moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

A jednak. Kim wykiwał Trumpa

Sześć prób rakietowych przeprowadzonych przez Koreę Północną w czasie minionych kilku tygodni zdaje się być zapowiedzią powrotu do „rakietowej dyplomacji” przez Pjongjang. Czy to już koniec „polityki miłości” w wykonaniu Kim Dzong Una?

Kiedy w czerwcu 2018 roku Donald Trump i Kim Dzong Un uścisnęli sobie ręce w Singapurze, prezydent USA przekonywał, że oto otwiera się nowy rozdział w relacjach Waszyngtonu z Pjongjangiem (ale też w relacjach obu Korei – wcześniej doszło bowiem do spotkania Kim Dzong Una z prezydentem Korei Płd. Moon Jae-inem). Był to finał wolty, jaką wykonał przywódca Korei Północnej po tym, jak w 2017 roku przeprowadził rekordową liczbę prób rakietowych (z użyciem rakiet międzykontynentalnych). Kulminacją tych testów była próbna detonacja bomby atomowej o wyjątkowo dużej sile (Korea Północna twierdziła, że zdetonowała bombę wodorową). Serii prób rakietowych w 2017 roku towarzyszyła wojna na słowa między Kim Dzong Unem, a Trumpem, w czasie której prezydent USA groził na forum ONZ całkowitym zniszczeniem Korei Północnej. W rewanżu Kim Dzong Un określił Trumpa mianem obłąkanego i groził próbą atomową „na niespotykaną skalę” na Pacyfiku. Wydawało się, że Korea Północna i USA stanęły na krawędzi wojny.

I nagle, począwszy od noworocznego przemówienia Kim Dzong Una w styczniu 2018 roku, przywódca Korei Północnej zaczął mówić o dialogu z Koreą Południową i konieczności zmniejszenia napięcia militarnego na Półwyspie Koreańskim. Nieoczekiwanie sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Korea Północna przestała regularnie wystrzeliwać rakiety, rozpoczęła dialog z Południem, a na szczycie USA-Korea Północna w Singapurze zadeklarowała gotowość do podjęcia działań zmierzających do denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego.

Problemem jest jednak to, że – jak się wydaje – Kim Dzong Un złożył już wszystkie deklaracje, na jakie mógł sobie pozwolić. W przypadku Korei Północnej polityka zagraniczna jest bowiem silnie sprzęgnięta z polityką wewnętrzną, a obie są podporządkowane fundamentalnemu celowi jakim jest przetrwanie specyficznej „komunistycznej monarchii” stworzonej przez Kim Ir Sena, dziadka obecnego przywódcy Korei Północnej. Władzę dynastii Kimów, mimo całkowitej kontroli społeczeństwa, podkopują notoryczne braki w dostawach żywności dla mieszkańców Północy. Te problemy są wypadkową sankcji gospodarczych nałożonych na Koreę, zmian klimatycznych i nieefektywnej gospodarki komunistycznego skansenu, jakim w istocie jest Korea Północna. Problemy te reżim w Pjongjangu może jednak równoważyć stwarzaniem pozorów potęgi militarnej niewielkiego państwa, które – przynajmniej na potrzeby wewnętrznej propagandy – jest w stanie rzucać wyzwanie mocarstwu, jakim są Stany Zjednoczone. Utrzymanie rzekomej potęgi militarnej może służyć jako usprawiedliwienie wyrzeczeń, do jakich władza zmusza północnokoreańskie społeczeństwo. Władze w Pjongjangu mogą tłumaczyć obywatelom, że ograniczanie racji żywnościowych jest ceną suwerenności, która razi możnych tego świata próbujących rzucić Koreę Północną na kolana.

Do prowadzenia takiej gry Pjongjang potrzebuje jednak broni atomowej. Jej posiadanie z jednej strony może być źródłem narodowej dumy (stawia Koreę Północną w jednym szeregu z mocarstwami atomowymi – takimi jak USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania czy Francja), z drugiej, jest polisą bezpieczeństwa dla władz w Pjongjangu. Komuniści mają świadomość, że póki posiadają głowice atomowe i rakiety, zdolne je przenosić, nie muszą obawiać się interwencji Zachodu, ponieważ ten nie zaryzykuje potencjalnego konfliktu, w którym mogłoby dojść do użycia broni atomowej. Zachodnia opinia publiczna nigdy nie dałaby przyzwolenia na wywołanie wojny – nawet w bardzo szczytnym celu – która przyniosłaby miliony ofiar cywilnych (w samym Seulu, który w przypadku takiego konfliktu zapewne stałby się celem ataku Północy, mieszka niemal 10 milionów osób). Ponadto wojna z użyciem broni atomowej w Azji doprowadziłaby do załamania gospodarczego, przy którym kryzys z lat 2008-2009 wydawałby się niewinną igraszką.

Dla Kim Dzong Una zdjęcia z Trumpem z Singapuru, czy też z kolejnych spotkań w Hanoi i Panmundżom, są przydatne z punktu widzenia polityki wewnętrznej – wzmacniają bowiem wizerunek Korei Północnej jako mocarstwa, z którym USA muszą rozmawiać jak równy z równym. Jednak maksymalna cena, jaką Pjongjang może zapłacić za owe zdjęcia, to właśnie ogólna deklaracja o zmierzaniu do denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego i symboliczne gesty, takie jak zamknięcie poligonu atomowego Punggje-ri. Każdy kolejny krok, jak chociażby zgoda na skontrolowanie arsenału atomowego przez międzynarodowych ekspertów, czy redukcja liczby rakiet balistycznych zdolnych przenosić głowice atomowe, nie mówiąc już o zmniejszeniu arsenału atomowego, wymagałby od USA decyzji o złagodzeniu sankcji ekonomicznych. Na to zaś USA nie są gotowe, bo to mogłoby być odebrane przez amerykańskich wyborców jako ogranie Donalda Trumpa przez Kim Dzong Una. To właśnie dlatego drugi szczyt Trump-Kim skończył się fiaskiem. Wydaje się, że po dość ogólnych deklaracjach, jakie padły w Singapurze, nie ma już pola do kompromisu, który pozwoliłby na kolejny krok.

Korea Północna nie może zrezygnować z broni atomowej, ponieważ wówczas pozbawiłaby się podstawowego atutu w kontaktach z USA, Zachodem i Koreą Południową. Obecnie gra toczy się więc o bardziej symboliczne gesty – na przykład formalne zakończenie stanu wojny między Koreą Północną a USA (wojna koreańska z lat 1950-1953 zakończyła się jedynie rozejmem). Ale nawet za taki gest Pjongjang oczekuje nagrody w postaci złagodzenia sankcji. Twarde stanowisko USA w tej kwestii sprawia, że z perspektywy Korei Północnej dalsze rozmowy nie mają sensu. Zamiast tego lepiej sięgnąć znów po rakietowy straszak, aby skłonić Trumpa, przygotowującego się powoli do walki o reelekcję, do bardziej ugodowej postawy. Ostatnie testy rakiet krótkiego zasięgu prowadzone przez Pjongjang wskazują, iż Kim Dzong Un chce zasygnalizować Trumpowi, iż wyborczy rok 2020 w USA może być naznaczony kolejnymi doniesieniami o wystrzeliwanych przez Północ rakietach. Kim Dzong Un wie, jakie ma karty i po prostu znów nimi gra. Dlatego nie powinno dziwić, gdy za chwilę usłyszymy o kolejnej rakiecie wystrzelonej przez Pjongjang.

Tak naprawdę, choć od 2017 roku zmieniło się wiele, to w istocie nic się nie zmieniło.

Artur Bartkiewicz , dziennikarz „Rzeczpospolitej”

autor zdjęć: US Departament of State

dodaj komentarz

komentarze


Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
 
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Kadisz za bohaterów
Szybki marsz, trudny odwrót
Posłowie dyskutowali o WOT
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
25 lat w NATO – serwis specjalny
Pierwszy polski F-35 na linii produkcyjnej
W obronie wschodniej flanki NATO
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Metoda małych kroków
Daglezje poszukiwane
Święto stołecznego garnizonu
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
NATO na północnym szlaku
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Wojna w świętym mieście, część trzecia
NATO on Northern Track
„Steadfast Defender ’24”. Kolejne uderzenie
Pilecki ucieka z Auschwitz
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Ameryka daje wsparcie
Rekordziści z WAT
Wojna w świętym mieście, część druga
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Weterani pokazują współczesny wymiar patriotyzmu
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
Gunner, nie runner
Od maja znów można trenować z wojskiem!
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Weterani w Polsce, weterani na świecie
Zmiany w dodatkach stażowych
Pytania o europejską tarczę
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Weterani pod wszechstronną opieką
W Italii, za wolność waszą i naszą
Trotyl z Bydgoszczy w amerykańskich bombach
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wytropić zagrożenie
Wojna w świętym mieście, epilog
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Pod skrzydłami Kormoranów
Pierwsi na oceanie
Bohater września ’39 spełnia marzenia
Tragiczne zdarzenie na służbie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO