POCHÓD ISLAMISTÓW

Ekstremiści z Państwa Islamskiego, umocnieni sukcesami irackimi, od kilku miesięcy idą w Syrii od zwycięstwa do zwycięstwa.

 

W cieniu niedawnych wydarzeń w Iraku, czyli letniej ofensywy Państwa Islamskiego (Ad-Dawla al-Islamija – IS, wcześniej znane jako Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie – ISIL), utworzenia kalifatu i budzących grozę swą brutalnością działań islamistów, tuż obok, w Syrii, również trwa trudny do wyobrażenia dramat. Ekstremiści z Państwa Islamskiego, umocnieni sukcesami irackimi, od kilku miesięcy idą w Syrii od zwycięstwa do zwycięstwa. Nieprzerwane pasmo militarnych wiktorii bojowników kalifatu przyczyniło się już do poważnej zmiany sytuacji strategicznej w Syrii, od czterech lat pogrążonej w odmętach krwawej wojny domowej.

Zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego, które zwalcza wszystkie strony wojny w Syrii, doprowadziło także do całej serii niemożliwych jeszcze niedawno lokalnych, taktycznych sojuszy, a nawet współpracy między dotychczasowymi śmiertelnymi wrogami w syryjskim konflikcie. Wydaje się jednak, że te doraźne i mało stabilne sojusze nie będą w stanie powstrzymać zdeterminowanego przeciwnika, jakim jest kalifat. Przyszłość wojny w Syrii – i w ogóle sytuacji na Bliskim Wschodzie – jawi się więc na razie w ciemnych barwach.

 

Przedwczesne zadowolenie

Jeszcze w połowie 2014 roku wydawało się, że pozycja polityczna i militarna rządu w Damaszku umacnia się, a reżim ma coraz większe szanse na przetrwanie. Siły lojalistyczne odzyskały na przełomie lat 2013 i 2014 inicjatywę strategiczną i zaczęły stopniowo odbijać miasta i regiony, utracone wcześniej na rzecz rebeliantów. Zaangażowanie przez Damaszek do walki z rebeliantami najlepszych jednostek libańskiego szyickiego Hezbollahu (wyszkolonych do działań w terenie zurbanizowanym i doświadczonych w bojach z Izraelczykami), a także kilku tysięcy ochotników szyickich z całego regionu oraz instruktorów i oficerów z irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej – pozwoliło reżimowi Baszara al-Asada na odniesienie kilku spektakularnych i ważnych strategicznie sukcesów militarnych. Gdy wiosną 2014 roku siły rządowe zdołały odbić Homs – przed wojną jedno z największych miast kraju, strategicznie położone na skrzyżowaniu głównych szlaków komunikacyjnych – stało się jasne, że rebelia sunnicka znajduje się w głębokim kryzysie. Władze w Damaszku mogły więc odetchnąć z ulgą, licząc na to, że najgorsze chwile w tej wojnie mają już za sobą.

Niestety, ulga i radość rządu Al-Asada okazały się przedwczesne. W czerwcu br.  Państwo Islamskie – powstrzymane wcześniej w Syrii przez tamtejszych Kurdów, umiarkowanie islamistyczny Front Islamski (Al-Dżabhat al-Islami’ja) oraz Front al-Nusra (Al-Dżabhat An-Nusrah li-Ahl asz-Szham, będący oficjalną ekspozyturą Al-Kaidy w Syrii) – niespodziewanie podjęło ofensywę w Iraku. Kampania dżihadystów doprowadziła do zdziesiątkowania armii irackiej, uznawanej dotychczas za jedną z najlepszych w regionie, i powołania kalifatu. Tylko natychmiastowe bezpośrednie zaangażowanie militarne Iranu, wsparcie Rosji i mobilizacja irackich szyitów zapobiegły całkowitemu upadkowi Bagdadu.

Sukces w Iraku, choć niepełny, i tak dał islamistom z IS wiatr w żagle. Błyskawiczne rozgromienie dyslokowanych na północy Iraku jednostek armii irackiej (a były to formacje należące do jednych z najlepszych!) sprawiło, że w ręce terrorystów wpadły duże ilości broni, amunicji i wyposażenia militarnego, nierzadko najnowszej zachodniej produkcji. Państwo Islamskie zdobyło w porzuconych przez Irakijczyków bazach wojskowych setki pojazdów (w tym m.in. słynne humvee), dziesiątki sztuk ciężkiej artylerii i moździerzy oraz tysiące sztuk broni lekkiej.

Należy pamiętać, że są to bardzo ostrożne i najpewniej mocno zaniżone szacunki, w których nie uwzględnia się na przykład istnienia w północnym Iraku kilku dużych „hubów” logistycznych, stworzonych na potrzeby irańskiej operacji wsparcia dla reżimu Al-Asada w Syrii. Magazyny te zawierały dosłownie wszystko, co Irańczycy transportowali do niedawna przez terytorium Iraku dla władz w Damaszku: od broni, amunicji i sprzętu, przez paliwo lotnicze, po żywność i dobra luksusowe. Wszystko to wpadło w ręce islamistów; spora część tych zdobyczy zasiliła jednostki Państwa Islamskiego walczące w Syrii.

Zdobycze islamistów w Iraku nie ograniczały się jednak wyłącznie do arsenałów pełnych nowoczesnej broni i sprzętu wojskowego. W metodycznie rabowanych bankach, sklepach i składach handlowych na północy Iraku bojownicy IS „zdobyli” co najmniej 400 mln dol. w gotówce, nie mówiąc już o trudnych do oszacowania sumach w walucie irackiej czy precjozach, takich jak złoto, srebro, kamienie szlachetne. Ten finansowy zastrzyk dla i tak już bardzo bogatej organizacji w dłuższej perspektywie może mieć dużo większe znaczenie dla jej przyszłych działań niż zdobyte składy broni i amunicji. Podobnie zresztą, jak zajęte irackie obiekty i instalacje petrochemiczne, które Państwo Islamskie stara się od razu uruchamiać, zarówno na potrzeby samego kalifatu, jak i w celu handlu na czarnym rynku.

 

Zastrzyk energii

Sukcesy strategiczne w Iraku oraz zdobyte tam materiały wojenne i fundusze musiały wzmocnić struktury Państwa Islamskiego również w Syrii. Na pierwsze oznaki nie trzeba było długo czekać. Ofensywa IS w północnym Iraku trwała jeszcze w najlepsze, gdy równoczesne działania zbrojne zostały podjęte przez islamistów na „froncie syryjskim”. Jako pierwsze na celowniku bojowników kalifatu znalazły się pozycje konkurencyjnego Frontu al-Nusra we wschodniosyryjskich prowincjach Dajr az-Zaur i Al-Hasakah. W poprzednich dwóch latach Al-Nusra stworzył w tej części Syrii sieć swoich obozów szkoleniowych, baz i instalacji logistycznych, skąd prowadził operacje w zachodniej i północnej części kraju.

14 lipca 2014 roku zaatakowane znienacka przez grupy bojowe Państwa Islamskiego oddziały Al-Kaidy bardzo szybko poszły w rozsypkę, oddając niemal cały zajmowany wcześniej teren. Emir Safwan al-Hant, dowodzący w tej części kraju jednostkami Frontu al-Nusra, próbował uciec w kobiecej burce. Pojmany w takim upokarzającym dla islamskiego wojownika stroju, został zamordowany, a jego głowę powieszono nad wejściem do niegdysiejszej kwatery Al-Kaidy w Dajr az-Zaur.

Pikanterii tej historii dodaje fakt, że kwatera owa mieściła się w… jednym z kościołów chrześcijańskich obrządku wschodniego, zbezczeszczonych i zdesakralizowanych przez islamistów po zajęciu przez nich miasta w 2012 roku.

Umocniwszy stan posiadania w prowincji Dajr az-Zaur, Państwo Islamskie z marszu zajęło instalacje naftowe w odludnym regionie Pustyni Syryjskiej, w pobliżu ruin zabytkowego starorzymskiego miasta Palmyra (obecnie Tadmur). Znajdujące się tam złoże gazowe Sha’ir, zaliczane do najzasobniejszych w Syrii, zdobyto niemal bez walki 22 lipca 2014 roku. Zaskoczenie było całkowite, strzegący tego złoża żołnierze syryjscy i członkowie lokalnych beduińskich milicji plemiennych nie zdołali stawić skutecznego oporu. Islamiści z IS nie bawili się zresztą w dyplomację: na miejscu zamordowali (tradycyjnie, przy użyciu noży) około 100 obrońców instalacji. Los pozostałych około 250 nie jest znany; należy przypuszczać, że także zostali zabici w brutalny sposób. Instalacje wydobywcze gazu ziemnego w Sha’ir, jedne z najnowocześniejszych w Syrii (oddane do użytku z wielką pompą przez prezydenta Al-Asada tuż przed wybuchem wojny w kraju w 2011 roku), wpadły tym samym niemal nieuszkodzone we władanie kalifatu.

W następnej kolejności na celowniku islamistów znalazły się trzy odizolowane bazy syryjskich sił rządowych we wschodnich prowincjach kraju, tkwiące niczym cierń w boku Państwa Islamskiego. Te odcięte od dłuższego czasu od świata instalacje militarne sił wiernych Damaszkowi w tej części Syrii były jednocześnie ostatnimi przyczółkami reżimu, pozwalającymi na sporadyczne działania ofensywne przeciwko tamtejszym rebeliantom. W serii szybkich, zdecydowanych operacji militarnych oddziały Państwa Islamskiego po kolei, z zadziwiającą precyzją, zlikwidowały te nieliczne punkty oporu sił rządowych.

Jeszcze pod koniec lipca 2014 roku padły koszary 17 Dywizji Zmechanizowanej, położone niedaleko miasta Ar-Rakka (stolicy prowincji o tej samej nazwie). W czasie szturmu bojowników IS w bazie tej nie było oczywiście całej jednostki – przestała ona faktycznie istnieć jako zwarty związek taktyczny już w pierwszym roku wojny syryjskiej. Obiekt o kryptonimie „Dywizja 17” to w tym czasie szczątkowe siły, będące najwyżej ekwiwalentem batalionowej grupy bojowej (ok. 800 żołnierzy). W czasie tej operacji zginęło co najmniej 85 syryjskich żołnierzy, z czego zdecydowana większość, już po walce, została brutalnie zamordowana. Pozostali zdołali wycofać się do innej bazy sił rządowych w tej części kraju – koszar 93 Brygady Pancernej (wchodzącej w skład 17 DZmech.). Siły Państwa Islamskiego otoczyły je i obległy już na początku następnego miesiąca, aby po kilkunastu zażartych, krwawych szturmach ostatecznie zdobyć 8 sierpnia 2014 roku. Zginąć miało tu wówczas kilkudziesięciu członków formacji rządowych; reszta się rozpierzchła i częściowo zasiliła ostatni punkt oporu sił wiernych reżimowi we wschodniej Syrii, czyli bazę Syryjskich Arabskich Sił Powietrznych (SAAF) w miejscowości Tabqa.

Baza w Tabqa od połowy 2012 roku pozostawała w całkowitej izolacji od tych terenów kraju, które znajdowały się jeszcze pod kontrolą sił rządowych. Przed 2011 rokiem obiekt ten był macierzystą jednostką dla 12 Szwadronu Myśliwskiego SAAF (wyposażonego w maszyny MiG-21 różnych typów) oraz 24 Brygady Zmechanizowanej z 17 DZmech. Dzisiaj wiadomo już, że w chwili szturmu oddziałów Państwa Islamskiego na tę bazę wciąż znajdowało się tam co najmniej kilka sztuk różnego typu samolotów bojowych i śmigłowców, najpewniej jednak były to egzemplarze uszkodzone do tego stopnia, że nie były w stanie ewakuować się na zachód. Większość sprawnego sprzętu i żołnierzy opuściła bowiem Tabqę kilkanaście godzin przed ostatecznym atakiem islamistów, który nastąpił o świcie 24 sierpnia 2014 roku. Zdobycie tego obiektu militarnego okazało się największym sukcesem IS w Syrii od czasu wypędzenia sił konkurencyjnego Frontu al-Nusra z prowincji Dajr az-Zaur. Likwidacja ostatniego punktu oporu sił rządowych w tej części Syrii otworzyła islamistom wolną drogę do dalekich wypadów na zachód kraju, szczególnie w rejon strategicznej aglomeracji Homs, mającej kluczowe znaczenie dla dalszych losów wojny.

 

Taktyka islamistów

We wszystkich wspomnianych działaniach w Syrii islamiści stosowali tę samą, zabójczo skuteczną, taktykę. Jej najważniejszym elementem jest przede wszystkim duża liczba atakujących: pole gazowe Sha’ir (bronione przez ok. 300 żołnierzy i ochotników z milicji plemiennych) zaatakowało ponad 2 tys. islamistów; na bazę lotniczą w Taqba (ok. 500 obrońców) Państwo Islamskie rzuciło już niemal 4 tys. bojowników. Kolejnym stałym i równie ważnym z operacyjnego punktu widzenia elementem jest fakt, że każdy szturm islamistów rozpoczynał się od koncentrycznego, równoczesnego ataku z użyciem kilku SVBIED (zamachowców samobójców, kierujących dużymi samochodami, wypełnionymi setkami kilogramów materiałów wybuchowych), których zadaniem było fizyczne przełamanie perymetru obrony danego obiektu, zszokowanie i zdezorganizowanie obrońców. Za tymi „taranami” natychmiast podążały grupy szturmowe, każda złożona z kilku, kilkunastu zamachowców samobójców i najlepszych bojowników. Na koniec wchodziły do akcji setki zwykłych terrorystów, których zadaniem było oczyszczanie i utrzymanie zdobywanego terenu, zabezpieczanie „fantów” oraz wyłapywanie (i mordowanie) tych spośród obrońców danego obiektu, którzy przeżyli pierwszą falę ataku. Warto zauważyć, że niemal dokładnie w taki sam sposób islamiści i talibowie zaatakowali przed rokiem bazę afgańskiego Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Ghazni.

 

Na fali sukcesów

W bazach syryjskich sił rządowych, zajętych latem 2014 roku w prowincjach Ar-Rakka i Dajr az-Zaur, bojownicy Państwa Islamskiego zdobyli tysiące ton amunicji, sprzętu wojskowego i wyposażenia, a także dziesiątki pojazdów bojowych (włącznie ze sprawnymi czołgami, transporterami opancerzonymi, działami itd.), co dodatkowo wzmocniło potencjał militarny tej organizacji w Syrii. Już wkrótce został on wykorzystany w zachodniej i północno-zachodniej części kraju, między innymi w Aleppo. Sytuacja wokół tego miasta – przed wojną drugiego co do wielkości w kraju – już od kilku miesięcy ewoluowała w kierunku kolejnego spektakularnego sukcesu sił rządowych, systematycznie zacieśniających pierścień okrążenia wokół rebeliantów. Ofensywa IS, podjęta w drugiej połowie sierpnia 2014 roku, błyskawicznie zmieniła sytuację strategiczną w tym regionie Syrii. Szybkie postępy islamistów z kalifatu, poczynione na północ od aglomeracji Aleppo, doprowadziły do osłabienia wielu formacji rebelianckich (w tym Frontu Islamskiego czy resztek laickiej Wolnej Armii Syryjskiej – FSA) oraz niemal całkowitego rozbicia tamtejszych struktur Frontu al-Nusra. Ugrupowanie to, oficjalnie namaszczone przez centralne kierownictwo Al-Kaidy i korzystające z całej globalnej logistyki tej organizacji, najwyraźniej ma ostatnio pecha w relacjach z kalifatem. Jak się wydaje, Państwo Islamskie ze szczególnym zacięciem tępi działające w Syrii grupy powiązane z Al-Kaidą, traktując je jako głównych przeciwników ideologicznych i duchowych (religijnych) w walce o rząd dusz w świecie sunnickiego dżihadu.

Kolejnym frontem, otwartym późnym latem 2014 roku przez formacje IS w Syrii, jest pogranicze syryjsko-tureckie. W jego północno-zachodniej części, w pobliżu Aleppo i Idlib, celem działań Państwa Islamskiego stało się odcięcie głównej trasy przerzutu z Turcji ochotników, zaopatrzenia i materiałów wojennych dla syryjskich rebeliantów z konkurencyjnych dla IS ugrupowań. We wschodniej części terenów pogranicza tureckiego, zamieszkanego głównie przez Kurdów, kalifat dąży do likwidacji kurdyjskich enklaw, których nie zdołał podporządkować sobie pod koniec 2013 roku. Walki z lokalnymi kurdyjskimi Oddziałami Samoobrony Ludowej (YPG) i wspierającymi je jednostkami Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), przybyłymi z terenu Turcji, przybierają tam na sile. Działania IS wymierzone w Kurdów syryjskich wyraźnie zostały skorelowane z prowadzoną równocześnie ofensywą islamistów w północnym Iraku przeciwko tamtejszej Autonomii Kurdyjskiej.

 

Nowe oblicze wojny

Błyskawiczne, zaskakujące swą precyzją i militarną skutecznością działania Państwa Islamskiego w Syrii zmieniły obraz całej wojny domowej w tym kraju. Islamiści z IS, jeszcze niedawno znajdujący się na marginesie syryjskiej rebelii i nieliczący się pod względem operacyjnym, obecnie niepodzielnie kontrolują już trzecią część Syrii.

Nie ulega już wątpliwości, że Państwo Islamskie to dzisiaj najpotężniejszy przeciwnik władz w Damaszku, znacznie bardziej niebezpieczny niż dotychczasowi rywale reżimu, biorący udział w sunnickiej rebelii w Syrii. Jeżeli siłom rządowym i wspierającym je szyickim formacjom ochotniczym nie uda się powstrzymać IS na bezkresnych przestrzeniach Pustyni Syryjskiej i na przedmieściach Aleppo, daleko od żyznych i ludnych wciąż regionów zachodniej części kraju, kalifat bardzo szybko rozszerzy swój zasięg terytorialny o nowe obszary.

Władze w Damaszku mają chyba tego pełną świadomość, zwłaszcza po utracie trzech wschodnich prowincji kraju. Podobnie rebelianci zdają sobie sprawę z tego, że kalifat w wydaniu IS może zdecydować o ich być albo nie być w walce o przyszłość tego, co zostało z przedwojennej Syrii. Sytuacja taka stworzyła specyficzny klimat, w którym jednostki rządowe oblegające Aleppo zaczęły przymykać oczy na ruchy sił rebelianckich, umacniających swoje pozycje przed nadciągającym z północy zagrożeniem w postaci oddziałów Państwa Islamskiego. Ze swojej strony rebelianci w tej części Syrii zaprzestali działań zbrojnych wymierzonych w siły rządowe, a nawet zawarli z nimi kilka nieformalnych rozejmów. Zwłaszcza od czasu, gdy w początkach sierpnia 2014 roku lotnictwo SAAF rozpoczęło intensywne ataki na pozycje IS w okolicach Aleppo (nawet do 40 nalotów dziennie; dla porównania, siły powietrzne USA dokonywały w tym samym czasie w sąsiednim Iraku najwyżej dwóch–trzech ataków na dobę przeciwko pozycjom kalifatu).

Działania SAAF przeciwko instalacjom i celom Państwa Islamskiego – prowadzone zresztą sporadycznie także na terenie samego Iraku – pozwoliły na spowolnienie tempa ofensywy islamistów, odbyły się jednak kosztem zaangażowania rządowego lotnictwa w innych regionach Syrii. Pozbawione wsparcia z powietrza, padły pod koniec sierpnia pozycje sił rządowych na południu Syrii, w regionie Quneitry na wzgórzach Golan, przy granicy ze strefą okupowaną przez Izrael. Napastnikami okazały się… oddziały Frontu al-Nusra i Frontu Islamskiego. To jest właśnie ta prawdziwa, brutalna rzeczywistość syryjskiej wojny domowej: w jednej części kraju są zawierane kruche, taktyczne rozejmy w celu walki ze wspólnym wrogiem, ale już w innych regionach walka na śmierć i życie toczy się po staremu.

Czy w takiej sytuacji uda się w Syrii powstrzymać pochód – dotychczas niezmiennie zwycięski – Państwa Islamskiego? Wydaje się to coraz bardziej wątpliwe, tym bardziej że kalifat wciąż rośnie w siłę, napędzany sukcesami i zdobyczami, tak w Syrii, jak i w Iraku. Dotychczasowa skuteczność IS wynikała przede wszystkim z bezwzględnego i bezbłędnego wykorzystywania najmniejszych nawet słabości przeciwników. A do takich należy bez wątpienia rozdrobnienie i podział obecnych oponentów kalifatu w Syrii: reżim nie może liczyć w walce z IS na realną współpracę z rebeliantami, ci zaś są głęboko wewnętrznie podzieleni, co czyni ich słabym i bezwolnym przeciwnikiem dla sprawnego, zdeterminowanego i dobrze zmotywowanego organizmu, jakim jest Państwo Islamskie. Czy granice kalifatu sięgną więc już niedługo – tak jak pragnie tego kalif Ibrahim – wybrzeży Morza Śródziemnego? Najbliższe miesiące mogą być kluczowe dla odpowiedzi na to pytanie.

 

Państwo Islamskie cieszy się rosnącym poparciem islamskich ekstremistów na całym świecie.

Przekłada się to na rosnącą liczbę „ochotników dżihadu”, chcących walczyć w szeregach IS. Dotyczy to także ekstremistów z zachodnimi paszportami w kieszeniach. Już teraz jest ich tak wielu, że na przykład w okolicach Aleppo, w ramach tamtejszych formacji IS, działają całe kilkusetosobowe odrębne „brygady”, złożone z dżihadystów frankofońskich (z Francji i Walonii), niemieckojęzycznych (RFN, Austria) lub posługujących się językiem angielskim.

Ta wieloetniczność sił zbrojnych Państwa Islamskiego jest zresztą kolejnym fenomenem, który odróżnia tę organizację od znacznie bardziej hermetycznej i zachowawczej pod tym względem Al-Kaidy. Element ten przysparza też jednak sporych trudności organizacyjnych: gdy islamiści z IS przygotowywali operację w Tabqa, instrukcje i plany ataku dla swych bojowników musieli sporządzać aż w trzech wersjach językowych (arabskiej, czeczeńskiej i angielskiej), jako że duża część zagranicznych rekrutów „świętej wojny” nie zna języka arabskiego. Co ciekawe, dowódcą tej największej w ostatnim czasie operacji IS w Syrii był „tadżycki emir” (niewymieniany w źródłach z nazwiska), a nadzorował ją sam „naczelny wódz” sił kalifatu, Omar al-Cziczani („Czeczeniec”).

 

Tomasz Otłowski

autor zdjęć: UN/David Manyua





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO