moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Obrona terytorialna musi być częścią armii

Wiosną 2014 roku niemała armia ukraińska okazała się tworem funkcjonującym niemal wyłącznie na papierze. Gdy zaczęła się tak zwana operacja antyterrorystyczna, do walki nadawało się tylko sto z ponad siedmiuset ukraińskich czołgów, rzekomo pozostających w linii. Z dwóch i pół tysiąca maszyn zapasu mobilizacyjnego dziewięćdziesiąt procent niszczało pod chmurką, wcześniej ogołocone z co bardziej cennego sprzętu, który sprzedano zagranicę. Żołnierze nie mieli nowoczesnych hełmów i kamizelek, często brakowało dla nich podstawowego ekwipunku, chociażby… butów.

Dziś wiemy, z czego to wynikało – Ukraina, zwłaszcza w czasach Wiktora Janukowycza, była parapaństwem. Strukturą, która zdawała się istnieć tylko po to, by grupy oligarchiczne mogły czerpać z jej zasobów. A taka organizacja, nawet jeśli miała znamiona normalnej państwowości, nie potrzebowała silnej armii. Ba, w interesie wszystkich uczestników polityczno-biznesowej gry było osłabianie wojska – bo a nuż któryś z oligarchów mógłby z jego pomocą zdobyć przewagę.

W takich okolicznościach na arenę zmagań z separatystami i armią rosyjską wkroczyły jednostki ochotnicze. Formowane naprędce, na fali patriotycznych nastrojów, finansowane z publicznych zbiórek i kieszeni bogatych biznesmenów. Ci ostatni dostrzegli bowiem w batalionach jedyny efektywny sposób na zachowanie porządku w rejonach, gdzie prowadzili swoje interesy. Przykładem takich kalkulacji i działań może być Ihor Kołomojski, który żelazną ręką – przy pomocy „dobrowolców” – popędził zwolenników separacji z Dniepropietrowska, zanim miasto na dobre ogarnęła rebelia. Formalnym przypieczętowaniem tych starań była funkcja gubernatora obwodu dniepropietrowskiego, jaką Kijów powierzył królowi sektora bankowego.

Na prawdziwym froncie formacje ochotnicze nie radziły już sobie tak dobrze. Brutalna lekcja kotła iłłowajskiego obnażyła wszystkie słabości „dobrowolców” – przede wszystkim słabe wyszkolenie i wyposażenie. Z czasem jednak oddziały ochotników okrzepły i nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że zahamowanie terytorialnej ekspansji rebelii to w dużej mierze ich zasługa. Gdy latem 2015 roku odwiedziłem batalion „Azow”, był on jedyną formacją broniącą podejść do strategicznie ważnego portu w Mariupolu. Kilka dni później azowcy zluzowali pozycje, na których pojawił się inny ochotniczy batalion – regularna armia, dosłownie, stała z boku.

Ochotnik z batalionu „Azow” na pozycjach ukraińskich na przedpolach Mariupola. Fot. Darek Prosiński

Jednak ów wymierny sukces miał też – i wciąż ma – swoje ciemne oblicze. Część batalionów stała się wylęgarnią skrajnie prawicowych, w tym neonazistowskich, idei. Ich dowódcy zaś zaczęli brać aktywny udział w życiu politycznym, szantażując rząd w Kijowie manifestacjami swoich podwładnych i zwolenników. Tym zjawiskom towarzyszyły inne, jeszcze niebezpieczniejsze – angażowanie się ochotników w przemyt, porwania dla okupu i wymuszanie haraczy. Wypadki w Mukaczewie, gdzie w lipcu 2015 roku doszło do krwawego starcia bojowników „Prawego Sektora” z milicją i wojskiem, utwierdziły Kijów w przekonaniu, że wobec „dobrowolców” należy stosować zasadę mocno ograniczonego zaufania.

I tak bataliony zaczęły pełnić na Ukrainie rolę destabilizującą. Próbą zniwelowania tej dysfunkcji było wcielenie ochotniczych formacji do struktur regularnej armii. Do tej pory unika się też przekazywania im ciężkiego wyposażenia, by nie powiększać ich potencjału bojowego. Pytanie, jakie przyniesie to skutki, jest wciąż otwarte. Nastroje wśród „dobrowolców” nie są najlepsze. Wielu mówi o „zdradzie kijowskiego rządu”, który nie przeprowadził niezbędnych reform i jest „zbyt uległy wobec Rosji i separatystów”. Często pada argument o „konieczności kolejnej rewolucji”. Część ochotników widzi się jako jej awangarda. A rozmawiamy o uzbrojonych i nawykłych do przemocy ludziach…

Jak to się ma do naszej obrony terytorialnej? Ano powinniśmy mieć ukraińskie doświadczenia z tyłu głowy, tworząc własne ochotnicze formacje. Dlatego podoba mi się idea MON, by obrona terytorialna stała się jednym z rodzajów sił zbrojnych. By od samego początku jej „kościec” stanowiła zawodowa kadra. Poprzedni pomysł – zakładający szeroką autonomię lokalnych struktur, ba, przewidujący istnienie formacji wystawianych przez lokalnych przedsiębiorców – to proszenie się o ukraińskie kłopoty, gdzie entuzjazm tysięcy młodych osób został wykorzystany do budowy małych, prywatnych armii.

Oddziały OT muszą być wprost zintegrowane z systemem obrony państwa. Zadaniowane i kontrolowane przed dowództwo sił zbrojnych, oparte o dyscyplinę obowiązującą w armii. Owa integracja musi zachodzić także w obszarze ochrony kontrwywiadowczej. W zeszłym tygodniu ukraińskie służby zatrzymały kilku członków „Prawego Sektora” pod zarzutem działalności na rzecz Rosjan. A nie miejmy złudzeń – członkowie naszej obrony terytorialnej również będą celem działań rosyjskiego wywiadu.

Marcin Ogdowski , dziennikarz Interia.pl, pisarz, reporter wojenny

autor zdjęć: st. chor. sztab. Adam Roik/ CC DORSZ, Darek Prosiński

dodaj komentarz

komentarze

~paramilitarka
1466419020
To, że siły OT muszą być podporządkowane MON i mieć ochronę kontrwywiadowczą nie ulega kwestii. Należy jednak z lekcji ukraińskiej wynieść coś jeszcze. Ukraiński MON podobnie jak nasz ( niestety ) ma/miał mocno rozrośniętą bizantyjską "czapę" , gdzie ilość szarż odpowiadała armii kilkanaście razy liczniejszej, i była odwrotnie proporcjonalna do zdolności dowódczych, o planowaniu strategicznym nie wspomnę. Część generalicji przeszła jawnie na stronę rosjan, działania części budziły poważne wątpliwości co do ich lojalności wobec dowództwa...U nas niestety armia wciąż trochę tkwi w radzieckim systemie. Nie została przeprowadzona reforma dowodzenia, nie mamy sprawnie działającego łańcucha dowodzenia, olbrzymią biurokrację i bezwład decyzyjny. Formacje ochotnicze u nas powstały w dużej mierze dlatego, ze ludzie, którzy mieli już ZSW czy SPR za sobą, nie widzieli sensu wchodzenia w brązowe buty, skoro w cywilu mogą znacznie lepiej się wyszkolić ( w aspekcie działań nieregularnych / lekkiej piechoty / indywidualnych zachowań ) Jeśli podporządkujemy młodych aktywnych ludzi i damy im dowódców z Monu, takich jakich miały wojska OTK, zamiast np weteranów Grom'u, to osiągniemy cel zgoła odwrotny od zamierzonego. Ludzie zrażą się i skutecznie wyleczą z chęci zrobienia czegoś dobrowolnie. To oczywiście też jest pomysł...tylko czyj?
4E-06-59-74
~ags
1466417460
Porażka pod Iłowajskiem nie była wynikiem słabości batalionów ochotniczych, a wynikiem wkroczenia na teren działań batalionowej grupy sił RF wspartej ostrzałem artyleryjskim z za granicy. Radzę obejrzeć materiały na YT z Iłowajska na których widać Donbasowców, ich poziom wyszkolenia i wyposażenie - często znacznie lepsze od jednostek liniowych. Rosjanie musieli wkroczyć, ponieważ zajęcie przez UA węzłów kolejowych w Debalcewe a potem w Iłowajsku mocno zagroziłoby bytowi DNR. Z kolei sama geneza DNR jest dobitnym świadectwem tego, czego może dokonać oddział sił nieregularnych choćby w sile plutonu - zajęcie Słowiańska przez pluton Strielkova. Cała rebelia zaczęła się od 30tu chłopa turystów z rosji, którym nikt nie miał odwagi się przeciwstawić.
4E-06-59-74
~Kratol - Świetlik
1453324320
Powód 2. inne zdania , filozofia działań , motywacja , organizacja i cele. p.s. naprawdę wszyscy z IQ wyjechali ?
FF-6C-B3-6A
~Kratol - Świetlik
1453268820
cyt:'Obrona terytorialna musi być częścią armii" - kompletna bzdura. Powinna być to formacja zupełnie odrębna, podlegająca Wojewodom i uposażana z Ich budżetu z wsparciem MON. 1. Powód to taki, że Wojsko zawsze będzie próbowało ją marginalizować i deprecjonować jako zagrożenia dla Nich. Sprzęt musi być organizowany poza wpływem wojska. Czyli decyduje Wojewoda z MON a nie IU.
FF-6C-B3-6A
~Rezerwista
1453185960
A dlaczego zawodowa kadra? Moim zdaniem raczej rezerwiści, których szkolenie, zwłaszcza w korpusie oficerskim, było moim zdaniem dotychczas fikcją. Trzeba tych ludzi wykorzystać, a nie utrzymywać rezerwy na papierze.
92-3D-0B-0D
~Janek
1453150020
Doskonała analiza. Odnośnie przedostatniego akapitu: Głosy o lokalnych strukturach grup zbrojnych to były głosy rozpaczy oddolnych grup paramilitarnych, radnych, lokalnych mediów tylko po to by zwrócić uwagę opini publicznej na problematykę obronności kraju i potrzeby powołania struktur obrony terytorialnej. Ja jako sympatyk idei narodowej żywiłem nadzieję że polscy nacjonaliści na fali marszu niepodległości powołają swoją formację zbrojną ( z czysto pijarowego punktu widzenia), tylko po to by narobić szumu i nakłonić centralę do nachylenia się nad tą sprawą. Jak widać wybory wygrała inna opcja polityczna i sprawy zmierzają w lepszym kierunku.
89-60-ED-5E

Pocisk o chirurgicznej precyzji
POLMARFOR, czyli dowodzenie na Bałtyku
Priorytetowe zaangażowanie
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Natowska sieć rurociągów obejmie Polskę
Rój bezzałogowców nad Orzyszem
Mity i manipulacje
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Władze USA zapowiadają poważne zmiany w amerykańskiej armii
Koniec dzieciństwa
Jelcz się wzmacnia
Trzeba wzmocnić suwerenność technologiczną Polski
Kopuła nad bewupem
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Kaczka wodno-lądowa (nie dziennikarska)
Czarna taktyka terytorialsów
MON i MSWiA: Polacy ufają swoim obrońcom
Wspólne szkolenie żandarmów z NATO
W wojsku orientują się najlepiej
Konie dodawały pięciobojowi szlachetności
Trwa dobra passa reprezentantów Wojska Polskiego
Carl-Gustaf przemówił
GROM. Kulisy selekcji do jednostki specjalnej
„Road Runner” w Libanie
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
Koniec pewnej epoki
Na Baltexpo o bezpiecznym morzu
Zjednoczyć wysiłek w przeciwdziałaniu presji migracyjnej
Czarnomorski szlif minerów
Drugi wojskowy most
W poszukiwaniu majora Serafina
Deterrence in Polish
Wyspa komandosów i walka z morskim żywiołem
Młodzi i bezzałogowce
Kircholm 1605
Unia chce zbudować „mur dronowy"
Pasja i fart
Speczespół wybierze „Orkę”
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
Poligon dla medyków w mundurach
Terytorialsi w akcji
Polsko-unijne rozmowy o „murze dronowym”
Polskie Bayraktary nad Turcją
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Żołnierze testują nowoczesne drony. To polska robota
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
Brytyjczycy na wschodniej straży
Pływali jak morscy komandosi
Dzień Bezpieczeństwa na Baltexpo
Weterani pamiętają
„Steadfast Noon”, czyli nuklearne odstraszanie
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
Medicine for Hard Times
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Abolicja dla ochotników
Maratońskie święto w Warszawie
Leopardy i Rosomaki pokonały Odrę
Jednym głosem w sprawie obronności
Polski „Wiking” dla Danii
Uczniowie poznają zasady bezpieczeństwa
Czarna taktyka terytorialsów
Pamiętamy o dokonaniach gen. Rozwadowskiego
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Historia jest po to, by z niej czerpać
Okiełznać Borsuka
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
W Brukseli o bezpieczeństwie wschodniej flanki i Bałtyku

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO