moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Wojna zaczyna się w czwartek

Dla ORP „Gen. K. Pułaski” to był najważniejszy sprawdzian od dekady. Strzelanie rakietowe, szkolenie w ośrodku należącym do Royal Navy, wreszcie udział w natowskich manewrach „Trident Juncture ’18”. Wyjątkowo intensywne dla załogi i fregaty trzy miesiące ćwiczeń opisuje w grudniowym numerze „Polski Zbrojnej” dziennikarz Łukasz Zalesiński.

Fregata „Gen. K. Pułaski” opuszcza Plymouth. Dołącza do konwoju, który osłania „jednostkę wysokiej wartości”. Już na morzu marynarze dostają zadanie, by pobrać paliwo ze zbiornikowca. Kiedy operacja dobiega końca, okręt staje się celem ataku rakietowego. Załoga z marszu przechodzi do innego zadania – musi zdławić rozprzestrzeniający się na pokładzie pożar. – Na wojnie często bywa tak, że wydarzenia toczą się bardzo dynamicznie. Marynarze muszą zmagać się z kilkoma problemami jednocześnie. Nie ma czasu na odpoczynek – tłumaczy kmdr por. Paweł Werner, dowódca „Pułaskiego”. Tymczasem w należącym do Royal Navy ośrodku szkoleniowym, gdzie polska fregata była poddawana surowemu testowi, wojna wybucha co czwartek.

 

Test w angielskim stylu

FOST (Flag Officer Sea Training) został założony w 1958 roku z inicjatywy adm. Louisa Mountbattena jako miejsce do przygotowywania załóg brytyjskich okrętów do trudnej służby na morzu. Ćwierć wieku później ranga placówki znacząco wzrosła. U progu lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia Brytyjczycy stoczyli z Argentyną wojnę o Falklandy. Zwycięstwo w tym konflikcie okupili jednak stratami – może niezbyt wielkimi, ale bolesnymi. 4 maja 1982 roku niszczyciel HMS „Sheffield” został trafiony rakietą wystrzeloną z argentyńskiego samolotu. Przebiła ona kadłub i wywołała liczne pożary. Zginęło 20 marynarzy, a okręt poszedł na dno. Po tej katastrofie Brytyjczycy stwierdzili, że muszą położyć o wiele większy nacisk na procedury związane z tzw. obroną przeciwawaryjną. Wkrótce w ośrodku, który wówczas jeszcze znajdował się na półwyspie Portland w hrabstwie Dorset, ruszył cykl opracowanych na nowo szkoleń.

Dziś FOST mieści się w Plymouth i uchodzi za jedną z najlepszych tego typu placówek na świecie. – Szkolą się tam nie tylko załogi okrętów należących do Royal Navy, lecz także marynarze z niemal wszystkich krajów NATO, a nawet spoza sojuszu – wyjaśnia Peter Wooldridge ze służb prasowych brytyjskiej marynarki. – Rygorystyczne ćwiczenia pod okiem naszych specjalistów mają sprawić, że załogi wychodzące na morze będą przygotowane na absolutnie każdą ewentualność – dodaje. Główny cykl szkoleniowy nosi nazwę BOST, czyli Basic Operational Sea Training. Trwa sześć tygodni i, jak podkreślają marynarze, którzy mieli okazję się z nim zmierzyć, jest tak intensywny, że na dobrą sprawę to półtora miesiąca wycięte z życiorysu.

Wszystko zaczyna się w porcie Plymouth. – Pierwszy tydzień to wstępna ocena stanu technicznego okrętu i wyszkolenia załogi. Instruktorzy w ten sposób sprawdzają, czy będą mogli bezpiecznie przeprowadzić szkolenie na morzu – mówi kmdr ppor. Arkadiusz Frącz, dowódca pionu eksploatacji na ORP „Pułaski”. Trwa ono kolejnych pięć tygodni. – Okręt operuje poza portem od poniedziałku do piątku. Na weekend wraca, by odtworzyć gotowość bojową – tłumaczy kmdr ppor. Frącz. Wszelkie jego działania opierają się na tygodniowych planach szkolenia. – Tyle że one są na bieżąco aktualizowane. Załoga musi się wykazać dużą elastycznością i na wszelkie zmiany reagować błyskawicznie – podkreśla kmdr ppor. Piotr Jaszczura, w załodze polskiej fregaty dowódca pionu operacyjnego.

Marynarze, z którymi rozmawiam, zgodnie przyznają, że w cyklu najciekawsze były wtorki i czwartki. Pierwsze upływały pod znakiem obrony przeciwlotniczej. – W Polsce oczywiście ćwiczymy ten element regularnie. U nas jednak uderzenie trwa zwykle około pół godziny. Jest to uzależnione od ilości paliwa, które ma do dyspozycji operująca nad Bałtykiem para odrzutowców. Podczas szkolenia w FOST samolotów było tak wiele, że naloty trwały po kilka godzin – wspomina kmdr ppor. Jaszczura. Ale i tak wtorki stanowiły zaledwie przygrywkę do czwartków, zarezerwowanych dla tzw. Weekly War, czyli cotygodniowej wojny. Wtedy mogło się wydarzyć absolutnie wszystko – okręt był atakowany z powietrza, morza, spod wody. – Bywało na przykład, że po uderzeniu przeciwnika fregata nagle traciła napęd, zasilanie i dryfowała po morzu. A my musieliśmy sprawić, by mimo zniszczeń utrzymała się na wodzie i była gotowa do walki. I to błyskawicznie, bo dowódca wiedział, że w ciągu kilkunastu minut mogą pojawić się kolejne samoloty – tłumaczy kmdr ppor. Frącz.

Ale trening FOST, nawet w swojej zasadniczej części, rozgrywa się nie tylko na morzu. – Jednym z elementów szkolenia są ćwiczenia ratunkowe „Distex”. Scenariusze mogą przybierać różne formy, ale generalnie instruktorzy sprawdzają zdolność załogi do reagowania na powodzie, trzęsienia ziemi, ataki terrorystyczne czy zniszczenia obiektów cywilnych na skutek wojny. Marynarze muszą sobie też radzić z zainteresowaniem mediów, które zwykle towarzyszy tego rodzaju katastrofom – wylicza Wooldridge.

Ofiarą kataklizmu pada niewielkie miasteczko wzniesione na terenie ośrodka. W rolę mieszkańców wcielają się cywilni statyści, w tym uczniowie z pobliskich szkół. Przed wyzwaniem tego typu stanęła też załoga „Pułaskiego”. – W ostatniej chwili akcja została jednak odwołana ze względu na pogodę. Tego dnia wiał huraganowy wiatr, więc organizatorzy nie chcieli ryzykować bezpieczeństwa dzieci – zaznacza kmdr por. Werner. – Już wcześniej jednak zostaliśmy wprowadzeni w sytuację i musieliśmy obmyślić odpowiednią strategię niesienia pomocy. Specjaliści z ośrodka sprawdzali na przykład, w jaki sposób zorganizowaliśmy łączność i strukturę dowodzenia, czy też jak informujemy dziennikarzy, którzy pojawili się na miejscu – dodaje.

Podsumowaniem szkolenia była tzw. Final Inspection. Załoga „Pułaskiego” musiała osłonić inną jednostkę przed nieprzyjacielskim atakiem. Naprzeciw niej stanęło m.in. kilka okrętów. – Ostatecznie sprawdzian zakończył się sukcesem – podsumowuje Wooldridge.

To był dobry czas

Czasu na świętowanie jednak nie było. Gdy „Pułaski” opuszczał FOST, rozpędu nabierały już „Trident Juncture ’18”, jedne z największych natowskich ćwiczeń od czasu zakończenia zimnej wojny. A fregata miała w nich reprezentować polską marynarkę wojenną. – Zostaliśmy przydzieleni do grupy kanadyjskiej. Dowodził nią admirał z Kanady, a okrętem flagowym była fregata HMCS „Halifax” – wspomina kmdr ppor. Jaszczura. W skład zespołu wchodziły też dwie fregaty brytyjskie i jedna francuska. – Grupa szła w kierunku Norwegii od strony Islandii. Aby się z nią połączyć, musieliśmy opłynąć Wielką Brytanię i skierować się na północ. Potem operowaliśmy zarówno na Atlantyku, jak i Morzu Północnym. A wszystko przy raczej kiepskiej pogodzie – przyznaje oficer.

Grupa kanadyjska była jedną z kilku, które współtworzyły Siły Północne. W ich skład weszły jeszcze amerykańska grupa desantowa (m.in. okręt USS „Iwo Jima”), grupa norweska (m.in. dwie fregaty rakietowe typu Nansen) oraz uderzeniowa grupa lotniskowcowa (działał w niej np. USS „Harry S. Truman”). Siły Północne dowodzone były przez STRIKFORNATO, czyli Dowództwo Morskich Sił Uderzeniowych i Wsparcia NATO, rolę zaś ich okrętu flagowego odgrywała jednostka dowodzenia USS „Mount Whitney”. – Naszymi przeciwnikami były Siły Południowe, dowodzone przez MARCOM [Dowództwo Sojuszniczych Sił Morskich NATO]. Dysponowały one okrętami, które wchodzą w skład dwóch stałych zespołów sojuszu północnoatlantyckiego – SNMG1 i SNMG2 – informuje kmdr ppor. Jaszczura. Wśród jednostek znalazły się m.in. fregaty z Norwegii, Holandii, Portugalii, Hiszpanii, czy Turcji oraz francuski okręt desantowy typu Mistral.

Manewry „Trident Juncture ’18” rozgrywały się przede wszystkim na lądzie. Siły morskie miały wspomagać operujące tam wojska. – Ćwiczenia stanowiły doskonałą okazję, by jeszcze raz przetestować procedury i wykonać zadania, z którymi chwilę wcześniej zmagaliśmy się w ośrodku FOST – podkreśla kmdr ppor. Jaszczura. Tym samym „Trident Juncture” domknął trzymiesięczny okres niezwykle intensywnego szkolenia. Bo zanim jeszcze ORP „Pułaski” pojawił się w FOST, jego załoga przeprowadziła u wybrzeży Szkocji strzelanie z rakiet przeciwlotniczych SM-1. Po raz pierwszy, odkąd okręt służy pod biało-czerwoną banderą.

Do macierzystego portu w Gdyni fregata wróciła w połowie listopada. W Polsce nie było jej przez trzy miesiące. – Tak długiego wyjścia ORP »Pułaski« nie miał od dziesięciu lat – przypomina kmdr ppor. Frącz i dodaje: „To był dobry czas. Zebraliśmy mnóstwo doświadczeń, których nie bylibyśmy w stanie zgromadzić w kraju”. W podobnym tonie wypowiada się dowódca fregaty. – Od czasu do czasu pojawiają się opinie, że ORP „Pułaski” ma już swoje lata, więc do niewielu rzeczy się nadaje. Udowodniliśmy, że jest inaczej – podkreśla kmdr por. Werner. – Strzelanie rakietowe, a potem szkolenie w ośrodku FOST i udział w »Trident Juncture« to doskonały test przed zadaniami, które czekają nas w przyszłym roku – zaznacza. Za kilka miesięcy ORP „Pułaski” dołączy do Sił Odpowiedzi NATO. Ponownie stanie się jednym z okrętów stałego zespołu SNMG1, który kontroluje bezpieczeństwo na szlakach żeglugowych północnej Europy.

Tekst ukazał się w grudniowym numerze „Polski Zbrojnej”. 

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: NATO

dodaj komentarz

komentarze


Pływacy i maratończycy na medal
 
Prezydent chce wzmocnienia odporności państwa
Ameryka daje wsparcie
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
Wytropić zagrożenie
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Odliczanie do misji na Łotwie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie czołgi w „najgroźniejszym z portów”
Trotyl z Bydgoszczy w amerykańskich bombach
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
Zmiany w dodatkach stażowych
W obronie wschodniej flanki NATO
Święto biało-czerwonej w Brzesku z Wojskiem Polskim
Nowe boiska i hala dla podchorążych AWL-u
„Steadfast Defender ’24”. Kolejne uderzenie
Tragiczne zdarzenie na służbie
NATO on Northern Track
Daglezje poszukiwane
Marynarka pilnuje gospodarczego krwiobiegu
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Awanse na Trzeciego Maja
25 lat w NATO – serwis specjalny
Akcja „Bielany”, czyli Junkersy w ogniu
Idą wakacje, WOT czeka na kandydatów
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
Husarz na straży nieba
Posłowie dyskutowali o WOT
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Pytania o europejską tarczę
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
O bezpieczeństwie na PGE Narodowym
Prezydent mianował dowódców DGRSZ i DWOT
Szybki marsz, trudny odwrót
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Czarne oliwki dla sojuszników
Konkurs MON-u na pracę o cyberbezpieczeństwie
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
NATO na północnym szlaku
Pilecki ucieka z Auschwitz
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Debata o bezpieczeństwie pod szyldem Defence24
Wioślarze i triatlonistka na podium
Biel i czerwień łączy pokolenia
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Pierwszy polski F-35 na linii produkcyjnej
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Patriotyczny maraton
Polki pobiegły po srebro!
Wojna w świętym mieście, epilog
Pierwsi na oceanie
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Pierwszy polski technik AH-64

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO