moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Armia Czerwona dokonała 72 lata temu masakry na Śląsku

Żołnierze wyciągali ludzi z piwnic i domów. Torturowali, okradali, gwałcili, rozstrzeliwali. Zginęły kobiety, dzieci, powstańcy śląscy, a nawet ukrywający się Żydzi – łącznie blisko 450 osób. 27 stycznia 1945 roku Armia Czerwona spacyfikowała Przyszowice i Miechowice na Śląsku.


Tablica na zbiorowej mogile pomordowanych przez żołnierzy sowieckich.

Zeznaje J.R. (urodzony w 1922 roku): „Przy kurniku znaleźliśmy ciało Brzóski. Potem opowiedział mi Adolf Krzysteczko o tym, jak Franciszek Brzóska zginął. Oni witali nadjeżdżających żołnierzy radzieckich. Jeden z nich kazał Brzósce oddać zegarek. Gdy ten odmówił, jeden z Rosjan zastrzelił go strzałem z samochodu. Samochód się zatrzymał. Rosjanin zszedł na dół i zabrał ten zegarek”.

Zeznaje L.Ch. (ur. w 1930 roku): „Tato zobaczył, że mężczyźni są pozabijani serią z automatu w głowę. Ciotki leżały na schodach do piwnicy. Były zadźgane bagnetami – na ich ciałach było dużo ran. Ojciec powiedział po cichu do mamy, że maleństwo w poduszce było najprawdopodobniej uduszone. Wywnioskowała, że wszystkie kobiety były zabite ciosami bagnetów. Z wypowiedzi ojca wynikało, że nie ulegało wątpliwości to, że wszystkich tych ludzi zamordowali żołnierze radzieccy”.

Zeznaje M.L. (ur. w 1916 roku): „W chwili wkroczenia Armii Czerwonej do wsi wszyscy ukryliśmy się u sąsiadów Lomaniów w piwnicy. W naszym domu nie było piwnicy. Tam ukrywaliśmy się około dwóch dni. Na zewnątrz trwały zacięte walki. W pewnym momencie do piwnicy wszedł żołnierz radziecki i wyprowadził Annę Lomanię. Ten żołnierz gdzieś z nią chodził, chyba szukał innych dziewczyn. Gdy wrócił do domu, Ania zaczęła krzyczeć „ratunku” i wołała brata Roberta. Padł jeden strzał i usłyszeliśmy, jak coś pada na klapę wejściową do piwnicy. Od razu zaczęła kapać krew spomiędzy desek, krew ciekła do beczki z kiszoną kapustą”.

Jak Armia Czerwona przekraczała granice

– Na terenach przedwojennej Polski żołnierze Armii Czerwonej dopuszczali się gwałtów i kradzieży, jednak ich dowódcy starali się trzymać w oddziałach względną dyscyplinę. Zdarzało się nawet, że sprawcy takich przestępstw byli rozstrzeliwani. Sytuacja zmieniła się, kiedy wkroczyli na terytorium Rzeszy – wyjaśnia dr Dariusz Węgrzyn, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach. – Dla Sowietów nastał czas zemsty – dodaje. Gotowi byli rozdawać razy na ślepo, bez wdawania się w niuanse.

Pod koniec stycznia 1945 roku maszerujący od strony Gliwic czerwonoarmiści podeszli pod Przyszowice. – Przed wojną była to ostatnia wieś po polskiej stronie granicy. Kamień rzucony spośród jej zabudowań lądował już w Niemczech – opowiada dr Węgrzyn. Na opłotkach Sowieci natknęli się na niemieckich żołnierzy z 2 Batalionu Pancernego. Po krótkiej wymianie ognia Niemcy się wycofali, a zwycięskie oddziały wkroczyły do wsi. Część Polaków przyjęła ten fakt z entuzjazmem. Szybko przekonali się jednak, że nie ma się z czego cieszyć. We wsi rozpoczęła się regularna rzeź. – Czerwonoarmiści najpewniej się pomylili. Byli przekonani, że oto właśnie wkroczyli do Niemiec – ocenia dr Węgrzyn. Wyciągali ludzi z domów, piwnic, gwałcili, kradli, rozstrzeliwali, palili. Nie oszczędzili dawnych powstańców śląskich, polskich działaczy niepodległościowych. Zabili też kilku węgierskich i włoskich Żydów – więźniów obozu koncentracyjnego, którzy zdołali zbiec z marszu śmierci i ukrywali się w Przyszowicach przed Niemcami. Łącznie Sowieci zamordowali ponad 50 cywilów, doszczętnie spalili też 70 zabudowań. Najstarsza z ofiar miała 78 lat, najmłodsza dziesięć miesięcy.

27 stycznia Armia Czerwona wkroczyła też do miasteczka Miechowice (dziś to dzielnica Bytomia). – Tutaj scenariusz był podobny. Prące na południowy zachód oddziały napotkały na krótkotrwały niemiecki opór, który zdołały przełamać. Różnica polegała na tym, że ta część Śląska, w której położone są Miechowice, przed wojną należała do Rzeszy – wyjaśnia dr Węgrzyn. Przy czym nie wszyscy mieszkańcy byli Niemcami. – Mimo granicy, to był jeden region. Rodziny mieszały się, a ludzie często mówili o sobie, że „są stąd”, identyfikowali się również poprzez wyznanie katolickie – zaznacza historyk. W mieście przebywali też obywatele przedwojennej Polski, którzy w czasie okupacji pracowali jako przymusowi robotnicy. Czerwonoarmiści nie bawili się jednak w subtelności.

Mordy rozpoczęły się wraz z podejściem oddziałów do pierwszych zabudowań. Furię żołnierzy wzmogła jeszcze pogłoska o zastrzeleniu rosyjskiego majora. Po latach liczbę ofiar masakry oszacowano na 380. – Ostatecznie jednak udało się zidentyfikować 230 osób. Nie wszystkie nazwiska ofiar zostały po tragedii zapisane. W mieście panowały chaos i strach – wyjaśnia dr Węgrzyn.

Mieszkańcy Miechowic jeszcze przez kilka dni bali się opuszczać domy. W tym czasie ciała ofiar leżały na podwórkach i ulicach. Potem rozpoczęły się naprędce przygotowane pochówki. Zwłoki trafiały do zbiorowych mogił i pojedynczych grobów. Często owinięte w prześcieradła czy brezent. W Miechowicach zabrakło trumien.

Pamięć rodzinna, pamięć publiczna

– O masakrach przez długi czas nie można było oficjalnie mówić. Ale ja o tym, co się wydarzyło w naszej miejscowości, wiedziałem od zawsze. Już kiedy byłem dzieckiem, opowiadały o tym babcia i mama – wspomina Andrzej Biskupski z Towarzystwa Miłośników Przyszowic. Dziś we wsi stoi pomnik upamiętniający ofiary. – Co roku organizujemy obchody. Przez lata powstawał też film dokumentalny, w którym wypowiadają się świadkowie masakry. Wielu z nich dziś już nie żyje – zaznacza Biskupski. Ofiary rzezi dokonanej przez Armię Czerwoną upamiętniane są też w Miechowicach.

IPN w Katowicach prowadził śledztwa w sprawie pacyfikacji śląskich miejscowości. Obydwa zostały zakończone. Do sądu nie udało się skierować aktu oskarżenia. Dwa lata temu, podczas obchodów 70. rocznicy masakry w Miechowicach, prokurator Ewa Koj, naczelnik pionu śledczego katowickiego IPN mówiła (cytat za PAP): – Wyczerpaliśmy wszystkie możliwe źródła dowodowe, a okoliczności tragedii zostały względnie precyzyjnie zrekonstruowane. Jeżeli pojawią się kiedyś jakieś dodatkowe informacje na ten temat, to dzięki badaniom historyków.

Zeznania świadków masakry w Przyszowicach pochodzą z prokuratorskiego śledztwa w tej sprawie. Zostały zamieszczone w publikacji „Tragedia w cieniu „wyzwolenia”. Górny Śląsk w 1945 roku”, wydanej w 2015 roku przez katowicki IPN.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Tomasz Górny/ Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze

~ewald
1485601920
dobry artykul lecz bramk nazwy cmentarza.
31-B7-33-23

Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
 
NATO na północnym szlaku
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Ramię w ramię z aliantami
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Zachować właściwą kolejność działań
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Wojna w świętym mieście, część druga
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
NATO on Northern Track
Posłowie dyskutowali o WOT
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Zmiany w dodatkach stażowych
Sprawa katyńska à la española
Kadisz za bohaterów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna na detale
Tragiczne zdarzenie na służbie
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Na straży wschodniej flanki NATO
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Święto stołecznego garnizonu
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Wojna w świętym mieście, epilog
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Sandhurst: końcowe odliczanie
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Gunner, nie runner
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Wytropić zagrożenie
Metoda małych kroków
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Od maja znów można trenować z wojskiem!
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Ameryka daje wsparcie
Szybki marsz, trudny odwrót
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Rekordziści z WAT
Kolejne FlyEye dla wojska
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Szpej na miarę potrzeb
W Italii, za wolność waszą i naszą
Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
SOR w Legionowie
25 lat w NATO – serwis specjalny
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Front przy biurku
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Charge of Dragon
Pod skrzydłami Kormoranów

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO