Po co nam okręty podwodne?

środa, 10 października 2012

Mój serdeczny kolega, wieloletni dowódca okrętów podwodnych, kmdr Jarosław „Zając” Miłowski, często i głośno wyrażał następującą sentencję: okręty dzielimy na okręty podwodne i okręty cele. Służyłem na okrętach nawodnych i bardzo mnie irytował swoją uwagą. Ale to jest prawda.

Nie ma lepszej broni morskiej niż okręt podwodny. Niektórzy mówią o lotnictwie, samolotach i śmigłowcach morskich, które są skuteczne, ale jednak prędzej czy później, a zazwyczaj prędzej, muszą gdzieś wylądować. Współczesne konwencjonalne okręty podwodne mogą przebywać w zanurzeniu tygodniami, by skrycie i skutecznie robić swoje.

Okręty podwodne to jedyny element broni morskiej, który działa samodzielnie. Dowódca okrętu podwodnego jest samotnym łowcą. Dostaje sektor działania o powierzchni tysięcy mil kwadratowych, gdzie jeśli już spotka coś pod wodą, to będzie to obca jednostka. A najlepszą bronią przeciwko okrętowi podwodnemu jest… drugi okręt podwodny. Działają w jednym środowisku, ich dowódcy znają własną taktykę i uniki. Ulepieni są z tej samej gliny, przez co są dla siebie największym wrogiem.

Nie wiem nawet, co mam myśleć, gdy słyszę takie oto uwagi: „okręt podwodny? Na Bałtyk? Ale to za małe morze! To bajoro, więc po co tak drogi sprzęt naszej flocie?”. To, delikatnie mówiąc, wynika z niewiedzy. Zachęcam każdego, niech przepłynie Bałtyk, najlepiej wpław lub na materacu dmuchanym. W 2011 roku do Gdańska zawitał ogromny kontenerowiec o długości 398 m z 15 tys. kontenerów na pokładzie. Proszę więc adwersarzy o odrobinę pokory lub powiedzcie głośno armatorom, że ich statki są za duże na Bałtyk. Śmiech będzie unosił się długo.

Bałtyk jest za płytki? Kolejna bzdura. Najgłębsze miejsce to prawie pół kilometra, średnia głębokość to ponad 52 m, wliczając oczywiście szelfy, mielizny i zatoki. Dodatkowo, jest to morze o zmiennym zasoleniu, od 2 do 30 promili, z ponad 250 rzekami wpadającymi do niego, a warstwy wody o różnej temperaturze przenikają się. To doskonałe warunki do operowania dla okrętów podwodnych. Mogą się skryć tak doskonale, że nie będzie ich widać, gdyż to właśnie przyroda sprzyja podwodnikom. Nie ma więc znaczenia, czy do dna jest 50 czy 500 metrów. Jeżeli nad kioskiem okrętu podwodnego znajdzie się granica dwóch warstw nieprzepuszczalna dla dźwięku, fal pasma widzialnego lub temperatury, okręt jest ukryty jak za nieprzeniknioną żaluzją.

Skrytość działania okrętów podwodnych to uzupełnienie wszelkich operacji specjalnych, rozpoznania, dywersji, nawet bardzo daleko od własnych baz. Polskie okręty podwodne operowały w XXI wieku w misjach m.in. na Morzu Śródziemnym. Zajmowały się właśnie rozpoznaniem, namierzaniem, kontrolą. Nikt na powierzchni morza nie spodziewał się, że jest obserwowany i fotografowany. Bezkarny w swoim mniemaniu, nie krył się więc z nielegalną działalnością.

Jednostki specjalne wykorzystują okręty podwodne także do bezpośrednich operacji. Z ich pokładów nurkowie bojowi wychodzą do akcji i wracają na okręt będący w zanurzeniu. Przeciwnik nie wie nawet, skąd przyszedł odwet. Rozwijamy działania specjalne w naszym kraju, w tym Jednostkę Wojskową Formoza, która specjalizuje się w tego typu operacjach.

Historia wojen pokazuje wiele operacji, które skończyły się fiaskiem, gdyż pogoda zaskoczyła wszystkich. Okręty podwodne operują niezależnie od warunków pogodowych.

Tych kilka słów na temat okrętów podwodnych to wiedza uniwersalna. To doświadczenia 100 lat historii broni podwodnej, zasad taktyki, hydrologii, logiki i jeszcze kilku racjonalnych dziedzin. To oczywistości dla marynarzy, rybaków, oceanografów, hydrologów i wszystkich, którzy żyją i pracują na morzu. Podwodniaków w polskim wojsku jest niewielu ponad stu. Trudno im dotrzeć do masowego odbiorcy i pokazać walory swoich okrętów. Wesprzemy ich wobec tego my, wychowani na okrętach celach.

kmdr Janusz Walczak