Zwiadowców z jednostek rozpoznawczych będą wspierały nowoczesne systemy, ale podstawą szkolenia musi być dla nich działanie w terenie, na lądzie i w wodzie.
Najcenniejszym towarem we współczesnym świecie jest informacja. By nie utonąć jednak w zalewie wiadomości, musimy nauczyć się szybko je analizować, segregować i wyciągać wnioski. Dotyczy to również wojska, w szczególności rozpoznania, które w naszej armii przechodzi daleko idące przeobrażenia. Dotąd na szczeblu centralnym nie było struktur zajmujących się koordynacją działalności rozpoznawczej poszczególnych elementów rodzajów sił zbrojnych oraz wojsk, które dokonywałyby całościowych analiz. Co więcej, NATO nie dysponuje autonomicznymi środkami wywiadu i rozpoznania, więc państwa sojuszu stanęły przed koniecznością przystosowania systemów narodowych do współdziałania, do osiągnięcia zdolności operacyjnej określanej jako ISTAR (Intelligence, Surveillance, Target Acquisirion and Reconnaissance). Utworzony w wyniku reformy systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP w Inspektoracie Rodzajów Wojsk Dowództwa Generalnego Zarząd Rozpoznania i Walki Elektronicznej musi wykonać wielką robotę – do 2022 roku mamy osiągnąć zdolności w dziedzinie dowodzenia i kierowania elementami rozpoznawczymi.
W trwającej już od kilku lat technologicznej rewolucji w dziedzinie rozpoznania nie zabraknie jednak miejsca dla żołnierza zwiadowcy. Tworzone dziś programy nie pomijają więc szkolenia w przenikaniu, prowadzeniu obserwacji, działaniu w najbardziej skrajnych warunkach terenowych i pogodowych. W jednostkach i pododdziałach rozpoznawczych trwa powrót do natury – odbywają się szkolenia w działaniach górskich, kursy przetrwania i pokonywania przeszkód wodnych. Dzisiejsza armia potrzebuje znakomicie wyszkolonych i świetnie wyposażonych żołnierzy.
autor zdjęć: Piotr Bernabiuk