moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Krwawy Wołyń

11 lipca 1943 roku ukraińscy nacjonaliści w czasie tzw. krwawej niedzieli spacyfikowali niemal 100 polskich osad na Wołyniu, mordując ok. 8 tys. osób. Ten dzień był punktem kulminacyjnym ludobójstwa dokonanego na  Polakach przez bojowników UPA. W ciągu kilku miesięcy zabito nawet 120 tys. polskich obywateli mieszkających na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

„11 lipca 1943 roku rano razem z grupą UPA liczącą około 20 ludzi wszedłem w czasie mszy św. do kościoła w m. Pawłowka (Poryck) iwanickiego rejonu, gdzie w ciągu trzydziestu minut, wraz z innymi, zabiliśmy obywateli narodowości polskiej” – zeznawał po wojnie przed sądem Nikołaj Kwitkowsky, jeden ze sprawców zbrodni na Polakach mieszkających na Wołyniu.

Poryck był jedną z polskich miejscowości, które zostały zaatakowane przez członków Ukraińskiej Powstańczej Armii w tzw. krwawą niedzielę 11 lipca 1943 roku. Tuż przed mszą pod kościół zajechały furmanki z upowcami, którzy otoczyli budynek. „Dwoma bocznymi drzwiami do kościoła weszło dwóch Ukraińców z karabinami i każdy z nich, idąc obok rzędów ławek, zaczął strzelać osobno do każdego człowieka. Zabijali pomału, z dokładnością, aby trafić w każdą osobę” – opisywała ocalona z masakry Julia Gruszczyńska. W Porycku zamordowano tego dnia ponad 200 Polaków.

Wolna Ukraina

Głównym celem działającej od okresu międzywojennego Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), a szczególnie jej odłamu pod wodzą Stepana Bandery, było wywalczenie niepodległego państwa ukraińskiego. Po napaści Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 roku członkowie OUN-B wspierali III Rzeszę przeciwko Armii Czerwonej. Szybko jednak, ze względu na niespełnienie przez Niemców nadziei na stworzenie państwa ukraińskiego, podjęto decyzję o walce z wrogiem sowieckim i niemieckim, a także o oczyszczeniu terenów Wołynia, uważanych za rdzennie ukraińskie, z polskich mieszkańców stanowiących około 15 proc. ludności. – Pozostawienie tych terenów jednolicie etnicznych miałyby duże znaczenie wobec ewentualnych rozmów pokojowych czy plebiscytów po zakończeniu wojny – mówi Kazimierz Kozłowski, historyk specjalizujący się w dziejach II wojny światowej na wschodzie.

W drugiej połowie 1942 roku, podporządkowana OUN Ukraińska Powstańcza Armia, przystąpiła do mordowania Polaków. Początkowo ginęły pojedyncze osoby i rodziny, jednak w lutym 1943 roku Ukraińcy rozpoczęli masową akcję wymierzoną w polską ludność. Inicjatorami rzezi wołyńskiej były najprawdopodobniej trzy osoby z kierownictwa tamtejszego OUN-B: Dmytro Klaczkiwski „Kłym Sawur”, dowódca okręgu UPA-Północ, Wasyli Iwachow i Iwan Łytwynczuk.

Polska partyzantka na tamtych terenach była słaba, a Niemcy kontrolowali głównie umocnione garnizony, dlatego UPA mogła swobodnie działać na tym terenie – tłumaczy historyk. Ofiarą pierwszego masowego mordu na ludności polskiej padła kolonia Parośla. 9 lutego 1943 roku osada została całkowicie wymordowana przez oddział UPA Hryhorija Perehijniaka „Dowbeszki-Korobki”. Zginęło 173 Polaków. Z kolei w nocy z 22 na 23 kwietnia oddział UPA dowodzony przez Łytwynczuka zabił około 600 osób w osadzie w Janowej Dolinie.

Sto wsi

Na początku lata 1943 roku Klaczkiwski doszedł do wniosku, że zamiast pojedynczych akcji przeciw Polakom należy zorganizować jedno skoordynowane uderzenie. „Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. (…) Tej walki nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi” – napisał w czerwcu w tajnej dyrektywie. Na dzień akcji wybrano niedzielę 11 lipca, aby móc zaskoczyć jak najwięcej Polaków podczas mszy w kościołach. W trakcie dobrze skoordynowanej akcji bojówki UPA atakowały po kolei polskie wsie, przede wszystkim z powiatów włodzimierskiego i horochowskiego. W ciągu kilkunastu godzin Ukraińcy spacyfikowali 99 polskich wiosek i zabili ok. 8 tys. osób.

Akcja była kontynuowana w następnych dniach lipca i sierpnia. – To była kulminacja czystki etnicznej na Wołyniu – zaznacza Kazimierz Kozłowski. Największych masakr dokonano w Woli Ostrowieckiej, gdzie zabito 620 Polaków, w kolonii Gaj – 600, w Ostrówkach – 521 i Kołodnie – 516.

Ukraińcy otaczali miejscowość i dokonywali rzezi. Nikogo nie oszczędzano, zabijano mężczyzn, kobiety, dzieci i starców. Mordy odznaczały się szczególnym okrucieństwem. Polacy ginęli od kul, siekier, wideł, kos, pił, noży. Często przed śmiercią byli brutalnie torturowani, np. odrąbywano im części ciała, wykłuwano oczy, palono żywcem. Po wymordowaniu Polaków wsie grabiono i palono, aby uniemożliwić ponowne osiedlenie i by zatrzeć ślady polskiej obecności. W zbrodniach uczestniczyła też część ukraińskich chłopów namówionych przez propagandę UPA.

Na Wołyniu powstawały polskie oddziały samoobrony, jednak wobec przewagi napastników nie były w stanie przeciwdziałać masakrom. – Polacy przetrwali na Wołyniu w miastach oraz w kilku silnie bronionych bazach samoobrony, m.in. w Przebrażu – wylicza Kozłowski.

W drugiej połowie 1943 roku ludobójstwo przeniosło się także na teren Małopolski Wschodniej. Na Wołyniu oddziały UPA zakończyły masową eksterminację Polaków na początku 1944 roku. – Do tego czasu wyniszczono lub wypędzono znaczną część polskiej ludności – mówi historyk. Ponadto polskie podziemie coraz skuteczniej przeciwdziałało napadom ukraińskich band. W styczniu 1944 roku z oddziałów partyzanckich na tym obszarze utworzono 27 Wołyńską Dywizję Piechoty Armii Krajowej, która oprócz uczestniczenia w akcji „Burza" przeciwko Niemcom, prowadziła też działania przeciw oddziałom UPA.

Zbrodnia ludobójstwa

Nie jest znana dokładna liczba ofiar rzezi. Według szacunków polskich historyków, OUN i UPA wraz z wiejskimi bojówkami ukraińskimi wymordowały na Wołyniu ok. 50-60 tys. Polaków, a w Małopolsce Wschodniej 20-60 tys. W sumie podczas antypolskich operacji zginęło 80-120 tys. Polaków. Zabijano także, choć na mniejszą skalę, obywateli innych narodowości: Rosjan, Żydów, Ormian czy Czechów. Ukraińscy nacjonaliści zniszczyli też kilkaset polskich osiedli, a setki tysięcy Polaków opuściły swoje domy uciekając do centralnej Polski. Natomiast w akcjach odwetowych zginęło od 10 tys. do 15 tys. Ukraińców.

– Wydarzenia które miały miejsce na Wołyniu czy w Małopolsce Wschodniej nie były spontaniczną akcją ukraińskiej ludności mszczącej się za krzywdy doznane od Polaków. Miały one charakter zorganizowany – podkreśla badacz. Propagowana przy tym ideologia nawołująca do fizycznej eksterminacji ludności polskiej jako grupy narodowościowej, rozmiary mordów oraz motywy sprawców uprawniają, zdaniem pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej, do zakwalifikowania rzezi jako zbrodni ludobójstwa.

Polski sejm ustanowił 11 lipca „Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP”.

Anna Dąbrowska

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


„Steadfast Noon”, czyli nuklearne odstraszanie
Broń i szkolenia. NATO wspiera Ukrainę systemowo
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
Orientuj się bez GPS-u
Uczniowie poznają zasady bezpieczeństwa
Młodzi i bezzałogowce
Koniec dzieciństwa
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
DragonFly czeka na wojsko
Korpus bezzałogowców i nowe specjalności w armii
Medicine for Hard Times
Kosmiczny Perun
Pocisk o chirurgicznej precyzji
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Dywersanci atakują
Kircholm 1605
Mity i manipulacje
Wojskowi rekruterzy zawsze na posterunku
Pływali jak morscy komandosi
Konie dodawały pięciobojowi szlachetności
Polski „Wiking” dla Danii
Więcej szpitali przyjaznych wojsku
Deterrence in Polish
Trwa dobra passa reprezentantów Wojska Polskiego
Terytorialsi w akcji
Kopuła nad bewupem
Człowiek jest najważniejszy
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Żołnierze na trzecim stopniu podium
Jelcz się wzmacnia
Medycy na start
Czarnomorski szlif minerów
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Maratońskie święto w Warszawie
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Kawaleria w szkole
Kaczka wodno-lądowa (nie dziennikarska)
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
„Droga do GROM-u”
Wojny na rzut kostką
Pasja i fart
Trzeba wzmocnić suwerenność technologiczną Polski
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Speczespół wybierze „Orkę”
Brytyjczycy na wschodniej straży
„Road Runner” w Libanie
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
MON i MSWiA: Polacy ufają swoim obrońcom
Priorytetowe zaangażowanie
Polskie Bayraktary nad Turcją
W wojsku orientują się najlepiej
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Abolicja dla ochotników
W Brukseli o bezpieczeństwie wschodniej flanki i Bałtyku
Koniec pewnej epoki
W poszukiwaniu majora Serafina
MON chce nowych uprawnień dla marynarki

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO