O WOJSKU BEZ PRZESĄDÓW

Z ministrem obrony narodowej Tomaszem Siemoniakiem o projektach, które zmienią oblicze polskiego wojska, rozmawia Edyta Żemła.

 

Jest Pan przesądny, Panie Ministrze?

Wiem, że niektórzy uważają, iż trzynastka jest pechową liczbą. Na szczęście ja nie jestem przesądny, dlatego nie przeraża mnie rok 2013. Wręcz przeciwnie, uważam, że będzie on dobry dla wojska.

 

Ale będzie to także rok rozpoczęcia przez resort obrony realizacji projektów, które zmienią polskie wojsko…

To prawda. Przede wszystkim zaczynamy realizować nowy program modernizacji technicznej armii, ale jeżeli parlament i prezydent podejmą pozytywne decyzje, to ruszymy także z wdrażaniem nowego systemu kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi. Bieżący rok pozostawiamy sobie na dopięcie wszystkiego, co wiąże się z reformą, po to, by nowy system mógł zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2014 roku.

W 2013 roku odbędzie się też szczyt Rady Europejskiej na temat obronności i bezpieczeństwa. To niezmiernie ważne wydarzenie i choć odbędzie się pod koniec roku, już teraz musimy przygotować się do podjęcia rozmów z szefami państw i rządów Unii Europejskiej, aby przekonać ich do większego zaangażowania w kwestie bezpieczeństwa i obronności. To był jeden z priorytetów naszej prezydencji.

Zwrócimy też uwagę na sprawy społeczne żołnierzy. Ubiegły rok przyniósł podwyżkę o 300 złotych dla każdego, w tym zaś wejdą w życie nowe przepisy emerytalne dla służb mundurowych. Z dużą uwagą przyjrzymy się temu, jak po tych zmianach będą wyglądały zgłoszenia do służby w armii, ale pierwsze tygodnie są pod tym względem pozytywne.

 

Zacznijmy więc od nowego programu modernizacji technicznej wojska. Który przetarg zostanie rozstrzygnięty najszybciej?

Najpierw ruszy postępowanie przetargowe związane ze śmigłowcami. Przypomnę, że zwiększyliśmy liczbę kupowanych maszyn z 26 do 70 sztuk. Uznaliśmy, że takie rozwiązanie będzie korzystne z kilku powodów, między innymi finansowego. Nie mniej istotne jest też to, że tak duży kontrakt – w tej chwili chyba największy w Europie – daje szansę, by zwycięzca przetargu umieścił w naszym kraju produkcję maszyn. Pierwsze śmigłowce powinny pojawić się w wojsku już na przełomie lat 2014 i 2015.

 

Ocena planów resortu wobec programu śmigłowcowego jest raczej pozytywna. Gorzej z programem rozwoju Marynarki Wojennej. Ten jest krytykowany – począwszy od założeń, poprzez sposób finansowania, a skończywszy na obawach, że MON marginalizuje jego znaczenie.

Znam te obawy, ale pragnę zapewnić, że nie mają one podstaw. Przypomnę, że Ministerstwo Obrony Narodowej we współpracy z Dowództwem Marynarki Wojennej przygotowało koncepcję rozwoju polskich sił morskich. Dokument wskazuje kierunki ich rozwoju, mówi o tym, jakie okręty chcemy kupić i kiedy to zrobimy. Od jesieni 2012 roku zaczęliśmy zresztą realizować tę koncepcję. Musimy mieć jednak świadomość tego, że nie wystarczy pstryknięcie palcami i jest okręt. Zakup takiego sprzętu trwa latami, ale zostały już podjęte konkretne decyzje dotyczące pozyskania okrętu podwodnego nowego typu i niszczycieli min. Spodziewam się, że w ciągu najbliższych miesięcy zostanie ustalony również sposób zakupu okrętu obrony Wybrzeża. To są najważniejsze i największe jednostki przewidziane w koncepcji rozwoju Marynarki Wojennej.

Myślę, że ktoś, kto śledzi uważnie działania ministerstwa dotyczące programów modernizacyjnych, może być spokojny co do tego, że koncepcja rozwoju sił morskich jest i nadal będzie realizowana. Przypomnę też, że poparł ją prezydent Bronisław Komorowski w czasie czerwcowych obchodów Święta Marynarki Wojennej. Z kolei konkretne decyzje związane z zakupem okrętów podwodnych i niszczycieli min wskazał premier Donald Tusk. To oznacza, że w kwestii rozwoju Marynarki Wojennej już weszliśmy w fazę, w której nie mówimy, lecz działamy.

 

Kolejny ważny program to obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa. Powstała oddzielna ustawa o finansowaniu tylko tego projektu. Uważa Pan, że to dobrze?

Przyjęcie przez sejm prezydenckiego projektu finansowania budowy systemu obrony powietrznej, popartego przez rząd, oznacza, że jeśli chodzi o to przedsięwzięcie, to będzie zapewnione stabilne finansowanie w ramach budżetu MON. Jest to dobre rozwiązanie z kilku powodów, między innymi dlatego, że na wiele lat – niezależnie od tego, kto zostanie ministrem obrony narodowej – wydatki na obronę powietrzną będą stabilne i niezagrożone. Oddzielna ustawa pokazuje też wagę tego przedsięwzięcia. Taka troska wynika z faktu, że mamy duże zaniechania w tym obszarze.

 

Czy możemy zdradzić, jak duże pieniądze zostaną przekazane na ten cel z budżetu MON?

Jestem ostrożny w podawaniu kwot. W kontekście programu obrony powietrznej padały już różne liczby. Należy pamiętać, że bardzo trudno rozdzielić to, co nazywamy obroną przeciwrakietową, od tego, co jest obroną przeciwlotniczą. Zresztą jako ministerstwo będziemy się starać, by w sejmie zapis w ustawie otrzymał brzmienie: „obrona przeciwrakietowa i przeciwlotnicza”. W zależności od definicji, jaką przyjmiemy, możemy mówić o różnych kwotach. Nasze szacunki pokazały, że system obrony powietrznej może kosztować 13–15 miliardów złotych. Jeżeli jednak uwzględnimy, że obroną powietrzną są także rakiety do samolotów F-16 czy bezzałogowe, to kwotę tę można podwyższać.

Z ustawy oczywiście wynika określona suma, która jest wyliczana na podstawie rocznego przyrostu produktu krajowego brutto, ale przecież ona także opiera się na projektowanym budżecie.

 

Skoro jesteśmy przy pieniądzach… Co odpowie Pan tym, którzy twierdzą, że Polski nie stać na kosztowne programy dla wojska?

Nie wiem, skąd biorą się takie obawy. Budżet obronny na poziomie 1,95 procent PKB daje stabilność finansową w wydatkach obronnych. Oczywiście w dużym stopniu zależy on od tego, w jakim tempie przyrasta produkt krajowy brutto. Proszę jednak zwrócić uwagę na to, że nawet w latach kryzysu w naszym kraju ten wskaźnik rósł. Nie znam żadnych analiz ministra finansów, z których by wynikało, że w najbliższych latach to się zmieni. To zaś oznacza przyrost wydatków na obronność.

Wokół tego rozwiązania panuje zaś dość szeroki konsensus polityczny. Politycy większości ugrupowań wiedzą, że zapewnienie bezpieczeństwa państwu musi kosztować i nie można na tym oszczędzać.

 

Reforma systemu dowodzenia zbiega się z kończącymi się w tym roku kadencjami najważniejszych dowódców polskiej armii. Czy zamierza Pan powiązać te dwie sprawy?

Rzeczywiście będą się one ze sobą łączyć, choć kadencje dowódców skończą się już w połowie roku, a docelowa struktura nowego sytemu dowodzenia ma obowiązywać od 1 stycznia 2014 roku. Musi jednak być między tymi wydarzeniami pewien okres przejściowy. Dlatego spodziewam się, że tegoroczne nominacje, mimo że odbędą się w starym systemie, zostaną już dopasowane do wymogów nowej struktury. Zatem osoby wyznaczone na te stanowiska będą uczestniczyły w tworzeniu nowych instytucji.

  

Ma Pan już kandydatów?

Pracujemy nad tym. Zwracam uwagę, że odkąd jestem ministrem, osobiście rozmawiam z kandydatami na ważne stanowiska w wojsku. Mam więc dość szeroki przegląd kandydatów na dowódców. Przypomnę, że będziemy musieli wskazać nie tylko dowódców rodzajów sił zbrojnych, lecz także ich zastępców i wielu szefów ważnych wojskowych instytucji. Do obsadzenia będzie około trzydziestu stanowisk dla ludzi, którzy pokierują armią. Należy jednak pamiętać, że na najważniejsze stanowiska w armii mianuje prezydent w uzgodnieniu z premierem. Sądzę, że kryterium, które będzie decydowało w podejmowaniu tegorocznych decyzji personalnych, to doświadczenie i kompetencje połączone z dynamizmem w działaniu.

 

Wiadomo już, w jaki sposób zostanie wycofany z Afganistanu polski kontyngent wojskowy?

Taka koncepcja została już opracowana przez Sztab Generalny Wojska Polskiego na początku 2013 roku. Od dawna pracujemy zresztą nad tym, by wycofanie naszych żołnierzy oraz sprzętu z Afganistanu przebiegało płynnie i bez problemów.

Powołany będzie specjalny zespół, który zajmie się tą kwestią od początku do końca. Będzie on łączył wątki polityczne

i wojskowe. Wycofanie naszych żołnierzy spod Hindukuszu to przecież także operacja polityczna, która powinna wspierać działania wojskowe i logistyczne. Dla wszystkich państw, które wycofują się z Afganistanu, jest to trudna sprawa. W niektórych stanowi przedmiot gorącej debaty politycznej; na przykład obecnie w Wielkiej Brytanii. Dlatego dla resortu obrony narodowej i dla mnie osobiście będzie to jedno z głównych zadań w najbliższym czasie.



O planach Ministerstwa Obrony Narodowej czytaj na portalu polska-zbrojna.pl.

  Reforma dowodzenia

– W nowoczesnych systemach dowodzenia, np. w NATO, występuje rozdzielenie funkcji planistycznej od dowodzenia ogólnego i użycia operacyjnego sił zbrojnych. To dobrze, że w Polsce reforma dowodzenia idzie w tym samym kierunku – mówi Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Koncepcję zmian na szczeblu dowódczym zaakceptował we wtorek rząd.
  Minister określił kierunki rozwoju

W ciągu 10 lat resort obrony narodowej zamierza wydać 130 mld zł na zakupy sprzętu i uzbrojenia dla armii. Tak zakłada „Program rozwoju Sił Zbrojnych RP w latach 2013-2022”. Wśród priorytetów są m.in. obrona powietrzna, śmigłowce zapewniające mobilność wojska i rozwój Marynarki Wojennej.

 

Edyta Żemła

autor zdjęć: Rafał Mniedło





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO