KRÓL LOTU KOSZĄCEGO

Samolot Su-22 to legenda. Piloci cenią go za niezawodność, a entuzjaści lotnictwa za ryk dopalacza i oryginalną sylwetkę.

Jedyne miejsce w Polsce, gdzie stacjonują Su-22, najstarsze bojowe samoloty w lotnictwie polskim, to Świdwin. „Niegdyś służyły one na wojskowych lotniskach w Powidzu, Mirosławcu i Pile. Dziś tylko u nas zostały dwie eskadry, w sumie 32 egzemplarze”, mówi mjr Mirosław Lorenc, rzecznik prasowy 21 Bazy Lotnictwa Taktycznego. Niedawno maszyny obchodziły 30-lecie obecności w polskich siłach powietrznych.

Powiew nowoczesności

Samoloty Su-22 trafiły do Polski w drugiej połowie 1984 roku. Łącznie w latach 1984–1988 dostaliśmy 110 maszyn – 90 bojowych jednomiejscowych Su-22M4 i 20 szkolno-bojowych, dwumiejscowych Su-22UM3K. Dla pilotów, którzy wcześniej latali na przykład na samolotach Lim, przesiadka na Su-22 była sporym krokiem ku nowoczesności.

„W tamtych czasach to była supertechnika, pierwsza w polskim lotnictwie maszyna o tak dużych możliwościach”, przyznaje ppłk pil. Karol Jędraszczyk, dowódca Grupy Działań Lotniczych, który wylatał ponad 1200 godz. na tym typie samolotu. Oficer do dziś pamięta swój pierwszy lot: „To było w kwietniu 1994 roku w Pile. Pamiętam, że wszystko działo się bardzo szybko. Sam start to była chwila”.

Podobne wspomnienia ma dziś płk pil. Ireneusz Starzyński, dowódca 21 Bazy w Świdwinie. „Po raz pierwszy zasiadłem za sterami Su-22 w 1993 roku. Podczas lotu towarzyszyły mi ogromne emocje. Wydawało mi się, że nie może się on zakończyć szczęśliwie, skoro przy tej prędkości oraz przy natłoku informacji, zarówno z wieży lotów, jak i od instruktora, muszę wykonać tyle czynności”, mówi pułkownik. Za sterami Su-22 dowódca bazy spędził ponad 1600 godz.

„Ten samolot wielu z nas towarzyszył przez sporą część służby. Większość polskich Su-22 już nie lata, ale do wszystkich mamy niezwykły sentyment”, mówi mjr Lorenc. Nadal jednak 32 maszyny są intensywnie wykorzystywane. Ich główne zadanie to niszczenie celów naziemnych, rozpoznanie oraz wsparcie wojsk lądowych. Samoloty biorą udział w ćwiczeniach w kraju i za granicą, wspierają działanie jednostek przeciwlotniczych, specjalistów naprowadzania z wojsk lądowych i wojsk specjalnych, ćwiczą z marynarką wojenną.

Od 2011 roku w 21 Bazie działa też zespół demonstracyjny (demo team) składający się z dwóch maszyn, który bierze udział w pokazach lotniczych w kraju i Europie. Nie wykonuje on typowych akrobacji lotniczych, lecz prezentuje elementy taktyczne związane na przykład z niszczeniem celów naziemnych. „Obecnie mamy czterech wyszkolonych pilotów do pracy w zespole, a dwóch kolejnych jest w fazie szkolenia. Gdy zbliżają się pokazy, bywa, że piloci wykonują dziennie jeden, dwa loty treningowe”, tłumaczy ppłk Jędraszczyk. Wbrew początkowym obawom dowództwa bazy, czy takie pokazy znajdą uznanie publiczności, za każdym razem para „suczek” w powietrzu wzbudza wśród widzów wielkie emocje.

Huk na pasie

Su-22, pieszczotliwie zwane „suczkami” albo w kodzie NATO – fitterami, mimo nie najnowszej już techniki, cały czas są bardzo lubiane przez pilotów. Powodów jest wiele. „Nigdy podczas lotu nie zdarzyła mi się sytuacja mrożąca krew w żyłach. To, mimo swojego wieku, dobre i niezawodne samoloty”, podkreśla płk Starzyński. Słowa oficera potwierdza statystyka. Spośród siedmiu wypadków Su-22, które miały miejsce w latach 1986–2001 i w których w sumie zginęło dziewięciu polskich pilotów, żaden nie był spowodowany awarią lub usterką maszyny.

Mjr Lorenc pamięta ćwiczenia z państwami NATO, kiedy Polska nie była jeszcze członkiem sojuszu. „O Su-22 mówiono wówczas tylko dobrze”, wspomina rzecznik 21 Bazy. „Nieraz słyszałem, że to samolot dla prawdziwych mężczyzn”. I taki właśnie, zdaniem pilotów, jest. Jest też bardzo głośny, choć ci, którzy obcują z nim na co dzień, zdążyli się już przyzwyczaić. Najwięcej hałasu jest przy starcie. Wśród pilotów do dziś krążą opowieści o osławionych „wyjściach spod uderzenia”. „To było w czasach, gdy te maszyny służyły jeszcze w Powidzu, w nieistniejącym dziś 7 Pułku Lotnictwa Bombowo-Rozpoznawczego. Samoloty startowały w jednym czasie, wykorzystując do tego dwa pasy startowe i drogi kołowania. Zdarzało się, że jednocześnie ćwiczyły nawet trzy eskadry. Taki alarmowy start był elementem szkolenia. Huk był wówczas niesamowity”, przyznaje ppłk Jędraszczyk.

Oficer zwraca uwagę na jeszcze jedną cechę Su-22. „Samolot jest słabiej wyposażony niż inne współczesne maszyny, ma pewne niedogodności, jak na przykład przyrządy wyskalowane w systemie metrycznym, a nie anglosaskim. Trzeba zatem przeliczać wysokości lotu na metry, prędkość na węzły itd. Pilot musi pamiętać o tym wszystkim podczas lotu. Ten brak nowoczesności w praktyce trzeba nadrabiać zatem inwencją, wiedzą i umiejętnościami. Pilotowanie dzięki temu uczy też szacunku i pokory. To niezwykle ważne, zwłaszcza dla młodych adeptów lotnictwa”, dodaje ppłk Jędraszczyk. W bazie bowiem cały czas szkolą się kolejni piloci fitterów. W Świdwinie zaczynają karierę pilota i oficera, uczą się lotniczego rzemiosła. „Odpowiedzialność za bezpieczne i efektywne przygotowanie tych ludzi do wykonywania zadań w powietrzu spoczywa nie tylko na instruktorach, ale i całym personelu bazy. Pamiętam swoje początki i staram się być bardzo wyrozumiały w tych pierwszych lotach, bo wiem, że nie należą one do najłatwiejszych”, mówi płk Starzyński.

Start z dopalaczem

Kilka miesięcy temu za sterami Su-22 usiadła pierwsza  Polka i obecnie jedyna kobieta w wojsku, która odbyła lot na samolocie tego typu. Lot ppor. Barbary Trzybulskiej, absolwentki Wydziału Lotnictwa w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, trwał około 50 min. Pani pilot ćwiczyła lot do strefy, wykonała w niej podstawowe figury prostego pilotażu, między innymi kilka wiraży i beczek. Po tym wszystkim bezpiecznie wylądowała na świdwińskim lotnisku. Choć było to wyjątkowe wydarzenie, nie tylko dla bazy, lecz także dla całych sił powietrznych, a sukcesu gratulowali pani pilot gen. bryg. pil. Tomasz Mikutel, dowódca 1 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, płk Starzyński oraz koledzy piloci, dla niej samej było to po prostu wykonanie postawionego zadania. „To nie było nic szczególnego”, mówiła ppor. Trzybulska. „Każdy lot wcześniej, choć w towarzystwie wpierającego mnie instruktora, wyglądał dokładnie tak samo i tak samo się kończył. Przyznaję jednak, że Su-22 to bardzo dobry samolot, lubię nim latać i nie chciałabym zmieniać tej maszyny na żadną inną”.

O maszynach dobrze mówią też technicy. „Obsługa tego samolotu jest przyjemna i nie sprawia problemów. Ja sam pracowałem przy tych samolotach około 15 lat. Nie powiem, że znam w nich każdą śrubkę, ale na pewno wiem, gdzie czego szukać”, mówi ppłk Andrzej Turski z Grupy Obsługi Technicznej 21 Bazy.

Su-22 jest też nie lada gratką dla miłośników wojskowej fotografii. „Samolot jest bardzo fotogeniczny, a dla nas, fotografów ma jedną podstawową zaletę – zawsze startuje na dopalaczu. Dzięki temu zdjęcia są lepsze, bardziej dynamiczne, bo ogień z tyłu zawsze robi »akcję«”, mówi Mariusz Suwalski, zastępca prezesa Stowarzyszenia Polskich Fotografów Lotniczych Air-Action. W swoim archiwum fotograf ma dziesiątki zdjęć przedstawiających sylwetki „suczek”. Z inicjatywy członków stowarzyszenia powstał nawet specjalny film, mający uczcić 30-letnią eksploatację Su-22 w polskich siłach powietrznych (film na You Tubie Air Action – „Dwudziesta Pierwsza” – Twenty First – Home of polish Fitters).

Dalsza służba

Według pierwotnych planów resortu obrony, wszystkie 32 sztuki Su-22 miały zniknąć z polskiego nieba z końcem 2015 roku. Argumentowano to między innymi wyczerpaniem resursów i koniecznością dużych inwestycji, związanych z dalszym utrzymaniem maszyn w służbie. Wszystko zmieniło się w lutym 2014 roku, kiedy minister Tomasz Siemoniak, wizytując świdwińską bazę, zapowiedział przedłużenie ich służby. Ostatecznie w czerwcu podjęto decyzję o modernizacji 18 z 32 użytkowanych obecnie maszyn, tak by wydłużyć ich eksploatację o kolejne 10 lat. Unowocześnione mają zostać najlepsze egzemplarze: 12 w wersji jednomiejscowej bojowej Su-22M4 i sześć dwumiejscowych szkolno-bojowych Su-22uM3K. Takie proporcje pozwolą zarówno intensywnie szkolić nowych pilotów, jak i podtrzymywać nawyki już doświadczonych. „Wybrany wariant jest optymalny pod względem szkoleniowym i finansowym. Pozwoli podtrzymać szkolenie kilkudziesięciu pilotów, którzy w dalszej perspektywie zasilą inne eskadry bojowe. Samoloty te będą też wspierały szkolenie operatorów wojsk specjalnych i żołnierzy wojsk obrony przeciwlotniczej, odciążając od tych zadań pilotów F-16”, napisał w komunikacie płk  Jacek Sońta, rzecznik ministra obrony narodowej.

Taka decyzja cieszy tych, którzy na co dzień mają do czynienia z Su. „To samolot przydatny w codziennym zabezpieczeniu funkcjonowania sił zbrojnych”, mówi ppłk Jędraszczyk. „Na pewno konieczne jest doposażenie samolotów w to, co niezbędne do latania we współczesnej przestrzeni. Mam na myśli drugą radiostację, może system rejestracji parametrów lotu. Nie bez znaczenie będzie też przejście na eksploatację według stanu technicznego, a nie ograniczeń czasowych. To inspekcje określą, czy samolot nadaje się do dalszej eksploatacji, czy nie”.

Paulina Glińska

autor zdjęć: Mariusz Suwalski





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO