moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Deflagracja Tallboya – wnioski z saperskiej operacji

To była operacja bez precedensu. Neutralizacja niewybuchu o masie 5,5 t z czasów II wojny światowej była nie lada wyzwaniem dla saperów z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. – W pierwszej chwili po eksplozji przez głowy przemknęła nam myśl: nie do końca się udało – przyznaje kpt. mar. Piotr Nowak, dowódca Grupy Nurków Minerów 12 Dywizjonu Trałowców w Świnoujściu.

W połowie października zneutralizowaliście bombę lotniczą Tallboy – największy niewybuch, z jakim kiedykolwiek mieliście do czynienia. Na nagraniu słyszeliśmy huk i widzieliśmy wysoki na prawie 100 m słup wody. Dziś wiemy już, co w momencie wybuchu działo się pod wodą...

Kpt. mar. Piotr Nowak: Tak, otrzymaliśmy już wyniki pomiarów przeprowadzonych przez naukowców z Politechniki Poznańskiej, którzy pracowali na zlecenie Urzędu Morskiego w Szczecinie. Wynika z nich, że zanim doszło do eksplozji, w procesie deflagracji udało się wypalić 37% z prawie 2,5 t materiału wybuchowego, który znajdował się wewnątrz bomby. Biorąc pod uwagę jej konstrukcję, to bardzo dużo.

Dlaczego?

Korpus Tallboya został wykonany ze specjalnego stopu, który miał mu zapewnić ponadprzeciętną wytrzymałość. Konstruktorzy zakładali, że bomba zrzucona z wysokości mniej więcej 6 km wytrzyma uderzenie o grunt, wbije się kilka metrów pod jego powierzchnię i dopiero tam eksploduje, wywołując falę sejsmiczną. Zanim jeszcze przystąpiliśmy do operacji usunięcia Tallboya, przebadaliśmy znaleziony przy innej okazji niewielki odłamek tego typu pocisku. Okazało się, że jest on dwukrotnie wytrzymalszy niż stal używana w budownictwie. Sama bomba przetrwała w Kanale Piastowskim praktycznie w nienaruszonym stanie, co stanowiło dodatkową komplikację.

Film: Politechnika Poznańska / 8 Flotylla Obrony Wybrzeża

Jak to rozumieć?

Po metodę deflagracji sięgaliśmy już wcześniej. Zawsze jednak mieliśmy do czynienia z dużo mniejszymi bombami, które w dodatku były zbudowane z mniej trwałych materiałów. Już po zainicjowaniu procesu, pod wpływem wytworzonego wewnątrz ciśnienia, ich korpusy nierzadko się rozpadały. Wkładka kumulacyjna wypalała do 80% materiału wybuchowego. W przypadku Tallboya trudno było jednak na to liczyć. Założyliśmy, że jeśli korpus w ogóle ulegnie jakiejkolwiek dezintegracji, to najszybciej w części, gdzie zostały umieszczone zapalniki. Znajdowały się one w płycie dennej, która była przykręcona do korpusu śrubami. Niewybuch należało więc odkopać i liczyć na to, że ciśnienie wykona swoją pracę i wypchnie zapalniki. Cały czas ostrzegaliśmy przy tym, że deflagracja w każdej chwili może samoczynnie przejść w detonację. Zresztą takie ryzyko zawsze istnieje...

I zgodnie z przewidywaniami tak się stało.

Taki finał to nic niezwykłego. Pozostaje pytanie, ile materiału uległo wypaleniu, zanim doszło do eksplozji. Innymi słowy, w jakim stopniu udało się zminimalizować wybuch. W przypadku Tallboya w pierwszej chwili przez głowy przemknęła nam myśl: nie do końca się udało. Ale już po chwili zaczęliśmy utwierdzać się w przekonaniu, że jest zupełnie inaczej. Po pierwsze, od zainicjowania deflagracji do eksplozji upłynęło kilka sekund. To dużo. Po drugie, wysokość słupa wody, który powstał na skutek wybuchu, wyniosła około 100 m. Tak wskazała aparatura pomiarowa. Gdyby eksplodował cały znajdujący się w Tallboyu materiał, wysokość słupa wyniosłaby 150 m. Na zdjęciach, które wykonaliśmy w chwili eksplozji, nie było też widać żadnych odłamków. A przecież promień rażenia bomby wynosił aż 2 km. Potem przekonaliśmy się, że bomba nie tylko nie uszkodziła falochronu i nabrzeża w Kanale Piastowskim, lecz także przeszklonej powierzchni wieży nawigacyjnej, która znajdowała się jakieś 100 m dalej. Wiedzieliśmy więc, że do deflagracji jednak doszło.

Ale więcej informacji na ten temat dostarczyły dopiero wspomniane już badania naukowców z Politechniki Poznańskiej.

Dane zostały zebrane z kilkunastu czujników sejsmicznych. Połowę z nich naukowcy rozmieścili w odległości od 100 m do kilometra od miejsca, gdzie spoczywał Tallboy. Były też takie, które znajdowały się kilka kilometrów dalej: na granicy z Niemcami, w świnoujskim gazoporcie czy porcie wojennym. Wszystkie zostały zsynchronizowane i w tym samym czasie bezprzewodowo przekazały dane do wystawionego przez Politechnikę Poznańską stanowiska operatorskiego. Materiał został poddany ekspertyzie, którą opracował zespół pod kierunkiem dr. hab. Piotra Sielickiego. Pomogła nam ona między innymi w uzyskaniu odpowiedzi na pytanie o sam przebieg deflagracji.

Czy z naukowcami współpracowaliście też wcześniej?

To było dla nas nowe doświadczenie. Chodziło nam przede wszystkim o pomoc w wyznaczeniu stref bezpieczeństwa. Zwykle robimy to na podstawie własnych tabel i obliczeń, ale – powtórzę raz jeszcze – z bombą o takich gabarytach nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Nie bardzo też było kogo podpatrywać, bo tak dużego niewybuchu w Europie chyba jeszcze nie znaleziono. Zależało nam na weryfikacji naszych obliczeń, a naukowcy z Poznania mają w tej kwestii spore doświadczenie. Co prawda badania związane ze skutkami wybuchów prowadzą przede wszystkim na lądzie, ale tutaj wbrew pozorom sytuacja była podobna. Tallboy spoczywał na głębokości 12 m. Jednak, podobnie jak niewybuchy znajdowane na lądzie, w przypadku eksplozji mógł rozrzucać wokół odłamki, i to na znaczną odległość. Wszystko za sprawą swoich gabarytów i ilości materiału wybuchowego, który zawierał. Wracając jednak do wyznaczania stref bezpieczeństwa. Jak się okazało, nasze obliczenia nie różniły się zbytnio od tych, które opracowali eksperci z politechniki. Mam nadzieję, że współpraca z ośrodkami naukowymi będzie kontynuowana. Moim zdaniem, może ona przynieść ciekawe i wartościowe efekty.

Rozmawiał: Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: 8 FOW

dodaj komentarz

komentarze


Pierwsi na oceanie
 
Pływacy i maratończycy na medal
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Medyczne wnioski z pola walki
Po pierwsze: bezpieczeństwo!
O bezpieczeństwie na PGE Narodowym
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
MON o bezpieczeństwie szkoleń na poligonach
Uwaga, transformacja!
Wioślarze i triatlonistka na podium
NATO na północnym szlaku
Polki pobiegły po srebro!
Gry wojenne w szkoleniu
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Polskie czołgi w „najgroźniejszym z portów”
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
W obronie wschodniej flanki NATO
Więcej hełmów dla żołnierzy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Awanse na Trzeciego Maja
NATO on Northern Track
O bezpieczeństwie Europy w Katowicach
Odliczanie do misji na Łotwie
Dzień zwycięstwa. Na wolność Polska musiała czekać
Układ nerwowy Mieczników
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Ameryka daje wsparcie
Wiosenna burza nad Estonią
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Trening szturmanów w warunkach miejskich
MON przedstawiło w Senacie plany rozwoju sił zbrojnych
Prezydent chce wzmocnienia odporności państwa
Czarne oliwki dla sojuszników
Prezydent mianował dowódców DGRSZ i DWOT
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Pierwszy polski F-35 na linii produkcyjnej
Test współpracy dla bezpieczeństwa
Desant pod osłoną nocy
Wiedza na czas kryzysu
Marynarka pilnuje gospodarczego krwiobiegu
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
Posłowie dyskutowali o WOT
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Tragiczne zdarzenie na służbie
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Sztuka ochrony zabytków
Formoza: tu nie ma ludzi z przypadku
Debata o bezpieczeństwie pod szyldem Defence24
Husarz na straży nieba
Akcja „Bielany”, czyli Junkersy w ogniu
Sojuszniczy ogień z HIMARS-ów
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
Zmiany w dodatkach stażowych
Skrzydła IT dla cyberwojsk
Pierwszy polski technik AH-64
Daglezje poszukiwane
Pytania o europejską tarczę
Wojna w świętym mieście, epilog

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO