moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Polska i Francja – związek asymetryczny

Prof. Małgorzata Gmurczyk-Wrońska, historyk dziejów najnowszych, kilkanaście lat temu przekornie zapytała w tytule monografii: czy Polska była dla międzywojennej Francji „aliantem niepotrzebnym”. Precyzyjna odpowiedź wciąż nie jest łatwa, ale z pewnością nie był to alians wygodny. Przede wszystkim dla Warszawy.

Współpracę wojskową Polacy i Francuzi rozpoczęli przed narodzinami II Rzeczypospolitej, wraz z wydanym 4 czerwca 1917 r. przez prezydenta Francji Raymonda Poincaré dekretem o formowaniu Armii Polskiej we Francji. Polityczną zwierzchność nad nią niebawem roztoczył Komitet Narodowy Polski, 20 września 1917 r. uznany przez władze francuskie za „oficjalną organizację polską”. Nim jednak świeżo odnowione polsko-francuskie braterstwo broni scementowane zostało w walce, wojna dobiegła kresu. Ukonstytuowane w Warszawie władze złożone były w większości z osób jeszcze niedawno związanych z państwami centralnymi. Paryż, choć od kontaktów z władzami tymi bynajmniej nie stronił, traktował je początkowo z dystansem. Odrodzoną Polskę postrzegał na razie raczej jako państwo in statu nascendi, w trakcie tworzenia się, niż solidnego partnera. Zarazem jednak obie strony, choć nie zawsze z tych samych powodów, zdawały sobie sprawę, że właściwie skazane są na współpracę. O ile jednak w optyce francuskiej Polska szachująca od wschodu Niemcy stanowiła istotny, ale nie niezbędny element polityczno-wojskowej strategii, o tyle wykreślenie elementu francuskiego z kalkulacji czynionych nad Wisłą zdawało się niemal niemożliwe. Ten brak symetrii utrzymywać się miał – z różnym nasileniem – przez całe dwudziestolecie międzywojenne.

Choć pierwsze projekty formalizacji sojuszu obu państw dyskutowano już wiosną 1919 r., na realizację tej koncepcji przyszło poczekać do 19 lutego 1921 r., kiedy to podpisano dość ogólnie sformułowaną francusko-polską umowę polityczną oraz konwencję wojskową. W razie wojennego zagrożenia wschodniego alianta Paryż zobowiązał się do podjęcia działań na jego rzecz. Zastrzegł jednak, że bezpośrednią formą pomocy będą w takim wypadku dostawy materiałów wojennych i wsparcie techniczne specjalistów – nie zaś udział w walce wysłanych do Polski wojsk. Partner francuski zobowiązał się także do udzielenia stronie polskiej pożyczki w wysokości 400 mln franków na zakup materiału dla potrzeb sił zbrojnych oraz do pomocy w rozbudowie polskiego przemysłu zbrojeniowego. Wejście w życie zawartych porozumień uzależniono od sygnowania korzystnej dla Francji umowy handlowej – co nastąpiło dopiero rok później.

Sojusznik „dominujący”

W następnych latach w toku dość ożywionych kontaktów obaj alianci podjęli próby koordynacji swych planów wojennych, zaś w dziedzinie organizacji, wyszkolenia i wyposażenia armii polskiej ugruntowywały się wpływy francuskie. Paryż starał się także działać na rzecz zbliżenia Warszawy z innymi jego sojusznikami w regionie – Czechosłowacją i Rumunią, nie osiągnął tu jednak szczególnie znaczących sukcesów.

Wojskowa współpraca obu krajów osłabiona została jesienią 1925 r. wskutek podpisanego w październiku w Locarno tzw. paktu reńskiego. Granice Niemiec z Francją i Belgią uzyskały wówczas międzynarodową gwarancję. Brak podobnej gwarancji dla granicy wschodniej wzmógł w Berlinie nadzieje na jej rewizję w przyszłości. Przeprowadzony w Polsce w maju 1926 r. wojskowy zamach stanu powiększył jeszcze dystans między Warszawą a Paryżem. Próby rozluźnienia aliansu podjęła strona francuska, w nowej politycznej sytuacji uznając alians za mniej już potrzebny, a potencjalnie ambarasujący.

Wywierający teraz przemożny wpływ na polską politykę marsz. Józef Piłsudski uważał, że niepewna i problematyczna francuska asysta nie może stanowić uzasadnienia dla irytujących prób krępowania przez Paryż politycznej samodzielności Rzeczypospolitej. Wyraźnie akcentująca ową samodzielność, realizowana w następnej dekadzie polityka ministra Józefa Becka nad Sekwaną uznana została za proniemiecką, a więc sprzeczną z interesem Francji. W Polsce z kolei z niechęcią obserwowano francuskie próby zbliżenia ze Związkiem Sowieckim i połączenia „niemożliwego trójkąta”: Warszawy, Pragi i Moskwy w spójny układ, harmonijnie współdziałający z Paryżem.

Francuski minister lotnictwa Laurent Eynac w hali produkcyjnej Polskich Zakładów Skody S.A. na Okęciu. Fot NAC

W tej sytuacji wojskowa współpraca obu państw uległa niemal zawieszeniu, ograniczała się bowiem głównie do rozmów w sprawie zakupu sprzętu wojskowego i kontaktów służb wywiadowczych. Próby jej ożywienia podjęto dopiero w 1936 r., wobec coraz bardziej agresywnych poczynań hitlerowskich Niemiec. I wtedy jednak kwestie kooperacji sił zbrojnych wzbogacone zostały jedynie o kolejny francuski kredyt zbrojeniowy i próby uzgodnienia planowanych na czas wojny działań lotniczych. Wznowione kontakty sojuszników nie obywały się bez zgrzytów. Jesienią 1938 r. Francuzi – obwiniający Warszawę o korzystne dla interesów Berlina sabotowanie ich polityki w okresie tzw. kryzysu sudeckiego – część tych kontaktów na kilka miesięcy zamrozili.

Gwałtowny wzrost potęgi Rzeszy i świadomość własnej militarnej niższości spowodowały jednak, że już w lutym 1939 r. Paryż podjął próby wyjścia z tego impasu. Ostrożne sondaże w sprawie wznowienia prac nad skoordynowaniem w czasie wojny działań sił powietrznych obu aliantów w zagrożonej przez wysuwane od kilku miesięcy niemieckie żądania w Warszawie przyjęto niemal entuzjastycznie. Wahania strony francuskiej ustały w marcu. Po wejściu wojsk niemieckich do Pragi Rzeczpospolita otrzymała gwarancje suwerenności najpierw od Londynu, a następnie, 13 kwietnia, od Paryża. Niespełna tydzień później premier francuskiego rządu Édouard Daladier upoważnił szefa Sztabu Generalnego Obrony Narodowej gen. Maurice'a Gamelina do koordynacji rozmów o wojskowej współpracy z Polską.

Francuski attaché wojskowy w Warszawie gen. Félix Musse przekazał 29 kwietnia 1939 r. marsz. Edwardowi Śmigłemu-Rydzowi zaproszenie do podjęcia takich rozmów. Odpowiedź otrzymał 5 maja. Generalny Inspektor Sił Zbrojnych Śmigły-Rydz proponował, by bezzwłocznie podjęto rozmowy z wysłaną do Paryża delegacją, na której czele stanąć miał jako jego osobisty przedstawiciel minister spraw wojskowych Tadeusz Kasprzycki. Jak skądinąd wiadomo, instrukcję dla tej delegacji marszałek sygnował już wcześniej, 2 maja, jako podstawę opracowywanego planu wojny, przyjmując pogląd, by „nie dać się rozbić przed rozpoczęciem działań sprzymierzonych na zachodzie”1. Przy takim założeniu przyszły Naczelny Wódz oczekiwał od Francji „jak najwcześniejszego”2 podjęcia działań lądowych, rozpoczęcia akcji lotniczej „bezzwłocznie po pierwszym kroku wojennym”3 agresora, a także pomocy finansowej i materiałowej.

Miraże pomocy znad Sekwany

Zasadniczą część rozmów przeprowadzono w Paryżu 16 maja 1939 r. W ciągu zaledwie kilku godzin dokonano dość pobieżnego przeglądu wielu złożonych zagadnień. Przybysze z Warszawy nie potrafili skłonić członków kierowanej przez gen. Gamelina delegacji gospodarzy do precyzyjnego sformułowania stanowiska. Co gorsza – niejednoznaczności znalazły się także w sygnowanym 19 maja protokole końcowym. Francja zobowiązała się, że stopniowo, „około trzeciego dnia po dniu początkowym powszechnej mobilizacji”4 – przystąpi „do działań ofensywnych o ograniczonych celach”5, a następnie, „poczynając od piętnastego dnia po dniu początkowym powszechnej mobilizacji”6 do działań ofensywnych prowadzonych „głównymi siłami”7. W sporządzonym w języku francuskim tekście protokołu użyto przy tym sformułowania les gros, które – w odróżnieniu od le gros (siła główna) we francuskiej terminologii wojskowej odnosiło się tylko do pewnej wydzielonej części sił, nie zaś ich całości. Trudno przypuszczać, by członkowie polskiej delegacji, którzy kształcili się we francuskich szkołach wojskowych, nie zdawali sobie sprawy z tego rozróżnienia. Konsekwencje jego użycia we wspomnianym dokumencie poprawnie rozumieli przynajmniej niektórzy oficerowie polskiego Sztabu Głównego, w tym szef jego Oddziału III (Operacyjnego) płk dypl. Stanisław Kopański. Na przełomie lipca i sierpnia podczas prac nad planem wojny z Niemcami stwierdził on bowiem, że efekty działań zachodnich sojuszników Polska odczuje zapewne dopiero „po kilku miesiącach od początku konfliktu zbrojnego”8. Istnieją powody, by sądzić, że sens zastosowanej w protokole z 19 maja 1939 r. frazy rozumiał w momencie wybuchu wojny także marsz. Śmigły-Rydz. Gdy po południu 1 września wysyłany do Francji jako szef Polskiej Misji Wojskowej gen. Stanisław Burhardt-Bukacki po zapoznaniu się z tekstem umowy zwrócił mu uwagę, że użyte w dokumencie sformułowanie avec les gros „nie jest szczęśliwe”9, Wódz Naczelny miał odrzec, że zadaniem wysłannika będzie właśnie „dopilnowanie tego”10.

Strona francuska zastrzegła, że zawarte w protokole końcowym ustalenia wejdą w życie po podpisaniu negocjowanej równolegle politycznej części umowy, co nastąpiło ostatecznie dopiero 4 września. Nie przeszkodziło to gen. Gamelinowi w sformułowaniu już 31 maja założeń ofensywy, która w razie ataku Rzeszy na polskiego alianta miałaby ściągnąć na zachód część sił niemieckich. Planowana operacja miała jednak charakter raczej zbrojnej demonstracji, nie obejmując próby przełamania chroniącej zachodnią granicę Niemiec tzw. Linii Zygfryda, czego wyraźnie oczekiwała strona polska – i w tym wypadku nie formułując jednak tego na piśmie. Tylko nieco lepiej przedstawiały się przygotowania do realizacji francuskich zobowiązań w zakresie lotnictwa. Przyjęte w trakcie rozmów Kasprzyckiego i Gamelina, a doprecyzowane dziesięć dni później podczas odrębnej konferencji przedstawicieli sił powietrznych, przewidywały między innymi czasowy przerzut do Polski, jeśli ta stałaby się głównym celem niemieckiego ataku, pięciu dywizjonów samolotów bombowych typu Amiot 143 M. Latem w Polsce rozpoczęto przygotowania do przyjęcia francuskiego zgrupowania; 9 sierpnia na podwarszawskim Okęciu wylądował stanowiący zapowiedź tej formy pomocy demonstracyjny Amiot.

W tym okresie stan stosunków Polski i Niemiec pozwalał spodziewać się wybuchu wojny w najbliższym czasie. Jedną z ostatnich prób jej zażegnania lub zapewnienia sobie zwycięstwa stanowiły rozmowy podjęte w Moskwie w połowie sierpnia przez wojskowych przedstawicieli Paryża i Londynu. Wobec życzenia gospodarzy, by państwa zachodnie skłoniły Polskę i Rumunię do udostępnienia w razie wybuchu wojny na ich terytoriach „korytarzy” dla marszu Armii Czerwonej, negocjacje szybko utknęły w martwym punkcie. Pośrednia forma kontaktu z Warszawą była dla niej nie do przyjęcia, a reszty dopełniły obawy, że tzw. sojusznicy ze wschodu nigdy już nie opuszczą ziem, na których się znajdą. Strona polska oparła się francuskim i brytyjskim naciskom, nie próbowała nawet – dla zyskania na czasie – negocjować w przedmiotowej sprawie, co być może uznać należałoby za błąd. W nocy z 23 na 24 sierpnia sformalizowane zostało niemiecko-sowieckie porozumienie, które drastycznie pogorszyło strategiczne położenie Polski, zaś władze z Paryża ponownie już w ciągu niespełna roku skłoniło do obciążania Warszawy winą za zaistniałą sytuację. Z konsekwencji tej ostatniej nad Sekwaną zdawano sobie sprawę lepiej niż nad Wisłą. Wieczorem 23 sierpnia podczas dramatycznego posiedzenia przedstawicieli najwyższych francuskich władz podtrzymywanie zobowiązań wobec śmiertelnie teraz zagrożonego alianta uznano jednak za mniejsze zło. Gamelin wyraził przy tym nadzieję, że zaatakowana przez Niemcy Polska zdoła wytrwać w oporze na tyle długo, by niemiecka agresja na Francję nie mogła rozpocząć się przed wiosną przyszłego roku. Wzmocnieniu polskiej obrony służyć miał między innymi zbrojeniowy kredyt przyznany Rzeczypospolitej kilka dni wcześniej, 18 sierpnia.

Wojenna weryfikacja

W tymże czasie nad Wisłę dotarły dwie francuskie misje wojskowe, na których czele stali generałowie Louis Faury (misja ogólnowojskowa) oraz Paul Armengaud (misja lotnicza). Miały one charakter informacyjno-doradczy. Szefom misji wykonywanie obowiązków utrudniały zarówno brak dokładnej znajomości planów i zamysłów własnego dowództwa, jak i tajemnica okrywająca zamiary strony polskiej, która obejmowała plany mobilizacyjne i operacyjne. Jednocześnie trwała intensywna wymiana informacji wywiadowczych. Obie strony informowały się o postępach dokonywanej skrycie niemieckiej mobilizacji i ruchach wojsk Rzeszy. Nad Wisłę trafiły też z Paryża dość precyzyjne informacje o terminie rozpoczęcia przewidywanej agresji.

Gdy stała się ona faktem o świcie 1 września 1939 r., polski attaché wojskowy płk dypl. Wojciech Fyda był pierwszą osobą przyjętą w kwaterze gen. Gamelina. Francuski głównodowodzący uruchomienie działań zbrojnych uzależnił jednak od decyzji politycznej rządu. Ten zaś zwlekał z nią przez następne kilkadziesiąt godzin, nie bez inspiracji Gamelina, który szermował argumentem o konieczności niezakłóconego przeprowadzenia ogłoszonej 1 września i rozpoczętej dzień później mobilizacji powszechnej. Dodatkowym uzasadnieniem zwłoki było oczekiwanie na deklarację wsparcia francuskich działań lądowych przez brytyjskie lotnictwo, z czym Londyn – coraz szybciej skłaniający się do decyzji o przystąpieniu do wojny – wyraźnie się ociągał.

Generalny Inspektor Sił Zbrojnych RP gen. Edward Śmigły-Rydz i dowódca kompanii honorowej wojska francuskiego przed Dworcem Wschodnim w Paryżu. Fot. NAC

Tymczasem z Polski nadchodziły informacje o atakach niemieckich kolumn pancernych i zmotoryzowanych oraz o paraliżujących akcjach Luftwaffe. Strona polska z naciskiem domagała się, by francuski sojusznik zgodnie z majowymi uzgodnieniami podjął akcję lotniczą w celu bezpośredniego wsparcia alianta i odciągnięcia z frontu wschodniego części sił powietrznych agresora. Nadzieje na ziszczenie się tych oczekiwań początkowo nie wydawały się bezpodstawne. Z Kwatery Głównej Francuskich Sił Powietrznych 2 września nadszedł szyfrowy telegram: „Préparons coopération” (przygotować współpracę) uzupełniony informacją, że francuskie działania zależne będą od decyzji rządu11. Paryż naciskał też na brytyjskich sojuszników, próbując ich skłonić do udziału w akcji lotniczej na rzecz Polski.

Francja 3 września o godz. 17.00 znalazła się w stanie wojny z Rzeszą. Zrządzeniem losu niemal dokładnie o tej samej godzinie opuściła Warszawę depesza Faury’ego z informacją: „Sytuacja poważna”. Polski front pod Częstochową przerwały niemieckie dywizje szybkie, siły obrońców wycofywały się ze Śląska, dezorganizacja transportów przez lotnictwo stawiała pod znakiem zapytania szanse wykorzystania przez nich odwodów12.

Podkomendni gen. Gamelina przygotowywali się do rozpoczęcia ofensywy zaplanowanej wedle jego dyrektyw. On zaś nie krył, że choć zamierza odciągnąć z frontu wschodniego „jak największą część sił niemieckich”13, to nie spodziewa się spektakularnych rezultatów działań swych wojsk. W tym duchu już po południu 2 września informował radcę Ambasady RP w Paryżu Feliksa Frankowskiego i przybyłych dwa dni później do jego kwatery dowódców armii brytyjskiej. W obu przypadkach podkreślał, że nie zamierza ryzykować straty „kwiatu francuskiej armii”14 skutkiem zbyt pospiesznych działań.

Taką też skrajnie powściągliwą postawę zaprezentował francuski głównodowodzący podczas przeprowadzonych 7 i 8 września obrad Komitetu Wojennego (Comité de Guerre). Zapowiadając działania ofensywne, akcentował wciąż niedostateczne rozmiary posiadanych sił, i jednoznacznie stwierdzał, że powinny być one oszczędzane dla potrzeb przyszłego, decydującego starcia z Niemcami. Sytuację sojusznika ze wschodu oceniał jako niemal beznadziejną, za zaistniały stan rzeczy winiąc w znacznej części polskich dowódców, nie dość chętnych do słuchania francuskich rad. W tym czasie rozstrzygnęła się ostatecznie sprawa przerzutu do Polski – zorganizowanych 3 września w Zgrupowanie P – dywizjonów francuskich bombowców. Najpóźniej 8 września zgrupowanie to zostało rozwiązane – formalnie – jak tłumaczono kilka miesięcy później w odpowiedzi na oskarżenia ze strony gen. Władysława Sikorskiego: ze względu na utratę przez stronę polską rejonu planowanych lądowisk.

Rozpoczęte rankiem 8 września przez dywizje 2 Grupy Armii (Groupe d’armées n°2) działania ofensywne na francusko-niemieckim pograniczu zaczęto hamować już wieczorem dnia następnego. Francuski głównodowodzący klęskę polskiego sojusznika uznał za przesądzoną, z rosnącym napięciem oczekując, że przerzucone ze wschodu siły niemieckie podejmą teraz zaskakującą Francuzów potężną kontrofensywę. To właśnie przygotowaniom do jej odparcia poświęcone być winny, jak uważał, główne ich wysiłki.

Na rzecz pomocy dla Polski – choćby tylko w postaci dostaw sprzętu wojskowego – próbował jeszcze oddziaływać premier Édouard Daladier. Nie miał jednak w tych wysiłkach poważniejszych sojuszników, a jego nieśmiałe próby ostatecznie spacyfikowali Gamelin oraz brytyjski premier Neville Chamberlain 12 września na konferencji w północno-francuskim Abbeville. Jednocześnie – wbrew formułowanej dość często opinii – uczestnicy spotkania opowiedzieli się za podtrzymywaniem egzystencji polskiego frontu tak długo, jak będzie to możliwe – głównie przez wspieranie go materiałem wojennym. Żaden z kilku wysłanych do Polski transportów nie zdołał jednak osiągnąć celu.

Przesądziła o tym podjęta o świcie 17 września 1939 r. agresja Armii Czerwonej. O przygotowaniach do niej w Paryżu wiedziano co najmniej od kilku dni – odpowiednie sygnały usiłowano przekazać stronie polskiej. Francuska reakcja była stonowana: Daladier zawczasu sformułował opinię, że dopóki Moskwa nie opowie się otwarcie po stronie Berlina, nie należy zrywać z nią porozumienia. Nową sytuację Gamelin podsumował lakonicznym stwierdzeniem „La Pologne est réglé”(Polska jest skończona). „Front wschodni już nie istnieje”15, wtórowali tej ocenie analitycy z otoczenia Daladiera16.
Oceny te nie oznaczały jednak kresu francusko-polskiej współpracy. Już 9 września ambasador Léon Noël w rozmowie z wiceministrem spraw zagranicznych Janem Szembekiem wspomniał o możliwości przeniesienia siedziby władz RP do sojuszniczej Francji. Dwa dni później do rozmowy tej nawiązał minister Beck, prosząc Noëla o skierowanie pytania do rządu francuskiego, czy ten byłby w stanie udzielić polskim odpowiednikom prawa eksterytorialnego kontynuowania ich działalności nad Sekwaną. Pytanie zostało przekazane do Paryża wieczorem 16 września z prośbą o możliwie natychmiastową telegraficzną odpowiedź. Ta, zawierająca aprobatę, przyszła kilkanaście godzin później. Wobec zmienionej sytuacji wysłana była równolegle do polskich nadgranicznych Kut i do Bukaresztu.

Brak powodów, by sądzić, że dyplomacja francuska wpłynęła na internowanie władz polskich w Rumunii. Jeszcze 19 września Daladier wyraził niezadowolenie z tego postępku Bukaresztu. Jednak dzień później Noël i akredytowany w Rumunii ambasador Adrien Thierry sytuację tę uznali za sposobność wymiany uznawanej za niechętną Francji polskiej ekipy rządzącej. Proponowali też, by nie naciskać na zmianę podjętej przez Rumunów decyzji. Obaj dyplomaci ułatwili również wyjazd do Paryża prezentującemu profrancuskie sympatie gen. Władysławowi Sikorskiemu, a Noël towarzyszył mu w tej podróży. Wreszcie francuski sprzeciw wobec wyznaczonego przez prezydenta Ignacego Mościckiego następcy, gen. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, utorował drogę do prezydentury Władysławowi Raczkiewiczowi, zaś Sikorskiemu – od 28 września sprawującemu dowództwo formowanej we Francji polskiej armii – ułatwił objęcie 30 września stanowiska premiera.

Dotychczas sojusz Polski i Francji stanowił z pewnością związek nierównych partnerów, w którym strona polska z reguły dążyła do zachowania co najmniej autonomii podejmowanych decyzji. W nowej rzeczywistości stan ten zastąpiły podporządkowanie i kontrola. Francuzi wyrazili zgodę na odbudowę na terytorium swego kraju sił zbrojnych Rzeczypospolitej. Przez długi czas nie traktowali jednak ich potrzeb ze zbytnią atencją, a rządu Sikorskiego nie uważali za politycznego partnera. Sprawy polskie wyraźnie zeszły wówczas w Paryżu na dalszy plan. Od marca 1940 r., kiedy po upadku gabinetu Daladiera premierem został Paul Reynaud, straciły niemal całkowicie na znaczeniu.

Stan taki okazał się zresztą przejściowy. Pokonana w czasie wiosennej kampanii 1940 r. Francja zmuszona została do podpisania zawieszenia broni z Niemcami i poddana kontroli Rzeszy. Choć walkę zdecydowali się kontynuować skupieni wokół gen. Charles'a de Gaulle’a „Wolni Francuzi”, to sojusz francusko-polski, formalnie wciąż istniejący, stał się już raczej kwestią gestów niż politycznych realiów. Francja faktycznie zresztą traciła swe mocarstwowe znaczenie. O przyszłości Europy i świata decydować mieli już inni.


 

Wojciech Mazur doktor habilitowany nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Studiów Międzykulturowych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Historyk wojskowości, autor kilkudziesięciu publikacji naukowych i popularnonaukowych, w tym monografii Niebo rozwianych nadziei. Zachodni sojusznicy wobec wojny powietrznej w Polsce we wrześniu 1939 roku.


 

Przypisy:

1 W. Stachiewicz, Wierności dochować żołnierskiej. Przygotowania wojenne w Polsce 1935–1939 oraz kampania 1939 w relacjach i rozważaniach szefa Sztabu Głównego i szefa Sztabu Naczelnego Wodza, Warszawa 1998, s. 724.
2 Tamże. 
3 Tamże, s. 725.
4 Wojna obronna Polski 1939. Wybór źródeł, zebr. i oprac. M. Cieplewicz et al., pod kier. E.J. Kozłowskiego, Warszawa 1968, s. 257. Oryginały były sporządzone w języku francuskim, i w tej formie zostały opublikowane.
5 Tamże. 
6 Tamże.
7 Tamże.
8 Instytut Polski i Muzeum im. gen. Władysława Sikorskiego w Londynie, A.II. 8/1, niedatowany „Materiał dla opracowania dalszego planu wojny”. 
9 IPMS, B.I 119E, odpis relacji gen. Burhardta-Bukackiego, wykonany w Londynie 7 VI 1941 r.
10 Tamże.
11 Service historique de la Défense – Département de l’Armée de l’Air (Vincennes) [dalej: SHD–DAT], 2 B 104, depesza szyfrowa nr 079 za z-cę szefa sztabu szefa Oddziału III płk. Jeana Bergereta z 2 IX 1939 r.
12 SHD-DAT, 7 NN2/407, telegram szyfrowy nr 214 attaché wojskowego Francji w Warszawie z 3 IX 1939 r., godz. 17.08. Tłumaczenie cytatów Agnieszka Mazur.
13 SHD-DAT, 27 N 3, nota Nr 15 cab/D.N. Gamelina dla dowódcy Północno-Wschodniego Teatru Działań Wojennych gen. Alphonse’a Georgesa z 4 IX 1939 r. Tłumaczenie cytatów Agnieszka Mazur.
14 J. Slessor, The Central Blue. Recollections and Reflections, London 1956, s. 243.
15 SHD-DAT, 27 N 4, „Theme développé par le Général Gamelin au G.Q.G. le 19 Septembre –9h.30”; Archives Natipnales (Pierrefitte-sur-Seine), 496 AP 17, „Information du President. Note sur la situation a la date du 21 septembre”. Tłumaczenie cytatów Agnieszka Mazur.
16 SHD-DAT, 27 N 4, „Themedéveloppé par le Général Gamelin au G.Q.G. le 19 Septembre – 9h.30”; DN 496 AP 17, „Information du President. Note sur la situation a la date du 21 septembre”. Tłumaczenie cytatów Agnieszka Mazur.

Wojciech Mazur

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe

dodaj komentarz

komentarze


Wojna w świętym mieście, epilog
 
Barwy walki
Święto wojskowego sportu
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Odstraszanie i obrona
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Wojna w świętym mieście, część druga
Głos z katyńskich mogił
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Zmiany w dodatkach stażowych
Ocalały z transportu do Katynia
NATO na północnym szlaku
NATO on Northern Track
Szarża „Dragona”
Kolejni Ukraińcy gotowi do walki
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
V Korpus z nowym dowódcą
Front przy biurku
Charge of Dragon
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Prawda o zbrodni katyńskiej
Strażacy ruszają do akcji
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Sprawa katyńska à la española
Przygotowania czas zacząć
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Ramię w ramię z aliantami
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Optyka dla żołnierzy
Kolejne FlyEle dla wojska
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Szpej na miarę potrzeb
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Rakiety dla Jastrzębi
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Na straży wschodniej flanki NATO
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kurs z dzwonem
25 lat w NATO – serwis specjalny
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Zbrodnia made in ZSRS
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Mundury w linii... produkcyjnej
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO