Śródziemnomorski protektorat

Rozbudowa rosyjskich instalacji wojskowych w rejonie Latakii i Tartus może stanowić element przygotowań do odseparowania regionu śródziemnomorskiego Syrii od reszty kraju.

 

Rosja dostarcza broń dla armii prezydenta Baszszara al-Asada, który, atakowany przez islamistów, w tym Państwo Islamskie w Iraku i Syrii, czyli ISIS, jak też wspieraną przez państwa zachodnie tak zwaną świecką opozycję, stara się utrzymać przy władzy. Moskwa powstrzymuje lub opóźnia kłopotliwe dla władz w Damaszku inicjatywy, jak chociażby śledztwo Organizacji Narodów Zjednoczonych w sprawie użycia podczas konfliktu syryjskiego broni chemicznej. Ostatnio prezydent Władimir Putin wykonał zaskakujący ruch – wysłał do Syrii samoloty bojowe i żołnierzy, jak zapowiedział, do walki z islamistami.

 

Wysunięta baza

Informacje, że rosyjscy wojskowi byli zaobserwowani w różnych miejscach Syrii, zaczęły się pojawiać we wrześniu tego roku. W końcu pierwszej dekady września libańskie media podały, że Rosjanie wspierali ofensywę armii rządowej w rejonie Latakii. Kilka dni później zaczęły zaś napływać doniesienia, że rosyjscy wojskowi są na międzynarodowym lotnisku Bassel al-Assad (było też wykorzystywane przez wojsko), 20 km od Latakii. Ich obecność była dużym zaskoczeniem, gdyż do tej pory wojskowych Rosjan, oprócz doradców, można było zobaczyć w Syrii tylko w rejonie Tartus, 90 km na południe od Latakii – z tamtejszej bazy korzysta od lat rosyjska marynarka wojenna.

Pierwsze informacje dotyczyły obecności w rejonie lotniska w Latakii około 200 żołnierzy sewastopolskiej 810 Brygady Piechoty Morskiej (do zadań rosyjskich marines należy ochrona instalacji wojskowych za granicą) i siedmiu czołgów T-90, czyli modelu, którego nie używa wojsko syryjskie. Były tam też stanowiska artylerii i pojazdy pancerne. Niebawem pojawiły się zdjęcia satelitarne pokazujące, że trwa rozbudowa bazy. Widać na nich m.in. nową wieżę kontroli lotów, powstające kolejne lądowiska dla śmigłowców i drogi kołowania, a także nowe miejsca zakwaterowania.

Niebawem, 18 września, pojawiły się informacje od anonimowego przedstawiciela władz amerykańskich o pierwszych nad Latakią samolotach bojowych – czterech myśliwcach Su-27 (lub 30). Jednak już 22 września 2015 roku w depeszy Reutersa pisano, że na lotnisko w Latakii przyleciało 12 bombowców frontowych Su-24 i tyle samo szturmowych (bliskiego wsparcia) Su-25. Emerytowany amerykański gen. por. David A. Deptula, który planował m.in. kampanię lotniczą podczas wojny w rejonie Zatoki Perskiej w 1991 roku, stwierdził na łamach dziennika „New York Times”, że jeśli za sterami zasiądą dobrzy piloci, właściwie dowodzeni, to maszyny te mogą być bardzo efektywne. Oprócz samolotów na Bassel al-Assad stacjonowało 15 śmigłowców transportowych i szturmowych, m.in. Ka-52. Co więcej, loty rozpoznawcze nad Syrią rozpoczęły stamtąd rosyjskie bezzałogowe statki powietrzne Pczeła-1T.

Według szacunków, 21 września na lotnisku było około 500 rosyjskich marines. Żołnierze ci dysponowali m.in. dziewięcioma czołgami T-90 oraz dwoma lub trzema samobieżnymi przeciwlotniczymi zestawami artyleryjsko-rakietowymi Pancyr-S1. Ponoć docelowo w bazie będzie stacjonować 2 tys. Rosjan, a w razie potrzeby można będzie mostem powietrznym przerzucić tam dodatkowe siły.

Rosjanie pojawili się w rejonie Latakii w kilka dni po tym, gdy wojska Baszszara al-Asada poniosły kolejną poważną porażkę. 9 września 2015 roku sojusz grup rebelianckich, w którym był powiązany z Al-Kaidą Front al-Nusra, zdobył bazę lotniczą Abu al-Dahur w prowincji Idlib, w północno-zachodniej Syrii. Tak jak w innych miejscach Syrii, islamiści zamordowali tam wziętych do niewoli żołnierzy. „Sytuacja na froncie była dość poważna, jeśli nie krytyczna”, stwierdził cytowany przez Reutersa Iwan Konowałow, dyrektor moskiewskiego Centrum Koniunktury Strategicznej. Wcześniej siły rządowe musiały wycofać się m.in. z Palmyry.

Oprócz stworzenia wysuniętej bazy lotniczej pod Latakią, Rosja przystąpiła do rozbudowy swej instalacji morskiej w Tartus, tak by mogły korzystać z niej duże okręty wojenne – krążowniki, niszczyciele, desantowce, a także statki transportowe. Taka informacja pojawiła się 21 września w rosyjskim dzienniku „Kommiersant”. Według danych, jakie uzyskała gazeta ze źródeł wojskowych, wysłano tam 1700 specjalistów.

Rosjanie dostarczają siłom zbrojnym Al-Asada nowoczesne uzbrojenie. Ani Kreml, ani władze w Damaszku nie ujawniły nazw konkretnych typów. Przedstawiciele tych ostatnich podkreślali, że jest to broń lądowa i powietrzna o dużej celności. Po zmasowanych atakach rządowego lotnictwa 17 września 2015 roku na miasto Ar-Rakka, uważane za stolicę ISIS, pojawiły się opinie, że wykorzystano tu nowe kierowane pociski powietrze–ziemia. „Broń przekazywana armii syryjskiej jest przeznaczana do zwalczania zagrożenia terrorystycznego”, powiedziała rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa. Moskwa podkreśla, że dostarcza uzbrojenie legalnemu rządowi Syrii.

 

Polityczne kalkulacje

Rosja na terenie Syrii nie działa oczywiście sama. Wszystko wskazuje na to, że swe posunięcia ściśle uzgadnia z innym sojusznikiem prezydenta Baszszara al-Asada, Iranem. Temu szyickiemu państwu alawickie władze w Damaszku są bliskie nie tylko z powodów wyznaniowych, ale i politycznych. Przejęcie władzy w Syrii przez sunnitów będzie bowiem oznaczać wzmocnienie antyperskiego bloku państw arabskich znad Zatoki Perskiej. Iran, gdy Bułgaria zażądała kontroli przelatujących nad jej terytorium rosyjskich samolotów transportowych, stał się jedynym dostępnym dla Rosjan korytarzem powietrznym do Syrii. Co więcej, szyicki rząd w Bagdadzie odrzucił prośbę Stanów Zjednoczonych, by zamknął przestrzeń powietrzną Iraku dla rosyjskich samolotów wojskowych. Według emerytowanego generała armii libańskiej Eliasa Farhata, w rejonie lotniska w Latakii powstało połączone centrum dowodzenia Rosjan, Irańczyków i powiązanego z Teheranem Hezbollahu, którego członkowie walczą po stronie Al-Asada.

Po pojawieniu się w Syrii lotnictwa rosyjskiego doszło do wizyty premiera Izraela Beniamina Netanjahu w Moskwie, gdzie spotkał się z Putinem. Celem było zapobieżenie potencjalnym incydentom z udziałem rosyjskich i izraelskich wojskowych. Netanjahu po rozmowach z Putinem ogłosił, że „uzgodniono mechanizm zapobiegający takim nieporozumieniom”. Szef izraelskiego rządu podkreślił, że o szczegółach ustaleń z Rosjanami zostali poinformowani Amerykanie.

 

Umacnianie pozycji

Wysłanie przez Władimira Putina jednostek bojowych do Syrii zaskoczyło i zrodziło spekulacje o polityczne cele tej operacji. Prezydent Rosji zapewnił: „Moim głównym celem jest obrona państwa syryjskiego”. Być może uważa on, że
Al-Asad nie utrzyma się u władzy w dłuższej perspektywie czasowej i obecność wojska ma wzmocnić pozycje Moskwy w negocjacjach z Amerykanami o przyszłości Syrii.

Rosja (być może też Iran) ma świadomość, iż Syria jako całość jest stracona dla Al-Asada i uznała, że jedyną szansą na przetrwanie ich sojusznika jest ograniczenie się do terenów w rejonie Latakii, gdzie większość mieszkańców stanowią alawici. Ten region ma strategiczne znaczenie dla Rosjan, gdyż w porcie Tartus znajduje się ich jedyna baza morska nad Morzem Śródziemnym. Jeśli wspierany przez nich i Iran prezydent Baszszar al-Asad zostałby pokonany, niezależnie od tego, czy władzę w Syrii przejęliby islamiści, czy prozachodnia opozycja, rosyjska flota straciłaby tę bazę.

Gdy upadek reżimu w Damaszku wydawał się bardzo bliski, pojawiły się spekulacje, że Al-Asad ze swymi zwolennikami może wycofać się nad Morze Śródziemne, na obszar, gdzie znaczącą część mieszkańców stanowią alawici, grupa wyznaniowa, z której się on wywodzi. Po czym spróbuje oderwać się od Syrii. I nie byłoby to pierwszy raz w historii współczesnej. Zdarzyło się tak w okresie międzywojennym, gdy Syria była francuskim protektoratem. Francuzi, dostrzegając odrębność regionu Latakii, oddzielili go od Syrii. Pod władzą Damaszku znalazł się on dopiero w 1936 roku.

Gdyby doszło do swego rodzaju secesji, to obecność rosyjskich instalacji wojskowych byłaby dla alawickiej enklawy rodzajem polisy ubezpieczeniowej, ponieważ próba jej opanowania byłaby związana z ryzykiem konfliktu z Moskwą. Z drugiej strony, otoczona przez wrogów, byłaby całkowicie uzależniona politycznie, wojskowo i ekonomicznie od Rosji, czyli stałaby się jej protektoratem. Inwestycje w bazę w Tartus mogą sugerować, że politycy w Moskwie biorą pod uwagę taki rozwój wypadków. Należy też pamiętać, że w znowelizowanej doktrynie morskiej Rosji znalazł się zapis o stałej obecności okrętów wojennych na Morzu Śródziemnym, a do tego jest potrzebna baza. Oprócz Syrii nad tym akwenem nie ma państw chętnych, by udzielić Rosjanom takiej gościny.

Jako argument dla poparcia secesji alawitów mogłaby być wykorzystana groźba krwawej zemsty na nich ze strony sunnitów. Gdyby Damaszek zajęli islamiści, mogłoby dojść tam nawet do ludobójstwa. Przykładem potwierdzającym tę tezę są prześladowania przez ISIS irackich jazydów. 

Tadeusz Wróbel





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO