moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„A o siódmym wszyscy wiecie/ To Beliny drugie dziecię”

Bój pod Cycowem, do którego doszło 16 sierpnia 1920 roku, jest wymieniany jako jedno z najświetniejszych zwycięstw 7 Pułku Ułanów Lubelskich. O zastosowanej wówczas oryginalnej taktyce i o wyjątkowości walczących pod Cycowem polskich kawalerzystów opowiada płk dr hab. Juliusz S. Tym w rozmowie z Piotrem Korczyńskim.


Józef Piłsudski dekoruje sztandar Pułku odznaczeniem.

W dniu święta 7 Pułku Ułanów Lubelskich, 23 marca 1938 roku, jego patron generał Kazimierz Sosnkowski w okolicznościowym przemówieniu zadał pytanie: „Jak to się dzieje, że na wojnie, obok pułków świetnych, takich jak Wasz, widzimy pułki przeciętne, albo nawet złe, chociaż nieróżniące się od innych ani pod względem wyszkolenia, ani pod względem organizacji i wyposażenia?”. Co więc powodowało, że 7 Pułk Ułanów Lubelskich był właściwie od początku swego istnienia uważany za jeden z najlepszych pułków kawaleryjskich w Wojsku Polskim?

Płk dr hab. Juliusz S. Tym: Jest takie stare kawaleryjskie porzekadło, które zna każdy oficer kawalerii i każdy, kto zajmuje się historią tego rodzaju broni, że historia pułków to historia ich dowódców. 7 Pułk Ułanów Lubelskich był jednym z dwóch pułków, które zaczęto formować na Lubelszczyźnie w pierwszych dniach listopada 1918 r. w oparciu o kadrę dawnego 1 Pułku Ułanów Legionów Polskich, znanego ze swego specyficznego esprit de corps. Pierwszym był późniejszy 1 Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego, a drugim właśnie 7 Pułk Ułanów Lubelskich. Jego pierwszym dowódcą został mjr Janusz Głuchowski. Był to jeden z ułanów sławnej „Siódemki Beliny”, która 2 sierpnia 1914 r. jako pierwszy patrol odrodzonej po latach zaborów jazdy polskiej wyruszyła na swój szlak bojowy wyprzedzając o cztery dni 1 Kompanię Kadrową, bowiem ta wymaszerowała z krakowskich Oleandrów dopiero 6 sierpnia 1914 r. Dodać należy, że w lutym 1919 r. w oparciu o dywizjon rtm. Antoniego Jabłońskiego zaczęto tworzyć kolejny – trzeci pułk – późniejszy 11 Pułk Ułanów Legionowych. W ten sposób oficerowie i podoficerowie, a nawet wielu szeregowych ułanów dawnego 1 Pułku Ułanów Legionów Polskich zdołało u progu niepodległości sformować trzy pułki jazdy, co świadczy o możliwościach i sile charakteru tych żołnierzy.

Płk dr hab. Juliusz S. Tym. Fot. Michał Niwicz

Wracając do 7 Pułku Ułanów Lubelskich zaakcentować należy, że 7 lipca 1920 r. kolejnym dowódcą pułku został inny oficer tego pułku rtm. Zygmunt Piasecki. Był to oficer nietuzinkowy, student Politechniki Lwowskiej, członek Związku Strzeleckiego, który 28 sierpnia 1914 r. wstąpił ochotniczo do oddziału ułanów rtm. Władysława Beliny-Prażmowskiego, czyli późniejszego 1 Pułku Ułanów Legionów Polskich, w szeregach którego dosłużył się stopnia podporucznika. Następnie był internowany w Szczypiornie, a później uczestniczył w formowaniu 7 Pułku Ułanów Lubelskich, w którym objął stanowisko dowódcy 1 szwadronu i awansował na stopień porucznika, następnie rotmistrza, a w przeddzień boju pod Cycowem na stopień majora. Miał wtedy niespełna 27 lat, a żołnierzem był niecałe sześć lat. Pamiętać należy, że w 1914 r. do Legionów Polskich poszła przede wszystkim młodzież. Ci spośród nich, którzy w walkach zdobyli stopnie oficerskie byli naturalnymi przywódcami. Przywództwo wojskowe albo ma się we krwi, albo nie. Tego nie da się nauczyć w ławce szkolnej, nawet w szkole oficerskiej. W przypadku legionistów to naturalne przywództwo w znacznej mierze wzmocnione było działalnością w różnorodnych organizacjach niepodległościowych – gimnastycznych, samokształceniowych, skautingu i paramilitarnych. To była pierwsza szkoła przywództwa. Ponadto udział w pracach tych organizacji, a także fakt ukończenia kilku semestrów lub pełnych studiów wyższych w elitarnych wówczas uczelniach nie pozostawał bez wpływu na horyzonty intelektualne przyszłych oficerów odrodzonego Wojska Polskiego. W czasie wojny ci młodzi ludzie musieli szybko stać się dojrzali, ponieważ tego wymagały od nich surowe warunki wojenne. Z czasem przyszło również olbrzymie doświadczenie w rzemiośle wojennym. Dlatego w czasie wojen o niepodległość i granice w latach 1918–1921 najlepsi spośród nich osiągnęli stanowiska dowódców pułków. Jednym z nich był twórca polskiego zwycięstwa pod Cycowem, czyli mjr Zygmunt Piasecki.


Gen. Kazimierz Sosnkowski podczas rozmowy z oficerami.

W kawalerii stanowisko dowódcy pułku było zawsze swoistym zwieńczeniem pewnego okresu służby. Z rozmysłem mówię o służbie, ponieważ Piasecki i jego towarzysze broni, nie szli do Legionów robić karierę. Przyświecał im zupełnie inny cel – Niepodległość. Dlatego również w tym należy upatrywać źródeł ich sukcesów jako żołnierzy i dowódców. Stanowisko dowódcy pułku etatowo zaszeregowane do stopnia pułkownika, które powierzano majorom i rotmistrzom świadczyło o poziomie, jaki osiągnęli ci oficerowie. W przypadku błędów kadrowych rzeczywistość wojenna szybko weryfikowała te decyzje personalne. Na tym samodzielnym stanowisku oficer mógł w pełni potwierdzić wszystkie swe zalety charakteru, kunszt dowódczy na polu walki oraz swą wiedzę i umiejętności odnoszące się do każdej dziedziny życia pułku. Zarówno Janusz Głuchowski, jak i Zygmunt Piasecki nie byli oficerami „przywiezionymi w teczce”. To byli twórcy tego pułku, którzy znali swój pułk, kochali ten pułk oraz ludzi i konie pełniące w nim służbę, i potrafili właściwie naoliwić każdy trybik, aby zamienić pułk w wysoce skuteczną bojowo jednostkę wojskową. Dowódca 3 Armii gen. por. Edward Śmigły-Rydz napisał o mjr. Piaseckim: „Niezwykle prawy charakter o podkładzie wysoko ideowym, doskonały typ oficera polskiego, o wysokim poczuciu honoru, bardzo inteligentny, zdolny do stałego rozwoju. Karny, bardzo lojalny w stosunku do przełożonych, taktowny mimo energii i wysokich wymagań w stosunku do podwładnych, lubiany przez nich i wysoko ceniony. Pierwszorzędny temperament kawaleryjski w połączeniu z roztropnością i doświadczeniem bojowym”. Nie inaczej było w 3 Pułku Ułanów dowodzonym przez mjr. Cypriana Bystrama. To były waleczne pułki twardo trzymane w rękach przez dowódców, którzy potrafili żołnierzom dać poczucie misji, nadać sens służby, utrzymać wysokie morale, w tym dumę z przynależności do pułku, dobrze wyszkolić, a przede wszystkim efektywnie dowodzić w walce, na każdym stanowisku świecąc przykładem osobistym, co również było wyznacznikiem specyficznego kawaleryjskiego esprit de corps. W tym tkwi tajemnica polskiego zwycięstwa pod Cycowem.

Jakie znaczenie w Bitwie Warszawskiej miało starcie pod Cycowem? Czy sowiecka brygada (w niektórych źródłach nazywana grupą) Dotola z Grupy Mozyrskiej rzeczywiście mogła wówczas zagrozić Lublinowi?

Cyców to miejscowość położona nad rzeką Świnką na starym trakcie z Lublina do Włodawy, 20 km na zachód od Łęcznej. Do boju pod Cycowem, pierwszego dnia kontrofensywy polskiej, doszło w związku z niekorzystnymi dla strony polskiej wydarzeniami, do jakich doszło w północno-wschodniej części Lubelszczyzny w połowie sierpnia 1920 r. Wówczas, w związku z porażką polskiej XIII Brygady Piechoty z 7 Dywizji Piechoty w rejonie Sawina, zadanie osłony drogi przez Łęczną na Lublin otrzymały dwa słabe bataliony etapowe – lwowski i łódzki, które tworzyły tzw. grupę kpt. Zygmunta Zajchowskiego. Morale batalionów było niskie, a większość żołnierzy stanowili ozdrowieńcy skierowani na front bezpośrednio po zakończeniu leczenia w szpitalach, maruderzy zatrzymani na drogach przez żandarmerię i skierowani na punkty zborne oraz ludzie pełniący dotychczas służbę na tyłach w biurach, składach, urzędach wojskowych, słabo wyszkoleni, nie nawykli do dużego wysiłku fizycznego. Kompanie nie były zgrane, przełożeni nie znali swych podwładnych. Część kadry nie skrywała swego niezadowolenia z oderwania od spokojnych zajęć tyłowych i z wyraźną niechęcią przyjęła rozkaz wymarszu na front. Tylko kilku oficerów posiadało doświadczenie bojowe. Łącznie siły te liczyły około 900 żołnierzy i dysponowały 12 ciężkimi karabinami maszynowymi.


Sztandar 7 Pułku Ułanów Lubelskich.

12 sierpnia 1920 r. kpt. Zajchowski otrzymał zadanie obrony kierunku Włodawa – Lublin. Następnego dnia jego bataliony osiągnęły skrzyżowanie dróg Trawniki – Włodawa, Garbatówka – Świerszczów, 6 km na północ od Cycowa. Batalion lwowski zajął rejon wsi Garbatówka na zachód od drogi Włodawa – Lublin, a batalion łódzki rozmieszczono w rejonie Świerszczowa. 15 sierpnia 1920 r. polskie bataliony poniosły znaczne straty w walce z nacierającymi z rejonu Włodawy oddziałami sowieckiej Grupy Dotola. Było to zgrupowanie taktyczne sowieckiej 58 Dywizji Strzeleckiej, składające się z 514 i 515 pułku strzelców, dywizjonu kawalerii, baterii artylerii, kompanii saperów i oddziału konnych zwiadowców 172 Brygady Strzelców. Ich stan bojowy to około 1550 bagnetów, 235 szabel, 40 ciężkich karabinów maszynowych i 4 działa polowe. Dziś określilibyśmy je mianem brygadowej grupy bojowej.

Pod wpływem sowieckiego natarcia bataliony grupy kpt. Zajchowskiego wycofały się z Garbatówki i Świerszczowa w kierunku Wólki Cycowskiej i Puchaczowa. W tym położeniu kpt. Zajchowski otrzymał z dowództwa 3 Armii rozkaz wyznaczający jego batalionom zadanie w zwrocie zaczepnym, który miał się rozpocząć następnego dnia. 16 sierpnia 1920 r. elementy sowieckiej Grupy Dotola uderzyły na bataliony etapowe kpt. Zajchowskiego, kontynuując natarcie w kierunku Lublina. Wówczas zaczęły przybywać oddziały IV Brygady Jazdy, które zmieniły układ sił na polu walki. Kolejno wkraczające do walki pododdziały 3 Pułku Ułanów, a następnie 7 Pułku Ułanów wsparte ogniem armat 2 dywizjonu artylerii konnej, przechyliły w manewrowym boju wynik walki na korzyść strony polskiej. Oddziały polskie opanowały Wólkę Cycowską i Cyców, odcinając przeciwnikowi możliwość odwrotu przez most na rzece Śwince. Sowiecka Grupa Dotola poniosła pod Cycowem ciężkie straty, została zdezorganizowana i nie odegrała żadnej roli w nadchodzących wydarzeniach. Uchodząc spod Cycowa została ponownie pobita przez oddziały 3 Dywizji Piechoty Legionów nacierające w kierunku Brześcia Litewskiego, a następnie na prawym brzegu Bugu przez 26 pułk piechoty 7 Dywizji Piechoty.


Pożegnanie pułkownika Juliana Filipowicza. Grupa podoficerów i oficerów. Nad pamiątkową szablą siedzi płk Julian Filipowicz.

Bój pod Cycowem 16 sierpnia 1920 roku jest wymieniany, jako jedno z najświetniejszych zwycięstw 7 Pułku Ułanów Lubelskich. Czy zgodzi się Pan z twierdzeniem, często powtarzanym w źródłach, że było to wręcz podręcznikowe zastosowanie jednostki kawalerii w walce, gdzie świetne dowodzenie współgrało z wyszkoleniem i zaangażowaniem żołnierzy i zdecydowało o zwycięstwie.

Zgodzę się, jednak tylko częściowo. Bój pod Cycowem jako przykład bojowy do podręczników taktyki kawalerii nigdy nie trafił. Określenie „podręcznikowe” nie może być traktowane jako standardowy, wręcz schematyczny przykład prowadzenia działań taktycznych. Taktyka jest sztuką, a sztuka nie znosi schematu! Każde rozwiązanie taktyczne jest zatem inne. Dyktują je takie czynniki jak taktyczne właściwości terenu, warunki atmosferyczne, pora dnia, posiadany potencjał i możliwości bojowe sił własnych, potencjał i działanie przeciwnika. Bój pod Cycowem był zupełnie oryginalny, ponieważ IV Brygada Jazdy wchodziła do walki częściami, prowadząc działania na szerokim froncie. Nie obyło się przy tym bez drobnych nieporozumień w zakresie interpretacji rozkazów, czego śladem była polemika trzech oficerów kawalerii – mjr. Bronisława Rakowskiego, płk. Cypriana Bystrama i mjr. Zygmunta Piaseckiego – toczona w latach 1926–1927 na łamach fachowego periodyku wojskowego oficerów kawalerii, jakim był „Przegląd Kawaleryjski”, która rozwinęła się w sprawę honorową zakończoną przez zastępców obu stron bez pojedynku. Bój pod Cycowem nie znalazł się wśród przykładów bojowych zebranych przez wybitnego oficera kawalerii i pisarza wojskowego płk. dypl. Aleksandra Pragłowskiego w jego zbiorze „Epizody kawaleryjskie” wydanym w 1939 r. Tak naprawdę bój pod Cycowem został obiektywnie opisany dopiero po II wojnie światowej. Pierwszy raz w monografii pułku opracowanej przez jego dawnych dwóch oficerów gen. bryg. Józefa Smoleńskiego i ppłk. Mariana Żebrowskiego „Księga dziejów 7 Pułku Ułanów Lubelskich im. Generała Kazimierza Sosnkowskiego” wydanej w 1969 r. w Londynie. Drugi raz już w wolnej Polsce w 1992 r. w niewielkim zaledwie 75-stronnicowym opracowaniu poświęconym wyłącznie zmaganiom pod Cycowem autorstwa jednego z najlepszych znawców tematyki wojny polsko-bolszewickiej prof. Janusza Odziemkowskiego, który wykorzystał kilkanaście relacji uczestników tego boju, jakie zachowały się w aktach przedwojennego Wojskowego Biura Historycznego.


Gen. Kazimierz Sosnkowski (na trybunie honorowej) odbiera defiladę. Z boku trybuny od prawej: gen. Janusz Głuchowski, gen. Mieczysław Ryś-Trojanowski, gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, gen. Zygmunt Piasecki, gen. Rudolf Dreszer.

W relacji z walki pod Cycowem można przeczytać między innymi o taczance podchorążego Kułagowskiego, który skutecznie raził ogniem karabinu maszynowego Sowietów. Czy to oznacza, że polski pułk umiejętnie wykorzystywał broń i taktykę zaobserwowaną i przejętą od Konarmii Budionnego?

Już w czasie I wojny światowej armie wielu państw, których kawaleria przewoziła ciężkie karabiny maszynowe na jukach, starały się przewozić je również na wozach. Jednak stosunkowo ciężkie wozy taborowe nie były w stanie nadążać za szwadronami liniowymi, zwłaszcza na przełaj. Faktycznie w bolszewickiej I Armii Konnej dowodzonej przez Siemiona Budionnego używano w dużej liczbie wozów konnych o lekkiej konstrukcji, która umożliwiała również prowadzenie ognia, nawet w czasie jazdy, co oczywiście miało wpływ na celność, a w zasadzie jej brak. Często jednak liczyło się oddziaływanie psychologiczne. 7 Pułk Ułanów Lubelskich zetknął się z taczankami w czasie walk z kawalerią Budionnego w lipcu i na początku sierpnia 1920 r., gdy wziął udział w ciągle mało w Polsce znanej i niedocenianej największej kawaleryjskiej bitwie XX wieku, czyli bitwie pod Beresteczkiem i Brodami.


Żołnierze 1 Szwadronu poją konie.

Taczanka pchor. Konstantego Kułagowskiego była pierwszą w pułku taczanką, która pod Cycowem wspierała działania szwadronu technicznego i 1 szwadronu swego pułku. Gdy taczanka próbowała towarzyszyć szarży 1 szwadronu podczas szybkiej jazdy po wertepach pękł dyszel, co zwolniło tempo jej dalszych działań. Dalej prowadziła działania samodzielnie. W rejonie wsi Biesiadki pchor. Kułagowski ogniem ciężkiego karabinu maszynowego zmusił do ucieczki kompanię sowieckiego 514 pułku strzeleckiego zużywając na ten cel około sześciuset naboi. Swe przeżycia spod Cycowa dzielny podchorąży opisał w relacji złożonej w Wojskowym Biurze Historycznym.

Dowódca 7 Pułku Ułanów, ówcześnie major Zygmunt Piasecki jest chyba jedynym oficerem kawalerii, który w wojnie polsko-bolszewickiej trzykrotnie został odznaczony Virtuti Militari (V, IV i III klasy). Za co został tak wysoko uhonorowany? Czy także za bój pod Cycowem?

Zygmunt Piasecki był jedynym tak wysoko odznaczonym oficerem w korpusie oficerów kawalerii. Drugim był oficer piechoty, ppłk Gustaw Paszkiewicz, również bardzo dobry dowódca 1. Pułku Strzelców Wielkopolskich przeformowanego w 1919 r. w 55. Pułk Piechoty. Trzecim był także oficer piechoty, płk Stefan Dąb-Biernacki, dowódca 1 Dywizji Piechoty Legionów. Wniosek na odznaczenie mjr. Zygmunta Piaseckiego Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari był sporządzony trzykrotnie, jednak w jego aktach personalnych zachował się jedynie ostatni z 8 października 1920 r., w którym dowódca IV Brygady Jazdy płk Adam Nałęcz-Nieniewski podkreślał, że dowódca 7 Pułku Ułanów jest „pod każdym względem wybitnym oficerem o dużych zdolnościach taktycznych, szybkiej orientacji, dobrej ocenie sytuacji, a w walkach prowadzi swe oddziały osobiście będąc przykładem męstwa”, wskazując zarazem jego kunszt dowódczy w walkach pod Cycowem, Kleszczelami i na Suwalszczyźnie. Kolejny wniosek dowódcy IV Brygady Jazdy, tym razem na Krzyż Złoty Orderu Wojennego Virtuti Militari został sporządzony 22 października 1920 r. Uzasadniając wniosek uwypuklono „jego i jego pułku wybitną działalność” w bitwie niemeńskiej. Inicjatywa nadania Krzyża Kawalerskiego Orderu Wojennego Virtuti Militari narodziła się w czasie obrad Tymczasowej Kapituły Orderu 8 października 1922 r., a akt odznaczenia został ogłoszony 14 grudnia 1922 r.

Płk dr hab. Juliusz S. Tym, profesor Akademii Sztuki Wojennej. Pełni służbę w Instytucie Strategii Wojskowej tej uczelni. Jest autorem wielu publikacji dotyczących dziejów kawalerii polskiej, spośród których najcenniejsza to dogłębne studium Kawaleria w operacji i w walce. Koncepcje użycia i wyszkolenie kawalerii samodzielnej Wojska Polskiego w latach 1921–1939, która doczekała się dwóch wydań w 2006 i 2014 r. Jest również współautorem i redaktorem naukowym monografii Kawaleryjska Alma Mater w Grudziądzu 1920–1939 (zarys dziejów (Grudziądz 2008) i Dzieje Ułanów Jazłowieckich (Warszawa 2019), a także autorem monografii Wielkopolska Brygada Kawalerii w kampanii 1939 roku (Warszawa 2016, 2019) oraz Dzieje 7. Pułku Strzelców Konnych Wielkopolskich (Warszawa 2020).


 

 

 

Z okazji Święta Wojska Polskiego przygotowaliśmy specjalne wydanie „Polski Zbrojnej”.

 


Mecenasami jednodniówki są Polska Grupa Zbrojeniowa, Raytheon Technologies i Poczta Polska.

 

 

Zapraszamy do lektury!

 

 

 

Rozmawiał: Piotr Korczyński

autor zdjęć: NAC, Michał Niwicz

dodaj komentarz

komentarze


Charge of Dragon
 
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Szpej na miarę potrzeb
Wojna w świętym mieście, część trzecia
NATO on Northern Track
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Strażacy ruszają do akcji
Kolejni Ukraińcy gotowi do walki
Zmiany w dodatkach stażowych
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
V Korpus z nowym dowódcą
Ocalały z transportu do Katynia
25 lat w NATO – serwis specjalny
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Na straży wschodniej flanki NATO
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Mundury w linii... produkcyjnej
Zachować właściwą kolejność działań
Wojna w świętym mieście, epilog
Przygotowania czas zacząć
Głos z katyńskich mogił
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Szarża „Dragona”
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Święto stołecznego garnizonu
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Ramię w ramię z aliantami
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Prawda o zbrodni katyńskiej
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Front przy biurku
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Optyka dla żołnierzy
Barwy walki
Sprawa katyńska à la española
Odstraszanie i obrona
Wojna w świętym mieście, część druga
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Rakiety dla Jastrzębi
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Kolejne FlyEle dla wojska
NATO na północnym szlaku
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Zbrodnia made in ZSRS

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO