moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Odpowiedz na alarm

Najpierw na obrazku widzimy napis: „Policja ostrzega – nie zostawiaj wartościowych rzeczy w widocznych miejscach”, a niżej zdjęcie rolki papieru toaletowego za szybą zaparkowanego samochodu. To zaledwie jeden z setek, jeśli nie tysięcy memów, które obiegły internet. Internauci zareagowali w ten sposób na nagłe ogołocenie sklepów z produktów pierwszej potrzeby.

– Rzeczywiście część osób, na wieść o rozprzestrzenianiu się choroby, zaczęła przejawiać dużą nerwowość i ruszyła na zakupy, by zrobić zapasy, często ponad miarę – przyznaje dr Ireneusz Siudem, psycholog społeczny z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Metoda skandynawska

Dziś towarów w sklepach raczej już nie brakuje. Panika zeszła na dalszy plan, a część ludzi podjęła aktywność w innym kierunku – intensywnie zaczęli działać wolontariusze. Szyją maski ochronne, pomagają starszym i samotnym sąsiadom, w mniejszych miejscowościach organizują się w straże pilnujące przestrzegania zasad kwarantanny. Ale pandemia wywołała też trzeci typ reakcji, chyba najbardziej rozpowszechniony. – Duża grupa ludzi po prostu stanęła z boku, obserwując rozwój wypadków. Ich reakcje zależą w dużej mierze od tego, jaki przekaz do nich dotrze. Dlatego należą im się wiarygodne, rzetelne informacje, ale bez budowania czarnych scenariuszy – uważa dr Siudem. Tymczasem wypadki, o których wspomina psycholog, już od połowy marca zaczęły się toczyć w zawrotnym tempie. Zamknięte szkoły, galerie handlowe, placówki kultury, parki, boiska. Mnożące się zakazy i ograniczenia. Firmy pracujące na zwolnionych obrotach i reorganizacja szpitali – część z nich została przekształcona w placówki zakaźne. Wreszcie wkraczająca do akcji armia – zarówno wojska operacyjne, jak i obrony terytorialnej. Tysiące żołnierzy zostało zaangażowanych m.in. w pilnowanie częściowo zamkniętych granic, transport środków medycznych i ochronnych dla szpitali, pomoc lekarzom czy pensjonariuszom domów pomocy społecznej. Współdziałają z policją, strażą graniczną, samorządami. – Pandemia stanowi wielki test dla państwa. To, w jaki sposób sobie z nią poradzimy, zależy od współpracy bardzo wielu instytucji, ale też każdego obywatela z osobna – przypomina płk dr hab. Dariusz Majchrzak, prorektor ds. wojskowych Akademii Sztuki Wojennej (ASzWoj). – Na całościową ocenę naszych postaw i działań jest jeszcze zbyt wcześnie. Na pewno jednak koronawirus to kolejny przyczynek do dyskusji nad stworzeniem kompleksowego systemu obrony kraju przed różnego rodzaju zagrożeniami, zarówno militarnymi, jak i niemilitarnymi – dodaje. Innymi słowy: chodzi o koncepcję obrony totalnej.

Obrona totalna, często nazywana też powszechną bądź kompleksową, zakłada, że w walkę o przetrwanie państwa muszą zostać zaangażowani wszyscy bez wyjątku – nie tylko armia i organizacje paramilitarne, lecz także instytucje cywilne, prywatne przedsiębiorstwa, szeregowi obywatele. O takiej możliwości wspominał już Carl von Clausewitz, żyjący na przełomie XVIII i XIX stulecia pruski teoretyk wojskowości. Nowoczesna koncepcja obrony powszechnej narodziła się jednak dopiero w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. – Dojrzewała równolegle w Szwajcarii i krajach skandynawskich, czyli państwach w większości neutralnych i bogatych, które nie miały silnego zakotwiczenia w sojuszach obronnych, a obawiały się sowieckiej agresji – wyjaśnia dr Marcin A. Piotrowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM). Potem pomysł został podchwycony przez Izrael, Singapur czy Tajwan. Miał je zabezpieczyć przed wrogimi zakusami odpowiednio koalicji państw arabskich i Chin. Chodziło o to, by zniechęcić potencjalnego agresora perspektywą długiej i trudnej wojny, a w razie napaści pomóc przetrwać do nadejścia pomocy – jeśli nie militarnej, to choćby takiej, która wiąże się z międzynarodową presją wobec nieprzyjaciela.

Po upadku ZSRR część państw zaczęła od dawnych pomysłów na obronę odchodzić. Tak stało się na przykład w Norwegii czy Szwecji, która w czasach zimnej wojny uchodziła za jeden z najbardziej zmilitaryzowanych skrawków kontynentu. Rozluźnienie nie trwało jednak długo. Imperialne ambicje Kremla, rosyjska aneksja Krymu, wojna we wschodniej Ukrainie i eskalacja napięcia w rejonie Bałtyku sprawiły, że koncepcja obrony totalnej wróciła do łask. –Kompleksowy system zaczęła budować u siebie Estonia. W ślad za nią poszły inne państwa bałtyckie. Do tego dodać należy Szwecję czy Finlandię, która od koncepcji zaangażowania w obronę kraju całego społeczeństwa nigdy tak naprawdę nie odeszła – wylicza Piotr Szymański z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Współpraca ma znaczenie

Choć systemy poszczególnych państw w detalach różnią się od siebie, to mają wiele punktów stycznych. Po pierwsze, wspomniane kraje wzmacniają i reorganizują własne armie. Szwedzi zdecydowali się na remilitaryzację Gotlandii. Przywrócili także pobór do wojska. Podobnie postąpiła Litwa. W państwach północnej Europy ważną rolę odgrywa obrona terytorialna. Podczas regularnie organizowanych ćwiczeń, armia ściśle współdziała z policją, strażą pożarną, strażą graniczną czy lokalnymi samorządami. – Duże znaczenie ma również współpraca państwa z sektorem prywatnym. W razie wojny czy kryzysu firmy zobowiązane są do tego, aby udostępnić do celów obronnych swoje samochody czy wziąć na siebie część dostaw na rzecz wojska – wyjaśnia Szymański.

Inny ważny element to gromadzenie zapasów strategicznych. – Ciekawy system opracowała w tym kontekście chociażby Finlandia. Zawsze ma rezerwy ropy, które wystarczą na zaspokojenie potrzeb kraju przez około 160 dni. Dyrektywa Unii Europejskiej zobowiązuje państwa członkowskie do utrzymania zapasów naftowych odpowiadających co najmniej 61 dniom średniego dziennego zużycia. Finowie magazynują też żywność czy leki. Obowiązek taki często spoczywa na prywatnych firmach, ale całością zasobów zarządza Narodowa Agencja Dostaw Awaryjnych – tłumaczy Szymański. Do tego dochodzi edukowanie społeczeństwa. Szwedzi na przykład wydali ostatnio broszurę, w której informują swoich obywateli, jak się zachować na wypadek wojny czy poważnego kryzysu. Każdy dowie się z niej, jakie zapasy żywności zgromadzić w domu, gdzie znajdują się najbliższe schrony i szpitale, jak poradzić sobie bez prądu czy ustrzec się przed krążącymi w internecie fake newsami.

Państwa skandynawskie czy bałtyckie przygotowywały swoich obywateli przede wszystkim na konfrontację z przeciwnikiem posiadającym militarną przewagę – czy to na klasyczną agresję, czy też działania hybrydowe lub atak w cyberprzestrzeni. – Władze Finlandii z kolei już kilka lat temu określiły, że jednym z zagrożeń jest rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych – przyznaje Piotr Szymański. – Niedawno tamtejszy rząd zapewnił, że do uderzenia koronawirusa przygotowywał się od stycznia. Warto jednak zauważyć, że już w trakcie pandemii zmienił pomysł na walkę z chorobą. Początkowo władze skłaniały się ku takim rozwiązaniom, jak w sąsiedniej Szwecji. Większość instytucji pracowała normalnie, ograniczeń było niewiele, a władze wolały skupić się na apelowaniu do obywateli o odpowiedzialne zachowania. W pewnym momencie jednak zmieniono taktykę. Rząd ogłosił „lockdown” Helsinek wraz z aglomeracją, gdzie łącznie mieszka jedna trzecia Finów – dodaje ekspert. Z kolei władze Estonii już 12 marca wprowadziły stan nadzwyczajny i wezwały mieszkańców do aktywności. Przy okazji ogłosiły „hackathon” pod hasłem „Hack the Crisis”. Efektem było opracowanie kilkudziesięciu narzędzi, które mają pomóc w walce z wirusem. Wśród nich znalazły się m.in. aplikacja pomagająca kontaktować lekarzy i wolontariuszy czy elektroniczny kwestionariusz służący do oceny ryzyka zakażenia. Zainicjowany w Estonii „hackathon” objął ostatecznie 40 krajów, przyciągając 100 tys. uczestników. Jednocześnie serwis Politico.eu, oceniając poziom paniki związanej z koronawirusem, przyznał Estonii zaledwie trzy punkty na dziesięć. Podobnie niskie noty przypisał Szwecji. Niewykluczone, że to efekt działań związanych z rozwijaniem obrony totalnej.

Na razie jednak nie sposób powiedzieć, czy państwa hołdujące tej koncepcji poradziły sobie z wirusem lepiej niż reszta Europy. Bardziej wyraziste wydają się przykłady z Azji. Za sposób walki z epidemią chwalony był na przykład Tajwan. – Kraj ten nauczył się wiele, walcząc kilkanaście lat temu z epidemią SARS. Efektem tamtych doświadczeń stało się m.in. stworzenie Narodowego Centrum Dowodzenia Epidemiologicznego, które podczas zmagań z pandemią koordynuje działania różnego rodzaju instytucji, od ministerstw po samorządy – wyjaśnia płk dr hab. Majchrzak. Czy zatem system obrony totalnej to dobry kierunek dla Polski?

Co nam mówi syrena?

– Obrona totalna nie jest dla państw rozwiązaniem standardowym. Musi być mocno zakorzeniona w ich doświadczeniach, kulturze, potencjale militarnym i społecznym. Po takie pomysły zwykle sięgają kraje zagrożone przez państwa niedemokratyczne, skupione na ekspansji ekonomicznej, technologicznej, politycznej i militarnej – podkreśla gen. dyw. Wiesław Kukuła, dowódca wojsk obrony terytorialnej. – W Polsce działa już wiele elementów składających się na system obrony totalnej, dlatego uważam, że jego budowa nie byłaby wielkim wyzwaniem. Nie wiązałaby się również z wielkimi kosztami. Myślę, że najtrudniejsza okazałaby się zmiana myślenia, które warunkuje wdrożenie tego modelu – dodaje generał.

Podobnego zdania jest dr Marcin A. Piotrowski: – Osobiście opowiadałbym się za kontynuacją tych rozwiązań, które mieliśmy już gotowe albo bliskie ukończenia przed wybuchem pandemii, a po jej opanowaniu – za systematycznym wyciąganiem wniosków nie tylko z problemów własnych, lecz także innych państw.

Kluczową sprawą jest więc edukacja. – Proszę sobie wyobrazić, że siedzi pan w domu i nagle słyszy dźwięk syreny alarmowej. Co pan robi? Podejrzewam, że – jak większość Polaków – nie wiedziałby pan nawet, co dany sygnał oznacza, nie mówiąc już o tym, jak się w takiej sytuacji zachować – przekonuje płk dr hab. Majchrzak. – Ludziom trzeba uświadomić, że bezpieczeństwo zależy od nas wszystkich i konsekwentnie przekazywać im niezbędną wiedzę. Ogromną rolę odgrywa tutaj szkoła. Uczniowie powinni znać nie tylko podstawowe numery alarmowe i przepisy ruchu drogowego, lecz także na przykład techniki udzielania pierwszej pomocy czy zasady organizacji i funkcjonowania poszczególnych służb. W programy studiów mogłoby zostać wpisane trzymiesięczne przeszkolenie wojskowe na elementarnym poziomie. Warto też pewnie wrócić do ćwiczeń z obrony cywilnej – wylicza. Zdaniem prorektora ASzWoj powstały już podwaliny pod taki system. W starszych klasach podstawówek i w szkołach średnich od pewnego czasu są prowadzone lekcje edukacji dla bezpieczeństwa, które w pewnym stopniu nawiązują do dawnego przysposobienia obronnego. – Warto, by miały one tak bardzo praktyczny wymiar, jak to tylko możliwe – podkreśla płk dr hab. Majchrzak. Do tego funkcjonują klasy mundurowe i Legia Akademicka, która zakłada szkolenie studentów ochotników. – System ten warto rozwijać – dodaje rektor.

Według dr. Marcina A. Piotrowskiego, polskie władze mogłyby, wzorem Szwedów i Litwinów, przygotować instruktażową broszurę dla każdej rodziny. –Zawierałaby ona praktyczne informacje dotyczące obrony cywilnej, reagowania kryzysowego, zachowania podczas klęsk żywiołowych czy wojny. Doświadczenia pandemii i pewnego rodzaju infodemii, która jej towarzyszy, pokazują, jak ważne jest myślenie krytyczne, niezależne od zalewu silnych emocji, zwykłej głupoty oraz celowej dezinformacji w mediach społecznościowych – podkreśla naukowiec z PISM-u. W ślad za edukacją powinna pójść odbudowa zasobów i mechanizmów związanych z obroną cywilną. Jak wskazują eksperci, po zakończeniu zimnej wojny i upadku komunizmu została ona w znacznym stopniu zaniedbana. Degradacji uległa też infrastruktura. Dotyczy to chociażby schronów dla ludności cywilnej.

– Na pewno musimy skończyć z odwieczną bolączką naszej administracji, przez samych urzędników nazywaną »Polską resortową« – uważa dr Piotrowski. Wysiłek związany z obroną kraju czy zwalczaniem kryzysu wymaga współpracy wielu instytucji. Z jednej strony powinny one być elastyczne, z drugiej – znać zakres swoich kompetencji i obowiązków. – Załóżmy, że kraj znalazł się na progu wojny. Zanim do działania przystąpi regularna armia, ważną rolę do odegrania mają służby cywilne, mundurowe, lokalna administracja, która najlepiej zna dany teren. Odpowiadają one choćby za utrzymanie szeroko pojętej infrastruktury krytycznej – dróg, ujęć wody, tras ewakuacji. Po rozpoczęciu działań zbrojnych na plan pierwszy wysuwają się oczywiście wojska operacyjne. Ktoś jednak nadal musi dbać o gaszenie pożarów, zwalczanie przestępczości, dostawy żywności dla mieszkańców – wylicza płk dr hab. Majchrzak. I dodaje: Wszystko to wydaje się oczywiste, ale współpraca między wojskiem a instytucjami cywilnymi w stanie zagrożenia wojennego nie zawsze układa się idealnie. Czasem brakuje jasnego podziału obowiązków. Do takich przynajmniej refleksji skłaniają ćwiczenia, które organizujemy dla naszych studentów. Nad tą współpracą trzeba jeszcze pracować.

Ważną rolę w systemie obrony powszechnej mają do odegrania wojska obrony terytorialnej. – Pomagają one przeciwdziałać zagrożeniom nowego typu, czynią siły zbrojne bardziej obywatelskimi, ale przede wszystkim pełnią rolę swoistego integratora, łącznika między armią a środowiskiem cywilnym – wylicza gen. dyw. Kukuła. Dr Marcin A. Piotrowski zwraca zaś uwagę na to, że od początku budowy WOT-u była rozwijana ścisła współpraca między ich dowództwem a resortami obrony narodowej i spraw wewnętrznych oraz poszczególnymi jednostkami terytorialsów, a administracją wojewódzką i władzami samorządowymi. – To na pewno zaprocentowało w trakcie kryzysu. Powinniśmy więc kontynuować takie właśnie kierunki współpracy cywilno-wojskowej, wykorzystywać sprawdzone w praktyce rozwiązanie, nie zapominając wszakże o ujawnionych lukach i słabościach – podkreśla ekspert.

Pamiętajmy o armii!

Pandemia koronawirusa otworzyła poszczególne państwa na całkowicie nowe wyzwania. Pokazała na przykład, jak ważnym elementem w projekcie obrony totalnej jest sprawna służba zdrowia. – Wszyscy zgodzimy się co do tego, że trzeba w nią inwestować. Nie chciałbym jednak, aby tzw. bioobronie [z ang. biodefense] zostały podporządkowane wszystkie elementy naszego systemu bezpieczeństwa narodowego – podkreśla dr Marcin A. Piotrowski. – Nie byłoby też pożądane, gdyby wojna z wirusem zdominowała planowanie obronne NATO. Pandemia nie może bowiem stać się dla Sojuszu Północnoatlantyckiego sygnałem do całkowitego odwrotu jego członków od inwestycji w odstraszanie i obronę – dodaje. Skuteczna armia to przecież także jeden z filarów wspomnianej koncepcji.

Systemowi obrony powszechnej trzeba też nadać ramy prawne. – W Polsce mamy ustawy o zarządzaniu kryzysowym, obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej czy nadające uprawnienia służbom mundurowym i charakter poszczególnym systemom ratowniczym. Przepisy wymagają jednak pewnego usystematyzowania – przyznaje płk dr hab. Majchrzak. Krokiem w tę stronę mógłby się stać przygotowywany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji projekt nowej ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej. Ma ona stanowić punkt wyjścia do stworzenia krajowego centrum szkolenia ochrony ludności czy centralnej bazy magazynowej.

Zdaniem gen. dyw. Kukuły sięgnięcie po koncepcję obrony powszechnej może przynieść państwu wielorakie korzyści. – Kiedyś zapytałem norweskiego oficera, czy to nie jest tak, że tylko bogate państwa stać na wdrożenie tego modelu. W odpowiedzi usłyszałem, że pytanie jest źle postawione. Te państwa są bogate właśnie dlatego, że kiedyś wdrożyły taki model.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Bartek Syta/ DWOT; grafika: PZ

dodaj komentarz

komentarze


Rozpoznać, strzelić, zniknąć
 
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Zachować właściwą kolejność działań
Święto stołecznego garnizonu
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Front przy biurku
Wytropić zagrożenie
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
NATO on Northern Track
Wojna w świętym mieście, epilog
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Wojna na detale
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Zmiany w dodatkach stażowych
Szybki marsz, trudny odwrót
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Sandhurst: końcowe odliczanie
Sprawa katyńska à la española
NATO na północnym szlaku
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Kolejne FlyEye dla wojska
SOR w Legionowie
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Wojna w świętym mieście, część druga
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Charge of Dragon
Rekordziści z WAT
Gunner, nie runner
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Na straży wschodniej flanki NATO
Pod skrzydłami Kormoranów
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
25 lat w NATO – serwis specjalny
Ramię w ramię z aliantami
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
W Italii, za wolność waszą i naszą
Kadisz za bohaterów
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Szpej na miarę potrzeb
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO