W SERCU MISJI

O bezpieczeństwie w Afganistanie, szkoleniu lokalnych wojsk i policji oraz wycofaniu sił koalicji spod Hindukuszu z Josephem L. Ostermanem rozmawia Magdalena Kowalska-Sendek.

Czym zajmuje się ISAF Joint Command, czyli Połączone Dowództwo Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie?

Tak naprawdę to serce operacji w tym kraju. Kieruje i nadzoruje działaniami wszystkich żołnierzy ISAF pod Hindukuszem. Składa się ono z sześciu regionalnych dowództw, w których pracują żołnierze z 29 państw NATO. Pomagają nam także wojskowi z krajów partnerskich, na przykład z Macedonii, Gruzji, ze Szwecji, z Algierii, Kuwejtu czy Nowej Zelandii. W sumie w pracę w IJC zaangażowani są przedstawiciele 66 krajów. Oczywiście nie wszystkie te państwa mają tam swoje wojska.

Za kilkanaście miesięcy siły koalicji opuszczą Afganistan, więc najbliższy rok będzie dla nich szczególny. Jakie zatem wyzwania czekają żołnierzy ISAF?

Naszym zadaniem jest obecnie wspieranie afgańskich sił bezpieczeństwa [Afghan National Security Forces, ANSF], które przejmą odpowiedzialność za sytuację w kraju po wycofaniu się wojsk koalicyjnych w grudniu 2014 roku. Wspieramy Afgańczyków w opracowywaniu rozwiązań systemowych i kształtowaniu instytucji niezbędnych do działania nowoczesnych armii i policji. Zdajemy sobie sprawę z tego, że są dziedziny, w których nasza pomoc jest niezbędna. Mam na myśli lotnictwo, wywiad, medycynę, przeciwdziałanie improwizowanym ładunkom wybuchowym i logistykę.

O szkoleniu afgańskich sił bezpieczeństwa mówi się jednak już od dłuższego czasu. Czy dla ISAF to wciąż sprawa priorytetowa?

Oczywiście. Afgańskie siły bezpieczeństwa co prawda szybko się rozwijają, ale poziom wyszkolenia ich żołnierzy jest różny. Teraz zajmiemy się profesjonalizacją pododdziałów.

Czy pańskim zdaniem są one już gotowe do samodzielnej pracy?

Afgańczycy dzięki wspólnym wysiłkom ANSF i ISAF przejmują inicjatywę w sprawach związanych z bezpieczeństwem. Tamtejsze siły bezpieczeństwa prowadzą 93 procent wszystkich operacji w całym kraju. Ponadto coraz bardziej skuteczne są afgańskie siły specjalne, które samodzielnie prowadzą operacje aż w 99 przypadkach na sto.

Które regiony Afganistanu są nadal niebezpieczne?

Terenami o największej aktywności rebeliantów są wschodnia część kraju, w tym prowincje Logar, Wardak i Nangarhar, oraz południowo-wschodnia, przez które prowadzą szlaki z baz talibskich w Pakistanie. Najważniejsze jednak jest to, że coraz częściej do aktów przemocy dochodzi na najmniej zaludnionych terenach Afganistanu. Dziesięć najbardziej niebezpiecznych dystryktów, w których miało miejsce 35 procent wszystkich zamachów, zamieszkuje zaledwie 3 procent ludności.

Czy Afgańczycy mogą zatem czuć się bezpiecznie?

Według ostatnich sondaży aż 90 procent Afgańczyków uważa, że poziom bezpieczeństwa w ich okolicy jest dobry, a 80 przyznało, że czuje się bezpiecznie, jeśli podróżuje w dzień. Tamtejsze siły, które w tym roku po raz pierwszy przejęły odpowiedzialność za bezpieczeństwo ludności afgańskiej całego kraju, udowodniły, że są skuteczne. Każdego dnia prowadzą działania bojowe. Codziennie wykonują ponad tysiąc patroli. Bywają nawet tygodnie, kiedy prowadzą ponad trzydzieści operacji na poziomie batalionu lub wyższym, nie mówiąc już o operacjach specjalnych.

W 2012 roku dużo mówiło się o atakach afgańskich policjantów i żołnierzy na swoich koalicyjnych kolegów. Czy ten problem został już rozwiązany?

Niestety ciągle zdarzają się ataki „green on blue”, ale jest ich znacznie mniej niż w ubiegłym roku. W sierpniu na przykład doszło do siedmiu takich incydentów, a rok temu w tym okresie było ich aż 34. W 2012 roku odnotowaliśmy 48 skrytych ataków na siły własne – w 35 przypadkach żołnierze zostali ranni lub zginęli, w dziewięciu atakach mieliśmy rannych, a w czterech nie doszło do żadnych strat. Niestety, w ubiegłym roku życie straciło w sumie 64 żołnierzy – sił afgańskich i koalicji.

Obowiązuje zatem zasada ograniczonego zaufania?

Nie tracimy czujności i wspólnie z rządem afgańskim staramy się rozwiązać ten problem. Mam na myśli intensywniejszą pracę kontrwywiadu i lepsze sprawdzanie kandydatów do służby. Dodam, że jedyne operacje, które ISAF wykonuje samodzielnie, to właśnie te polegające na zapewnieniu bezpieczeństwa własnym jednostkom, oczyszczaniu dróg z min pułapek oraz dotyczące obsługi rotacji poszczególnych zmian kontyngentów. W pozostałych wypadkach – a tych jest większość – współpracujemy z Afgańczykami.

Jak będzie wyglądał harmonogram wycofywania się wojsk amerykańskich z Afganistanu?

Obecnie pod Hindukuszem służy jeszcze ponad 60 tysięcy amerykańskich żołnierzy. W styczniu 2014 roku ma być ich połowę mniej, czyli około 34 tysięcy. Pod koniec przyszłego roku liczba jednostek amerykańskich w Afganistanie powinna być zredukowana do poziomu, który utrzyma się także po oficjalnym wycofaniu ISAF. Nie została ona jednak jeszcze dokładnie określona, bo zależy to między innymi od potrzeb deklarowanych przez władze afgańskie oraz od umowy w sprawie bezpieczeństwa pomiędzy Afganistanem i USA. A ta jeszcze nie została podpisana.

Czy można się spodziewać, że Stany Zjednoczone lub NATO przekażą uzbrojenie afgańskim siłom bezpieczeństwa?

Afgańczycy otrzymali już wyposażenie, które pozwoli im skutecznie chronić miejscową ludność przed rebeliantami. ANSF mają kontrolować poziom bezpieczeństwa w swoim kraju, więc nie muszą być wyposażone tak jak siły ekspedycyjne – w ciężką broń.

Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: ISAF





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO