moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Miano kawalerzysty zobowiązuje

W ciągu kilku lat 10 Brygada Kawalerii Pancernej stanie się najsilniejszą i najlepiej wyposażoną jednostką bojową w tej części Europy – przekonuje gen. bryg. dr Dariusz Parylak. Oficer zakończył dzisiaj służbę na stanowisku dowódcy świętoszowskiej jednostki. Od poniedziałku będzie zastępcą dowódcy 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.

Dzisiaj, podczas uroczystej zbiórki z okazji święta jednostki, przekazał Pan dowodzenie 10 Brygadą Kawalerii Pancernej. Na tym stanowisku zastąpi Pana płk dypl. Artur Pikoń. Żal żegnać się z 10 BKPanc?

Gen. bryg. Dariusz Parylak: Jeżeli ktoś bardzo angażuje się w to, co robi i jest to jego pasją, zakończenie nigdy nie przychodzi łatwo. Mam świadomość, że jako dowódca nie będę uczestniczył w sfinalizowaniu wielu projektów, które rozpocząłem w brygadzie. Mam na myśli np. projekt „Leopard” związany z modernizacja czołgów 2A4, które mamy w wyposażeniu. Uczestniczyłem w jego rozpoczęciu, tworzyłem harmonogramy przekazywania wozów do zakładów modernizujących, ale nie będzie mi dane przyjmować ich w nowej, znacznie nowocześniejszej wersji. Żal jest mi także ludzi, których poznałem, polubiłem, z którymi stanowiliśmy dobry zespół.

Gdy niespełna dwa lata temu zaproponowano Panu stanowisko dowódcy 10 Brygady był Pan zaskoczony?

Informację, że będę dowódcą brygady przekazano mi kilka godzin przed wręczeniem oficjalnej decyzji. Było to dla mnie miłym, ale jednocześnie ogromnym zaskoczeniem. Po raz pierwszy w karierze wojskowej doświadczyłem czegoś takiego. Wcześniej obejmowałem wiele różnych stanowisk. Jednak wyznaczanie na nie było przewidywalne i poprzedzone pewnym procesem pozwalającym na oswojenie się z myślą o nadchodzących zmianach.

Nie miał Pan tremy, obejmując dowodzenie najważniejszą jednostką pancerną Wojska Polskiego?

Tak ważnemu wydarzeniu zawsze towarzyszą emocje. Miałem świadomość, że merytorycznie jestem przygotowany. W wojskach pancernych pełniłem wiele różnych funkcji – od dowódcy plutonu do batalionu, ze stanowiskami sztabowymi włącznie. Jednak gdy po raz pierwszy staje się na zbiórce przed ponad dwoma tysiącami żołnierzy, to chwila ta robi wrażenie. Wtedy dociera do człowieka ogrom odpowiedzialności, jaki na siebie bierze. Dodatkową trudnością był fakt, że nigdy wcześniej nie służyłem w 11 Dywizji Kawalerii Pancernej. Nie znałem więc ludzi, terenu, wszystko było dla mnie nowe.

Meldując się w Świętoszowie, miał Pan już wizję zmian czy też dzień po dniu uczył się Pan brygady i dopiero wtedy decydował, co trzeba poprawić?

Jako szef szkolenia 12 Dywizji Zmechanizowanej miałem kontakt z dowódcami różnych szczebli. Podpatrywałem ich. Analizowałem, co i jak robią. Miałem więc swoje przemyślenia co do sposobów dowodzenia, budowania zdolności bojowych oddziałów, systemu efektywnego szkolenia. Miałem też dużo swoich pomysłów, których nie mogłem realizować, nie będąc dowódcą, nie mając mocy sprawczej.

Kiedy przyjąłem obowiązki dowódcy brygady, nie zacząłem rewolucji. Rozpocząłem od pewnego rodzaju audytu, aby dowiedzieć się jak najwięcej o brygadzie, o tym jak funkcjonuje, jaka jest jej zdolność bojowa, wyszkolenie i możliwości ludzi. Robiłem to spokojnie. Nie można przecież z góry zanegować wszystkiego, co robili moi poprzednicy.

Okazało się, że w wielu dziedzinach brygada funkcjonuje wzorowo. „Poprawianie” mogłoby przynieść wyłącznie negatywne efekty. W obszarach, w których zauważyłem odejście od tego wysokiego poziomu, zaczęliśmy realizację projektów naprawczych.

Co w takim razie za Pana kadencji zmieniło się w brygadzie?

Trudno mówić o radykalnych zmianach. Z pewnością udało mi się ożywić pewne zaniechane lub stosowane na małą skalę metody szkoleniowe. Uznałem, że trzeba efektywniej wykorzystać fakt, że wszystkie pododdziały brygady stacjonują w jednym miejscu i w bezpośrednim sąsiedztwie poligonu. Wychodząc poza przyjęte dotąd schematy, nakazałem wprowadzić system tzw. synergii. Chodzi o wspólne szkolenia pododdziałów różnych rodzajów wojsk. Takie ćwiczenia i treningi dają lepsze wyniki niż te, gdy pododdziały szkolą się oddzielnie.

Dużo uwagi poświęciłem także na zmianę sposobu myślenia i działania moich podwładnych. Starałem się zaszczepić im, że służba w jednostce kawaleryjskiej zobowiązuje. Historia oręża pokazuje dobitnie, że tam, gdzie było najtrudniej, na odsiecz wzywano kawalerię. Zaczęliśmy więc zmiany, aby nasi żołnierze wiedzieli, jak wiele zależy od nich w walce, że kiedyś inni mogą czekać na ich pomoc. A skoro tak, to muszą być najlepsi.

Najlepsi i najlepiej wyposażeni?

Brygada objęta jest kilkoma ważnymi programami. W ciągu kilku lat stanie się najsilniejszą i najlepiej wyposażoną jednostką bojową w tej części Europy. Według aktualnych założeń tutaj mają trafić pierwsze nowe bojowe wozy piechoty. Niedługo zwiększy się potencjał wsparcia za sprawą przyjęcia nowego systemu artyleryjskiego, w tym samobieżnych armatohaubic Krab. Przewidziane jest wprowadzenie do brygady moździerzy samobieżnych Rak. Jednostka otrzyma nowe wozy dowodzenia na podwoziu kołowym i gąsienicowym. Trafią tu także nowe uzbrojenie przeciwlotnicze oraz bezzałogowe statki powietrzne. Jeżeli dodamy do tego dwa bataliony czołgów wyposażone w zmodernizowane Leopardy 2PL, to będzie to bardzo ważna jednostka operacyjna dysponująca potężną siłą ognia.

Oczywiście najlepszy sprzęt na nic się zda bez dobrze wyszkolonych ludzi. Żołnierze 10 Brygady są jednak doskonałymi wojownikami i specjalistami bezustannie doskonalącymi swoje umiejętności. Korzystając z okazji, bardzo im dziękuję za blisko dwa lata trudnej, wspólnej służby.


Przekazanie obowiązków dowódcy 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Dotychczasowy dowódca 10 BKPanc gen. bryg. dr Dariusz Parylak (po prawej) i obejmujący obowiązki płk dypl. Artur Pikoń.

A czego nie udało się Panu zmienić? Czy jest coś, co uznaje Pan za porażkę?

Brygada jest jak otwarta książka, jej historia cały czas się pisze. Efekty dzisiejszych decyzji będą znane dopiero po latach. Obecne sukcesy też nie są tylko mojego autorstwa. Pracowało na nie bowiem wielu poprzednich dowódców. To, czego nie udało mi się zrealizować, na przykład sformowanie drugiego batalionu czołgów, wynikało nie z braku chęci czy ambicji, lecz z braku środków i z przyczyn technicznych. Mój następca natomiast będzie już miał takie możliwości. Zostawiam po sobie kilka rozpoczętych projektów, które swój finał i ocenę będą miały dopiero w kolejnych latach. Podczas mojej kadencji wyznaczyłem wielu młodych dowódców na wyższe stanowiska służbowe. Cieszy mnie, że młodzi ludzie dostali szansę rozwoju, że naruszyłem wcześniejszą, trochę skostniałą strukturę kadrową. O trafności tych decyzji też przekonamy się dopiero za jakiś czas.

Wkrótce po objęciu przez Pana dowodzenia w 10 Brygadzie zameldował się amerykański batalion. Dla młodego stażem dowódcy był to kłopot czy wyzwanie?

Miałem wiele wcześniejszych doświadczeń współpracy z sojusznikami. W Stanach Zjednoczonych kończyłem wojskowe uczelnie, współpracowałem z Amerykanami podczas misji zagranicznych oraz ćwiczeń w kraju. Kiedy więc jako młody stażem dowódca oddziału dowiedziałem się, że w moich koszarach będzie stacjonował amerykański batalion, ucieszyłem się. Dostrzegłem doskonałą możliwość podwyższania zdolności bojowej moich pododdziałów i zwiększenia doświadczeń w zakresie interoperacyjności. I tak się stało. Moje pododdziały odbyły bardzo wiele wspólnych szkoleń z sojusznikami. Wymyśliłem program, według którego pododdziałom brygady przydzielono partnerskie pododdziały amerykańskie reprezentujące ten sam rodzaj wojsk. Żołnierze 10 Brygady jako jedni z nielicznych w naszej armii, mają możliwość współpracować z żołnierzami amerykańskimi każdego dnia już od półtora roku. Jestem przekonany, że dobrze wykorzystaliśmy tę okazję.

Jeden moment dowodzenia 10 Brygadą, który zapamięta Pan do końca życia?

Z pewnością nie zapomnę pierwszego strzelania z czołgu Leopard. Mimo, że wcześniej bardzo dużo strzelałem z różnych innych typów czołgów, musiałem przejść cykl szkoleń w ośrodku Leopard. Później było strzelanie i moc wrażeń podczas poznawania skuteczności rażenia tego sprzętu. Zrobiłem to, bo jako dowódca musiałem dokładnie wiedzieć, czym dysponują moi podwładni. Dowiedzieć się, jakie mają umiejętności i możliwości. Nie mogę przecież w polu wymagać od nich czegoś, czego nie mogliby dokonać.

Od poniedziałku rozpocznie Pan służbę na stanowisku zastępcy dowódcy 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej...

Mam tylko weekend, by z dowódcy brygady stać się zastępcą dowódcy dywizji. Będę jednak pracował w środowisku, które już poznałem. Oficerowie dywizyjnych jednostek znają mnie z ćwiczeń i odpraw. To ułatwi kontakty i wzajemne relacje. Ci podwładni, którzy mnie nie znają, poznają mnie podczas kilku najbliższych ćwiczeń. Przekonają się, że jestem konsekwentny w działaniu, że stawiając zadania, kieruję się rozsądkiem. Nadal będę starał się wpływać na to, aby moi podwładni mieli świadomość, że służba w dywizji noszącej miano kawaleryjskiej zobowiązuje.


Gen. bryg. Dariusz Parylak zawodową służbę wojskową rozpoczął w 1990 roku po ukończeniu z wyróżnieniem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Pancernych w Poznaniu. Kolejno był dowódcą plutonu czołgów, kompanii oraz batalionu. W 1998 roku ukończył studia w Akademii Obrony Narodowej. W 2000 roku był słuchaczem Specialized Language Course w Defense Language Institute w Lackland AFB w San Antonio (USA). Ukończył również zaawansowany kurs oficerów wojsk pancernych ACCC w Armour Center w Fort Knox (USA). Pełnił służbę w ramach VI zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku. W 2007 uzyskał tytuł magistra ekonomii Studiów Uzupełniających Wydziału Ekonomii i Administracji Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie, a w 2008 roku został absolwentem Podyplomowego Studium Operacyjno-Strategicznego Akademii Obrony Narodowej. Od października 2008 do maja 2009 roku wykonywał zadania w PKW Afganistan jako szef zespołu – starszy oficer łącznikowy w Zespole Oficerów Łącznikowych Dowództwa Polskich Sił Zadaniowych.

W 2012 roku rozpoczął studia w Podyplomowym Studium Polityki Obrony w US Army War Collage w Carlisle, a po ich ukończeniu objął stanowisko zastępcy szefa Zarządu Planowania G-5 Dowództwa Wojsk Lądowych. W 2014 roku został szefem szkolenia 12 Dywizji Zmechanizowanej. Uzyskał tytuł doktora nauk społecznych Akademii Obrony Narodowej. 18 listopada 2016 roku objął dowodzenie 10 Brygadą Kawalerii Pancernej. 5 sierpnia przyjmie obowiązki zastępcy dowódcy 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu. Interesuje się fotografią, a jego pasją jest nurkowanie.

Rozmawiał: Bogusław Politowski

autor zdjęć: szer. Natalia Wawrzyniak, kpt. Katarzyna Sawicka

dodaj komentarz

komentarze

~Robert
1533306720
Nie rozumiem. Jak nie udało się sformować drugiego batalionu czołgów? Przecież są dwa...
8D-C6-F7-A2

Wojna w świętym mieście, część trzecia
 
Szpej na miarę potrzeb
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Gunner, nie runner
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
25 lat w NATO – serwis specjalny
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Wojna na detale
Wytropić zagrożenie
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Ramię w ramię z aliantami
Sprawa katyńska à la española
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
NATO na północnym szlaku
Zmiany w dodatkach stażowych
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Pod skrzydłami Kormoranów
Wojna w świętym mieście, część druga
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Posłowie dyskutowali o WOT
Kolejne FlyEye dla wojska
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Kadisz za bohaterów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zachować właściwą kolejność działań
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
W Italii, za wolność waszą i naszą
Front przy biurku
NATO on Northern Track
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Szybki marsz, trudny odwrót
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Wojna w świętym mieście, epilog
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Rekordziści z WAT
Na straży wschodniej flanki NATO
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Charge of Dragon
SOR w Legionowie
Święto stołecznego garnizonu
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Sandhurst: końcowe odliczanie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO