SKAZANI NA SIEBIE

Przez kilka godzin wytrzymałość zawodników poddawano próbie zbliżonej do tej, z jaką muszą poradzić sobie kandydaci na komandosów.

Dochodzi szósta. Poranną rutynę w leżącym pod Lublińcem Kokotku przerywają warkot silników oraz krótkie, wojskowe komendy. Chwilę później grupa zmarzniętych, lekko zdezorientowanych biegaczy przedziera się przez pobliskie pola i znika w rosnących przy brzegu jeziora szuwarach. Zaczyna się dziesiąta edycja Biegu Katorżnika.

Kilka godzin wcześniej ci sami ludzie przygotowywali się do jednego z najtrudniejszych biegów w Polsce, którego trasa prowadzi przez tereny podmokłe. Coroczna formuła zawodów po raz drugi została wzbogacona o bieg z elementami SERE. W tym wypadku nie wystarczy pokonać ponad 10 km przez bagna, wodę sięgającą po szyję i przecinające las strumienie. Organizatorzy z Wojskowego Klubu Biegacza „Meta” razem z Jednostką Wojskową Komandosów oraz Stowarzyszeniem Żołnierzy Wojsk Specjalnych „Grupa Raptor” postarali się, by wielogodzinne brodzenie w błocie było najmniejszym zmartwieniem zawodników.

Bieg Skazańca, bo o nim mowa, przyciąga tych sportowców, którzy chcą sprawdzić nie tylko swoją kondycję fizyczną, ale przede wszystkim psychiczną. Większość zawodników dba o to, by na linii startu zameldować się w dobrej formie i z pozytywnym nastawieniem, bo w najcięższych biegach silna psychika jest znacznie ważniejsza niż praca mięśni. Co jednak, jeżeli wcześniej ktoś dołoży starań, by złamać ich morale? Czy mimo braku snu i dużego stresu będą w stanie sprostać postawionym sobie celom? Nawet jeśli okażą się wystarczająco silni, słabym ogniwem może się stać biegnący z nimi partner.

Od pierwszych chwil uczestnikom towarzyszy niepewność. Wiedzą, gdzie i o której godzinie powinni się stawić oraz to, że określony dystans będą musieli pokonać parami. Reszta informacji została utajniona.

Wśród zebranych czuć niepokój. Kilku zawodników dodatkową warstwą taśmy izolacyjnej obkleja buty. Niektórzy nerwowo poprawiają okrywające nogi ochraniacze. Gdzieś z boku grupa Holendrów, dodając sobie otuchy, skanduje bojowe hasła. Chwilę później pod zgrupowanie podjeżdżają dwa wojskowe stary. Śmiałkowie zajmują miejsca na pace i ruszają w nieznane.

Scenariusz biegu zakłada symulację porwania uczestników. Oznacza to, że przez kilka godzin wytrzymałość zawodników zostanie poddana próbie zbliżonej do tej, z jaką muszą poradzić sobie kandydaci na komandosów. W pierwszych minutach pomaga adrenalina, z czasem organizm męczy się, a umysł wymyka spod kontroli To właśnie wtedy dla każdego uczestnika zaczyna się prawdziwa walka z własnymi słabościami. Granice między realnym zagrożeniem a sprawnie wyreżyserowanym przedstawieniem się zacierają. Ogłuszający hałas, brak możliwości ruchu, dyskomfort, stres, totalna cisza – poddawani gwałtownym zmianom zawodnicy czasami są o krok od paniki.

„Przygotowując scenariusz, po części opieraliśmy się na tym, czego sami doświadczaliśmy podczas selekcji”, mówi jeden z żołnierzy Wojskowej Jednostki Komandosów. „Nie jest to bieg dla tych, którzy przyjechali po doznania czysto sportowe. Te znajdą jutro, w Biegu Katorżnika. Dzisiaj stawili się ci, którzy chcą się sprawdzić, w kontrolowanych warunkach przekonać, na ile ich stać i kiedy będą musieli powiedzieć dość”.

Po całonocnych przeżyciach najgorsze, czyli niepewność, już za nimi. Teraz muszą pokonać ogarniające ich zmęczenie i jak najszybciej zameldować się na mecie. Do tego czasu krok w krok będzie im towarzyszył na stałe partner. Z jednej strony jest to kompan, który w chwili kryzysu dopilnuje, by brnąć przed siebie. Z drugiej – zwycięstwo zależy od wypadowej sił i słabości dwóch organizmów. Większość z 23 par poradzi sobie z przygotowaną trasą w ciągu trzech–czterech godzin, kilka jednak zrezygnuje. Niektórzy będą walczyć do późnych godzin popołudniowych. Do samego końca.

Impreza z renomą

Dziesiąta edycja Biegu Katorżnika to przede wszystkim wydarzenie sportowe i wokół niego skupia się największe zainteresowanie. W tegorocznych zawodach udział wzięło 1200 dorosłych uczestników, a limit miejsc został wyczerpany w ciągu kilku godzin od rozpoczęcia zapisów. Nic dziwnego, że impreza jest nie tylko atrakcją dla polskich sportowców, lecz także cieszy się coraz większą popularnością za granicą. Wśród uczestników znaleźli się przedstawiciele Niemiec, Holandii, Stanów Zjednoczonych, Słowacji, Belgii, Czech, Wielkiej Brytanii i Ukrainy.

Mocną reprezentację mają również kobiety, łącznie z prawdziwymi weterankami, które nad jezioro Posmyk przyjechały już ósmy raz z rzędu. Organizatorzy nie zapomnieli także o młodszych zawodnikach. To właśnie dzieci i młodzież mogły sprawdzić swoje siły w Mikro-, Mini- i Małym Katorżniku. Najmłodsi z nich, w wieku przedszkolnym, pokonywali trasę z rodzicami. Starsi rywalizowali niemal jak dorośli.

Impreza organizowana przez komandosów z Lublińca nie bez przyczyny jest uważana za jeden z najcięższych biegów ekstremalnych w Polsce. Z roku na rok nie tylko obrasta w legendy, ale zyskuje na prestiżu. Świadczy o tym również zainteresowanie, które wzbudza wśród przedstawicieli organów państwowych, między innymi Stanisława Kozieja, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, który wraz z gen. dyw. Jerzym Michałowskim, zastępcą dowódcy generalnego, i gen. broni w st. spocz. Lechem Konopką, prezesem Wojskowej Federacji Sportu, osobiście składali gratulacje i wręczali nagrody zwycięzcom. To uznanie nie wzięło się z niczego. Zarówno wprowadzony niedawno Bieg Skazańca, jak i sam Bieg Katorżnika poddają uczestników prawdziwej próbie, a ich ukończenie pozwala doświadczyć, jak to jest być elitą.

Michał Zieliński

autor zdjęć: Michał Zieliński





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO