moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

JW Agat: marzenia się spełniają!

Brakowało nam czasu na odpoczynek, a czasami nawet na jedzenie. To był bardzo intensywny rok, ale wysiłek się opłacił. Właśnie spełniło się moje marzenie! – mówi Rafał, 35-latek właśnie ukończył kurs bazowy i będzie mógł rozpocząć służbę w zespole szturmowym Agatu. Ta najmłodsza w wojskach specjalnych jednostka kończy dziś 10 lat.

Polska Zbrojna: Kiedy 10 lat temu powstawał Agat, Ty….

Rafał: Byłem żołnierzem 6 Brygady Powietrznodesantowej i szykowałem się do wyjazdu na swoją pierwszą misję w Afganistanie. To był ważny dla mnie moment w życiu, bo mimo trudów tej misji: ostrzałów bazy Ghazni, nieustannej wymiany ognia z przeciwnikiem, w komplecie wróciliśmy do domu. Tam zasmakowałem prawdziwego żołnierskiego życia, ale Afganistan jest ważny dla mnie także z innego powodu. Będąc tam, po raz pierwszy pomyślałem o służbie w szeregach wojsk specjalnych.



Co było impulsem?

Na misji spotkałem amerykańskich i polskich specjalsów. Imponowali mi wyszkoleniem, zadaniami, jakie wykonywali oraz wyposażeniem. Wyglądali jak maszyny! Gdy widzieliśmy Chinooka, który nocą ląduje w bazie po komandosów, byliśmy jak nakręceni. Wiedzieliśmy przecież, że nie lecą na zwykły patrol, ale aby zatrzymać jakiegoś terrorystę. A przy tym byli sympatyczni, pomocni, nie wywyższali się. Chciałem być jednym z nich.

Od razu po misji złożyłeś dokumenty do wojsk specjalnych?

Musiałem dojrzeć do tej decyzji… kilka lat (śmiech). Ale prawda jest taka, że służba w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej też była bardzo ciekawa. Brałem udział w ciekawych szkoleniach i zawodach m.in. w Kanadzie, realizowałem swoje pasje sportowe. W pewnym jednak momencie uznałem, że stoję w miejscu. Chciałem osiągnąć coś więcej, wciąż się rozwijać, więc wróciłem do marzeń o służbie w szeregach specjalsów.

Pierwszym krokiem była selekcja…

Tak, jesienią 2019 roku podszedłem do selekcji. Mimo tego, że uprawiałem sport, m.in. kolarstwo i biegi, to nie ukrywam, że sprawdzian w Bieszczadach dał mi w kość. Nigdy tego nie zapomnę: lało przez cały tydzień. W plecakach mieliśmy wszystko przemoczone: zapasową odzież, śpiwór, buty. Wszystko trzeba było wyżymać. I w pewnym momencie, gdy z selekcji odpadł mój kumpel, pomyślałem: on zaraz zje jajecznicę w restauracji, napije się coli, a ja będę się męczył, a może i tak nie dam rady… Mój spadek formy na szczęście wyłapali instruktorzy i psycholog, za co jestem im bardzo wdzięczny. Dzięki nim odgoniłem myśli o rezygnacji i ruszyłem dalej. Co więcej, selekcję ukończyłem z pierwszą lokatą.

Selekcja zaliczona, czyli już z górki…

(śmiech) No co Ty! Każdy ci powie, że selekcja przy bazówce to małe piwko. Ja miałem szczęście i tuż po rozpoczęciu służby w jednostce dostałem się na kurs podstawowy. Prywatnie też dużo się działo w moim życiu: urodziło mi się dziecko i zacząłem budować dom.

Jak się szkoli szturmanów? Czego uczyłeś się na bazówce?

Pierwszy miesiąc to typowy wycisk fizyczny. Taka powtórka z selekcji, by wyłapać tych, którzy nie dadzą sobie rady z dłuższym i intensywniejszym wysiłkiem. Pożegnaliśmy wtedy pierwszych kolegów, którzy odpadli z powodu różnego rodzaju kontuzji.

Później rozpoczęliśmy już szkolenie programowe. Najpierw uczyliśmy się pracy z bronią, choć jeszcze nie trenowaliśmy na strzelnicy. Tylko manualna praca z karabinem i pistoletem. Wydaje się proste, ale to był spory wysiłek. Już wtedy poczułem różnicę pomiędzy „lądówką” a specjalsami. Instruktorzy na nic nie przymykali oka, w każdym aspekcie dążyli do perfekcji. Później mieliśmy tzw. fazę ogniową. Ćwiczyliśmy strzelanie z pistoletu, karabinka, broni maszynowej. Strzelaliśmy z różnych postaw, z wykorzystaniem różnego rodzaju przeszkód terenowych. Strzelanie nierzadko przerywane były intensywnymi ćwiczeniami fizycznymi: robiliśmy dziesiątki pompek, przysiadów, dźwigaliśmy opony albo belki. Chodziło o to, by nauczyć nas strzelać, gdy jesteśmy zmęczeni, trzęsą się ręce, a oddech jest przyspieszony. Taryfy ulgowej nie było dla nikogo. Tak nas wyszkolili, że dziś z zamkniętymi oczami jestem w stanie używać broni, wymieniać magazynki czy strzelać.

A potem taktyka zielona i czarna.

Tak. I tak naprawdę z każdym dniem na bazówce było trudniej i coraz więcej osób odpadało ze szkolenia. Podczas zielonej taktyki miałem wrażenie, że przez trzy miesiące nie wychodziliśmy z lasu. Ćwiczyliśmy się w rozpoznaniu specjalnym, prowadziliśmy obserwacje, trenowaliśmy skryte przemieszczanie. Nie było czasu na odpoczynek, sen, czasami na jedzenie. A gdy przyszły mrozy, walczyliśmy z wyziębieniem, zamarzającą wodą i posiłkami. Tę fazę zakończyliśmy w Bieszczadach, podczas szkolenia SERE „C”.

Za to szkolenie z czarnej taktyki: wow! Szkoliliśmy się pod okiem doświadczonych operatorów jednostki GROM. Byliśmy pod wrażeniem ich podejścia do nauczania, wiedzy i profesjonalizmu.

Czy szkolenie podstawowe zakończyło się jakimś egzaminem?

Na początek musieliśmy zdać testy podsumowujące wszystkie etapy szkolenia podstawowego, a podczas egzaminu praktycznego samodzielnie zaplanować i przeprowadzić operację specjalną. W nocy, wyposażeni w noktowizję, weszliśmy do budynku, by schwytać terrorystę. Był nim specjalista od materiałów wybuchowych, który zgodnie ze scenariuszem misji szkolił grupy dywersyjno-rozpoznawcze działające na terenie naszego kraju. Nie było to proste zadanie, bo w środku było wiele uzbrojonych osób i istniało ryzyko, że budynek jest zaminowany.

Udało się?

Tak, pozytywnie ocenili nas instruktorzy z Agatu oraz GROM-u. Już po wszystkim dotarło do mnie, że właśnie spełniły się moje marzenia. Że ten ogromny wysiłek, wyrzeczenia, czas spędzony z dala od rodziny, miał sens. Czuje ogromną satysfakcję i żałuję tylko, że na służbę w wojskach specjalnych zdecydowałem się tak późno.

Co dalej?

Mówią, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. I chyba tak jest, bo teraz marzy mi się szkolenie snajperskie.

Rozmawiała: Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Michał Niwicz, arch. prywatne

dodaj komentarz

komentarze


Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
 
Święto stołecznego garnizonu
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Tragiczne zdarzenie na służbie
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Zmiany w dodatkach stażowych
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Posłowie dyskutowali o WOT
Sandhurst: końcowe odliczanie
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kolejne FlyEye dla wojska
NATO on Northern Track
Kadisz za bohaterów
NATO na północnym szlaku
SOR w Legionowie
Sprawa katyńska à la española
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Front przy biurku
Pod skrzydłami Kormoranów
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Charge of Dragon
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Wojna w świętym mieście, część druga
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Rekordziści z WAT
Wytropić zagrożenie
Ameryka daje wsparcie
Na straży wschodniej flanki NATO
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
25 lat w NATO – serwis specjalny
Wojna na detale
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
W Italii, za wolność waszą i naszą
Szybki marsz, trudny odwrót
Zachować właściwą kolejność działań
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Ramię w ramię z aliantami
Gunner, nie runner
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Szpej na miarę potrzeb
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Metoda małych kroków
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Od maja znów można trenować z wojskiem!
Wojna w świętym mieście, epilog
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Rozpoznać, strzelić, zniknąć

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO