DEMOKRACJA KONTROLOWANA

Z profesorem Rafałem Ożarowskim o mozaice etniczno-religijnej w Iraku rozmawia Małgorzata Schwarzgruber.

 

Jak zmieniła się sytuacja w Iraku od czasu, gdy w grudniu 2011 roku wycofali się Amerykanie?

Wokół Iraku zrobiło się ciszej – dziś wszystkie oczy są skierowane na Ukrainę. Nadal jednak dochodzi do zamachów – zdarzają się średnio dwa ataki terrorystyczne dziennie – oraz do starć między różnymi ugrupowaniami etnicznymi, religijnymi czy zbrojnymi, z których każde stara się realizować własne interesy. Kraj pozostaje niestabilny i trudno się spodziewać w najbliższym czasie zmian.

 

Kto z kim walczy?

Pod tym względem sytuacja niewiele się zmieniła od czasu, gdy Irak opuścili Amerykanie. Mamy konflikt kurdyjsko-arabski oraz sunnicko-szyicki. Działają tam różne odłamy Al-Kaidy i następcy powiązanej z Iranem szyickiej Armii Mahdiego. To głównie siły fundamentalistyczne, które nie akceptują irackiego rządu. Ponad nimi jeszcze odbywa się gra interesów państw zewnętrznych, które wspierają finansowo i logistycznie poszczególne ugrupowania.

 

Sunnicy bojownicy ogłosili w Ramadi, że walczą nie tylko z rządem irackim, lecz także z Al-Kaidą.

Podziały nie są jednoznaczne. Nie wszyscy sunnici wspierają Al-Kaidę. Niektóre klany kooperują z władzami rządowymi przeciwko tej organizacji.

 

W jakim stopniu iracka Al-Kaida ma charakter międzynarodowy?

Ugrupowanie to przyciąga terrorystycznych najemników, którzy mają doświadczenie w walce. Podobnie jest w północnej Afryce. Iracka Al-Kaida ma luźną strukturę i wiemy o niej tyle, ile zostaje ujawnione podczas różnych akcji operacyjnych.

 

Czy faktycznie sunnici są w Iraku prześladowani?

Są przypadki prześladowań, nie tylko sunnitów, lecz także innych społeczności religijnych. Za czasów Saddama Husajna i rządów partii Baas sunnici byli grupą uprzywilejowaną. Piastowali ważne stanowiska. Choć zdarzały się wyjątki i na przykład chrześcijanin Tarik Aziz był prawą ręką Husajna.

 

W Faludży doszło do próby ustanowienia namiastki islamskiego państwa. Czy to niebezpieczny precedens?

Chociaż to pojedynczy przypadek, że próbowano wyłączyć miasto spod jurysdykcji irackiego rządu, to istnieje takie zagrożenie, bo kraj jest niestabilny i podzielony etnicznie. Po latach intensywnej sekularyzacji za rządów Saddama zaczęły się odradzać ruchy fundamentalistyczne. Nie powinniśmy się jednak koncentrować tylko na sprawach wewnętrznych Iraku, bo spory wpływ na wydarzenia w tym kraju mają państwa w regionie, przede wszystkim Iran.

 

Iran teoretycznie nawet oferuje pomoc w walce z sunnickimi ekstremistami – chce wysłać doradców wojskowych, czyli strażników rewolucji.

Iran tak naprawdę przyznaje się do wspierania różnych ugrupowań militarnych, ponieważ im słabszy Irak, tym silniejszy Iran. Ajatollahowie i rząd w Teheranie najchętniej widzieliby Irak jako państwo zdestabilizowane, bo wtedy będzie im łatwiej osiągnąć własne cele polityczne.

 

Zarówno Irak, jak i Iran wspierają reżim w Syrii.

Iran i Syria od lat współpracują. Reżim Al-Asada jest jedynym sojusznikiem Teheranu na Bliskim Wschodzie. Kontakty Iraku z reżimem w Damaszku wynikają natomiast z sąsiedztwa. Dla Bagdadu korzystniejszym rozwiązaniem są rządy prezydenta Asada, bo walczy on z różnymi ugrupowaniami fundamentalistycznymi. Gdyby szala zwycięstwa przechyliła się na stronę ekstremistów, w Syrii doszłoby do destabilizacji, która oddziaływałaby również na terytorium Iraku. Im słabszy reżim w Syrii, tym gorzej dla Iraku, który sam jest państwem słabym i ma problem z własnymi fundamentalistami.

 

Czy w Iraku możliwa jest demokracja? Amerykańska próba „przywiezienia jej na czołgach” niezbyt się udała.

Świat arabski jest na bakier z demokracją. Według mnie w Iraku nie można wprowadzić demokracji w zachodnim rozumieniu tego pojęcia. Bardziej widziałbym tam „demokrację kontrolowaną” – z pewnymi mechanizmami, które byłyby wdrażane w razie destabilizacji. Irak jest krajem z silnymi strukturami klanowymi w irackim Kurdystanie i wśród irackich Arabów. Spełniają one funkcje polityczne i w ten sposób są tam realizowane interesy partykularne, a nie państwowe. Amerykanie, podejmując interwencję w Iraku i wdrażając odgórnie system demokratyczny, uznali, że co dobre dla nich, dobre też dla innych. Tak niestety nie jest. W odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych, w Iraku mamy odwróconą piramidę społeczną. W USA każdy obywatel jest najpierw Amerykaninem, a dopiero potem członkiem swojej społeczności. W Iraku na pierwszym miejscu jest rodzina i klan, a na drugim państwo.

Saddam Husajn pochodził z klanu Tikriti, podobnie jak wielu jego najbliższych pracowników. My takie otaczanie się ludźmi z rodziny nazywamy nepotyzmem, a w świecie arabskim jest to norma. Saddam nie mógłby się otaczać szyitami, bo to inna grupa religijna, inne klany, mające odmienne interesy

 

Co zatem z demokracją?

W Iraku nigdy jej nie było. Po upadku kalifatu arabskiego obszar ten najpierw należał do imperium osmańskiego, potem był mandatem brytyjskim, aby wreszcie stać się niepodległą monarchią, którą obaliło wojsko. Później władzę w kraju zdobyła partia Baas i Saddam Husajn. Irakijczycy są zatem przyzwyczajeni do silnego przywódcy. Dziś natomiast obowiązuje system federalistyczny – każda z dużych grup etnicznych ma przedstawicieli w najwyższych władzach. Prezydentem jest Kurd, co nie wszystkim się podoba, odbywają się wybory, ale trudno mówić, że to jest demokracja. Potrzebne jest jeszcze społeczeństwo obywatelskie, które zna swoje prawa i obowiązki, a ono kształtuje się latami.

 

Widzi Pan niebezpieczeństwo podziału kraju? Kurdowie są także w sąsiednich krajach i chętnie by się zjednoczyli.

Irak jest państwem sztucznym. Jego granice wyznaczyli Brytyjczycy. Region zwany irackim Kurdystanem został włączony ze względu na złoża ropy naftowej, a było to możliwe, ponieważ osłabiona po I wojnie światowej Turcja nie reagowała. Państwo składało się z Kurdów, Arabów i wielu innych grup etniczno-religijnych. Groźba podziału zawsze istnieje, zważywszy na to, że Kurdystan ma daleko idącą autonomię: ma własny parlament i armię. Amerykanie nie mogą jednak pozwolić na powstanie kilku małych państewek, bo zdestabilizowałoby to cały region i pokazało bezsens operacji z 2003 roku. Poza tym istniałoby wtedy prawdopodobieństwo, że w którymś z tych państewek pojawi się nowy dyktator. To teoretycznie jest możliwe, ale nie do końca realne. Amerykanie czuwają nad tym, aby Irak funkcjonował w takiej formie, jak obecnie. Jak już mówiłem, im słabszy Irak, tym mocniejszy Iran. A na silnym Iranie Amerykanom nie zależy...

 

Czy plusy interwencji w Iraku – wolność mediów, dwukrotne wybory parlamentarne – przeważają nad minusami – zdestabilizowany i podzielony kraj?

Trudno ocenić, bo ciężko zestawić ze sobą wolne media i wybory z niepokojami w kraju. Plusy przesłania destabilizacja i brak bezpieczeństwa. Irak jest targany wewnętrznymi konfliktami. Największym plusem jest obalenie reżimu Husajna, choć pod względem utrzymania bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie ta ocena nie jest już tak jednoznaczna. Irak za czasów rządów Saddama był centralnym ogniwem militarno-politycznym i zapewniał przeciwwagę dla Iranu. Po jego obaleniu Irańczycy znacznie przyspieszyli realizację programu atomowego. To nie jest przypadek. Dziś mają duże szanse, aby osiągnąć status mocarstwa regionalnego. Wcześniej mieli poważnego konkurenta – silne, zmilitaryzowane państwo irackie.

 

Czego spodziewa się Pan po kwietniowych wyborach?

Nie oczekuję wielkich zmian. Zwycięzca musi się zmierzyć z problemami społeczno-politycznymi, które będą występować jeszcze przez długie lata. Oczekiwania, że wybory uzdrowią sytuację, są mrzonką. Nie sądzę, żeby nagle pojawiły się jakieś polityczne siły, które byłyby w stanie pokierować Irakiem w kierunku, jaki chciałby widzieć Zachód.

Małgorzata Schwarzgruber

autor zdjęć: Arch. R. Ożarowskiego





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO