moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Agenci wywiadu na bobslejach

Ta historia to gotowy scenariusz filmu o polskich przedwojennych oficerach wywiadu, którzy z ułańską fantazją i na przekór wszystkim wystartowali w zawodach bobslejowych w słynnym kurorcie Sankt Moritz w 1928 roku. I choć nikt nie dawał im szans, drużyna w żelaznym bobie „Pipsi” na igrzyskach olimpijskich w Szwajcarii poradziła sobie znakomicie.


Polscy bobsleiści na igrzyskach olimpijskich w lutym 1928 roku. Fot. ze zbiorów Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie

Ppłk rez. Jerzy Bardziński, kpt. Jerzy Łucki, kpt. rez. Jerzy Potulicki-Skórzewski, ppor. rez. Józef Broel-Plater i ppor. rez. Antoni Bura – w takim składzie debiutowali polscy bobsleiści na igrzyskach olimpijskich w lutym 1928 roku. Drużynę tworzyli na wariackich papierach, nie zważając na to, że część z nich nigdy wcześniej nie była nawet na bobslejowym torze, a na treningi przed zawodami mieli niewiele czasu. A jednak… Agenci wywiadu w stawce 23 załóg, które stawiły się w szwajcarskim Sankt Moritz, zajęli 17. miejsce. Jak przebiegała rywalizacja sprzed 92 lat? Zawody planowano rozstrzygnąć w dwa dni. Każdego miały się odbyć dwa ślizgi, z których do klasyfikacji łącznej sędziowie zamierzali wpisać lepszy wynik. Z powodu niesprzyjającej aury zmieniono warunki rywalizacji. Dwa ślizgi odbyły się tylko jednego dnia i czasy z obu decydowały o podziale medali. Najlepiej zjeżdżali Amerykanie, którzy triumfowali z czasem 3 min 20,5 s. Polacy stracili do zwycięzców 11,6 s. Co ciekawe, w 1928 roku w Sankt Moritz załogi bobslejowe składały się z pięciu zawodników, którzy zjeżdżali, leżąc w bobie na brzuchach.

Wybitny badacz historii polskiego sportu red. Bogdan Tuszyński, który w latach 90. był współpracownikiem „Polski Zbrojnej”, w „Leksykonie olimpijczyków polskich” odnotował, że wszyscy członkowie polskiej ekipy bobslejowej na igrzyskach w Sankt Moritz „byli związani z wywiadem wojskowym”. Niektórzy odbywali służbę w Oddziale II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, inni jedynie współpracowali z „dwójką”.

Agenci, hrabiowie i weterani wojny polsko-bolszewickiej

Najstarszym bobsleistą w polskiej załodze był hrabia Józef Broel-Plater, który podczas startu na igrzyskach w Sankt Moritz miał 37 lat. W wojsku służył wówczas od 14 lat. Gdy wybuchła I wojna światowa, zaciągnął się do armii francuskiej (sekcji sanitarnej w Bordeaux). W marcu 1918 roku wstąpił w szeregi Armii Polskiej we Francji. Po ukończeniu kursu oficerskiego pracował jako tłumacz (znał biegle rosyjski, francuski i niemiecki) oraz kurier dyplomatyczny w sztabach naczelnego dowództwa Wojska Polskiego.

W 1914 roku mundur (tyle, że armii carskiej) założył także Jerzy Bardziński (rocznik 1892), absolwent ekonomii politycznej w Oxfordzie. W lutym 1915 roku ukończył Oficerską Szkołę Kawaleryjską w Twerze, a potem jako oficer 13 Pułku Huzarów 13 Dywizji Kawalerii walczył na froncie niemieckim. W listopadzie 1917 roku wstąpił do I Korpusu Polskiego na Wschodzie gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego. Bardziński był dowódcą szwadronu w słynnym 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. W lipcu 1918 roku, po rozbrojeniu polskiego korpusu przez Niemców, udał się do Warszawy, gdzie w listopadzie tego samego roku przyszło mu rozbrajać Niemców. Następnie mocno się zaangażował w odtworzenie 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, z którym jako dowódca 2 Szwadronu brał udział w obronie Lwowa. W 1920 roku przez kilka miesięcy dowodził 14 Pułkiem Ułanów Jazłowieckich. Za czyny bojowe w wojnie polsko-bolszewickiej został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. W 1921 roku skierowano go na stanowisko attaché wojskowego Polskiego Poselstwa w Londynie. Tamże w 1922 roku otrzymał awans do stopnia podpułkownika. Z Londynu do Polski powrócił w 1923 roku.

Choć Bardziński słynął ze swoich zdolności językowych (biegle mówił po rosyjsku, francusku, niemiecku i angielsku), w drużynie bobslejowej lepszym od niego poliglotą był hrabia Jerzy Potulicki-Skórzewski (rocznik 1894). Biegle władał angielskim, francuskim, niemieckim, hiszpańskim i węgierskim. Również on rozpoczął karierę wojskową w roku wybuchu wielkiej wojny. Po ukończeniu szkoły oficerskiej w Döbenitz walczył w szeregach armii niemieckiej. Służbę przerwała choroba – nabawił się gruźlicy. W kwietniu 1919 roku wstąpił jednak do Wojska Polskiego. W sierpniu 1920 roku był osobistym adiutantem Wojskowego Gubernatora Warszawy. Jego znajomość języków obcych wykorzystano, kierując go do polskiej ambasady w Bernie, gdzie piastował stanowisko attaché wojskowego.


Kapral Kamil Masztak pierwszy z lewej. Fot. PZBiS

Legionową kartą mógł się natomiast szczycić Jerzy Łucki (rocznik 1898). Pierwsze żołnierskie kroki stawiał w 1 Pułku Piechoty I Brygady Legionów Polskich. Był dwukrotnie ranny. We wrześniu 1918 roku rozpoczął służbę w Wojsku Polskim. Brał udział w walkach polsko-ukraińskich i wojnie polsko-bolszewickiej. W 1927 roku ukończył kurs oficerski w Centralnej Szkole Wojskowej Gimnastyki i Sportów w Poznaniu. Od września 1927 do marca 1928 roku był kierownikiem olimpijskiego ośrodka narciarskiego w Zakopanem oraz zajmował się przygotowaniem wojskowego patrolu narciarskiego do startu w igrzyskach w Sankt Moritz. W Szwajcarii kpt. Łucki poza startem w bobie musiał zajmować się także biegaczami. Na igrzyskach był bowiem kierownikiem wojskowego patrolu narciarskiego.

Wreszcie ostatni członek bobslejowej drużyny – Antoni Bura (rocznik 1898) do wojska trafił w 1917 roku, gdy został wcielony do armii austriackiej. W 1920 roku został żołnierzem Wojska Polskiego. Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Był dowódcą 1 kompanii 64 Grudziądzkiego Pułku Piechoty. Za dzielność w boju został odznaczony Krzyżem Walecznych. W 1921 roku odszedł do rezerwy.

Sport mieli we krwi

Z debiutujących na igrzyskach bobsleistów tylko Bardziński i Broel-Plater dłużej zajmowali się bobslejami. Na bobie jeździli już w 1912 roku. Broel-Plater tajniki jazdy poznawał w Szwajcarii, gdzie studiował filozofię na uniwersytecie we Fryburgu. Zresztą to właśnie w tym kraju w 1888 roku narodził się sport bobslejowy. Broel-Plater poza bobslejami uprawiał szermierkę, strzelectwo i automobilizm. Uwielbiał szybką jazdę. Równie wszechstronnym sportowcem był Bardziński: trenował jeździectwo, tenis, lekkoatletykę i narciarstwo. Z kolei Łucki był świetnym lekkoatletą Pogoni Lwów. Specjalizował się w pchnięciu kulą i rzucie młotem. Zdobył trzy brązowe medale mistrzostw Polski: w 1923 i 1927 roku w pchnięciu kulą oraz w 1923 roku w rzucie młotem.

Inicjatorem utworzenia reprezentacyjnej załogi na igrzyska był Broel-Plater. Polski Komitet Olimpijski nie był przychylny temu pomysłowi, gdyż bał się kompromitującego wyniku osiągniętego przez naprędce utworzoną ekipę oraz krytyki, że Komitet marnuje pieniądze na ich wyjazd. Hrabia Broel-Plater zapewnił jednak działaczy, że bobsleiści pojadą za własne pieniądze i z bobem „Pipsi”, który był jego własnością. I tak się stało. Półtora miesiąca przed igrzyskami Polacy wybrali się na krótkie zgrupowanie do Davos, gdzie próbowali zgrywać reprezentacyjną drużynę. Natomiast dwa tygodnie przed głównym startem rozpoczęli treningi na olimpijskim torze. Wzięli też udział w zawodach, podczas których polski bob miał groźną wywrotkę. Najbardziej ucierpiał w niej kierujący „Pipsi” Broel-Plater, który do olimpijskiego startu musiał przerwać treningi. Mimo to w najważniejszych ślizgach dobrze pokierował bobem. Agenci uratowali honor i nie zajęli ostatniego miejsca – pokonali załogi z krajów, w których bobsleje były bardzo popularne.

Współcześni bobsleiści znad Wisły

Po debiucie w 1928 roku polscy bobsleiści wystąpili jeszcze siedem razy na igrzyskach: w 1956, 1998, 2002, 2006, 2010, 2014 i 2018 roku. Ale w bobach nie wystartował już żaden żołnierz. Próbował tego kpr. Kamil Masztak, jednak w 2018 roku z wyjazdu do Pjongczangu wyeliminowała go kontuzja. Wcześniej kpr. Masztak w pierwszych po 49-letniej przerwie mistrzostwach Polski (2017) w bobslejach wywalczył w dwójkach (w parze z Jakubem Zakrzewskim) brązowy medal. – Szybko pokochałem ten niebezpieczny sport, niewybaczający błędów, ale za to kształtujący charakter w iście polarnych warunkach. Mróz, chłód i zimno to jego nieodłączne elementy. Do tego adrenalina, której nie jestem w stanie opisać. Jazda z prędkością 150 km/h w lodowej rynnie bez zabezpieczenia, to coś fascynującego – przyznaje Masztak, żołnierz z Manewrowej Kompanii Ochrony 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach.


Kamil Masztak jako żołnierz i bobsleista. Fot. st. szer.  Sławomir Dykiert i PZBiS

W listopadzie zeszłego roku na łotewskim torze w Siguldzie po raz pierwszy w zawodach o Puchar Świata wystartowały polskie bobsleistki. O debiut w światowej elicie postarała się pilotka st. mat pchor. Sylwia Smolarek, studentka Wydziału Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, oraz rozpychająca Julia Słupecka. Polki w historycznym starcie zajęły siódme miejsce. Jednak przed nimi jeszcze inny debiut w wielkiej imprezie. – W lutym 2022 roku w Pekinie odbędą się XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Po raz szósty będą w nich mogły wystartować kobiety. Polkom jeszcze nie udało się zadebiutować w igrzyskach. Czas, aby to zrobiły w Chinach i mam nadzieję, że po 94 latach Polskę w bobslejach będzie też reprezentował żołnierz – mówi kmdr por. Arkadiusz Sobieraj, wiceprezes Polskiego Związku Bobslei i Skeletonu ds. sportu oraz prezes WKS Flota Gdynia.

SZUS

autor zdjęć: Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie, st. szer. Sławomir Dykiert, Polski Związek Bobslei i Skeletonu

dodaj komentarz

komentarze


Ameryka daje wsparcie
 
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Gunner, nie runner
Kadisz za bohaterów
Szybki marsz, trudny odwrót
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w świętym mieście, epilog
Metoda małych kroków
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Zachować właściwą kolejność działań
SOR w Legionowie
NATO na północnym szlaku
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Wojna w świętym mieście, część druga
Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Tragiczne zdarzenie na służbie
Od maja znów można trenować z wojskiem!
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Rekordziści z WAT
Pod skrzydłami Kormoranów
Front przy biurku
Ramię w ramię z aliantami
Wytropić zagrożenie
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Kolejne FlyEye dla wojska
Szpej na miarę potrzeb
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Na straży wschodniej flanki NATO
Święto stołecznego garnizonu
W Italii, za wolność waszą i naszą
25 lat w NATO – serwis specjalny
Zmiany w dodatkach stażowych
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Posłowie dyskutowali o WOT
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
NATO on Northern Track
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Sprawa katyńska à la española
Wojna na detale
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Sandhurst: końcowe odliczanie
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Charge of Dragon
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO