moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Drewniany koń, czyli skok ku wolności

Greccy wojownicy ukryli się w drewnianym koniu. Niczego nieświadomi obrońcy Troi wciągnęli konstrukcję do miasta i... tak przegrali wojnę. Homerycka opowieść stała się inspiracją dla trzech jeńców obozu w Żaganiu. Aby uciec z niewoli, zbudowali własnego konia. I choć był to jedynie koń gimnastyczny, w rękach zuchwałych Brytyjczyków okazał się przepustką do wolności.

Kiedy wyszli z kantyny, z miejsca wywołali poruszenie. Czterech jeńców z mozołem dźwigających gimnastycznego konia, a wraz z nimi grupka szaleńców w krótkich spodenkach i podkoszulkach... Na tle obozowej szarzyzny widok więcej niż osobliwy. Trudno się zatem dziwić, że wkrótce wokół nich zgromadziła się grupa ciekawskich. Tłum zgęstniał jeszcze, kiedy na rozbiegu stanęli pierwsi skoczkowie. Gapie śmiali się, pokrzykiwali i głośno komentowali wyczyny sportowców. „Za każdym razem, kiedy skok się nie udał, po obozie niosło się donośne rżenie publiczności” – opowiadał po latach Eric Williams, jeden z pomysłodawców akcji. Do widzów szybko dołączyli niemieccy strażnicy. Oparli się o balustrady wieżyczek i z uwagą obserwowali spektakl, raz po raz dając wyraz niepohamowanej radości. „Im głośniejsze były śmiechy, tym bardziej skoczkowie starali się gładko pokonać przeszkodę” – wspominał Williams.

Ale dobre chęci niekoniecznie szły w parze z umiejętnościami. W pewnym momencie jeden z zawodników wybił się tak fatalnie, że z impetem wpadł na konia i wraz z nim runął na klepisko. Publiczność zamarła, podobnie strażnicy. Przez kilka sekund gapili się w pustą czeluść wywróconej skrzyni, spod której gramolił się poobijany skoczek. Ciszę przerwała potężna salwa. Teraz już widzowie wręcz pokładali się ze śmiechu. Koń ponownie stanął na nogach, a kolejny skoczek na rozbiegu. Williams powiódł oczami po kolegach. Wśród nich był Richard Codner. Na ułamek sekundy ich spojrzenia się skrzyżowały. Obaj wiedzieli, że wszystko idzie zgodnie z ich zuchwałym planem...

Brytyjczyk kocha sport

Stalag Luft III przeznaczony dla alianckich lotników powstał niemal pośrodku niczego. Od wybrzeży Bałtyku dzieliło go ponad trzysta kilometrów, jeszcze dalej było stamtąd do granic neutralnej Szwajcarii. Nieliczne w tej okolicy osady zamieszkiwali przede wszystkim Niemcy, którzy jeńcom raczej nie sprzyjali. Kompleks budynków został otoczony solidnymi zasiekali i wieżyczkami strażniczymi. Do tego sypki grunt, a także rozmieszczone w obozie mikrofony i sejsmografy utrudniały robienie podkopów. A mimo to więźniowie nie rezygnowali z prób wydostania się na wolność. „Dla nas ucieczka była czymś w rodzaju sportu” – przyznał już po wojnie Williams.

On sam do niewoli trafił w 1942 roku. Był obserwatorem w załodze brytyjskiego bombowca, który został zestrzelony podczas rajdu nad Zagłębie Ruhry. W Żaganiu poznał Richarda Codnera i Olivera Philpota. Wspólnie zaczęli planować ucieczkę. Inspiracją dla nich stała się legenda o drewnianym koniu opisana przez Homera, a potem Wergiliusza. Podczas oblężenia Troi Grecy zbudowali potężną konstrukcję, w której ukryli się achajscy wojownicy. Drewniany koń został „porzucony” pod murami Troi. Kierowani ciekawością i nieświadomi podstępu obrońcy wciągnęli go do miasta. Tymczasem Grecy pod osłoną nocy opuścili kryjówkę, zaatakowali Trojan i zdobyli miasto. Dwa i pół tysiąca lat potem Williams wraz z kolegami postanowili uciec się do podobnego fortelu. Swój plan przedstawili członkom działającego w obozie komitetu ucieczkowego. Ci zrobili wielkie oczy, ale projekt zaaprobowali i postanowili pomóc. Zajęli się kompletowaniem fałszywych dokumentów, map i kolejowych rozkładów jazdy. Najważniejsza była jednak budowa konia... a raczej gimnastycznej skrzyni, która miała odegrać główną rolę w ucieczce.

Więźniowie sięgnęli po deski z obozowych prycz i sklejkę ze skrzynek, w których przychodziły do obozu dary od Czerwonego Krzyża. Całość obciągnęli płótnem. „Podczas gdy koń był budowany, John z pewną pomocą Phila [towarzysze Williamsa w jego wspomnieniowej książce występowali pod fikcyjnymi nazwiskami – przyp. red.] rekrutował więźniów zainteresowanych udziałem w ćwiczeniach. Na terenie obozu rozwiesił plakaty zapowiadające powstanie grupy gimnastycznej, która będzie mieć zajęcia każdego popołudnia. Ponadto wytypowani więźniowie z komitetu ucieczkowego mieli wdawać się w rozmowy z niemieckimi strażnikami, wspominając im o typowo brytyjskiej manii związanej z ćwiczeniami i mimochodem tu i ówdzie napomknąć o koniu” – pisał Williams. Niebawem członkowie powstającej sekcji zgłosili się w komendanturze obozu z prośbą o zgodę na publiczne ćwiczenia. „Nie widzimy przeszkód. Ale sprzęt musicie zapewnić sobie sami” – brzmiała odpowiedź. Niemcy połknęli haczyk...

Podkop do wolności

Początkowo Williams, Codner i Philpot zamierzali uciec z obozu w klasyczny sposób, czyli przez podkop. Doszli jednak do wniosku, że nie będą w stanie wydrążyć tunelu, który prowadziłby z miejscowego baraku aż za druty. Po pierwsze, ze względu na dystans, a co za tym idzie czas potrzebny do wykonania podkopu. Po drugie, podłogi baraków w Żaganiu nie przylegały bezpośrednio do gruntu. Niemcy nie chcieli, by tą drogą do wnętrza przedostawała się wilgoć. Poza tym nie mieli ochoty ułatwiać zadania ewentualnym uciekinierom. Trzeba więc było znaleźć inny sposób. Pomóc miał gimnastyczny koń.

Skrzynia została skonstruowana w ten sposób, że w jej wnętrzu można było przenieść jedną, a nawet dwie osoby. Podczas transportu siedziały one, a raczej wisiały w karkołomnych pozach, rozparte na deskach (które od środka obramowywały skrzynię) oraz drągach służących do jej przenoszenia. Koń każdego dnia był wystawiany na plac sportowy. Tragarze ustawiali go zawsze w tym samym miejscu. Ukryty wewnątrz kopacz metr po metrze drążył tunel głównie przy pomocy metalowej miski. Urobek gromadził w workach uszytych ze spodni. Wszelkie hałasy, które mogło wywoływać rycie w ziemi, zlewały się z krzykami widowni. Kiedy ćwiczenia miały się ku końcowi, kopacz kładł na wydrążony w ziemi otwór sklejkę, a na niej rozprowadzał warstewkę piachu. Miejsce, w którym nazajutrz należało postawić konia, jeńcy zawczasu oznaczali dwoma kupkami ziemi. „Kopczyki mają zapewnić skoczkom miękkie lądowanie” – tłumaczyli strażnikom. Tymczasem wydobyty piach był suszony i stopniowo rozrzucany na terenie obozu. Więźniowie wypuszczali go z materiałowych „kiszek” przywiązanych po wewnętrznej stronie spodni. Zanim jednak kopacze przystąpili do pracy, należało uśpić czujność strażników. Stąd spektakl z niezdarnymi zawodnikami, którzy przewracali skrzynię podczas skoków. Chodziło o to, by Niemcy nabrali pewności, że jest ona wewnątrz pusta.

Ucieczka do kin

Jeńcy podjęli ogromne ryzyko. – Tunel przebiegał na głębokości zaledwie półtora–dwóch metrów. Szalunek był jedynie na niewielkim odcinku przy wejściu – wyjaśnia Marek Łazarz, dyrektor Muzeum Obozów Jenieckich w Żaganiu. Kopacze w każdej chwili mogli zostać zdemaskowani. Mogli też zginąć pod zwałami osuwającej się ziemi. Pracę jednak udało się doprowadzić do szczęśliwego końca. 29 października 1943 roku czterdziestometrowy podkop był gotowy. Tego dnia po zakończeniu popołudniowych ćwiczeń Codner został w jego wnętrzu. Dwóm pozostałym niepostrzeżenie udało się wejść do środka podczas wieczornego apelu. Pod osłoną nocy znaleźli się dwadzieścia metrów za ogrodzeniem obozu i ruszyli w kierunku wybrzeża. Philpot podróżował pociągiem jako Jon Jőrgensen. Według sfałszowanych dokumentów był Norwegiem, który handlował margaryną. Sprawa była o tyle karkołomna, że Philpot nie znał nawet słowa po norwesku. Uciekinierzy uznali jednak, że prawdopodobieństwo, iż po drodze spotka „rodaka”, jest raczej nikłe. Nie obyło się jednak bez przygód. Philpot nie zdołał w Kostrzyniu złapać pociągu nad morze i noc musiał spędzić w lesie. Ostatecznie dotarł jednak do Gdańska, gdzie dostał się na statek płynący do Szwecji.

Williams i Codner, podszywając się pod robotników z okupowanej Francji, dojechali do Szczecina. Tam nawiązali kontakt z duńskim marynarzem działającym w ruchu oporu i przez Kopenhagę – podobnie jak ich towarzysz – wylądowali na szwedzkiej ziemi. Trójka uciekinierów spotkała się w Sztokholmie, i wkrótce wszyscy w komplecie znaleźli się w Wielkiej Brytanii.

Podczas II wojny światowej jeńcy wielokrotnie podejmowali próby ucieczki. Do najsłynniejszej doszło właśnie w Żaganiu. W marcu 1944 roku 76 więźniów wydostało się z tamtejszego stalagu przez stujedenastometrowy tunel „Harry”. Ostatecznie niemieckiej pogoni wymknęło się zaledwie trzech. Spektakularna akcja przeszła do historii dzięki hollywoodzkiej superprodukcji zatytułowanej „Wielka ucieczka” w reżyserii Johna Sturgesa ze Stevem McQueenem, Jamesem Garnerem i Charlesem Bronsonem w rolach głównych i... całkowicie przyćmiła wyczyn Williamsa i dwójki jego kolegów. – Historia drewnianego konia faktycznie została niemal zapomniana. A przecież mówimy o pierwszej w pełni udanej ucieczce z obozu jenieckiego podczas II wojny światowej – podkreśla Łazarz.

Co ciekawe, na temat brawurowej akcji trójki z Żagania początkowo było głośno. Williams poświęcił jej książkę „The Wooden Horse”, na podstawie której w 1950 roku Brytyjczycy nakręcili fabularny film pod tym samym tytułem. Zdjęcia zostały zrealizowane w zachodnich Niemczech. Reżyserii podjął się Jack Lee, scenariusz zaś napisał sam Williams. – Film dość wiernie trzyma się autentycznej historii. Różni się od niej jedynie w szczegółach – przyznaje Łazarz. Produkcja spotkała się z ciepłym przyjęciem widzów. W 1950 roku „The Wooden Horse” okazał się trzecim pod względem popularności filmem wyświetlanym w brytyjskich kinach. Jakby tego było mało, w tym samym roku wyszła jeszcze jedna książka poświęcona ucieczce. Nosiła tytuł „The Stolen Journey”, jej zaś autorem był inny z uciekinierów – Oliver Philpot. Jednak wraz z upływem czasu o historii było coraz ciszej.

Powojenne losy jej bohaterów ułożyły się bardzo różnie. Richard Codner po wojnie pozostał w armii. W 1952 roku zginął podczas potyczki z komunistyczną partyzantką w Malezji. Eric Williams po ucieczce z obozu służył między innymi w MI9, sekcji brytyjskiego wywiadu wojskowego, która pomagała ruchowi oporu w okupowanych przez Niemców państwach. Potem próbował sił jako pisarz. Zmarł w 1983 roku. Oliver Philpot przeżył go o dziesięć lat. W szeregach armii pozostał do 1946 roku. Potem zajął się biznesem.

Po spektakularnej ucieczce pozostało niewiele. – Koń do ćwiczeń przepadł. Najpewniej został zarekwirowany. Mógł trafić do specjalnego magazynu. Niemcy gromadzili tam „rekwizyty”, które jeńcy wykorzystywali podczas ucieczek. Pomagały im w szkoleniu strażników – tłumaczy dyrektor Łazarz. Nie zachował się też tunel, którym uciekli Brytyjczycy. – Za pomocą georadaru zdołaliśmy jednak namierzyć jego przebieg. W miejscu, gdzie się znajdował, chcielibyśmy postawić pamiątkowy głaz, by choć trochę przypomnieć tę niezwykle ciekawą historię – podsumowuje dyrektor.

Podczas pisania korzystałem z książki Erica Williamsa, The Wooden Horse, Pen & Sword Military 2013.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: grafika ze zbiorów Muzeum Obozów Jenieckich w Żaganiu

dodaj komentarz

komentarze


Bezpieczniejsza Europa
 
Żołnierze z 10 Brygady Kawalerii Pancernej powalczą w IV lidze
Szczyt w Hadze zakończony, co dalej?
BWP-1 – historia na dekady
Cybermiasteczko na Festiwalu Open’er
Zostań kapralem! Rusza nabór na kursy
Żołnierze WOT-u szkolili się w Słowenii
Ratownik w akcji
„Różycki” zwodowany
Miliardowe wsparcie dla PGZ
Tłumy na zawodach w Krakowie
Rodzinne ćwiczenia z wojskiem
Alert pogodowy. Żołnierze są najbliżej zagrożonych miejsc
Planowano zamach na Zełenskiego
Pestki, waafki, mewki – kobiety w Polskich Siłach Zbrojnych
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Nowe zasady fotografowania obiektów wojskowych
Rusza operacja „Bezpieczny Zachód”
Podejrzane manewry na Bałtyku
Międzynarodowy festiwal lotnictwa. Zbliża się Air Show Radom 2025
Rosyjska maszyna Su-24 przechwycona przez polskie F-16
Prezydent na wschodniej granicy
Czarne Pantery, ognia!
USA przyłączyły się do ataku Izraela na Iran
Demony wojny nie patrzą na płeć
„Niegościnni” marynarze na obiektach sportowych w Ustce
Pułk Reprezentacyjny rekrutuje. Kto może dołączyć?
Niemal 500 absolwentów AWL-u już oficjalnie oficerami WP
Śmierć gorsza niż wszystkie
Żołnierze PKW Irak są bezpieczni
Nawrocki przedstawia kierownictwo BBN-u
Dekapitacyjne uderzenie w Iran
Pancerny drapieżnik, czyli Leopard 2A5
Czarna Pantera celuje
Wyższe stawki dla niezawodowych
Dzieci wojny
W tydzień poznali smak żołnierskiego fachu
Posłowie za wypowiedzeniem konwencji ottawskiej
Kadeci z NATO i z Korei szkolili się w Karkonoszach
Strategia odstraszania. Czy zadziała?
Broń przeciwko wrogim satelitom
Dwa tygodnie „rozgryzania” Homara-K
Generał „Grot” – pierwszy dowódca AK
Odbudowa obrony cywilnej kraju
Zagrożenie powodziowe. Żołnierze gotowi do działania
Kajakami po medale
11 lipca narodowym dniem pamięci o ofiarach rzezi wołyńskiej
Pełna mobilizacja. Żołnierze ruszają na tereny zagrożone powodzią
Sejm zakończył prace nad nowelizacją ustawy o obronie ojczyzny. Teraz czas na Senat
Kapryśny przeciwnik
Kolejne czołgi K2 dla naszej armii
Nie żyje żołnierz PKW Irak
Ewakuacja Polaków z Izraela
Flyer, zdobywca przestworzy
Pracowity pobyt w kosmosie
Żołnierze znowu walczą ze złotą algą
Sukcesy żołnierzy na międzynarodowych arenach
Odznaczenia za misję
Święto sportów walki w Warendorfie
Polacy i Holendrzy razem dla obronności
Korzystne zmiany w dodatkach dla sił powietrznych
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Strażnicy polskiego nieba
Armia pomoże służbom na zachodniej granicy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO