GNIAZDA DLA DRONÓW

Amerykanie szukają miejsca na bazy bezzałogowych statków powietrznych w Azji Środkowej, w razie gdyby Kabul nie zgodził się na pobyt w Afganistanie oddziałów amerykańskich po 2014 roku.

 

Rząd Hamida Karzaja obstaje przy tym, że skoro misja NATO dobiegła kresu, to na afgańskim terytorium możliwa jest obecność jedynie obcych instruktorów wojskowych i policyjnych. Toteż amerykańskie zakulisowe zabiegi, by znaleźć przyczółek dla dronów, nabrały rozpędu. Taka baza jest niezbędna, by w razie zagrożenia przeprowadzić ataki na zgrupowania ekstremistów czy poszczególnych członków Al-Kaidy lub talibów (a ich znaczenie wzrośnie po ewakuacji sił sojuszu północnoatlantyckiego) – chodzi o uderzenia na kryjówki radykałów, zarówno w Afganistanie, jak i w Pakistanie.

Nie wiadomo jednak, z kim się toczą rozmowy na ten temat, ale nie jest tajemnicą, że nie są łatwe. Najlepiej byłoby ulokować bazę w jednym z krajów Azji Centralnej, jeszcze ponad 20 lat temu wchodzących w skład Związku Radzieckiego. Każda z tych lokalizacji ma jednak pewne minusy. Tak jest w wypadku graniczących z Afganistanem trzech państw: Tadżykistanu, Uzbekistanu i Turkmenistanu. Duszanbe gości na swym terenie jednostki armii rosyjskiej i w olbrzymim stopniu jest uzależnione od rosyjskich pieniędzy. Taszkent nie cieszy się dobrą reputacją wśród amerykańskich obrońców praw człowieka, a Uzbecy zarabiają krocie za pracę na terenie Rosji. Od zawsze lawirujący między ugrupowaniami etnicznymi Afganistanu, hołdujący zasadzie wieczystej neutralności Turkmenistan też nie jest realnym rozwiązaniem.

 

Targi z Moskwą

Problemem jest też stanowisko Kremla. Rosjanie wywarli presję na Kirgizów, żeby nie przedłużali Amerykanom umowy o dzierżawie tak zwanego ośrodka tranzytowego na lotnisku Manas pod Biszkekiem. Bronią się nogami i rękami, by nie pozwolić żołnierzom USA „panoszyć się” na swoim zapleczu strategicznym. Opór nie musi jednak trwać wiecznie i, jak można się dowiedzieć z portalu EurasiaNet, taka sytuacja może się zmienić, jeżeli Stany Zjednoczone zdołają podpisać z Moskwą porozumienie, „ustępując jej w jakiejś priorytetowej sprawie”. Nietrudno się domyślać, że jedną z nich może być kwestia dyslokacji elementów tarczy przeciwrakietowej na terenie Polski. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że w zamian za życzliwość wobec rozmieszczenia bazy aparatów bezzałogowych w środku Azji „Moskwa zażąda geopolitycznej transakcji lub poważnych ustępstw ze strony USA i NATO”.

 

Kaprysy przywódców

Eksperci podkreślają i to, że każdy z potencjalnych partnerów w regionie przewodzi reżimowi autorytarnemu, a to oznacza wypłatę materialnych czy pieniężnych nagród, których wysokość może być ciągle zmieniana, według widzimisię lidera. A na dodatek, gdyby Ameryce udostępniono tylko jedną bazę w Azji Środkowej, to kraj, w którym się ona znajdzie, zdobędzie narzędzie do wywierania presji na USA.

Jeśli jednak w końcu Waszyngton wygospodaruje przyczółek na drony, to i tak będzie musiał rozstrzygnąć, komu go powierzyć. Dotychczasowe ofensywne loty bojowe statków bezzałogowych w Pakistanie i Afganistanie są w gestii Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA). Ona nie chce utracić tych uprawnień. Tymczasem prezydent Barack Obama zapowiadał, że programy związane z bezzałogowcami przejdą pod kuratelę sił zbrojnych, tyle że wtedy będą musiały mieć charakter bardziej otwarty. Dlatego, jak na razie, amerykański Kongres jest za tym, by – tak jak dotąd – operacje z udziałem UAV były podporządkowane centrali szpiegowskiej.

Henryk Suchar

autor zdjęć: USAF





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO