Suchym kołem przez Odrę

Umiejętności saperów decydują o tym, czy armia będzie w stanie przerzucić wojska na duże odległości.

 

Brytyjski batalion lekkiej piechoty, podporządkowany gen. bryg. Maciejowi Jabłońskiemu, dowódcy 10 Brygady Kawalerii Pancernej, ma po kilkudziesięciokilometrowym marszu pokonać Odrę, żeby przeprowadzić rozpoznanie rejonu na drugim brzegu rzeki, gdzie wejdą do działania główne siły pancerne brygady.

Dowódca brytyjski ppłk Ben Wilde stawia zadania. Kilka godzin później prawie 150 pojazdów i 600 żołnierzy rusza w drogę. Mjr Michał Idziaszczyk, oficer brytyjskiego wywiadu, z pochodzenia Polak, pełniący na ćwiczeniach funkcję tłumacza, wyjaśnia, że dla żołnierzy z Wysp olbrzymie połacie lasów, przez które przejeżdżają, są czymś niespotykanym. Jego kolega, kpt. Nichols, dodaje żartem, że tyle słonecznych dni z rzędu w Wielkiej Brytanii to też rzadkość. Oficerowie Jej Królewskiej Mości nie ukrywają przy okazji, że kierowcy z ich kolumny są pod wrażeniem tego, że czeka ich niebawem przejazd przez ponadstumetrowy most pontonowy. „Wielu z nich pierwszy raz pokona rzekę w ten sposób. W Wielkiej Brytanii, z wyjątkiem Tamizy, rzeki są tak wąskie, że można je przeskoczyć. Tutaj przyjdzie im się zmierzyć z prawdziwą przeszkoda wodną”, żartuje mjr Idziaszczyk.

 

Balansowanie na wodzie

W tym samym czasie, na terenie ośrodka ćwiczeń Biała Góra koło Krosna Odrzańskiego żołnierze batalionu pontonowego ppłk. Artura Gruszczyka z 2 Pułku Inżynieryjnego w Inowrocławiu są już na wodzie. Śruby kilkunastu kutrów KH-200 mieszają ją, pchając ciężkie metalowe bloki dwóch parków pontonowych PP-64. Most będzie się składał z 70 takich bloków pontonowych i dwóch brzegowych. Kilkadziesiąt czeka w rezerwie. „Wody Odry zmieniają poziom. Raz jej stan się obniża, raz rośnie, więc jesteśmy przygotowani na budowę mostu o długości nawet 180 m”, wyjaśnia ppłk Gruszczyk.

Aby tego dnia połączyć oba brzegi, wystarczy wstęga o długości 136 m. Musi być jednak podwójna – o szerokości ponad 10 m. Konstrukcja ma mieć bowiem nośność 80 t. Saperzy budują najpierw trzy odrębne przęsła. Gdy są gotowe, kutry ustawiają je na osi przyszłej przeprawy. Gdy dwa przęsła brzegowe stoją na swoim miejscu, precyzyjnie wprowadza się między nie część środkową.

Robota wymaga sporego wysiłku i precyzji. Po zbudowaniu przeprawy pracy nadal nie brakuje. Na obu brzegach trzeba wykonać dojazdy. Utwardza się nawierzchnię tak, aby samochody przy wjeździe na most lub w trakcie jego opuszczania nie ugrzęzły w błocie. Tam, gdzie on stoi, rzeka w niektórych miejscach ma kilka metrów głębokości i muszą być zachowane wszelkie zasady bezpieczeństwa. Ppor. Karolina Berbeć, pomocnik dowódcy punktu przeprawy, pilnuje, aby każdy, kto na nią wchodzi lub wjeżdża, miał na sobie kamizelkę ratunkową. „Most, którego jeden z odcinków wybudował mój pluton, jest bezpieczny. Przepisy jednak nakazują zachowanie daleko idącej ostrożność i każdy, kto się po nim porusza, musi mieć na sobie sprzęt ratunkowy”, oznajmia zdecydowanie. Nic więc dziwnego, że nad bezpieczeństwem użytkowników cały czas czuwa także grupa ratunkowo-ewakuacyjna. W jej składzie są m.in. sierż. Bernard Hajducki, dwóch podległych mu nurków oraz ratownik medyczny.

 

Bardzo ważne pozory

Kilkaset metrów w górę rzeki od budowanego mostu powstaje kolejna przeprawa. Czyżby most zapasowy? Jak wyjaśnia płk Marek Wawrzyniak, dowódca 2 Pułku Inżynieryjnego w Inowrocławiu, powstająca tam konstrukcja jest mostem pozornym. Gdy lotnictwo przeciwnika chciałoby zniszczyć przeprawę, piloci będą mieli problem z rozpoznaniem, który most należy zaatakować. „Do budowy przeprawy pozornej zaangażowaliśmy prawie stu rezerwistów powołanych na ćwiczenia »Anakonda ’16«. Dla nich taka budowa jest doskonałym zadaniem szkoleniowym”, ocenia pułkownik.

Most pozorny również ma ponad 100 m długości. Jego elementy są jednak wykonane ze znacznie lżejszego tworzywa sztucznego. Jego nośność jest szacowana na około 300 kg. Przy zachowaniu odpowiedniej odległości mogą przechodzić po nim ludzie. W warunkach bojowych na takiej konstrukcji ustawia się zazwyczaj lekkie makiety czołgów, transporterów opancerzonych lub pojazdów samochodowych.

 

Obrona paramilitarna

Blisko pozornej przeprawy oraz mostu właściwego co jakiś czas przechodzą piesze patrole ochrony. Bystry obserwator może zauważyć w wielu miejscach wokół poligonowego zgrupowania wojsk posterunki obsadzone dobrze uzbrojonymi i wyposażonymi żołnierzami. Ludzie mający bronić i ochraniać miejsce przeprawy nie są jednak żołnierzami, lecz członkami proobronnej organizacji ObronaNarodowa.pl – Ruch na rzecz Obrony Terytorialnej, którzy po raz pierwszy uzyskali zgodę Ministerstwa Obrony Narodowej na udział w tak ważnych manewrach.

Dzień przed forsowaniem Odry liczący stu ludzi pododdział został podporządkowany dowódcy 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Gen. bryg. Maciej Jabłoński oraz dowódca paramilitarnego oddziału chor. rez. Jacek Klimanek podpisali stosowne dokumenty. Dowódca brygady postawił pododdziałowi zadania. Od tej chwili mieli dbać o to, aby nikt nie zaatakował miejsca przeprawy i nikt nieupoważniony nie dostał się na teren zgrupowania.

 

Forsowanie ruszyło

W sobotnie przedpołudnie 11 czerwca kolumny brytyjskiego batalionu docierają w pobliże rzeki. Punktualnie o godzinie 12 pierwsza grupa pojazdów wjeżdża na most. Pod ciężarem wielotonowych ciężarówek i cystern pontony lekko się uginają. Nic nie zakłóca jednak przejazdu. Wóz za wozem powoli pokonują Odrę. Po przejściu jednej kolumny, zanim pojawi się następna, saperzy podsypują żwir przy podjeździe i odjeździe od rzeki, aby samochody „suchym kołem” mogły pokonać przeprawę. Widać, że wielu brytyjskich kierowców po zjechaniu z mostu oddycha z ulgą. Niektórzy pokazują polskim saperom kciuki uniesione w górę.

Przeprawę wojsk przez Odrę ogląda tego dnia także kilkudziesięciu obserwatorów OBWE, obserwują ją też zaproszeni na ćwiczenia przedstawiciele lokalnych władz oraz uczniowie klasy mundurowej Liceum Ogólnokształcącego w Zielonej Górze.

Zadowolenia z tego, co zobaczył na Białej Górze nie kryje również gen. broni Mirosław Różański, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych. Jeszcze w trakcie przeprawy odwiedził saperów. Przechodząc przez most, zapytał dowództwo pułku, który z operatorów kutrów jest najlepszy. Gdy wskazano mu jednostkę pływającą st. szer. Wojciecha Rychlewskiego, generał wskoczył na jej burtę i zaskoczonemu operatorowi pogratulował umiejętności, a na pamiątkę spotkania wręczył zegarek.

Bogusław Politowski

autor zdjęć: Marcin Sparzyński





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO