moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

UPA nigdy nie była odpowiednikiem AK, a upowcy żołnierzami

„Nie liczcie Panowie, że to odznaczenie w jakikolwiek sposób wpłynie na moje działania w odniesieniu do banderowskiego Holocaustu dokonanego na ludności polskiej” – tą wypowiedzią Janusz Kurtyka zaszokował ukraińskich dyplomatów. Uczynił to, co ważne, z uprzejmością i stoickim spokojem, odbierając w towarzystwie prof. Jana Żaryna ukraiński Order za Zasługi.

Zapewne użycie słowa Holocaust w odniesieniu do zbrodni wołyńsko-małopolskiej wzbudzi dyskusję co do jego zasadności. Pamiętajmy jednak, że ówczesny prezes IPN Janusz Kurtyka użył tego terminu nie w odniesieniu do liczby ofiar (135 tysięcy), ani tym bardziej, by szokować, ale aby zaakcentować planowość i systematyczność w realizacji zbrodniczych założeń. Przywołany przykład wskazuje na postawę szefa IPN. Cechowała się ona tyleż stanowczością i bezkompromisowością w treści, co powściągliwością w formie. I to w czasach, gdy „kompromis”, podobnie zresztą jak „pojednanie”, był w dyskursie publicznym słowem nadużywanym i terminem jedynie pozornie wydającym się w tym przypadku rozsądnym. Oznaczał osiągnięcie wspólnego mianownika prawdy przez reprezentujących (mniej lub bardziej uczciwie, z mniejszym lub większym do tego mandatem) stanowisko ofiar po stronie polskiej z fałszem reprezentowanym przez ukraińskich nacjonalistów. Ci ostatni dbali o pozytywny wizerunek sprawców i rościli sobie prawo do mówienia w imieniu wszystkich Ukraińców.

Niestety do polskich mediów przeniknęły pewne naciągane interpretacje, dokonywane przez ludzi pragnących zniekształcić i przypudrować prawdziwy obraz sprawców ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego. Niepokojące jest to, że dziennikarze, po części nieświadomie, wprowadzają czytelników w błąd. Pierwszym z nich jest użycie określenia „żołnierze” w odniesieniu do członków OUN-UPA. Słowo „żołnierz” niesie ze sobą zazwyczaj pozytywny przekaz i wiąże się ze ściśle określonym etosem. Żołnierz nie uznaje za przeciwnika i nie walczy z kobietami i dziećmi, nie bierze za cel bezbronnych jeńców, nie podejmuje akcji bojowych, które stawiałaby pod znakiem zapytania jego moralność. Zbrodnie wojenne, których niekiedy dopuszcza się wojsko państw totalitarnych, powinny być wyjątkiem od reguły, i to bezwzględnie ściganym przez żandarmerię. Eksterminacja ludności cywilnej, od noworodka po starca, służąca określeniu kształtu etnicznego państwa i granic jego terytorium w żaden sposób nie przystaje do etosu żołnierza.

Nawet członków niemieckiej formacji SS (niezależnie od odłamu), niejednokrotnie zbrodniczej, w obiegu publicznym w Polsce nie określa się jako „żołnierzy SS”, lecz jako esesmanów. Tymczasem OUN-UPA to formacja, która wymordowała kilkakrotnie więcej cywilów niż liczyła członków. Wbrew pozorom nie może się też wykazać, tak jak Waffen SS, zbyt wielkimi stratami zadanymi uzbrojonym przeciwnikom, w tym Armii Czerwonej. Nie zmieniają tego w żaden sposób jej powojenne dzieje oporu wobec Sowietów, które są przekuwane na swoisty równoważnik dla zbrodni.

OUN-UPA jest też niesłychanie rzadkim przykładem formacji, która nie zdążyła jeszcze realizować celów wojskowych, a już miała na sumieniu ludobójstwo, zbrodnię dokonaną na ogromną skalę i z niezwykłym okrucieństwem. Obciąża ją nie tylko nieludzkie pastwienie się nad bezbronnymi cywilami, bez względu na ich płeć i wiek. Przeraża także premedytacja tej zbrodni.

Jak pokazują najnowsze badania prof. Grzegorza Motyki, upowcy w sposób rozmyślny starali się zrzucić winę na rzekomy bunt chłopski. Stąd bestialskie mordy z użyciem m.in. prymitywnych narzędzi rolniczych. Przerzucenie odpowiedzialności za „spontaniczne” mordy na Polakach miały zatrzeć ślady i nie obciążać obrazu formacji. 

Te same środowiska na Ukrainie, od których do polskich mediów przeniknął termin „żołnierze UPA”, dokonują jeszcze dwóch innych terminologicznych manipulacji. Jedna z nich to nazywanie prowadzonej przez UPA polityki eksterminacji „wojną polsko-ukraińską” bądź „wojną między AK a UPA”. W przypadku stosowania takiej terminologii w sposób naturalny używa się słowa „żołnierze” wobec członków banderowskich formacji. Całe szczęście określenie „wojna” w odniesieniu do zbrodni nie znalazło w Polsce zwolenników. Niestety, związane z tym określenie „żołnierz UPA” już tak. Największym na Ukrainie propagatorem określenia „wojna AK – UPA” jest Wołodymyr Wjatrowycz, szef ukraińskiego IPN, o którym opinia zarówno wśród historyków w Polsce, jak i na świcie jest jednoznaczna. Ignoruje on warsztat historyka, czyli narusza najbardziej podstawowe standardy badania historii i dochodzenia do prawdy. Nie podejmuje próby rekonstrukcji rzeczywistości na podstawie badań, lecz stara się znaleźć choćby najmniejsze dowody na potwierdzenie tezy sformułowanej na polityczne zamówienie.

Prezes ukraińskiego IPN jest też zwolennikiem innego nadużycia, które w pewnym stopniu przeniknęło do polskiego obiegu publicznego. Chodzi o przekonanie jakoby UPA była ukraińskim odpowiednikiem Armii Krajowej. Wprawdzie liczba zwolenników tego poglądu systematycznie maleje, jednak nadal pokutuje on w polskiej publicystyce. Wynika z przekonania, że jeśli zbrodnie popełniali jedni, to drudzy z pewnością nie pozostawali im dłużni. By uwiarygodnić tę tezę, wykorzystuje się informacje o – stanowiących wyjątek – odwetach polskich formacji, takich jak Armia Krajowa, Narodowa Organizacja Wojskowa, Narodowe Siły Zbrojne czy innych. Polskie organizacje swoją działalność skupiały na walce z uzbrojonym okupantem i nie prowadziły, tak jak UPA, polityki zbrodni dla osiągnięcia celów politycznych. Wystarczy porównać liczbę ofiar odwetów z liczebnością formacji (całych, nie tylko działających w danych rejonach, bo partyzantka sprawnie przerzucała swoje siły), by spostrzec miażdżącą dysproporcję między ukraińskimi nacjonalistami a polskim podziemiem. Liczba ofiar tych pierwszych jest wielokrotnie większa od liczby ofiar odwetów polskich formacji bez względu na to, które z podawanych liczb są bliższe prawdzie. Przy czym każde z czołowych polskich ugrupowań podziemnych było wielokrotnie większe od UPA. I nie ma żadnego znaczenia, że w zbrodniach brało udział chłopstwo angażowane przez członków OUN-UPA. Każda bowiem z polskich organizacji mogła w podobny sposób powiększyć swoje szeregi. Tymczasem dowództwo AK wystosowało wyraźne wytyczne, by jej żołnierze, mimo emocji ludzi ocalałych z rzezi, powstrzymywali ich od odwetu. Siłą rzeczy nie zawsze i nie wszędzie mogło to być skuteczne, ale generalnie było.

Założenia ukraińskich nacjonalistów, które są propagowane wśród zwykłych Ukraińców i eksportowane na teren naszego kraju, opierają się na przekazywaniu swoistego dogmatu, jakoby zbrodnie AK i UPA lub Polaków i Ukraińców były wzajemne. W konsekwencji mają się – jakkolwiek by to zabrzmiało – nawzajem znosić. Z tego powodu Polacy, szczególnie dziennikarze, powinni uważać na używaną terminologię, z której elementów buduje się politykę historyczną.

Aleksander Szycht , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

dodaj komentarz

komentarze


Tak szkolą sterników wojsk specjalnych
 
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Generał „Grot” – pierwszy dowódca AK
Więcej żołnierzy z pieniędzmi za dyżur bojowy
Uderzenie w naturę
Nowe Abramsy już w Wesołej
Orlik na Alfę
Korzystne zmiany w dodatkach dla sił powietrznych
Pucharowe zmagania Polaków
W drodze do amunicyjnego bezpieczeństwa
Ogień z Grotów wyborowych w Nowej Dębie
Rekompensaty na ostatniej prostej
Bezpieczeństwo i przyroda
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Sejm zakończył prace nad nowelizacją ustawy o obronie ojczyzny. Teraz czas na Senat
Prezydent Trump spotkał się z szefem NATO
Żołnierz ranny na granicy
Moc Czarnych Panter
Kanadyjski żołnierz ranny podczas ćwiczeń
PT-91, czyli trzy dekady twardej służby
Na rosyjskim pasku
Więcej niż ćwiczenia
Ostatnia niedziela…
Nie żyje żołnierz PKW Irak
Polacy i Holendrzy razem dla obronności
Pieta Michniowska
Badania z kosmosu
Granica pod strażą
Kolarskie święto w stolicy
Lotnicy uratowali Wielką Brytanię
Posłowie za wypowiedzeniem konwencji ottawskiej
K9 i FlyEye na poligonie w Ustce
Niebezpieczne incydenty na polsko-białoruskiej granicy
Umacnianie ściany wschodniej
Sukcesy żołnierzy na międzynarodowych arenach
Tłumy na zawodach w Krakowie
Dzieci wojny
Rosjanie zaatakowali polską fabrykę w Ukrainie
Terytorialsi zawitają do Płocka
Specjalsi i spadochroniarze mają nowych dowódców
Żołnierze PKW Irak są bezpieczni
Demony wojny nie patrzą na płeć
Rosyjska maszyna Su-24 przechwycona przez polskie F-16
Kwalifikacja 2026 – sprawdź szczegóły
Studenci w koszarach
PGZ buduje suwerenność amunicyjną
Pół tysiąca terytorialsów strzeże zachodniej granicy
MSWiA: Zachodnia granica jest bezpieczna
Podejrzane manewry na Bałtyku
MON zaprzecza zarzutom o nepotyzm
Rywalizacja snajperów
„Niegościnni” marynarze na obiektach sportowych w Ustce
A Whimsical Adversary
Planowano zamach na Zełenskiego
Witamy na Ziemi
Radomski Air Show coraz bliżej
More Than an Exercise
Nowe zbiornikowce – wkrótce ruszą konsultacje
K9 – nieoceniony sojusznik
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nawrocki przedstawia kierownictwo BBN-u
BWP-1 – historia na dekady
Rusza rekrutacja na szkolenia dla szeregowych zawodowych
Armia pomoże służbom na zachodniej granicy
Pancerny drapieżnik, czyli Leopard 2A5

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO