DŁUGA MISJA

Kosowski PKW w razie potrzeby może zostać wzmocniony polskim kontyngentem w Bośni i Hercegowinie.

Przyłączenie Krymu do Rosji ożywiło separatystów na Bałkanach. W Bośni i Hercegowinie znowu pojawiły się żądania odłączenia się Republiki Serbskiej. „Skoro może istnieć Albania i samozwańcze Kosowo, dlaczego nie mogą funkcjonować dwa serbskie państwa?”, pyta Milorad Dodik, prezydent Republiki Serbskiej. Sytuację wykorzystuje Rosja, która chce mieć szersze wpływy na Bałkanach i popiera rozpisanie referendum w Bośni i Hercegowinie.

Eksperci ostrzegają, że oddzielenie się Republiki Serbskiej mogłoby doprowadzić do powrotu sytuacji z lat dziewięćdziesiątych, kiedy na Bałkanach wybuchła wojna. Nastroje separatystyczne w Bośni i Hercegowinie wpływają także na to, co się dzieje w sąsiednim Kosowie. W tej do niedawna serbskiej prowincji, a od 2008 roku niepodległym państwie, 90% ludności to Albańczycy. Niepokojom w regionie mają zapobiegać międzynarodowe siły pokojowe NATO – Kosovo Force (KFOR). Od 1999 roku w ich skład wchodzi także kontyngent polski. W sytuacji kryzysowej może on zostać wzmocniony Polskim Kontyngentem Wojskowym w Bośni i Hercegowinie (i vice versa).

Kość niezgody

Mimo że w 2013 roku Belgrad i Prisztina podpisały porozumienie w sprawie normalizacji stosunków (choć Serbia oficjalnie nie uznała niepodległości Kosowa), w Kosowie, szczególnie na północy, napięcia nie ustają. Kością niezgody są także plany utworzenia w tym kraju sił zbrojnych. Belgrad uważa, że Prisztina odchodzi od rezolucji 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ, która stanowi, że tylko siły międzynarodowe KFOR, podlegające NATO, „mają mandat do zapewniania bezpieczeństwa, jeśli chodzi o wszelkie aspekty militarne niezbędnych do tego działań”. Kosowo ma już zalążek przyszłej armii w postaci lekko uzbrojonych, liczących 2,2 tys. funkcjonariuszy, Kosowskich Sił Bezpieczeństwa. Powołano je w 2009 roku wbrew protestom Serbów, którzy uważają, że stanowią one zagrożenie dla serbskiej mniejszości. Zastąpiły one liczący 5 tys. ludzi Korpus Ochrony Kosowa, złożony głównie z dawnych albańskich partyzantów walczącej z Serbami Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UÇK), która została rozwiązana w 1999 roku.

Wiosną 2014 roku posłowie reprezentujący serbską mniejszość uniemożliwili uchwalenie ustawy o utworzeniu armii kosowskiej i w czerwcu odbyły się wybory parlamentarne. Po raz trzeci wygrała Demokratyczna Partia Kosowa premiera Hashima Thaçiego. Nad bezpiecznym przebiegiem głosowania czuwały policja kosowska, europejska misja prawno-policyjna EULEX (w jej skład wchodzą też polscy policjanci) oraz natowskie międzynarodowe siły wojskowe KFOR, w tym żołnierze XXX zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego KFOR (obecną zmianę wystawił 11 Mazurski Pułk Artylerii, który wspomogły inne jednostki).

„Wybory odbyły się w wyjątkowo spokojnych okolicznościach i w sposób demokratyczny. Zespoły łącznikowo-monitorujące patrolowały swoje strefy odpowiedzialności do późnych godzin nocnych. Po każdym patrolu spływały do mnie meldunki, a szefowie zespołów byli w stałym kontakcie z policją kosowską”, mówi ppłk Krzysztof Brodecki, dowódca XXX zmiany PKW. I zapewnia, że newralgiczne miejsca, w których dochodzi do naruszenia porządku publicznego, są objęte stałym monitoringiem telewizyjnym i kontrolowane przez całą dobę.

Przecieranie szlaku

W tym roku mija 15 lat funkcjonowania Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Kosowie. Przez ten czas Polacy udowodnili, że są dobrze wyszkoleni i przygotowani do wykonywania powierzonych im zadań. Szlak przecierali żołnierze 18 Batalionu Desantowo-Szturmowego z Bielska-Białej pod dowództwem ppłk. Romana Polko, którzy 15 lat temu jako pierwsi pojechali do Kosowa. Misja rozpoczęła się 12 czerwca 1999 roku na mocy mandatu ONZ. 18 czerwca Polska wysłała bielski batalion, będący polską jednostką wojskową odwodu strategicznego naczelnego dowódcy sił zbrojnych NATO w Europie.

„Od podstaw, w szczerym polu niedaleko miejscowości Kačanik, zbudowaliśmy bazę, nazwaną później Orzeł Biały”, wspomina dziś gen. Roman Polko. „Było nas blisko tysiąc żołnierzy. Oprócz 800 Polaków, także 105 Ukraińców i 30 Litwinów. Naszym pierwszym dowódcą był gen. John Craddock, późniejszy szef NATO. To była trudna misja, bo dopiero niedawno w Kosowie zakończyła się wojna. Ludzi mordowano lub porywano dla okupu. UÇK, które miało nam pomagać, zajmowało się własną działalnością, przemytem i przestępczością na skalę międzynarodową”.

Natychmiast po przybyciu w rejon misji polski kontyngent przejął odpowiedzialność za przydzieloną strefę. Żołnierze patrolowali granice, wspierali pomoc humanitarną, nadzorowali demilitaryzację w regionie, zapewniali bezpieczeństwo cywilom. „Mimo że były to początki naszej obecności w sojuszu i dopiero uczyliśmy się natowskiego alfabetu, a część naszej kadry posługiwała się jeszcze znakami Układu Warszawskiego, zrobiliśmy w Kosowie dobrą robotę”, opowiada gen. Polko. „Gdy Francuzi nie dawali sobie rady w Kosowskiej Mitrowicy, poprosili o pomoc polski kontyngent. Nie musiałem motywować swoich ludzi do pracy. Gdy kiedyś wybrałem się nocą do Kačanika, aby sprawdzić jak wykonują zadania, okazało się, że nie ma całej kompanii, bo wszyscy byli w polu, chcieli złapać przemytników”.

W sierpniu 2006 roku zlikwidowano obóz Orzeł Biały. Polacy, Litwini i część Ukraińców przenieśli się do amerykańskiej bazy Bondsteel w miejscowości Uroševac, gdzie stacjonują do dziś.

Wspólny problem

Kosovo Force jest podzielone na cztery wielonarodowe brygady. Każda z nich odpowiada za określony rejon prowincji, ale wszystkie podlegają dowódcy KFOR. Obecnie jest nim gen. dyw. Salvatore Farina. Polski kontyngent wojskowy wchodzi w skład Międzynarodowej Grupy Bojowej „Wschód”, którą dowodzi Amerykanin płk Charles T. Hensley.

Głównym rejonem działania KFOR są cztery północne gminy Kosowa: Mitrowica, Leposavić, Zubin Potok i Zvečani. Polacy wykorzystują także położoną nieopodal granicy z Serbią bazę Nothing Hill. Z tego miejsca są wystawiane patrole rozpoznawcze i posterunki kontrolne. „Naszym głównym zadaniem jest pomoc w utrzymaniu stabilizacji w Kosowie”, mówi ppłk Krzysztof Brodecki, dowódca XXX zmiany PKW. Do zadań Polaków należy między innymi kontrola zielonych przejść granicznych, aby uniemożliwić nielegalny handel, także ludźmi i organami, oraz przemyt broni i narkotyków. Żołnierze wspierają też lokalne władze w utrzymywaniu porządku i bezpieczeństwa.

Przez 15 lat działania PKW KFOR zginęło czterech żołnierzy, w latach 1999, 2000 i 2003. Ppłk Krzysztof Brodecki podkreśla, że jego priorytetem jest bezpieczeństwo XXX zmiany. „Nasza misja ma charakter stabilizacyjny, a moi podwładni są świetnie wyszkoleni”, mówi. „Wielu z nich po raz kolejny uczestniczy w misji poza granicami państwa. Terytorium Kosowa, podobnie jak innych państw byłej Jugosławii, to obszar zagrożenia minowego. Żołnierze są przygotowani do prawidłowego reagowania w razie zagrożenia niewybuchami czy minami”.

Wiosną 2013 roku Kosowo odwiedził minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Po rozmowach z szefostwem KFOR i unijnej policji w Prisztinie podkreślił, że Kosowo jest problemem całej Europy i zadeklarował, że „będziemy utrzymywać misję na stałym poziomie tak długo, jak to będzie konieczne”.   

Małgorzata Schwarzgruber

autor zdjęć: Waldemar Młynarczyk/Combat Camera DORSZ





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO