OFICER KREATYWNY

Pułkownik lekarz Zbigniew Aszkielaniec, komendant Wojskowego Centrum Kształcenia Medycznego w Łodzi

Za zbudowanie nowoczesnego ośrodka szkolącego personel medyczny w ratownictwie pola walki oraz przełamanie mentalności ludzi szkolących tych, którzy ratują życie

 

Ta historia zaczęła się przed blisko 15 laty w odległym Międzyrzeczu. Porucznik lekarz Zbigniew Aszkielaniec po ukończeniu studiów w Wojskowej Akademii Medycznej rozpoczął praktykę w małym garnizonie na zachodzie kraju, a tym samym w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej. Wiele osób pamięta go z tamtych czasów i mile wspomina. Między innymi starszy chorąży sztabowy rezerwy Jan Sabiło, jeszcze do niedawna pomocnik dowódcy brygady do spraw podoficerów: „Porucznik Aszkielaniec, młody lekarz, wówczas jeszcze bez specjalizacji, od początku wyróżniał się specyficznym podejściem do pacjentów. Jak komuś coś dolegało, to wybierał się do doktora Aszkielańca. Gdy ten zrobił specjalizację w pediatrii, znowu słyszało się w garnizonie opinie o bardzo dobrym lekarzu od dzieci, o jego podejściu do małych pacjentów, spokoju i opanowaniu, celnych diagnozach”.

Generał dywizji Mirosław Różański, który w 1999 roku, w stopniu majora, objął dowództwo 17 WBZ, odnośnie do początku współpracy z porucznikiem Aszkielańcem ma podwójną refleksję: „Poznaliśmy się w roku przystąpienia Polski do NATO. I tak jak wówczas wejście do sojuszu zmieniło obraz Sił Zbrojnych RP, tak Zbigniew Aszkielaniec zmienił moje wyobrażenie o lekarzu wojskowym. Po moich wcześniejszych doświadczeniach doktora w mundurze postrzegałem jako oficera, który nic nie może. Od chwili gdy rozpoczęliśmy współpracę z Aszkielańcem, zajęcia wymagające zabezpieczenia medycznego można było prowadzić bez zacięć, planowo. Gdy już został on szefem służby zdrowia w jednostce, nikt nikomu nie zabraniał robienia specjalizacji czy dodatkowej pracy w placówkach służby zdrowia. Sprawy dotąd trudne, wydawało się wręcz niemożliwe do załatwienia, jemu nie sprawiały problemu”.

Przez lata spędzone w Międzyrzeczu doktor Aszkielaniec awansował na kolejne stopnie oficerskie. Został między innymi szefem służby zdrowia brygady, pierwszym lekarzem garnizonu. Wykazał się w tym czasie inicjatywą, bo gdy brygada się rozrosła i objęła również Wędrzyn, wybudował tam izbę chorych, która mimo upływu czasu nadal jest perełką.

Gdy rozpoczęły się misje iracka i afgańska, specjalista od dzieci pokazał się też jako lekarz wojenny. Rozwijając współpracę z cywilnym systemem ratownictwa medycznego, wprowadził do praktyki szkolenia elementy ratownictwa taktycznego. By pogłębić wiedzę i rozwinąć umiejętności żołnierzy, zainicjował współpracę z US National Guard. W małym, zapomnianym garnizonie w Wędrzynie odbył się też pierwszy w wojskach lądowych kurs ratownictwa taktycznego, prowadzony przez instruktorów US Army.

Generał Różański tak wspomina czas wyjazdu na misję iracką: „Kiedy otrzymałem zadanie sformowania BCT [Brigade Combat Team] na VIII zmianę PKW w Iraku, nikogo nie prosiłem o wsparcie w utworzeniu zespołu medycznego. Lekarze, pielęgniarki i sanitariusze zgłosili się do wyjazdu. I to była zasługa Zbyszka Aszkielańca, który stanął na ich czele. A na miejscu, w Al-Kut, rozpoczęliśmy zdobywanie serc lokalnej społeczności. Zaczęliśmy od udzielania pomocy medycznej na bramie. Szybko jednakże doktor Aszkielaniec zaproponował leczenie Irakijczyków w naszym szpitalu. I to nie były działania od przypadku do przypadku, na pokaz. Polacy pomogli wówczas setkom ludzi. Przeprowadzano między innymi operacje przeszczepu skóry poparzonym dzieciom”.

To właśnie im poświęcony jest cały rozdział w książce „Al-Kut – ostatnia zmiana”, będącej zbiorowym dziełem uczestników misji. Podczas „dni arabskich”, przypadających zazwyczaj w poniedziałki i czwartki, zespół medyczny wyjeżdżał do bramy. „Zabierali ze sobą podstawowe leki, środki opatrunkowe, a dla dzieci także maskotki, które szły jak woda. Dzięki temu dzieciaki prawie nie zwracały uwagi na to, co się przy nich robi. Drobne urazy czy lekkie zachorowania zaopatrywano na miejscu w karetce, a osoby z poważniejszymi obrażeniami czy dolegliwościami druga karetka wiozła do szpitala”.

Pewnego dnia ciężko ranną w wypadku samochodowym pięcioletnią dziewczynkę z urazem głowy należało przekazać do amerykańskiego szpitala w Bagdadzie. Udało się to zrobić przede wszystkim dzięki negocjacjom Aszkielańca, ponieważ zgodnie z przepisami osobie cywilnej takiej pomocy można było udzielić tylko wówczas, gdy była ofiarą działań wojennych.

Nic więc dziwnego, że gdy przed kilku laty ówczesny szef służby zdrowia WP generał lekarz Andrzej Wiśniewski poszukiwał kandydata na komendanta łódzkiego centrum, generał Różański nie miał wątpliwości, że należy rekomendować doktora Aszkielańca.

O tych początkach opowiada pułkownik Krzysztof Kowalczyk, obecnie szef Oddziału Szkolenia Zarządu Wojskowej Służby Zdrowia, który doktora poznał w 2011 roku, tuż po objęciu przez niego obowiązków komendanta Centrum Szkolenia Wojskowych Służb Medycznych: „Pułkownik Zbigniew Aszkielaniec przybył do Łodzi w newralgicznym momencie. Centrum czekała gruntowna reorganizacja. W tym czasie wdrażaliśmy też nowatorski system pozyskiwania i kształcenia kandydatów na oficerów korpusu medycznego we współpracy z Uniwersytetem Medycznym w Łodzi, którego WCKMed było ważnym elementem. Kłopotów było mnóstwo, a w centrum mieliśmy sfrustrowaną, skłóconą kadrę i przestarzałą bazę szkoleniową. Brakowało pomysłów na dalsze funkcjonowanie instytucji. Na stanowisku komendanta potrzebowaliśmy więc lekarza, oficera z jednostki bojowej z doświadczeniem i praktyką w medycynie polowej, który zagwarantuje nową jakość szkolenia wojskowej kadry medycznej. Zbyszek nie przestraszył się tej sytuacji, tylko zakasał rękawy i wziął się do roboty. Co więcej, miał gotowe pomysły. Wiedział, co chce zrobić i jak się do tego zabrać”.

Efekty zmian są widoczne w centrum na każdym kroku. Widać wyremontowane budynki i sprzęt bojowy do nauki ewakuacji. W mobilnym zestawie namiotowo-kontenerowym urządzono placówkę pierwszego poziomu medycyny ratowniczej. Przed wyjazdem na afgańską misję personel medyczny szkoli się w trauma room, wiernej kopii obiektu znajdującego się w Ghazni, a ratownicy udzielają pomocy rannym na karkołomnym torze przeszkód w ośrodku symulacji pola walki. W centrum pojawiły się symulatory najnowszej generacji, a szkolenie prowadzą instruktorzy z doświadczeniem bojowym wspomagani przez autorytety lekarskie, najlepszych ratowników krajowych i zagranicznych. Zupełnie nową formą edukacji w centrum są przeznaczone dla ratowników medycznych kursy combat medic.

Wyliczanka dokonań pułkownika Aszkielańca mogłaby trwać bez końca. Pułkownik Krzysztof Kowalczyk przekonuje, że wybór komendanta był strzałem w dziesiątkę: „Zbyszek jest oficerem kreatywnym, o dużym zmyśle organizacyjnym i konsekwentnym w działaniu. Nie trzeba mu wiele pomagać. Wystarczy nie przeszkadzać w robocie. Współpraca z nim sprawia wiele radości, ponieważ wszystkie plany związane z rozwojem szkolenia wojskowej kadry medycznej, w których uczestniczy, szybko się materializują. Wysoka kultura osobista i wyczucie sytuacji powodują, że łatwo zjednuje sobie ludzi. Stara się dostrzegać wszystkich wokół siebie, zawsze skory do pomocy, dobry przełożony i fantastyczny kolega”.

Piotr Bernabiuk

autor zdjęć: archiwum prywatne





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO