ARMADA SMOKA

Niedawno zwodowany chiński okręt typu 052D to pierwszy z całej serii podobnych jednostek, które w przyszłości mogą sprzyjać zachwianiu układem sił na morzu.

Pod chińską banderą ciągle służy 250 tysięcy marynarzy, chociaż w ostatniej dekadzie zredukowano o 40 tysięcy osób personel tamtejszej marynarki. To dużo – tyle na przykład wynosi liczba mieszkańców Gdyni. Na razie jednak na wodzie niemal niepodzielnie rządzą Amerykanie. Kiedyś prymat należał do Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii, która „władała falami” („ruled the waves”, jak głoszą słowa drugiego, nieformalnego hymnu Albionu). Teraz jednak Stanom Zjednoczonym rośnie rywal, który w przyszłości może strącić je z piedestału. Według samego Pekinu stanie się to w połowie wieku. Realizację koncepcji budowy morskiej potęgi podjęto w Zakazanym Mieście mniej więcej dziesięć lat po starcie reform sygnowanych przez słynnego polityka Deng Xiao Pinga w końcówce lat osiemdziesiątych zeszłego stulecia.

 

Morski gigant

Pomysły opisano w dokumencie dotyczącym strategii obrony aktywnej. Wyjaśniono w nim, że chodzi nie tylko o ochronę terytorium przed atakami z zewnątrz, lecz także o operacje ofensywne, zadawanie „ciosów prewencyjnych”. Prace rozłożono na trzy etapy. Pierwszy Chińczycy mają za sobą. Zakładał on stworzenie floty mogącej kontrolować akwen mieszczący się w granicach tak zwanego pierwszego łańcucha wysp: Tajwanu, Filipin, Riukiu (Nansei). Od 13 lat władze chińskie urzeczywistniają drugą fazę (finał w 2016 roku), to znaczy rozwój marynarki wojennej, która ma mieć teraz zasięg operacyjny obejmujący drugi łańcuch wyspiarski. To rozległy obszar: Kuryle, Hokkaido, Nampo, Mariany, Karoliny, Nowa Gwinea, morza Japońskie i Filipińskie oraz przestrzeń wokół Indonezji. A zakończenie trzeciej rundy wyznaczono na 2050 rok. Wtedy Państwo Środka ma przeistoczyć się w globalnego morskiego giganta, wyposażonego wyłącznie w nowoczesne, mobilne jednostki pływające.

A jeszcze do niedawna flota azjatyckiego kolosa miała całkowicie muzealny charakter. Pod jej flagą kotwiczyło aż 1100 okrętów, tyle że do końca 2000 roku jedynie około 20 procent nie można było uznać za przedpotopowe łajby. W następnych latach chińskie eskadry wojenne skurczyły się najpierw do 700 sztuk, a w 2008 roku – aż do 570. Jak jednak zaznacza rosyjski analityk Jewgienij Pożydajew, również dziś chińska flota stanowi pstrokatą mieszaninę. Są w niej i okręty budzące podziw konkurencji, i takie, które by się nadawały na wystawę staroci. Modernizacja jednak systematycznie postępuje.

 

Rosną w siłę

W tej chwili Stany Zjednoczone jednak zdecydowanie dominują na oceanach. Nic dziwnego – zapewniają im to między innymi 10 lotniskowców, 62 niszczyciele, 22 krążowniki oraz imponująca flotylla okrętów podwodnych (klasy Virginia, Sea Wolf i Los Angeles), niedoścignionych jakościowo. W najbliższym czasie Waszyngton planuje przerzucić aż 60 procent swej podwodnej armady w rejon Pacyfiku, czyli w pobliże Chin – tam, gdzie w coraz większym stopniu rozstrzygać się będą losy świata.

Na dodatek amerykańskim sojusznikiem w tej strefie geograficznej jest odwieczny wróg Chin, czyli Japonia, która również dysponuje lepszymi i efektywniejszymi niż Pekin siłami morskimi. Tak naprawdę nawet poziom marynarki wojennej Korei Południowej przewyższa potencjał Państwa Środka. Teoretycznie na razie Chińczycy na morzu – jeśli chodzi o sąsiadów – mogliby ewentualnie pokonać Tajwańczyków, Wietnamczyków czy Filipińczyków. Tyle że nie można zapominać, że tamtejszy przemysł stoczniowy skupia połowę mocy produkcyjnych kuli ziemskiej w tej branży i jest coraz bardziej zaawansowany technologicznie. I tam powstała supernowoczesna jednostka typu 052D.

Do 2020 roku Chińczycy mają już mieć dziesięć niszczycieli tego typu. W podobnym czasie będą dysponować trzema lotniskowcami (jeden atomowy), sześcioma jednostkami podwodnymi o napędzie jądrowym uzbrojonymi w rakiety balistyczne, ośmioma atomowymi wielozadaniowymi łodziami podwodnymi i 46 konwencjonalnymi. W Azji Wschodniej nie będzie wówczas mocnych na Chińską Republikę Ludową, ale do USA komunistycznemu krajowi nadal będzie daleko. Czy rzeczywiście za parę dziesięcioleci Chińczycy dościgną pod względem militarnym Amerykanów i wraz z nimi będą rozdawać karty na wodach globu? Jest to możliwe, ponieważ US Navy ma wprawdzie opracowany do 2040 roku program rozwojowy, tyle że nie przewiduje on powiększenia składu floty.

Henryk Suchar

autor zdjęć: Chinese Defense





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO