sił stanowił zespół uderzeniowy, w którego skład wchodziły cztery lotniskowce: „Akagi”, „Kago”, „Hiryu” oraz „Soryu”. Za nim podążał zespół ubezpieczający z flagowym pancernikiem „Yamato” (na jego pokładzie znajdował się dowodzący operacją adm. Isoroku Yamamoto) oraz zespół inwazyjny, który miał zająć wyspy. W tym samym czasie Japończycy zamierzali też zająć Aleuty – cztery niewielkie wyspy na Oceanie Spokojnym – by odwrócić uwagę od Midway. Amerykanie mogli im przeciwstawić trzy uderzeniowe lotniskowce – „Yorktown”, „Hornet” i „Enterprisse”, kilkadziesiąt różnego typu okrętów, a także ponad 300 samolotów. Poczynaniami tych sił kierowali admirałowie Chester Nimitz, Raymond Sprouance i Frank Jack Fletcher.

Bitwa pod Midway rozpoczyna się 4 czerwca o 4.30 szarżą japońskich bombowców. Jednak atak jest na tyle chaotyczny, że straty okazują się niewielkie. I wtedy Japończycy popełniają katastrofalny błąd. Dowodzący zespołem uderzeniowym Chuichi Nagumo zaczyna się wahać – czy wysłać kolejną falę samolotów do ataku na Midway, czy wstrzymać je, by skierować przeciwko amerykańskiej flocie. Samoloty są dwukrotnie przezbrajane, a czas upływa. Tymczasem w pobliżu japońskich lotniskowców pojawiają się amerykańskie samoloty torpedowe. Aby bronić okrętów, Nagumo wysyła do boju myśliwce „Zero”. Tymczasem amerykańskie bombowce nurkujące urządzają niemal bezbronnym lotniskowcom prawdziwe piekło. W krótkim czasie Japończycy tracą trzy tego typu okręty: „Akagi”, „Kago” i „Soryu”. Wieczorem bombowce z USS „Enterprisse” niszczą czwarty z nich. „Hiryu” płonie przez całą noc, ostatecznie na dno idzie dopiero rankiem czwartego dnia bitwy. Razem z nim jeden z najzdolniejszych dowódców cesarskiej marynarki – kamd. Tamon Yamaguchi. Straty Amerykanów są nieporównanie mniejsze. Japończycy zdołali zniszczyć tylko jeden ich lotniskowiec – USS „Yorktown”.

W nocy z 4 na 5 czerwca dowodzący operacją adm. Yamamoto zarządza odwrót. Losy batalii są już rozstrzygnięte, ale walki trwają jeszcze do 7 czerwca. Pod Midway Japonia przegrała nie tylko bitwę. Przegrała wojnę.

Cisza po burzy

Japończycy popełnili sporo błędów, ale rozstrzygający o katastrofie był splot nieszczęśliwych dla nich wypadków. – 4 czerwca Fortuna nie była dla nich łaskawa – przyznaje prof. Kubiak. Cesarska armia straciła trzy tysiące ludzi, trzon swoich sił morskich, ponad 250 samolotów, a wraz z nimi doborowe grono pilotów. Klęska była tak wielka, że decydenci postanowili ją zataić przed obywatelami. W japońskich mediach nie pojawiła się o niej żadna wzmianka. – Japończycy utracili inicjatywę na poziomie taktycznym, operacyjnym, wreszcie strategicznym. I nie odzyskali jej już do końca wojny – podkreśla historyk. – Pod Midway tak naprawdę przegrali wojnę na Pacyfiku. I można zaryzykować stwierdzenie, że stało się to w kilkanaście minut – dodaje. Ostatecznie Japonia skapitulowała we wrześniu 1945 roku.

Tymczasem bitwa o Midway szybko obrosła legendą. Dzień 4 czerwca, czyli data jej rozpoczęcia, stał się świętem amerykańskiej marynarki wojennej (tzw. „Midway Day”). W 1976 roku powstał amerykański dramat wojenny w reżyserii Jacka Smighta. W hollywoodzkiej produkcji zagrały największe ówczesne gwiazdy kina, między innymi Henry Fonda, James Coburn, Charlton Heston, oraz Robert Mitchum.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze

~rodezja
1525143840
dzielne te usa. gdyby kryptolodzy nie rozgryźli kodu purpurowego spoczęliby na dnie.
4E-8D-F9-E2

Czterej pancerni przeciw wyklętym
 
Lekcje na poligonie
Od chaosu do wiktorii
Typhoony i Gripeny nad Bałtykiem
Wieczór pełen koszykarskich emocji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojsko zmodyfikowało program śmigłowcowy
Jeśli przerzut, to tylko z logistykami
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Podróż w ciemność
Wyzwanie, które integruje
Judocy Czarnej Dywizji najlepsi w Wojsku Polskim
Donald Tusk: W kwestii bezpieczeństwa słowa zamieniliśmy w czyny
Dodatkowe kamizelki dla żołnierzy
Współpraca MON-u z weteranami i rezerwistami
Ogniem i tarczą
„Baltops” – co potrafią bezzałogowce
Rosyjska maszyna Su-24 przechwycona przez polskie F-16
Film o Feniksie i terytorialsach
Nie żyje żołnierz PKW Irak
Najlepsi snajperzy wśród specjalsów
W strategicznym miejscu o bezpieczeństwie Polski
Ewakuacja Polaków z Izraela
Sportowcy z „armii mistrzów” na podium wioślarskich ME
Specjalsi opanowali amerykański okręt
100 samolotów na 100-lecie Szkoły Orląt
Po medale z okazji 100-lecia LAW-u
Odbudowa obrony cywilnej kraju
PGZ na nowo
Jak czynić dobro, czyli Buzdygan w akcji
Kajakarze i ratownicy wodni z workiem medali
Generał, olimpijczyk, postać tragiczna
Trzy okręty, jeden zespół
Pogrom rosyjskiego lotnictwa strategicznego
Na Wiejskiej o wydatkach na obronność i weteranach
Letni wypoczynek z MON-em
Dekapitacyjne uderzenie w Iran
Droga do zespołu bojowego GROM
DNA GROM-u
Kolejny model Grota dla żołnierzy
Historyczne zwycięstwo ukraińskiego F-16
Dzień, który zmienił bieg wojny
„Zapad’ 25” przenosi się dalej od polskiej granicy
Nasi czołgiści najlepsi
Apache. Zabójczy dla czołgów
100 lat historii Szkoły Orląt
O ochronie infrastruktury i morskich szlaków
Nowe cele obronne NATO
Misja PKW „Olimp” doceniona
Rosjanom wyciekły dwa miliony tajnych dokumentów
Żołnierze z dodatkiem od czerwca
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Prawo dla kluczowych inwestycji obronnych
Zmagania sześcioosobowych armii
100-lecie Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie
Prace nad kadłubem dla kolejnego Husarza
Kręgosłup dowodzenia Wojskiem Polskim
Podejrzane manewry na Bałtyku
Srebrni wioślarze, brązowa szablistka
Nowy rozdział w historii Mesko
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO