CYWILNE MANEWRY

Uczestnictwo w grupach paramilitarnych to dla jednych sposób na spędzenie wolnego czasu, a dla innych pierwsze kroki do zawodowej służby.

Siły zbrojne, mimo zawieszenia poboru i pełnej profesjonalizacji, nieustannie potrzebują nowych żołnierzy. Nieporównywalnie mniej niż kiedyś, ale za to najlepszych. Takich ludzi nie bierze się z ulicy. Konieczny jest długotrwały proces wychowawczy – poprzez „zabawę w wojnę”, spotkania z historią, budowanie patriotyzmu i zamiłowanie do wojaczki. Czy ktoś się dziś tym zajmuje?


Początki mody

Przed kilkunastu laty zaczęła się rozwijać gwałtownie moda na wojsko. Jedni twierdzili, że rodzi się militaryzm, inni mówili o proobronności. Prym wiodły wielkie organizacje, począwszy od Ligi Obrony Kraju i surwiwalowo-militarnych drużyn Związku Harcerstwa Polskiego, po odrodzone w nowej rzeczywistości politycznej Związek Strzelecki „Strzelec” i Związek Towarzystw Gimnastycznych „Sokół”. Równie aktywne były znacznie mniejsze stowarzyszenia, wśród nich Kabar, Ranger Survival Club czy wywodzący się właśnie z harcerstwa Pol Survival Club.

Przemysław Staśkiewicz kiedyś prowadził z kolegami legendarną 80 Poznańską Drużynę Harcerską, a dziś jest szefem Centrum Rozwoju Obronności „Zielony Talizman”, kontynuującego jej misję wychowawczo-edukacyjną. Z sentymentem wspomina tamte czasy:

„Osiemdziesiątka, w jednych kręgach podziwiana za elitarność, w innych ganiona za pracę z młodzieżą w wojskowej konwencji, opierała się przede wszystkim na pracy w zespole, hartowaniu ciała i ducha poprzez sport, obcowanie z przyrodą. Młodzież przechodziła ciężką unitarkę. Rozwijała się fizycznie i zdobywała umiejętności obronne”.

Harcerze ćwiczyli biegi, pływanie, terenoznawstwo, uczyli się sztuki przetrwania, podstaw samoobrony, technik linowych, udzielania pierwszej pomocy, poznawali zieloną i czarną taktykę. W najlepszym okresie uczono ich nawet angielskiego, z nastawieniem na słownictwo wojskowe. Po trzech latach druh wybierał sobie specjalność, w której się wyróżniał, i prowadził zajęcia dla młodszych kolegów. W szeregach zostawali najlepsi, najbardziej zmotywowani. Wielu z tych harcerzy trafiało później do wojska lub policji, a jak tam nie mogli sobie znaleźć miejsca, to do jednostek ratowniczych.

Militarny wolontariat

Od tamtych czasów minęła epoka. Części liderów zespołów proobronnych posiwiały włosy, urosły brzuszki, musieli się zająć wychowaniem własnych dzieci. Zmieniła się też rzeczywistość. W efekcie zawieszenia poboru służba wojskowa stopniowo jest wypierana ze świadomości społecznej. Można odnieść wrażenie, że obrona ojczyzny raz na zawsze została powierzona opłaconym przez podatników profesjonalistom, przez co stała się jakby mniej patriotycznym obowiązkiem, a bardziej zawodem jak każdy inny. Wystarczy jednak zajrzeć do internetu, by się przekonać, że duch bojowy w narodzie nie ginie. Rekonstruktorzy toczą historyczne bitwy. Internetowi wojownicy, nie odchodząc od komputera, biorą udział w gwiezdnych wojnach i ziemskich bataliach. Paintballowcy prowadzą walki z użyciem farby, a miłośnicy Air Soft Gun plastikowymi kulkami. Hobbyści tworzą struktury kompanijne, a nawet brygadowe. Zapaleńcy w szkoleniu i walce wykorzystują instrukcje elitarnych jednostek, noszą ich mundury i emblematy, nie mówiąc o uzbrojeniu. Niektóre z tych formacji osiągają taką perfekcję, że szkolą prawdziwych żołnierzy.

Czy ta moda na wojaczkę ma przełożenie na nabór do wojska? Nie zawsze, gdyż dla części uczestników gier wojennych to jedynie wypełnienie wolnego czasu. Nawet jeśli jest wielką pasją, to bez dalszych konsekwencji. A część z tych, którzy poważnie traktują taką zabawę i świetnie radzą sobie z cywilnymi morderczymi selekcjami i zawodami dla twardzieli, nie zawsze sprawdza się w wojsku. Głównie dlatego, że wspaniała niedzielna przygoda to nie to samo, co ciężka i nie zawsze wdzięczna służba.

Sylwester Winiarski, prowadzący Młodzieżową Sekcję Wojskową przy łódzkim oddziale Związku Polskich Spadochroniarzy, nie do końca się zgadza z taką opinią: „Uczestnicy zabaw i gier wojennych w znacznej części stanowią doskonały materiał na żołnierzy, co widać podczas rozgrywania najcięższych form symulacji militarnych”. Grupy paramilitarne, zdaniem Winiarskiego, stanowią naturalne środowisko pasjonatów wojska, którzy nadawaliby się na żołnierzy. Od lat zna to środowisko, więc zapewnia: „Zazwyczaj są to młodzi ludzie poruszający się w próżni. Wystarczy im podać rękę, zdobyć ich zaufanie, czymś zaimponować. Następnie nawiązać współpracę, organizować wspólne przedsięwzięcia. W efekcie można wyłowić znakomitych kandydatów do służby”.

W sukurs Winiarskiemu idzie starszy sierżant rezerwy Jacek Klimanek, który po odejściu do cywila zaangażował się w szkolenie młodzieży dla wojska: „Wielu młodych ludzi łączy militarne zabawy z wizją obrony ojczyzny. Znaczna część z nich nie jest zrzeszona w harcerstwie, LOK-u czy organizacji strzeleckiej. Niektórzy działają nieformalnie – umawiają się po prostu w szkole, na podwórku, najczęściej przez internet”.

Brakuje wojska

Przemysław Staśkiewicz i jego druhowie z 80 PDH szczególnie boleśnie odczuli zmianę „mody”. Nie poddali się jednak, utworzyli Centrum Rozwoju Obronności „Zielony Talizman” i tam przenieśli swe idee: „Przez lata wyciągaliśmy młodych ludzi sprzed bloków, przygotowywaliśmy ich do dorosłego bycia, nie tylko w mundurze. Oferowaliśmy niezwykle atrakcyjny program szkolenia, ale też żelazną dyscyplinę, wysokie wymagania, do tego wspaniałą atmosferę i koleżeństwo”.

Coś się jednak zmieniło, bo Zielony Talizman nie prowadzi już programu wychowawczego obliczonego na lata. Kontynuuje jednakże swą misję przygotowywania młodych ludzi do służby poprzez krótsze szkolenia w wojskowych dziedzinach, między innymi w sztuce przetrwania, ratownictwie medycznym i walce w kontakcie bezpośrednim. Sławny już w kraju Rajd 24h został zastąpiony w szkoleniu w sportach, sztukach i systemach walki Warriorem 24h. Jednym z powodów był brak środków, a młodych ludzi nie stać na wysokie opłaty, nawet za najwspanialszą przygodę. Zajęcia prowadzą zapaleńcy – ratownicy medyczni, instruktorzy samoobrony, sportowcy, żołnierze, policjanci, pracownicy ochrony. Wykonują dla armii kawał dobrej roboty, ale brakuje im oficjalnego, bliskiego i stałego kontaktu z wojskiem. Z różnych powodów, między innymi ze względu na zbyt skomplikowane procedury. Znacznie częściej Zielony Talizman współpracuje ze swoimi wychowankami w mundurach, z ludźmi, a nie z instytucją.

Wsparcie kawalerii

Sylwester Winiarski jest w innej sytuacji. Rezerwista po służbie zasadniczej, z zawodu ratownik medyczny (służył jako paramedyk w Afganistanie), blisko współpracuje z wojskiem, ponieważ łódzki oddział Związku Polskich Spadochroniarzy, gdzie prowadzi Młodzieżową Sekcję Wojskową, zrzesza żołnierzy wojsk powietrznodesantowych i specjalnych, przede wszystkim zaś 25 Brygady Kawalerii Powietrznej. Nowy prezes ZPS w Łodzi, pułkownik rezerwy Tomasz Czechowski, były dowódca kawalerii powietrznej, doskonale rozumie potrzebę wspierania wychowania młodzieży w duchu obronnym i patriotycznym. Instruktorami sekcji z czasem zostają również żołnierze, jej wychowankowie, w miarę możliwości pomagający młodszym kolegom zrealizować marzenia o służbie w wybranej jednostce.

Winiarski, odwołując się do tradycji środowiska harcerskiego, podkreśla „potrzebę kształtowania młodych umysłów do obrony ojczyzny”. Sama idea to jednak za mało, więc łączy ją ze szkoleniem w atrakcyjnej formule działań specjalnych: „Musimy kusić elitarnością, bo kto się zgłosi, by zostać szeregowym szarej piechoty? Po za tym przyszłość działań bojowych w znacznym stopniu opiera się na użyciu małych grup ze specjalistami w różnych dziedzinach – rozpoznania, łączności, nurkowej, sapersko-minerskiej... Więc takie tworzymy!”.

Nabór młodzieży powyżej 16. roku życia Winiarski prowadzi w intrenecie, między innymi na portalach społecznościowych, ale nie przyjmuje do siebie każdego: „Uczestnik przede wszystkim musi rzetelnie przygotować się do imprezy. Oczywiście nie wyrzucamy wszystkich, którzy się nie nadają do późniejszej służby. Czyścimy jedynie szeregi z osób niestabilnych emocjonalnie lub takich, co do których nie mamy pewności, że powinny poznawać tajniki taktyki lub posługiwania się bronią. Rekomendacji na żołnierza udzielamy po długofalowej ocenie działalności, a nie po jednym szkoleniu”.

Z tych rekomendacji skorzystało wielu, są dziś żołnierzami od szeregowych po oficerów, niektórzy znaleźli miejsca w jednostkach specjalnych. Tylko w tym roku kilkunastu wychowanków zasiliło szeregi Narodowych Sił Rezerwowych.

Żołnierze z Kalska

Starszy sierżant rezerwy Jacek Klimanek jako zawodowy żołnierz przeszedł szlak bojowy od Lublińca, przez Słubice, Wędrzyn, po Międzyrzecz. Na życie na emeryturze wybrał wieś Kalsko. Znalazł tam ciszę i spokój, zasymilował się z lokalną społecznością: „Tego spokoju miałem aż w nadmiarze, więc zacząłem wcielać w życie pomysły dotyczące miejscowej młodzieży. Wybudowaliśmy wspólnie z mieszkańcami strzelnicę, kupiliśmy kilka replik ASG i wiatrówek. Tak powoli zacząłem wypełniać młodym ludziom czas”.

Początkowo była to jedynie zabawa, ale z czasem jej uczestnicy zaczęli wypytywać o możliwości służby w wojsku. „Bo gdy nie ma pracy i większych perspektyw na życie – bycie wojskowym to naprawdę duża sprawa”, zapewnia sierżant.

Były żołnierz 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej uznał, że należy szerzej wykorzystać własny potencjał. Z 1 Batalionu Szturmowego oraz 25 Batalionu Rozpoznawczego zostało mu zacięcie do działań specjalnych i rozpoznania. Doświadczenie uzupełniał na Bałkanach i w drugiej zmianie operacji irackiej, gdzie w okresie powstania As-Sadra uczestniczył w operacjach bojowych na terenie Karbali. Był jednym z obrońców City Hall.

W cywilu Klimanek zaczął od zabawy w Air Soft Gun. Pierwszy kontakt z replikami broni miał właśnie w Iraku, gdzie używano ich do symulacji działań taktycznych. Dziś sierżant jest stowarzyszony aż w trzech organizacjach, w SGO (Specjalna Grupa Operacyjna) dowodzi oddziałem SGO REC., w Obronie Narodowej.pl (Ruch na rzecz Obrony Terytorialnej) – Lubuskim Plutonem Obrony Terytorialnej, a z ramienia Międzyrzeckiej LOK został koordynatorem współpracy z 17 Wielkopolską Brygadą Zmechanizowaną. Zaangażował się też, jako instruktor, w podoficerski kurs Lider.

Podczas jednej z gier Air Soft Gun zaobserwował brak więzi między ludźmi ASG, rekonstruktorami a „militarystami”. By połączyć wszystkie te odrębne światy, zorganizował Weekend Zwiadowców. Impreza ma już w całym kraju markę, a dzięki współpracy z 17 WBZ, również wojskowy program. Jaki może być lepszy sposób przyciągnięcia młodzieży do wojska?

Sprawnego systemu przygotowującego młodych ludzi do służby w armii nie tworzy się odgórnie i nie zamknie w jednej formule. Jednym ze sposobów na wychowywanie kandydatów do wojska wydaje się wsparcie ruchu gier i zabaw wojennych, szczególnie takich, których liderzy potrafią łączyć wojenną przygodę z patriotyzmem i służbą dla ojczyzny. To trudna sztuka, wymagająca długofalowej, konsekwentnej pracy obliczonej na pokolenia. Ale się opłaci, bo zawodowa armia to przede wszystkim jakość.

 

Stowarzyszenia militarne nawiązują współpracę z MON.

Jedyna droga do oficjalnej współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej długi czas prowadziła przez Departament Wychowania i Promocji Obronności. Korzystały z niej głównie centrale dużych organizacji. Sytuacja zmieniła się po znowelizowaniu 11 kwietnia 2011 roku decyzji nr 146 MON. Dowódcom jednostek przyznano uprawnienia do podejmowania decyzji o współpracy z partnerami społecznymi. Już w następnym roku zaowocowało to trzykrotnym wzrostem (z 492 w 2011 roku do 1320 w 2012 roku) zawartych z wojskiem i zrealizowanych umów. Nadal jednak, wbrew pozorom, cywilni partnerzy uważają kontakty z siłami zbrojnymi za zbyt skomplikowane, głównie ze względów formalnych.

 

 

Piotr Bernabiuk

autor zdjęć: MILITARIUM STUDIO





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO