Władcy przestworzy

Dwadzieścia cztery godziny na dobę, 365 dni w roku strzegą polskich granic powietrznych i kontrolują przestrzeń nad całą Polską. Centrum Operacji Powietrznych to jedyna tego typu instytucja wojskowa w kraju.

 

Szczelnie ogrodzony teren wojskowy na obrzeżu lasu w warszawskich Pyrach. Za murami stoją budynki. Na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego, ale to tylko pozory. Bo właśnie z tego miejsca żołnierze kontrolują wszystko, co dzieje się w polskiej przestrzeni powietrznej.

Przez całą dobę, 365 dni w roku stoją na straży granic powietrznych Polski. „Jesteśmy tu po to, by Polacy mogli czuć się bezpiecznie. W powietrzu nie dzieje się nic, o czym byśmy nie wiedzieli”, zapewnia gen. dyw. pil. dr inż. Włodzimierz Usarek, poprzedni dowódca Centrum Operacji Powietrznych – Dowództwa Komponentu Powietrznego (COP-DKP). 

Żeby zobaczyć, jak pracują strażnicy polskiego nieba... trzeba zejść pod ziemię. Dwa piętra poniżej powierzchni, w jednej z sal gromadzi się przy komputerach kilkadziesiąt osób.

 

Czujne oko

Sala bojowa, w której dobowy dyżur jednorazowo pełni od kilkunastu do kilkudziesięciu osób, ma około 200 m2. To najważniejsze w Centrum Operacji Powietrznych pomieszczenie przypomina wojskowe stanowiska dowodzenia znane laikom z amerykańskich filmów sensacyjnych. Znajdują się tu osobne stanowiska pracy dla każdego żołnierza, na stołach są komputery i różnej wielkości monitory, a na ścianach – ogromne ekrany wyświetlające mapy Polski. Na każdej z nich widać dziesiątki lub setki różnych strzałek, symbolizujących samoloty i śmigłowce, które poruszają się w polskiej przestrzeni powietrznej. Dodatkowo są zobrazowane także maszyny poruszające się w strefach przygranicznych kraju. „Śledzimy każdy ruch, jaki jest wykonywany w powietrzu. Znamy ustalone trasy przelatujących samolotów. Wiemy, gdzie startowały, jak długo będą w powietrzu i gdzie wylądują. Uważnie przyglądamy się także maszynom, które dopiero mają zamiar przekroczyć polską granicę powietrzną”, opowiada płk pil. Jacek Łazarczyk, dyżurny dowódca obrony powietrznej. Pełni tu podczas dyżuru najważniejszą funkcję. Odpowiada za monitorowanie ruchu powietrznego, decyduje o aktywowaniu akcji ratunkowych, a w razie ewentualnego zagrożenia jest jedyną osobą, która w czasie pokoju może rekomendować wykorzystanie środków bojowych.

Spokój dyżurujących przerywa zawiadomienie o problemach wojskowego śmigłowca.

Jeden z punktów na mapie zapala się na czerwono. A to oznacza, że załoga włączyła kod alarmowy informujący o niebezpieczeństwie. Dowódca ogłasza gotowość bojową nr 1. „Czas w takich przypadkach jest decydujący. Milkną wszystkie rozmowy, każdy sprawdza, zgodnie ze swoją specjalnością, co się dzieje w przypadku tej maszyny”, tłumaczy zaistniałą sytuację mjr Krzysztof Urbaniak. Kilkanaście sekund później napięcie mija. „Specjaliści od ruchu lotniczego sprawdzili plan lotu. W tym samym czasie eksperci od ratownictwa ustalili, że najbliżej zagrożonego śmigłowca są ratownicy w pobliżu Łęczycy. Podwyższyli im gotowość bojową, a to oznacza, że pilot, ratownik i lekarz już są na pokładzie swojego śmigłowca i czekają na dalsze rozkazy”. Na szczęście to fałszywy alarm. Z powodu usterki technicznej maszyna samoczynnie nadała sygnał niebezpieczeństwa 7700. „Nie możemy ignorować takich sytuacji, więc połączyliśmy się z załogą i sprawdziliśmy, czy nic złego się nie dzieje. Za dwie minuty żołnierze wylądują na swoim lotnisku”, opisuje płk Łazarczyk.

Spokój nie trwał jednak zbyt długo. Niespełna pięć minut później okazuje się, że trzeba pomóc wojskowemu transportowcowi. Samolot podczas ćwiczeń miał wylądować na lotnisku w północnej części kraju, ale nagła zmiana pogody wymusza modyfikację planu lotu. „Trzeba reagować bardzo szybko. Musimy sprawdzić, gdzie warunki pogodowe pozwalają na lądowanie, i tam skierować załogę C-295M”, dodaje dyżurny dowódca obrony powietrznej.

Lotnicy wyjaśniają, że choć każdy z dyżurów jest zupełnie inny, to każdy jest tak samo bardzo wyczerpujący. „Są takie zmiany, że człowiek ze zmęczenia ledwo chodzi. Bywają nerwowe święta, gdy trzeba reagować np. na zagubione samoloty pasażerskie, albo weekendy, kiedy błyskawicznie należy znaleźć zapasowe lotnisko dla sześciu orlików wracających z pokazów lotniczych”, opowiada płk Łazarczyk. Wyjaśnia także, że największym wyzwaniem dla obsady trzymającej dyżur jest skupienie. Przez 24 godziny żołnierze nie mogą bowiem stracić świadomości sytuacyjnej. „W naszej pracy minuta jest bardzo cenna. W przypadku gdy samoloty poruszają się z prędkością około 900 km/h, z powodu spóźnionej reakcji może dojść do nieszczęścia”, dodaje płk Tomasz Lenart, szef Taktycznego Centrum Operacyjnego COP-DKP. Tłumaczy też, że żołnierze muszą przewidywać zagrożenie i szacować ewentualne ryzyko. Ich obowiązkiem jest np. skontrolowanie samolotu, który dopiero leci do Polski. Jeszcze za granicą muszą sprawdzić maszynę, m.in. zweryfikować plan lotu i rodzaj statku powietrznego.

 

W blokach startowych

Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami, ruchem w naszej przestrzeni powietrznej zarządza Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. W niewielkiej części odpowiedzialność sprawuje wyłącznie wojsko. Ale to wcale nie umniejsza roli COP-DKP. Kadra Centrum monitoruje ruch lotniczy i włącza się do działania w sytuacjach awaryjnych. Przykłady można mnożyć. Zdarzyło się, że załoga liniowego samolotu zgłosiła konieczność wcześniejszego lądowania, bo na pokładzie znajdowała się ciężko chora osoba. Były też przypadki, kiedy pasażerowie zachowywali się agresywnie i trzeba było w trybie awaryjnym przerwać lot. COP-DKP poderwało także samoloty bojowe w 2011 roku, by pomóc wylądować kpt. Tadeuszowi Wronie, pilotowi boeinga w barwach PLL Lot, który posadził samolot na płycie bez wysuniętego podwozia. 

Płk Lenart wspomina trudniejsze momenty, jakie przeżył na stanowisku dyżurnego dowódcy. Opowiada sytuację sprzed roku, gdy samolot tureckich linii powietrznych, lecąc po wschodniej stronie polskiej granicy, podał sygnał alarmowy i wykonał nagły zwrot w polską przestrzeń powietrzną. „Załoga zgłosiła, że na pokładzie ma bombę i chce lądować na Okęciu. Na nogi postawiliśmy wszystkie służby, w tym pododdziały antyterrorystyczne policji. Wszystko skończyło się dobrze, ale kosztowało nas to wiele nerwów”, mówi. Innym razem podczas jego dyżuru nie udało się nawiązać łączności z samolotem pasażerskim, który przelatywał nad Polską. By sprawdzić, co się stało, poderwano parę dyżurną myśliwców. Gdy piloci dolecieli do samolotu, okazało się, że załoga wykonuje lot z użyciem funkcji autopilota, a sama po prostu śpi. Płk Łazarczyk dyżurował z kolei, kiedy pięć amerykańskich śmigłowców nagle zniknęło z polskich radarów. „Nastąpiło pogorszenie warunków pogodowych i Amerykanie musieli lądować w terenie przygodnym. Posadzili maszyny w okolicach Choszczna w Zachodniopomorskiem. Wszystko odbyło się bezpiecznie, ale wyjaśnienie całej tej sytuacji, powiadamianie różnych służb było sporym wyzwaniem”, wspomina pilot.

Centrum Operacji Powietrznych – Dowództwo Komponentu Powietrznego, żeby skutecznie monitorować ruch powietrzny, potrzebuje przede wszystkim aktualnych informacji. A te do COP-u docierają za pośrednictwem różnego rodzaju systemów komputerowych. Danych dostarczają m.in. ośrodki dowodzenia i naprowadzania rozlokowane w różnych częściach Polski. Kiedy dochodzi jednak do sytuacji awaryjnej w powietrzu, czasami informacje przekazywane przez radary mogą nie wystarczyć. „Jeśli zawiedzie łączność z załogą w powietrzu, to musimy wdrożyć do działania myśliwce. Pary F-16 lub MiG-29 utrzymują nieprzerwanie dobowe dyżury i są gotowe do wykonywania misji typu »Air Policing«”, wyjaśnia gen. bryg. pil. Sławomir Żakowski, zastępca dowódcy COP-DKP. O rozpoczęciu misji lotnictwa bojowego decyduje właśnie COP. Powody, dla których podrywa się myśliwce, mogą być różne. Najczęściej w razie braku łączności z załogą, naruszenia zasad prowadzenia korespondencji radiowej lub zagubienia w przestrzeni powietrznej. „Tego rodzaju akcje zdarzają się kilkanaście razy w roku. Ogłasza się wtedy alarm tzw. Alfa Scramble. Myśliwce muszą wystartować do wskazanego samolotu. Ich zadaniem w powietrzu jest nawiązanie kontaktu z załogą, czasami poprowadzenie do lotniska i pomoc w lądowaniu. Jeżeli jednak w polską przestrzeń powietrzną niespodziewanie wtargnie maszyna bez pozwolenia, para dyżurna musi rozpoznać jej typ i zgodnie z rozkazami albo „odprowadzić” intruza do granic Polski, albo zmusić go do lądowania. W skrajnych przypadkach, potwierdzonych wrogich zamiarach, takich jak groźba zamachu terrorystycznego, myśliwce mogą taki samolot ostrzelać lub zestrzelić.

 

Czas wyzwań

„Głównym zadaniem Centrum Operacji Powietrznych – Dowództwa Komponentu Powietrznego jest przygotowanie się do dowodzenia i kierowania operacjami powietrznymi w ramach połączonej operacji obronnej. W czasie pokoju natomiast stoimy na straży polskich granic powietrznych”, tłumaczy gen. bryg. pil. Sławomir Żakowski. „Ale to nie wszystko. Dodatkowo monitorujemy taktyczną działalność szkoleniową lotnictwa podległego Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych. Sprawdzamy ponadto, co nasze samoloty robią poza granicami państwa, i jesteśmy częścią międzynarodowego systemu ratownictwa lotniczego”, wylicza zastępca dowódcy COP-DKP. Generał wyjaśnia także, że w czasie pokoju Centrum odpowiada za system powiadamiania o zagrożeniach z powietrza i monitoruje sytuację pod kątem skażeń w polskiej przestrzeni powietrznej. „Jesteśmy także łącznikiem pomiędzy polskim i natowskim systemem ochrony powietrznej. Naszą rolą jest dostarczenie informacji do Połączonego Centrum Operacji Powietrznych NATO w Niemczech i uczestnictwo w międzynarodowym systemie sił szybkiego reagowania”, dopowiada były dowódca COP-DKP gen. Usarek.

Niezależnie od codziennych dyżurów kadra Centrum bardzo często organizuje szkolenia dla swoich żołnierzy oraz uczestniczy w ćwiczeniach jednostek lotniczych sił powietrznych i wojsk lądowych. Rok 2016 był dla COP-DKP szczególnie wymagający ze względu na odbywające się w Polsce dwa wydarzenia: szczyt NATO w Warszawie oraz Światowe Dni Młodzieży w Krakowie i okolicach.

„To był bardzo intensywny czas. Utrzymywaliśmy w powietrzu dyżurne siły lotnicze przez 12 godzin na dobę, wszystko po to, by w razie jakichś problemów skrócić nasz czas reakcji do minimum”, mówi gen. Żakowski. Aby zabezpieczyć wspomniane wydarzenia, wprowadzono strefy zakazu lotów. „Nie mogliśmy dopuścić, by jakikolwiek przypadkowy statek powietrzny pojawił się w zakazanej strefie. Oczywiście chodziło tu o względy bezpieczeństwa i przede wszystkim o zmniejszenie ryzyka np. zamachu terrorystycznego. Licho nie śpi, a my jesteśmy gotowi nawet na najgorszy scenariusz”, dodaje zastępca dowódcy.  Jak potwierdza dowództwo COP-DKP, jednostka sprawdziła się w zapewnieniu bezpieczeństwa podczas najważniejszych wydarzeń państwowych, ćwiczeń wojskowych, w tym manewrów „Anakonda”. „Udowodniliśmy, że jesteśmy przygotowani do dowodzenia i kierowania siłami, w tym także siłami sojuszniczymi. Dlatego właśnie w COP-DKP powstała koncepcja wyodrębnienia dowództwa JFAC”, mówi gen. Żakowski. JFAC, czyli Komponent Powietrzny Sił Połączonych (Join Force Air Component) miałby powstać na bazie COP-u ze wsparciem innych jednostek sił powietrznych. Będzie to dowództwo szczebla natowskiego, które ma być delegowane do pełnienia rocznych dyżurów w ramach sił odpowiedzi NATO. „Będziemy zdolni do dowodzenia operacjami sojuszniczymi, w których bierze udział do 350 samolotów. Jeżeli uda nam się zrealizować te plany, to do dyżuru będziemy typowani po 2022 roku”, zapowiada zastępca dowódcy COP-DKP. Osiągnięcie takich uprawnień, zdaniem kadry kierowniczej COP-u, ma wiele zalet. Przede wszystkim nasze stanowisko dowodzenia będzie certyfikowane w NATO, a tym samym stanie się wiarygodne dla potencjalnych koalicjantów. „Wpłynie to pozytywnie także na zwiększenie potencjału obronnego Polski”, uzupełnia gen. Żakowski. W przypadku aktywacji polski JFAC w ciągu kilku dni będzie gotowy do dowodzenia misją w dowolnym miejscu na świecie. Dotychczas tego typu zdolności uzyskało sześć państw: Wielka Brytania, Włochy, Niemcy, Hiszpania, Francja i Turcja.

 

Trzy pytania do Dariusza Malinowskiego

Ile jednostek wojskowych, ilu żołnierzy i pracowników wojska podlega dowódcy COP-DKP?

Centrum Operacji Powietrznych – Dowództwo Komponentu Powietrznego to związek taktyczny złożony z sześciu jednostek wojskowych. Samo COP-DKP znajduje się na warszawskim Ursynowie, pozostałe jednostki rozmieszczone są w całym kraju. Są to: 22 Ośrodek Dowodzenia i Naprowadzania w Bydgoszczy, 1 Regionalny Ośrodek Dowodzenia i Naprowadzania w Krakowie, Mobilna Jednostka Dowodzenia Operacjami Powietrznymi w Poznaniu, 1 Centrum Koordynacji Operacji Powietrznych w Gdyni i 2 Centrum Koordynacji Operacji Powietrznych w Krakowie. W całym COP-DKP służy i pracuje około 800 żołnierzy i pracowników wojska.

Jakiego rodzaju specjaliści pracują w COP-ie?

Realizacja zadań postawionych przed COP-DKP wymaga współpracy specjalistów z wielu dziedzin: radiolokacji, lotnictwa, nawigacji lotniczej, rozpoznania, obrony przeciwlotniczej, walki elektronicznej i innych. Najcenniejsi dla Centrum są nawigatorzy naprowadzania, żołnierze planujący użycie sił oraz prowadzący działalność operacyjną. Wszyscy oni wykonują obowiązki dopiero po osiągnięciu odpowiedniej wiedzy i umiejętności, które zdobywają podczas kursów i szkoleń specjalistycznych. Ponadto żołnierze pełniący dyżury bojowe przechodzą dodatkowy proces szkolenia i certyfikacji.

Jakie zmiany pod Pana dowództwem czekają Centrum Operacji Powietrznych?

COP-DKP jest żywym organizmem, stale dostosowującym się do nowych wyzwań i zagrożeń. W najbliższym czasie Centrum rozwinie zdolności do użycia nowego uzbrojenia – rakiet JASSM dla polskich F-16. Będziemy inwestować w Mobilną Jednostkę Dowodzenia Operacjami Powietrznymi oraz uruchomimy w 1 Regionalnym Ośrodku Dowodzenia i Naprowadzania w Krakowie nowy system dowodzenia obroną powietrzną sojuszu. Będzie to pierwszy taki obiekt w NATO.

Gen. bryg. pil. Dariusz Malinowski jest dowódcą Centrum Operacji Powietrznych – Dowództwa Komponentu Powietrznego.

Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Arkadiusz Dwulatek/Combat Camera DORSZ





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO