moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Skok w ciemność

Droga do Auschwitz prowadzi tylko w jedną stronę – powtarzali Niemcy. Witold Pilecki udowodnił jednak, że byli w błędzie. Co prawda nie on jeden zbiegł z obozu, ale nikt tak jak on nie dostał się za druty z własnej woli. A wszystko po to, by założyć tam organizację konspiracyjną i przygotować raport o niemieckich zbrodniach. Mija 79 lat od ucieczki Pileckiego z obozu zagłady.

„Oblewaliśmy się potem z powodu wielkiego gorąca. Piliśmy wodę nieomal wiadrami. Usypialiśmy czujność esesmanów i piekarzy, robiąc wrażenie, że zajęci jesteśmy tylko pracą. We własnych oczach byliśmy jak rzucające się, zamknięte w klatce zwierzęta, pracujące całym sprytem nad ułożeniem warunków wyjścia z klatki, koniecznie jeszcze tej nocy…” – wspominał Witold Pilecki. O drugiej strażnicy ogłosili krótką przerwę i zajęli się swoimi sprawami. Jeden zasiadł do pisania listu, drugi przyrządzał sobie posiłek. Atmosfera w obozowej piekarni wyraźnie się rozluźniła. Pilecki, Jan Redzej i Edward Ciesielski spojrzeli po sobie – „to już”. Niepostrzeżenie ruszyli ku bocznemu wyjściu, po drodze przecinając kabel telefonu. Zdjęli sztabę blokującą drzwi, a Redzej wsunął do zamka dorobiony klucz. Przekręcił i całym ciałem naparł na żelazną konstrukcję. Ta nawet nie drgnęła. Więźniowie spróbowali raz jeszcze, tym razem wspólnie. Chwila strachu i niepewności, wreszcie drzwi puściły. Rozwarły się po cichu, wpuszczając do wnętrza piekarni wieczorny chłód. Pilecki wraz z towarzyszami rzucił się do ucieczki. Za plecami słyszeli krzyk wyrwanych z letargu esesmanów i strzały: pierwszy, drugi, trzeci… Dziesiąty. Żaden nie dosięgnął celu. Byli wolni.

 

Piątki Pileckiego

„No tak, rozumiem, proszę pana, lecz czy można kiedy się chce przyjeżdżać i wyjeżdżać z Auschwitz?” – zapytał Stanisław Machowski z Komendy Głównej AK po tym, jak Pilecki powiadomił go o zamiarze ucieczki z obozu. „Można” – usłyszał w odpowiedzi. W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku oficer po raz drugi w życiu dokonał rzeczy, która wielu nie mieściła się w głowie. Po raz pierwszy zrobił to niemal trzy lata wcześniej, kiedy pozwolił schwytać się w ulicznej łapance, byle tylko do Auschwitz trafić.

Było lato 1940 roku. Obóz w Oświęcimiu działał od kilku miesięcy, ale polskie podziemie niewiele o nim wiedziało. Wśród konspiratorów zrodził się pomysł, by przeniknąć do jego wnętrza i wybadać sytuację. Misji podjął się Witold Pilecki, 39-letni oficer Tajnej Armii Polskiej. Pomysł zyskał wsparcie gen. Stefana Roweckiego „Grota”, dowódcy Związku Walki Zbrojnej. „[Pilecki] miał zorganizować wojskową siatkę konspiracyjną oraz system łączności Polskiego Państwa Podziemnego z Polakami więzionymi w KL Auschwitz, a także przesyłać dane o zbrodniach popełnianych w tym miejscu” – wyliczał dr Adam Cyra, historyk Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, w rozmowie z Maciejem Foksem z IPN. Pozostawało pytanie: jak przedostać się za druty? Podziemie postawiło na rozwiązanie proste, choć bardzo ryzykowne. W sierpniu 1940 roku Niemcy zorganizowali w Warszawie wielką łapankę. Większość jej ofiar trafiła właśnie do Auschwitz. Istniało więc duże prawdopodobieństwo, że los osób schwytanych podczas kolejnej obławy będzie podobny. Pilecki przekonał się o tym stosunkowo szybko. 19 września został ujęty przez Niemców w jednym z mieszkań na Żoliborzu. Trafił do więzienia, a miesiąc później znalazł się w obozie. Używał wówczas konspiracyjnego nazwiska Tomasz Serafiński. Dla obozowych strażników stał się jednak numerem 4859.

W tamtym czasie Auschwitz ograniczało się jeszcze do obozu ulokowanego na terenie byłych koszar. Początkowo trafiali tam głównie Polacy oskarżani o działalność wrogą wobec Rzeszy. Kompleks rozrastał się jednak w szybkim tempie, zmieniając swoje przeznaczenie. Wkrótce nieopodal Oświęcimia wyrosło Birkenau – obóz zagłady, którego główną funkcją pozostawała eksterminacja Żydów. Kawałek dalej powstał też Monowitz, którego więźniowie pracowali na rzecz niemieckich koncernów. Pilecki robił wszystko, by owe przemiany oraz zbrodniczą działalność Niemców jak najpełniej udokumentować.

Pierwsze meldunki do ZWZ przekazywano ustnie. Przenosiły je osoby zwalniane z Auschwitz. Nie były to przypadki częste, jednak się zdarzały. Poprzez polskie podziemie relacje trafiały na Zachód. Sam Pilecki intensywnie pracował nad rozbudową obozowej konspiracji. Grupa, którą założył, nosiła nazwę Związek Organizacji Wojskowej. Oparta została na tzw. piątkach, czyli pięcioosobowych zespołach realizujących powierzone im zadania. Pilecki zdołał przekonać do współpracy m.in. dawnych działaczy politycznych, i to od prawa do lewa. W ZOW-ie były reprezentowane zarówno Obóz Narodowo-Radykalny, jak i Polska Partia Socjalistyczna. Członkowie konspiracji gromadzili informacje na temat działalności Niemców, starali się pomagać najbardziej wycieńczonym i skatowanym współwięźniom, organizując dla nich żywność czy przeniesienie do lżejszych zajęć, przygotowywali też plan powstania. Jak podkreśla dr Cyra, takie rozwiązanie uważali za ostateczność. Wszyscy zdawali sobie sprawę z siły, jaką dysponuje załoga SS. Walki mogłyby wybuchnąć jedynie wówczas, gdyby Niemcy zdecydowali się na likwidację obozu bądź podziemie przypuściło atak na kompleks.

Tak mijały kolejne miesiące. Wreszcie Niemcy wpadli na trop ZOW-u. Pętla założona na szyję Pileckiego jeszcze w 1940 roku zaczęła się powoli zaciskać.

„Jesteśmy o całe piekło gorsi!”

– Mając informację o konspiracji obozowej, władze KL Auschwitz zdecydowały się większą liczbę więźniów „starych”, czyli z niskimi numerami, przerzucić do innych kacetów. W dniach 7–9 marca 1943 roku wybrano około 6 tys. więźniów i odizolowano ich w blokach 12 i 19 – mówi prof. Wiesław Jan Wysocki, historyk. Wśród osób wyznaczonych do transportu znalazł się także Pilecki. Przez kolejne dni koledzy nie ustawali w wysiłkach, by go wyratować od wywózki. Ostatecznie, jak wyjaśnia prof. Wysocki, udało się załatwić dla Pileckiego pas przepuklinowy, a prowadząca selekcję komisja uznała go za inwalidę. Został w Auschwitz, ale wiedział, że jego misja powoli dobiega końca. Postanowił uciekać.

Plan ułożył wspólnie z dwoma kolegami – Edwardem Ciesielskim i Janem Redzejem. Spiskowcy załatwili sobie pracę w obozowej piekarni, która znajdowała się poza terenem Auschwitz. Poznali rozkład pomieszczeń, Redzej zdołał też dorobić klucz do bocznych drzwi. Wkrótce doszli do wniosku, że najlepiej będzie spróbować ucieczki w Poniedziałek Wielkanocny. „Postanowiliśmy korzystać ze świąt jak z okresu, w którym wśród esesmanów, kapów i wszelkich władz obozu pod wpływem wódki panowało swego rodzaju rozluźnienie i mniejsza czujność” – tłumaczył później Pilecki. Nie pomylił się. W środku kwietniowej nocy trzem więźniom udało się wydostać na zewnątrz i przepaść w ciemnościach.

Uciekinierzy mieli na sobie cywilne ubrania. Pilecki i Ciesielski ukryli je pod obozowymi pasiakami, Redzej na co dzień chodził w marynarce i spodniach znaczonych czerwonym pasem. Chcieli dotrzeć do Bochni, którą od obozu w linii prostej dzieliło 90 km. Początkowo szli wzdłuż torów aż do Soły. Tam przekroczyli most strzeżony przez wartownika. Pilecki wspominał: „Szedłem pierwszy, miałem gumą podbite podeszwy, za mną 10–15 kroków szedł Jasio, na końcu Edek. Ostrożnie, obserwując budkę z lewej na przyczółku mostu, wszedłem na nasyp kolejowy i most. Koledzy szli za mną. Cicho stąpając, zaczęliśmy jednak dość szybko posuwać się po moście. Przeszliśmy już część trzecią… Potem połowę… Zbliżaliśmy się już do przeciwległego brzegu… Do końca mostu… Na razie szliśmy bez przeszkód… Wreszcie, gdy most się skończył, skoczyliśmy szybko w lewo, z nasypu na łąkę czy pole”. Kolejną przeszkodą do sforsowania była Wisła. Zbiegowie przepłynęli ją znalezioną łódką. W Alwerni przekroczyli granicę pomiędzy terenami wcielonymi do Rzeszy a Generalnym Gubernatorstwem. Pomogli im miejscowy ksiądz Jan Legowicz i robotnik leśny Kazimierz Buczek. Niebawem śmierć po raz kolejny zajrzała im w oczy. W Puszczy Niepołomickiej natknęli się na grupę niemieckich żołnierzy, którzy otworzyli do nich ogień. Kula drasnęła Pileckiego w ramię, ostatecznie jednak wszyscy trzej zdołali wyjść z opresji cało. Wreszcie dotarli do Bochni. Pilecki nawiązał kontakt z lokalnymi strukturami Armii Krajowej. Okazało się, że zastępcą dowódcy placówki jest Tomasz Serafiński, czyli człowiek, którego nazwiskiem oficer posługiwał się w obozie. „Niezwykły był to i niesamowity przypadek” – notował Pilecki. Wkrótce na dłużej zatrzymał się w należącym do Serafińskich majątku Koryznówka w Starym Wiśniczu. Tam przystąpił do spisywania raportu z obozu. Dokument ostatecznie trafił na Zachód. Było to bodaj pierwsze tak kompleksowe świadectwo Holokaustu. Później Pilecki miał przekonywać KG AK do ataku na Auschwitz w celu wyzwolenia obozu. Z technicznego punktu widzenia było to jednak trudne do przeprowadzenia. Pilecki chciał też, by alianci zbombardowali krematoria, komory gazowe oraz linie kolejowe prowadzące do Oświęcimia. I tu bez skutku. Dr Cyra: „Uważam, że odmowa w tej sprawie w dużej mierze była uzasadniona […]. Amerykanie w ciągu dnia prowadzili bombardowania dywanowe o wielkim zasięgu. Zrzutów dokonywano z wysokości 5–10 tysięcy metrów, więc były one nieprecyzyjne. Nie można było dokładnie trafić w cel, czyli w komory gazowe, aby nie spowodować ofiar wśród więźniów, którzy byli umieszczani obok, w przepełnionych barakach obozowych”.

W 1945 roku Pilecki przygotował kolejną wersję raportu. Pisał tam: „Co może powiedzieć ludzkość dziś, ta ludzkość, która chce dowieść postępu kultury, a XX wiek postanowić znacznie wyżej od wieków przeszłych; czy w ogóle my, ludzie XX wieku, możemy spojrzeć w twarze tych, co żyli kiedyś i – śmieszna rzecz – dowodzić naszej wyższości, kiedy za naszych czasów zbrojna masa niszczy nie wrogie sobie wojsko, lecz całe narody, bezbronne społeczeństwa, stosując najnowsze zdobycze techniki […]. Przerażająca rzecz, nie ma na to słów! Chciałem powiedzieć: zezwierzęcenie… Lecz nie! Jesteśmy od zwierząt o całe piekło gorsi!”.

Podczas pisania korzystałem z: Adam Cyra, „Rotmistrz Pilecki. Ochotnik do Auschwitz”, Warszawa 2016; „Klucz do Pileckiego wciąż czeka na odnalezienie”, rozmowa Macieja Foksa z Adamem Cyrą, ipn.gov.pl; „Raport Witolda”, z posłowiem Wiesława Jana Wysockiego, Ząbki–Londyn 2017; Jack Fairweather, „Ochotnik. Prawdziwa historia tajnej misji Witolda Pileckiego”, Kraków 2020.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: IPN

dodaj komentarz

komentarze


Szarża „Dragona”
 
NATO na północnym szlaku
Ramię w ramię z aliantami
Sprawa katyńska à la española
Zbrodnia made in ZSRS
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
V Korpus z nowym dowódcą
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Wojna w świętym mieście, epilog
Strażacy ruszają do akcji
NATO on Northern Track
Kolejne FlyEle dla wojska
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Mundury w linii... produkcyjnej
Zmiany w dodatkach stażowych
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Sandhurst: końcowe odliczanie
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Rakiety dla Jastrzębi
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Ocalały z transportu do Katynia
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Święto stołecznego garnizonu
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Przygotowania czas zacząć
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Barwy walki
Na straży wschodniej flanki NATO
Kadisz za bohaterów
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
25 lat w NATO – serwis specjalny
Szpej na miarę potrzeb
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Charge of Dragon
Prawda o zbrodni katyńskiej
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w świętym mieście, część druga
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Optyka dla żołnierzy
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
SOR w Legionowie
Front przy biurku
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Głos z katyńskich mogił
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Zachować właściwą kolejność działań
Odstraszanie i obrona
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO