moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Siedmiu wspaniałych – pierwszy patrol Wojska Polskiego

29 lipca 1914 roku, dzień po wybuchu wojny, komendant Józef Piłsudski wydał swym podwładnym rozkaz mobilizacyjny. Strzelcy mieli przybywać do krakowskich Oleandrów i tam formować się w oddziały. Spośród nich siedmiu osobom przypadła w udziale piekielnie niebezpieczna misja. W jej trakcie, 4 sierpnia, ułani zdobyli pierwszą miejscowość w zaborze rosyjskim.


Ułańska siódemka na ganku w Goszycach. Leży: Stefan Kulesza „Hanka” od lewej: pierwszy szereg: Zygmunt Karwacki „Bończa” Stanisław Skotnicki „Grzmot” Janusz Głuchowski „Janusz” Antoni Jabłoński „Zdzisław” drugi szereg: Ludwik Skrzyński „Kmicic” Władysław Prażmowski „Belina”.

Początkowo Piłsudski planował, że jego strzelcy rozpoczną akcję zbrojną w Zagłębiu Dąbrowskim, gdzie wśród tamtejszych robotników duże wpływy miała PPS-Frakcja Rewolucyjna. Liczył, że do zbrojnego powstania Zagłębiaków dołączą pozostałe części Królestwa. Jednak wobec zajęcia Zagłębia 1 sierpnia 1914 roku przez wojska niemieckie, zmuszony był zweryfikować swoje plany i szukać innej drogi w głąb zaboru rosyjskiego. 2 sierpnia otrzymał zgodę dowództwa austriackiego na przekroczenie granicy Królestwa i marsz wzdłuż linii Miechów–Kielce i dalej w stronę Warszawy. Strzelcy mieli współdziałać z 7 Dywizją Kawalerii generała Heinricha Kummera, a ich zadaniem miał być zwiad i działania dywersyjne na tyłach armii rosyjskiej. Cała akcja miała być zwieńczona wywołaniem powstania w Królestwie, co Piłsudski Austriakom solennie przyrzekł. Oczywiście, oficerom austriackim ani przez myśl nie przeszło traktować oddziałów Piłsudskiego za polskie wojsko. Dla nich byli to jedynie użyteczni „dywersanci”, którzy mieli Rosjanom „podpalić tyły”.

Siódemka Beliny

Komendant, odebrawszy rozkazy z ck sztabu, postanowił wysłać najpierw patrol w kierunku Jędrzejowa z zadaniem rozpoznania w pobliskiej strefie przygranicznej sił rosyjskich i przeszkodzenia w akcji mobilizacyjnej. W razie potrzeby zwiadowcy mieli użyć broni i napaść na lokal komisji poborowej w Jędrzejowie. Cała akcja była bardzo niebezpieczna, gdyż wytypowani do niej strzelcy w razie schwytania nie mogli liczyć na status jeńców wojennych i groziła im śmierć na szubienicy. W skład pierwszego patrolu strzeleckiego weszło siedmiu ochotników: Władysław Belina-Prażmowski (dowódca), Stanisław Grzmot-Skotnicki, Ludwik Kmicic-Skrzyński, Stefan Hanka-Kulesza, Zygmunt Bończa-Karwacki, Janusz Głuchowski, Antoni Zdzisław-Jabłoński. „Siódemka Beliny”, która szybko stała się legendą, w tamtej chwili nie uświadamiała sobie jeszcze, że jest zalążkiem kawalerii odrodzonego Wojska Polskiego.

2 sierpnia o godzinie 22.00 patrol zebrał się na pierwszej odprawie wojennej, którą poprowadził Kazimierz Sosnkowski. Po wydaniu dyspozycji zakończył zebranie swoistym pocieszeniem: „Choć będziecie wisieć, ale za to spełnicie pięknie swój obowiązek żołnierski – historia o was nie zapomni”.

Bryczką na wojnę

Dwie i pół godziny później ochotnicy wyruszyli w stronę granicy. Jechali dwiema bryczkami. Pierwsza należała do Leona Kozłowskiego (przyszłego premiera), który z rozkazu Piłsudskiego udawał się do Królestwa z tzw. bibułą i przy okazji zgodził się podwieźć swych kolegów. Druga podwoda była wynajętą dorożką krakowską. 3 sierpnia o świcie patrol po nałożeniu mundurów i bagnetów na broń przekroczył granicę w przysiółku Baran koło Kocmyrzowa. Tak później wspominał ten moment Władysław Belina-Prażmowski: „Przemówiłem parę słów do swoich żołnierzy, podkreślając szczęście i zaszczyt, jaki ich spotkał, że są pierwszymi żołnierzami zmartwychpowstającej Polski, którzy otwarcie, z bronią w ręku, łamią kordony dzielące Ojczyznę”.

Na krótki odpoczynek strzelcy zatrzymali się w dworku w Goszycach, należącym do Zofii Zawiszanki, członkini Drużyn Strzeleckich. Stąd Belina wysłał przez Zawiszankę meldunek do Komendanta. Po śniadaniu ponownie założyli cywilne ubrania i pojechali do Działoszyc. Na miejscu natknęli się na strażnika i osiodłane konie pod urzędem gminnym, ale bez żadnych problemów pojechali dalej i około południa stanęli w lesie niedaleko wsi Adam. Wieczorem dotarli pod Jędrzejów. Po drodze napotkali grupę rezerwistów, którzy opowiedzieli, że w miasteczku nie miał ich kto zaciągnąć do wojska, bo urzędnicy rosyjscy uciekli na wieść o zbliżającym się jakoby dużym oddziale strzeleckim. Wobec tego Belina stwierdził, że zadanie postawione przed patrolem zostało wykonane i postanowił wracać do Krakowa, a po drodze przeprowadzić zwiad w rejonie Słomnik.

Pierwszy sukces

Było już ciemno, kiedy dotarli do tego miasteczka. Wysłani na zwiady Głuchowski i Bończa-Karwacki powrócili z wiadomością, że na słomnickim rynku stoi brygada rosyjskiej straży granicznej, ale zaraz ma wymaszerować do Miechowa. W pierwszym momencie Belina chciał urządzić na Rosjan zasadzkę, ale uznał, że dysproporcja sił jest zbyt duża. Tym bardziej że jego ludzie po drodze zgubili zapalniki do materiałów wybuchowych. Pozostało im tylko podejść w pobliże szosy, ukryć się w łanach zboża i obserwować przemarsz nieprzyjacielskiej brygady.

Na noc stanęli pod niedalekim Prandocinem. 4 sierpnia o świcie zauważyli w odległości paruset kroków posterunek rosyjski. Ponownie Głuchowski z Karwackim udali się na zwiady. Okazało się, że stojący we wsi szwadron straży granicznej właśnie się wycofuje. Wobec tego Belina rozkazał ponownie nasadzić bagnety na karabiny i tyralierą ruszyli na Prandocin. W ten sposób strzelcy komendanta Piłsudskiego zdobyli pierwszą miejscowość w zaborze rosyjskim. Kiedy przechodzili obok tamtejszego romańskiego kościoła, błogosławił ich krzyżem ksiądz staruszek. Już po zakończeniu wojny dowiedzieli się, że ów ksiądz, o nazwisku Wiadrowski, był weteranem powstania 1863 roku.

Z Prandocin zaszli do Skrzeszowic, gdzie Bogusław Kleszczyński przekazał im pięć koni i siedem siodeł. Taki był początek przyszłego pułku ułanów – słynnych beliniaków. Do patrolu dołączył też syn gospodarza, Edward Dzik-Kleszczyński, zwany później „ósmym ułanem Beliny”. Ze Skrzeszowic powrócili do Goszyc. Tutaj, ubrani w mundury strzeleckie, pod bronią, pozowali na ganku dworu do słynnego zdjęcia.

Dalszą drogę przebyli już bez żadnych przeszkód i w Krakowie zameldowali się 4 sierpnia około godziny 16. Jak później skrupulatnie wyliczono, pierwszy patrol Wojska Polskiego przebył 150 kilometrów w ciągu 40 godzin, z czego na sen poświęcił jedynie sześć godzin. No i miał większe szczęście, niż przewidywał Kazimierz Sosnkowski – siódemka Beliny przeszła do historii bez widma szubienicy.

Bibliografia

W. Belina-Prażmowski, Pierwszy patrol strzelecki, „Ilustrowany Kurier Codzienny”, 6 marca 1934

W. Milewska, J.T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie 1914–1918, Kraków 1998       

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Wojna w Ukrainie oczami medyków
 
W Ramstein o pomocy dla Ukrainy
Święto wojskowego sportu
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Charge of Dragon
Prawda o zbrodni katyńskiej
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Strażacy ruszają do akcji
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Na straży wschodniej flanki NATO
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Barwy walki
Jeśli nie Jastrząb, to…
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Sprawa katyńska à la española
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Szpej na miarę potrzeb
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Kolejni Ukraińcy gotowi do walki
V Korpus z nowym dowódcą
Mundury w linii... produkcyjnej
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Kolejne FlyEle dla wojska
Szarża „Dragona”
Zmiany w dodatkach stażowych
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
25 lat w NATO – serwis specjalny
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Głos z katyńskich mogił
Odstraszanie i obrona
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Kurs z dzwonem
Przygotowania czas zacząć
Optyka dla żołnierzy
NATO na północnym szlaku
Wojna w świętym mieście, część druga
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Rakiety dla Jastrzębi
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Wojna w świętym mieście, epilog
Ocalały z transportu do Katynia
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Zbrodnia made in ZSRS
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Ramię w ramię z aliantami
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO